

Wielkimi krokami zbliża się premiera gry "Lords of The Fallen", tytułu, który zadecyduje o przyszłości CI Games. O spółce, oczekiwaniach związanych z premierą, a także sytuacji na polskim rynku gier w rozmowie z Bankier.pl opowiada Marek Tymiński, prezes zarządu CI Games.

Adam Torchała, Bankier.pl: Przed nami premiera gry "Lords of the Fallen "(LoTF). Na jakim etapie są aktualnie przygotowania do tego wydarzenia?
Marek Tymiński, prezes zarządu CI Games: Premiera "Lords of The Fallen" będzie miała miejsce już za niecałe dwa tygodnie, więc jesteśmy już bardzo blisko. Obecnie w ciągu najbliższych dni zakończy się fizyczna produkcja nośników na trzy platformy, która zostanie skierowana do dystrybucji na całym świecie. Obecnie zespół sprzedaży i marketingu jest skupiony na działaniach marketingowych i PR-owych związanych z promocja gry na rynku globalnym.
Niedawno CI Games przyspieszyła datę premiery w Polsce. Czy to także była PR-owa zagrywka?
Nie, to nie jest kwestia PR-owej zagrywki. Nie traktujemy i nie nazywamy naszych działań marketingowych w ten sposób. Jesteśmy polską firmą i dobrze by było, gdyby polscy gracze mogli grać w tę grę w tym samym czasie, kiedy będą grali w nią Amerykanie. Zresztą niewykluczone, że na innych rynkach również premiera "Lordsów" zostanie przyspieszona o parę dni.
Z grą wiązane są spore oczekiwania, ponieważ jest ona najdroższym projektem spółki. Jednak w tym wypadku większe koszty generują też większe ryzyko. Czy spółka dysponuje jakimś planem awaryjnym na wypadek słabej sprzedaży LoTF?
Jest za wcześnie, aby nawet rozmawiać na temat jakichkolwiek planów awaryjnych. Wszystko na ten moment wskazuje na to, że gra odniesie sukces zarówno komercyjny, jak i artystyczny, które w tym przypadku są dużo bardziej powiązane ze sobą. Mam dużą nadzieję, że "Lords" spodoba się zarówno krytykom, jak i przede wszystkim graczom na całym świecie.
Zapytałem o plan awaryjny, ponieważ ostatnia premiera gry stworzonej przez spółkę ("Enemy Front") była sporym rozczarowaniem. Jakie lekcje zostały wyciągnięte ze wspomnianej premiery?
Nie wiem, czy było to aż tak duże rozczarowanie. Już na kilka miesięcy przed jej premierą można było spodziewać się, że gra na poprzednią generację konsol nie zdobędzie dużej rzeszy fanów. Zresztą w relacjach z inwestorami zwracaliśmy wielokrotnie uwagę, że to "Lords" będzie zdecydowanie głównym tytułem 2014 roku.
Kilka lat temu nieznana była skala sukcesu nowej generacji konsol i wydawało nam się, że dobrze będzie zdywersyfikować ryzyko i rozpocząć prace nad jedną grą przeznaczoną na nową generację konsol, a drugą na starą generację. Z punktu widzenia czasu ta decyzja nie była najlepsza. Ważne jednak, że to większa gra jaką jest "Lords of the Fallen" została stworzona na nową generację, która jest teraz na topie. Dodatkowo, jesteśmy pierwszą grą RPG tej skali na PS4 i Xbox One, która oferuje taktyczny sposób walki w świecie fantasy.
Jak wygląda planowany nakład premierowy LoTF z podziałem na poszczególne platformy?
Łączny nakład premierowy podamy w ciągu dwóch tygodni. Najwięcej egzemplarzy przeznaczonych jest na konsole PS4, później jest Xbox One, a potem PC.
Czytaj dalej o tym, jaki poziom sprzedaży gry firma uzna za rentowny, a także nad czym firma jeszcze pracuje
Jaki poziom sprzedaży pozwoli Państwu uznać ten projekt za rentowny?
Do tego, aby gra zwróciła poniesione nakłady, potrzebujemy sprzedać trochę powyżej 500 000 egzemplarzy.
Rozbicie sprzedaży na różne platformy nic w tej kwestii nie zmienia?
Mówię tutaj o sprzedaży w pełnej cenie, uśredniając marżę na poszczególnych platformach.
Kiedy wg Państwa przewidywań uda się osiągnąć ten poziom 500 000 sprzedanych egzemplarzy?
Nie mogę podać takiej informacji, ponieważ jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie. To zależy od graczy i mamy nadzieję, gra spełni ich oczekiwania i spodoba się krytykom. Wszystko póki co na to wskazuje. Co do prognoz, to jednak zdecydowanie wolę poczekać jeszcze kilka tygodni. Podamy je kiedy będziemy znali fakty, a nie tylko przypuszczenia.

