Za nami tydzień silnego wzrostu cen na stacjach paliw. Nie jest to jednak zaskoczenie, patrząc na rosnące stawki w hurcie i coraz wyższe notowania ropy naftowej. Jeśli tak dalej pójdzie, to będzie trzeba przyzwyczaić się do cenników z piątką z przodu.


Zaskoczenia nie było. Zgodnie z zapowiedziami sprzed tygodnia doświadczyliśmy mocnego wzrostu detalicznych cen paliw. Litr benzyny bezołowiowej 95 podrożał średnio aż o 9 gr/l, do 4,85 zł – wynika z danych BM Reflex. Przeciętna cena detaliczna oleju napędowego podniosła się o 10 gr/l, do 4,84 zł/l. Horrendalnej podwyżki o 9 gr/l (czyli o 3,8 proc., do 2,42 zł/l) doświadczyli tankujący autogaz.


Był to zatem kolejny tydzień wzrostu cen paliw w Polsce. Przez ostatnie trzy miesiące średnia cena detaliczna benzyny Pb95 podniosła się już o 45 gr/l, oleju napędowego o 54 gr/l, a LPG o 32 gr/l. W efekcie tych podwyżek paliwa są najdroższe od marca 2020 roku. To przede wszystkim efekt silnego wzrostu notowań ropy naftowej, która w Londynie notowana jest po przeszło 62 USD za baryłkę – czyli o 64 proc. wyżej niż pod koniec października.
Przeczytaj także
Analizując sytuację na rynku hurtowym można się obawiać, że to jeszcze nie koniec wzrostów cen przy dystrybutorach. Albowiem w dalszym ciągu drożeją paliwa w polskich rafineriach. 19 lutego PKN Orlen oferował benzynę Eurosuper 95 po 3 836 zł/m3, a więc po ok. 4,72 zł/l po dodaniu VAT-u. To o przeszło 12 gr/l drożej niż tydzień temu. Zatem podwyżki w detalu ledwo nadążają za podwyżkami w hurcie.
Dotyczy to zwłaszcza oleju napędowego, w przypadku którego w cenniku płockiej rafinerii widniała kwota 3 909 zł/m3, a więc ok. 4,81 zł/l po doliczeniu VAT-u (akcyza zawarta jest w cenie hurtowej). A to ledwie o 3 gr/l mniej, niż wynosi przeciętna cena detaliczna. Operatorzy stacji funkcjonują zatem na minimalnej marży i zapewne przerzucą na kierowców każdy wzrost cen hurtowych.
KK