Banki ugięły się pod presją Pekinu, a borykający się z konsekwencjami epidemii koronawirusa biznes ruszył po kredyt. W marcu chińską gospodarkę zalała rekordowa fala finansowania.


5,15 bln juanów (czyli ok. 3 bln zł, więcej niż wynosi PKB Polski) wpompował w ubiegłym miesiącu sektor finansowy w realną gospodarkę. To rezultat znacznie przekraczający oczekiwania analityków, którzy spodziewali się ok. 3,1 bln juanów, oraz najwyższy wynik od 2017 r. - odkąd istnieją porównywalne dane dot. AFRE - "zagregowanego finansowania realnej gospodarki" (kiedyś TSF - total social financing).
Historycznie wysoki odczyt w marcu jest o tyle niezwykły, że dotychczasowe rekordy (również sięgając dalej wstecz niż do 2017 r.) padały w styczniu - miesiącu, w którym instytucje finansowe starają się przed świąteczną przerwą pozyskać najlepszych klientów (rolujących w tym czasie zadłużenie) i "wypchnąć" jak najwięcej środków.


Tym razem na skalę finansowania wpływ miała oczywiście epidemia koronawirusa - w obliczu konieczności odmrażania gospodarki po okresie lockdownu i problemów z płynnością kluczowe było wsparcie przedsiębiorstw nowymi środkami. Dlatego Ludowy Bank Chin pompował płynność do sektora bankowego i zachęcał instytucje, by tani pieniądz "puszczały" dalej - do biznesu.
Wartość nowych kredytów juanowych sięgnęła 2,85 bln juanów, co jak wskazuje Bloomberg, jest najwyższym wynikiem w historii tej serii danych - od 1992 r. Ponadto, spora była również emisja obligacji korporacyjnych - netto wyniosła blisko 400 mld juanów. Za sprawą istotnego wzrostu akceptów bankierskich odbiła również nieco bankowość cienia. Nie próżnowały również władze, które pozyskały z emisji obligacji przeszło 600 mld juanów. Na koniec marca zobowiązania z tytułu AFRE/TSF były o 11,5 proc. wyższe niż rok wcześniej - tempo wzrostu przyspieszyło z 10,7 proc. w lutym. To największa zwyżka miesiąc do miesiąca od ponad 3 lat.
Wzrost finansowania znalazł odzwierciedlenie w danych o podaży pieniądza. Agregat M2 wzrósł o 10,1 proc. w porównaniu do marca 2019 r. - najmocniej od prawie 3 lat. W lutym tempo wynosiło 8,8 proc.


Nie przełożyło się to jednak na istotną zwyżkę agregatu M1 - ten zwiększył się o 5 proc. rdr, w porównaniu do 4,8 proc. w lutym. Oznacza to, że więcej środków trafia na depozyty terminowe.


W tym tkwi sedno opisywanych powyżej danych - kluczowe jest nie to, ile pieniądza zasila gospodarkę, ale dokąd on trafia. Czy wspiera produktywne inwestycje, a może tak potrzebną Chinom konsumpcję? Niestety, zapewne tak nie jest - gros środków jest przeznaczanych na pokrywanie dotychczasowych zobowiązań, a część z nich - na kolejne "mosty donikąd" czy nieruchomości i inne spekulacyjne aktywa.
Trudno jednak było się spodziewać, że w obliczu bezprecedensowego załamania gospodarki z powodu decyzji podejmowanych przez władze i obywateli w obliczu epidemii koronawirusa, Chińczycy nie sięgną po prosty i sprawdzony mechanizm stymulowania aktywności, czyli kredyt. I tak w porównaniu do dzisiejszej wielkości chińskiej gospodarki tempo zadłużenia jest wyraźnie niższe niż po ostatnim globalnym kryzysie finansowym sprzed ponad dekady.
Maciej Kalwasiński