Giełda ma ocalić chińską gospodarkę, wypełniając lukę po nieruchomościach. Władze w Pekinie oczekują, że centralne sterowanie rynkiem akcji zapewni dopływ do strategicznych gałęzi przemysłu. Tylko co na to inwestorzy?


Xi Jinping odchodzi od stosunkowo rynkowego mechanizmu, który funkcjonował dotąd na chińskich giełdach - czytamy na łamach Financial Times. Państwo Środka stawia na odgórną koordynację działań władz, przemysłu, sektora finansowego, uniwersytetów i naukowców, żeby przyspieszyć powstawanie nowych rozwiązań i uniezależnić Chiny od zachodniej technologii.
- Stary podręcznik mówiący, że zawsze gdy pojawia się osłabienie wzrostu gospodarczego, stymuluje się rynek nieruchomości lub buduje infrastrukturę, nie jest już aktualny - uważa Kinger Lau, główny strateg ds. chińskiego rynku akcji w Goldman Sachs - Rynek IPO pozostaje aktywny i istnieje wyraźna zachęta polityczna do kierowania kapitału do obszarów uznawanych za strategicznie ważne dla Chin.
“Nowy ogólnonarodowy system” został przedstawiony przez XI Jinpinga niemal dokładnie rok temu. Polityka ta polega z jednej strony na uproszczeniu formalności związanych z wchodzeniem spółek na giełdę. Z drugiej strony banki mają odgórne wytyczne na temat tego, z jakich sektorów powinny pochodzić firmy, żeby otrzymać zielone światło na IPO. Spółki działające w obszarze technologii wejdą na parkiet. Branże o niskim priorytecie (np. sieci kawiarni) nie będą mogły na to liczyć.
Chińskie władze próbują regulować także odpływ kapitału ze spółek. Osoby z wewnątrz (m.in. dyrektorzy, podmioty wspierające IPO i główni inwestorzy) podlegają ograniczeniom co do sprzedaży akcji. Szczególnie w przypadku, gdy notowania spółki spadną poniżej ceny emisyjnej albo akcjonariusze nie otrzymają dywidendy. Tuż po wejściu wytycznych w życie osoby związane z 10 firmami notowanymi w Szanghaju i Shenzen anulowały planowane zbycie akcji.
Władze usunęły też lukę wykorzystywaną przez bogatych Chińczyków do szybkiej sprzedaży papierów wartościowych. Osoby posiadające więcej niż 5% akcji danej spółki mogą sprzedać maksymalnie 2% udziałów w ciągu 90 dni. Limit można było jednak podwoić biorąc rozwód i dając część akcji byłej drugiej połówce. Po tym gdy "trik" został wykorzystany przez co najmniej 8 wpływowych akcjonariuszy, władze zareagowały rozszerzając zasadę 2% także na byłe małżeństwa.
- Między wytycznymi politycznymi a oczekiwaniami rynku istnieje ogromna przepaść - uważa Zhang Jun, dziekan School of Economics na Fudan University w Szanghaju. Chińska giełda radzi sobie słabo pomimo zabiegów mających ożywić popyt po stronie inwestorów. Niespodziewane ścięcie podatku od transakcji giełdowych o 50% przełożyło się na 2% wzrostu akcji w dniu pojawienia się informacji. Dla porównania, gdy Chiny obniżyły podatek od giełdy w 2008 roku, akcje podskoczyły o 9%.
CSI 300, czyli giełdowy indeks skupiający w sobie 300 największych chińskich spółek, spadł w 2023 r. o ponad 5%. Shanghai B-Share Index oraz Hang Seng to w tym roku dwa najgorsze indeksy giełdowe świata, które straciły od stycznia odpowiednio 16,56% oraz 11.68%. Tylko w sierpniu z chińskiego rynku akcji odpłynęło 12 mld dolarów.


W tle pojawiają się kolejne niepokojące doniesienia z chińskiej branży nieruchomości. W połowie września chińskie władze aresztowały pracowników działu zarządzania majątkiem Evergrande Group. Według chińskiego portalu finansowego Caixin, po tygodniu dołączyli do nich Xia Haijun, były dyrektor generalny spółki oraz Pan Darong, jej były dyrektor finansowy. W poniedziałek 25.09 pojawiły się także doniesienia, że spółka zależna Evergrande - Hengda Real Estate Group Co. - nie wywiązała się ze spłaty obligacji o wartości 4 miliardów juanów (547 milionów dolarów) wraz z odsetkami.