Główne kluby opozycji i koalicji rządowej w środę zrzucały na siebie odpowiedzialność za konieczność nowelizacji budżetu na 2024 r. PiS zarzucał rządowi "prywatyzację podatków" i "powrót do dawnych zwyczajów". Z kolei KO wytykało PiS błędne założenia makro budżetu 2024 r., na którym faktycznie musiano się oprzeć.


W środę odbyła się debata towarzysząca pierwszemu czytaniu projektu noweli budżetu na 2024 r. oraz projektu noweli ustawy okołobudżetowej na ten rok. Kluby PiS i Konfederacji złożyły wnioski o odrzucenie obu tych projektów w pierwszym czytaniu, co oznacza, że Sejm będzie musiał w głosowaniu zdecydować o ich losie.
Poseł Zbigniew Kuźmiuk (PiS) przekonywał, że prawdziwe powody konieczności znowelizowania budżetu na ten rok są zupełnie inne niż te na jakie wskazuje resort finansów. "Prawdziwe przyczyny załamania dochodów budżetowych w tym roku są zupełnie gdzie indziej niż państwo pokazujecie (...) To powrót do starych praktyk powoduje, że mamy do czynienia z załamaniem dochodów budżetowych" - podkreślił.
Przypomniał, że w latach 2008-2015, kiedy rządziła koalicja PO-PSL, dochody budżetowe wzrosły "zaledwie" o 35 mld zł, czyli o kilka procent, przy skumulowanej inflacji 21 proc. Zwrócił uwagę, że z kolei w latach 2015-2023, czyli za rządów PiS i przy szokach zewnętrznych związanych z pandemią Covid-19 i wybuchem wojny na Ukrainie, udało się podwoić dochody budżetu, przy skumulowanej inflacji 44 proc.
Według Kuźmiuka przedstawiane przez KO powody noweli budżetu, czyli m.in. brak wpłaty zysku z NBP, spadek inflacji, czy wypłata na rzecz samorządów 10 mld zł, to "klasyczna zasłona dymna". Prawdziwym powodem - jak podkreślił - jest "załamanie dochodów podatkowych". "Nie pilnujecie tych dochodów (...) Gołym okiem widać, że wróciła polityka zgody politycznej na prywatyzację podatków. To jest nie do przyjęcia" - zaznaczył polityk PiS.
Szef sejmowej komisji finansów Janusz Cichoń (KO) przypomniał, że koalicja rządowa przyjmując budżet na ten rok, de facto bazowała na tych założeniach jakie przyjął poprzedni rząd. Wynikało to - jak mówił - m.in. przez utrudnianie objęcia władzy z powołanym po wyborach październikowych rządem Mateusza Morawieckiego. "Nie mogliśmy dokonać pełnego przeglądu dochodów i wydatków" - podkreślił.
Według Cichonia nowela budżetu na 2024 r. jest konieczna m.in. z powodu psucia i fałszowania budżetu za rządów PiS. Dodał, że prezes NBP w piśmie zapewniał, iż bank wpłaci do budżetu zysk w wysokości 8 mld zł. W konsekwencji NBP miał stratę finansową i wpłaty nie było.
Polityk dodał, że jedną z przyczyn noweli są mniejsze wpływy ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Zarzucał PiS, że ten "przejadł" 100 mld zł z tego tytułu, kiedy ceny były znacznie wyższe.
"Nas spadek inflacji cieszy, bo nie chcemy budować dochodów budżetowych kosztem rodzin, a wy to robiliście" - dodał Cichoń.
Szef komisji finansów zwrócił ponadto uwagę, że projekt noweli przewiduje też przekazanie dodatkowych 10 mld zł samorządom, by nie utraciły swej płynności finansowej. Ich problemy finansowe tłumaczył wprowadzoną za czasów rządów reformą podatkową, czyli tzw. Polskim Ładem.
Cichoń podkreślił, że nowela nie zmienia limitu wydatków na ten rok, czyli ponad 866 mld zł, a dokonuje przesunięć. Przekonywał, że ostateczny deficyt budżetowy będzie niższy niż założone 240 mld zł. "To są tak na pardwę koszty porządkowania budżetu i finansów publicznych bez sztuczek i bez kreatywnej księgowości, którą wy (PiS - PAP) uprawialiście" - podsumował.
Kluby Polska 2050 - Trzecia Droga, PSL - Trzecia Droga jak i Lewicy zapowiedziały poparcie projektu noweli budżetu na 2024 r.
Poseł Sławomir Ćwik (Polska 2050 - TD) mówił, że w jego ocenie głównym problemem, który wpływa na wysokość dochodów budżetowych w 2024 r. jest zmiana zaplanowanej inflacji. "PiS planował średnią roczną inflację na poziomie 6,6 proc., gdzie wcześniej w 2023 r. było to prawie 12 proc." – podkreślił.
Posłanka Agnieszka Maria Kłopotek (PSL - TD) przypomniała o skutkach zmian w podatkowych za rządów PIS dla samorządów. "Projektowane przepisy tworzą podstawę do przekazania samorządom jeszcze w tym roku ponad 10 mld zł" – zaznaczyła.
Tomasz Trela (Lewica) przekonywał, że większy deficyt zapisany w projekcie wynika z konieczności "porządkowania bałaganu, który PiS zostawił po 8 latach rządów".
Poseł Sławomir Mentzen (Konfederacja) wspierając wniosek o odrzucenie projektu noweli zwrócił uwagę, że "zaplanowany nowy deficyt budżetowy wyniesie niemal jedną trzecią więcej niż planowano, a dochody państwa spadną o 56 mld zł".
"Musicie zrozumieć, że to przedsiębiorcy wytwarzają PKB. Trzeba dbać o polski biznes (...) najwyższy czas na poważne państwo" - apelował Mentzen. (PAP)
mick/ ms/ fos/ drag/ mhr/