Gra jest już dostępna u dystrybutorów. LoTF pojawia się w zestawieniach Top100 na poszczególne konsole, jednak nie są to szczyty tych rankingów. Czy spółka jest usatysfakcjonowana pre ordersami?
W przypadku GameStop, największej sieci sklepów w USA, w rankingu najbardziej oczekiwanych gier na PS4 LoTF jest aktualnie jedenasty i stopniowo pnie się do góry. Taki trend obserwujemy praktycznie wszędzie. Mam nadzieję, że im bliżej do premiery tym tendencja ta będzie coraz silniejsza. Jednocześnie spodziewamy się, że wielu graczy przed podjęciem decyzji o jej zakupie chce przeczytać recenzję w ulubionej gazecie lub portalu. Spodziewam się wielu recenzji "Lordsów" na całym świecie w dzień debiutu gry.
Sukces nowej gry jest ważny również o tyle, że spółka posiada dosyć spory dług, do którego spłaty LoTF ma się jak rozumiem znacząco przyczynić. Czy może w tej kwestii posiadają Państwo jakiś awaryjny plan np. nowa emisja akcji bądź obligacji?
Nie analizujemy dogłębnie sytuacji awaryjnej, ponieważ jesteśmy przekonani o sukcesie tej gry. Myślę, że bardziej nurtującym pytaniem jest wielkość tego sukcesu. O samą spłatę tych obligacji, które zapadają pod koniec tego roku, jestem spokojny.
LoTF nie jest jedyną grą, nad którą CI Games obecnie pracuje. Mógłby Pan krótko opisać pozostałe projekty oraz stopień ich zaawansowania?
Niestety nie podajemy jeszcze informacji na temat gier, nad którymi pracujemy. Mogę jedynie zdradzić, że pracujemy nad dwoma dużymi projektami i jak tylko będziemy gotowi o nich powiedzieć, to na pewno chętnie to zrobimy.
W przypadku CI Games widać, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Spółka dzięki udanym produkcjom i większym przychodom uzyskała możliwość podejmowania większych projektów, czego najlepszym przykładem jest właśnie LoTF. Czy zamierzają Państwo kontynuować ten trend i dalej iść w stronę gier spod znaku AAA (najlepsze i najdroższe produkcje), czy jednak w dalszej perspektywie spółka będzie się skupiała na nieco mniejszych projektach?
W przypadku tych dwóch projektów, nad którymi obecnie pracujemy, zdecydowanie myślimy o AAA.
Czytaj dalej o tym, co firma myśli o wprowadzaniu swoich produktów do Biedronki oraz o tym, skąd sukcesy polskich gier na świecie
Trzeci kwartał 2014 roku już za nami, niedługo na giełdzie rozpocznie się sezon publikacji wyników. Czy CI Games zaskoczy czymś akcjonariuszy, czy może jednak publikacja raportu będzie przebiegała bardziej w atmosferze nadziei na sukces "Lords of The Fallen"?
Myślę, że co do samego trzeciego kwartału, to spółka nie zaskoczy ani pozytywnie, ani negatywnie. Sądzę, że inwestorzy zdecydowanie uważniej spoglądają na to, jaki może być czwarty kwartał, a co za tym idzie cały rok. Najbliższy czas pokaże czy CI Games potrafi stworzyć grę, która obok sukcesu komercyjnego, jakim niewątpliwie był "Sniper", odniesie sukces artystyczny. Mam nadzieję, że "Lords" udowodni posiadane przez nas kompetencje w tworzeniu gier AAA. Inwestorzy będą wtedy na pewno bardziej spokojni o przyszłość firmy.

Wspomniany "Sniper" czy "Wiedźmin" tworzony przez CD Project to polskie hity, które zdobyły nie tylko rodzimy rynek, ale także i globalny. Co takiego wydarzyło się przez ostatnie lata, że polskie studia wyszły z cienia i o rodzimych tytułach jest coraz głośniej na świecie?
Trzeba przyznać, że CD Projectowi udało się za sprawą "Wiedźmina" odnieść sukces komercyjny. Ciężko jest jednak porównać czy on był większy, czy mniejszy, ponieważ na pewno zależy to od tego, w jakim okresie na to się spojrzy. Wiedźmin odniósł jednak także sukces artystyczny. W przypadku "Snipera" było różnie i seria ta była notowana przez krytyków znacznie niżej od wcześniej wymienionej gry.
Mam nadzieję, że "Lords" udowodni posiadane przez nas kompetencje w tworzeniu gier AAA. A to pokaże obecne możliwości, jakie stoją przed spółką. Nie raz udowodniliśmy, że znamy się na naszym biznesie. Mówiąc to, jestem również świadomy błędów, jakie popełniłem. Mam jednak dużą nadzieję, że wkrótce sentyment do spółki znacząco się poprawi.
