
Według hiszpańskiej gazety "El Periodico de Catalunya", amerykańska agencja wywiadowcza CIA w czerwcu informowała władze Katalonii o możliwości ataku w Barcelonie. Służby ostrzegały, że na liście celów terrorystów miała być między innymi popularna wśród turystów aleja La Rambla.
W ocenie Amerykanów, po atakach w stolicach Europy - Paryżu, Londynie i Berlinie, Barcelona była kolejna na celowniku dżihadystów, o czym CIA poinformowało autonomiczną policję katalońską.
Ponadto hiszpański dziennik podał, że 30 lipca na związanym z tak zwanym Państwem Islamskim profilu w serwisie Twitter pojawiła się zapowiedź, że w wkrótce w Hiszpanii dojdzie do zamachu. Według "El Periodico de Catalunya" w serii wpisów umieszczono następującą treść: "zamierzamy wprowadzić w Hiszpanii kalifat i odzyskać nasz kraj. Nadchodzi atak na Al Andalus, jeśli Jeśli Bóg zechce".
Możliwości zamachu w Hiszpanii przewidywali jeszcze w maju również Brytyjczycy. Tamtejsze biura podróży zatrudniły byłych funkcjonariuszy brytyjskich służb specjalnych do ochrony przed atakiem tak zwanego Państwa Islamskiego wczasowiczów z Wysp Brytyjskich odpoczywających w hiszpańskich kurortach.
Według gazety "Daily Mail", która podała tę informację, wzmożenie środków ostrożności było odpowiednią na przekazaną przez wywiad informację o zagrożeniu hiszpańskich kurortów atakiem terrorystycznym podobnym do tego, do którego doszło w Tunezji latem 2015 roku. Dżihadysta zastrzelił wtedy na plaży 39 osób, w tym 30 Wielkiej Brytanii. Ryzyko ataku miało dotyczyć kurortów zarówno w samej Hiszpanii, jak i na należących do niej Wyspach Kanaryjskich i Balearach.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/El Periodico de Catalunya & wcześniejsze/jl/pp