

Protesty w Brazylii przed mundialem nie ustają. W Sao Paulo, gdzie wieczorem (początek o 22:00) rozegrany zostanie mecz otwarcia mistrzostw, policja spacyfikowała marsz przeciwników turnieju. Protestujący mieli ze sobą czerwony transparent, na którym było napisane: "Skoro my nie mamy praw, to mundial się nie odbędzie".
Wobec kilkudziesięcioosobowej grupy, która chciała przejść w pobliże stadionu drużyny Corinthias, użyto gazu łzawiącego i granatów ogłuszających. Do manifestantów strzelano też z kul gumowych.
W brazylijskim społeczeństwie jest sprzeciw wobec środków, które wydano na organizację mundialu. "Nie potrzebujemy mundialu, potrzebujemy szpitali i szkół" - mówią przeciwnicy mistrzostw.
Prezydent Brazylii Dilma Rousseff twierdzi z kolei, że mundial będzie sukcesem. Broniąc zaś wydatków podkreśla, że z 263 miliardów dolarów, wydanych przez rząd na mundial, tylko 4 miliardy przeznaczono na obiekty sportowe, a całą resztę na infrastrukturę.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/reuters&wcześniejsze/vey/wk