Pół roku po zamachach w Brukseli lotnisko ma zwiększoną ochronę, metro jej nie otrzymało. Tak mówią przedstawiciele związku zawodowego policjantów. 22 marca rano w hali odlotów dwóch zamachowców samobójców zdetonowało ładunki wybuchowe zabijając 16 osób. Niecałą godzinę później terrorysta zdetonował bombę w metrze, gdzie również zginęło 16 osób.


Dwa krwawe zamachy, ale dwie różne odpowiedzi na te ataki - tak mówią policjanci pilnujący bezpieczeństwa w metrze. Dodają, że cała uwaga skupiła się na ochronie lotniska - przebudowano wejścia, zwiększono środki bezpieczeństwa, a od stycznia w sumie skierowanych tam będzie do pilnowania ośmiuset żołnierzy i policjantów. Do metra tymczasem miało być wysłanych dwustu pięćdziesięciu, ale plany zmieniono i będzie ich niespełna dwustu.
"Przy ewentualnym kolejnym ataku nie będziemy w stanie odpowiednio zareagować" - powiedział jeden z policjantów cytowany w belgijskich mediach. Podkreślał, że brukselskie lotnisko obsługuje około 20 milionów pasażerów rocznie, z metra dziennie korzysta milion trzysta tysięcy osób. Sprawa ochrony metra ma być wkrótce omówiona przez belgijski rząd.
IAR/Beata Płomecka/Bruksela