Polskie gry od wielu lat znane są na świecie. Chociażby pierwsza gra w jaką byłem zaangażowany – "Project Earth/Starmageddon" – kilkanaście lat temu trafiła do sprzedaży na praktycznie wszystkich rynkach globalnych oraz otrzymała wysokie oceny w mediach. Dziś na rynek światowy trafiło wiele bardzo dobrych gier stworzonych w naszym kraju, co tylko podkreśliło fakt umiejętności Polaków w tworzeniu gier video.
Gry są dosyć sporym ewenementem polskiej branży rozrywkowej. Przykładowo rodzime filmy nie osiągają takich sukcesów jak gry. Czy rynek gier, z racji tego że jest młody i bardziej innowacyjny, jest miejscem, gdzie łatwiej się przebić z nowym produktem?
Trudno jest mi odnieść się do branży filmowej, ponieważ nie jestem filmowcem. Natomiast różnica na pewno jest taka, że mimo wszystko sukces globalny odnoszą gry tworzone na całym świecie, a nie tylko gry amerykańskie. Są to produkcje tworzone zarówno w Azji, Europie Środkowej, Europie Zachodniej, Ameryce. Produkty ze wszystkich tych rynków odnoszą sukcesy. Z kolei sukcesy filmowe są niemalże zarezerwowane dla produkcji hollywoodzkich.
Z tej perspektywy myślę, że tworzenie gier w Polsce jest o tyle atrakcyjne, że polskie firmy mają szansę stworzyć produkt, który stanie się globalną marką. W podobnym stopniu odnosi się to także do innych krajów.
Odniosłem się do branży filmowej, ponieważ filmowców od producentów gier różni także kwestia dotacji. Państwowe instytucje często dopłacają do produkcji różnych filmów, w przypadku gier jest z tym zdecydowanie trudniej. Jak do tej sytuacji odnoszą się producenci gier?
Jestem mocno przekonany, że gry są częścią kultury i mogą być elementem budowania pozytywnego wizerunku naszego kraju, jako miejsca z którego te gry pochodzą. Dodatkowo jak wiemy niewiele jest polskich produktów odnoszących sukces na arenie międzynarodowej, a w przypadku gier to się udaje. Z tego powodu powinno się wspierać tę dziedzinę, aby m.in. budować pozytywny wizerunek naszego kraju, jako kraju nowoczesnego, gdzie tworzone są z sukcesem nowoczesne produkty.
Biorąc pod uwagę "Lordsów": jest to największa polska produkcja w branży mająca premierę w tym roku. A nie dostaliśmy na nią żadnej dotacji. Myślę, że na pewno byłoby prościej, gdyby taka dotacja była nam producentom przyznawana.
Branża jest także specyficzna pod tym względem, że okres życia produktu – gry – jest bardzo krótki. Jednym ze sposobów na wydłużenie życia gry jest sprzedaż po latach po bardzo obniżonej cenie. Ostatnio głośną w środowisku graczy sprawą są promocje organizowane przez Biedronkę, gdzie niskim kosztem można się nabyć naprawdę wiele porządnych tytułów. Jak Pan to oceniają?
Na całym świecie jest taka tendencja, że gry w miarę upływu czasu mają coraz niższą cenę detaliczną i potrzebują nowych kanałów dystrybucji. Gry zazwyczaj trafiają najpierw na rynek full-price, a później po dłuższym czasie przenoszone są do niskobudżetowych serii sprzedawanych przez często zupełnie inne firmy, które specjalizują się w dystrybucji gier po obniżonej cenie detalicznej.
Cena detaliczna tych gier najczęściej zatrzymuje się na poziomie, poniżej którego sprzedawanie tego towaru jest nieopłacalne. Można zaobserwować, że na rynkach mniej rozwiniętych cena ta jest znacznie niższa niż na rynkach rozwiniętych.
Gra, która kosztowała mnie 150 zł pojawia się w dyskoncie ledwie po czterech latach i kosztuje 10 zł. Takie promocje nie psują wizerunku firmy?
Myślę też, że rynek jest przyzwyczajony, że po dłuższym okresie czasu ta cena może wraz z upływem czasu spadać. Gracze o tym wiedzą, ponieważ taka jest specyfika tego rynku.
Chcę także zaznaczyć, że póki co nie mamy planów sprzedaży "Lords" po obniżonej cenie. Szczególnie, że nowych konsol dynamicznie przybywa, a to oznacza nowych graczy. Póki co gry, które wyszły w listopadzie 2013, po roku od premiery kosztują niewiele mniej.
Rozmawiał Adam Trochała, Bankier.pl