Mijający tydzień przyniósł stabilizację średnich detalicznych cen paliw w Polsce. Niemniej jednak na rynku hurtowym w dalszym ciągu notowano wzrosty cen benzyn i oleju napędowego. Utrzymanie takiego stanu rzeczy grozi powrotem podwyżek na stacjach.


Po dwóch tygodniach mocny wzrostów ceny na stacjach paliw wyhamowały. W drugim tygodniu lutego benzyna Pb95 kosztowała średnio 6,40 zł/l i była o grosz tańsza niż tydzień wcześniej – wynika z danych BM Reflex. Przeciętna cena detaliczna oleju napędowego pozostała bez zmian na poziomie 6,58 zł/l. Autogaz tankowano przeciętne po 2,90 zł/l, czyli o grosz mniej niż przed tygodniem.
Warto pamiętać, że piszemy tu o cenach średnich dla całego kraju. Stawki pomiędzy poszczególnymi stacjami mogą się różnić nawet o kilkadziesiąt groszy na litrze. Co więcej, przy stabilizacji cen średnich u niektórych operatorów mogło dojść do podwyżek, a u innych do obniżek cen przy dystrybutorach.
Stabilizacja cen średnich nastąpiła po dwóch tygodniach mocnych zwyżek, podczas których zarówno Pb95, jak i ON podrożały przeciętnie o 17-18 groszy na litrze. Wcześniej przez poprzednie 10 tygodni na pylonach stacji obserwowaliśmy obniżki. Przez ten okres średnia cena benzyny Pb95 poszła w dół o 32 gr/l, a oleju napędowego o 34 gr/l.
Nadal jednak paliwa w Polsce są tańsze niż przed rokiem. Benzyna Pb95 średnio kosztuje o 27 gr/l mniej niż przed rokiem (-4,0% rdr). Olej napędowy przez ostatnie 12 miesięcy potaniał o 89 gr/l, czyli o 11,1% rdr. Autogaz jest o 32 gr/l (czyli o 9,9%) tańszy niż rok temu.
Przy czym już niedługo efekt wysokiej zeszłorocznej bazy zacznie zanikać. Przy założeniu, że ceny na stacjach utrzymają się na obecnych poziomach, to już pod koniec kwietnia olej napędowy będzie droższy, niż był rok temu. W przypadku LPG moment ten nastąpiłby w połowie czerwca. Benzyna Pb95 kosztowałaby tyle ile rok temu dopiero we wrześniu. Oczywiście to wszystko dywagacje oparte o dość mało prawdopodobne założenie, że ceny na stacjach nie będą się zmieniać w najbliższych miesiącach.
Ceny w rafineriach ciągle idą w górę
Złe wieści dla kierowców nadchodzą ze światowych rynków paliwowych. W ostatnich kilku dniach doszło do wyraźnej zwyżki notowań zarówno benzyny jak i oleju napędowego. Tylko część tych podwyżek zamortyzowało nam umocnienie złotego względem euro, ponieważ równocześnie wspólnotowa waluta osłabiła się w stosunku do dolara.
W rezultacie stawki w krajowych rafineriach od kilku dni ponownie idą w górę. 9 lutego Orlen oferował olej napędowy Ekodiesel po cenie 5 366 zł/m3. Po doliczeniu 23% VAT-u (akcyza i inne parapodatki są już wliczone w cenę hurtową) daje to ok. 6,58 zł/l. Mamy więc do czynienia z paradoksalną sytuacją, gdy ON w hurcie jest droższy niż przeciętnie w detalu. Taki stan nie jest możliwy do utrzymania na dłuższą metę.
Nieco lepiej wygląda to w przypadku benzyn. W piątkowym cenniku płockiej rafinerii benzynę Eurosuper 95 oferowano po 5 020 zł/m3, czyli po 6,17 zł/l brutto. W tym przypadku marża detaliczna jest przyzwoita (ok. 23 gr/l). Niestety, w ostatnich dniach benzyna w hurcie drożeje nawet szybciej od oleju napędowego. Utrzymanie tego trendu zapewne będzie rzutowało na podwyżki przy dystrybutorach także w przypadku tego paliwa.
Na koniec zwyczajowo dodajmy, że ceny paliw mogłyby być znacznie niższe, gdyby nie podatki. Zarówno w przypadku benzyny jak i oleju napędowego aparat państwa zabiera ponad 40% z każdej złotówki naliczonej przez dystrybutor. Gdyby na przykład stawka VAT nadal wynosiła 8%, to litr benzyny Pb95 mógłby kosztować ok. 5,70 zł, a oleju napędowego ok. 6 zł.
























































