Po informacji o 90-dniowym zawieszeniu ceł importowych do USA przez azjatyckie giełdy przetoczyło się odbicie ulgi. Co ciekawe, rosły też indeksy w Chinach, które jako jedyne pozostały obłożone zaporowymi cłami Donalda Trumpa.


W środę po południu światem finansów wstrząsnęła kolejna celna wolta prezydenta Trumpa, który pod wpływem rosnących rentowności Treasuries zdecydował się zawiesić na 90 dni wprowadzenie zaporowych stawek celny na towary sprowadzane do USA. Faktycznie było to przyznanie się do porażki, którą ekipa Trumpa usiłowała przekazać jako wielki sukces i ryzykowną strategię negocjacyjną.
Giełdy przy Wall Street zareagowały euforycznie, a indeks Nasdaq100 zaliczył najlepszy dzień w swojej historii. W nocy zwyżki te były kontynuowane w Azji, gdzie japoński Nikkei225 poszedł w górę o 9,1%, na Tajwanie notowano wzrosty o 9,2%, a koreański KOSPI zwyżkował o 6,6%. Ponad 5% zyskały giełdowe indeksy w Singapurze, Dżakarcie i Bangkoku.
Warto do tego odnotować, że o 2% w górę poszedł hongkoński Hang Seng, a indeksy w Szanghaju zyskiwały po ok. 1%. Tymczasem to właśnie Ludowe Chiny jako jedyny kraj świata pozostały obłożone zaporowymi, wynoszącymi 125%, cłami Donalda Trumpa. Wcześniej w środę władze w Pekinie zapowiedziały wprowadzenie 84-procentowyhc ceł na towary z USA.
Prezydent Trump pozostawił jednak ekipie Xi Jinpinga furtkę do negocjacji taryf celnych. – Chiny chcą dobić targu. Tylko jeszcze nie wiedzą, jak to zrobić – dodał w swoim stylu gospodarz Białego Domu. Chińczycy zapewne jednak nie poddadzą się tak łatwo i już zapowiedzieli rozmowy w sprawie wspólnego frontu z Unią Europejską i Malezją. Goldman Sachs obniżył tegoroczną prognozę wzrostu PKB Chin z 4,5% do 4,0%.
Do tego doszły ruchy na rynkach walutowych. Juan umocnił się względem dolara po tym, jak w środę kurs USD/CNY osiągnął najwyższe wartości od 17 lat. Wyraźnie umocnił się też koreański won, który w środę wyznaczył wieloletnie minima. Natomiast względnie spokojnie było na parze jen-dolar. Jeszcze w styczniu japońska waluta była notowana w pobliżu 40-letnich minimów z czerwca ubiegłego roku.
KK