REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Biedni Poloneza nie zatańczą

2008-01-21 13:15
publikacja
2008-01-21 13:15
Studniówka to dziś nie tylko tradycyjny Polonez i pamiątkowe zdjęcia abiturientów. To także kosztowne kreacje, zabiegi u kosmetyczki, kamerzysta, limuzyna i zapisy do fryzjera na pół roku do przodu. Tradycyjny bal stał się festiwalem próżności, wykluczając tych, których na horrendalne wydatki nie stać.

Coraz więcej uczniów rezygnuje ze studniówkowego balu, bo nie są w stanie sprostać łączącym się z tym wydatkom – informuje dziennik „Polska”. Koszty przygotowania do balu mogą wynosić nawet do 2,5 tys. zł - choć trudno wyznaczyć górną granicę. Współczesna studniówka to już nie kameralna zabawa, ale prawdziwy wystawny bal. Uczennice wydają zawrotne sumy, aby podczas balu nie odstawać od przyjętych standardów. A te zakładają już nie tylko zaprezentowanie się w wyszukanej kreacji. Do kosztów związanych z przygotowaniami trzeba doliczyć także torebkę i dodatki, solarium, biżuterię, fryzjera, fotografa, kamerzystę, oraz wizytę u kosmetyczki i wizażystki – wylicza jedna z uczennic liceum w Radomsku, w rozmowie z dziennikiem. Panowie zamawiają często limuzyny, a tradycją staje się powoli także stosowna impreza „after”.Nie od dziś wiadomo, że wiele uczennic już z początkiem roku szkolnego rozpoczyna przygotowania. Wiele z nich wydaje pieniądze na szyte specjalnie w tym celu suknie na zamówienie. Trudno się więc dziwić, że koszty urastają do zawrotnych, jak na jedną noc sum.

Być trendy

Dlaczego uczniowie ulegają manii wydawania? Socjologowie nie mają wątpliwości: nikt nie chce czuć się gorszym. Jeśli studniówka zamienia się w wystawne przyjęcie, wytwarza to automatycznie pewien rodzaj presji, której ciężko się przeciwstawić. Każdy chce przecież wspominać ten wyjątkowy bal jak najlepiej. Porównania stają się nieuchronne. Ofiarą studniówkowego snobizmu padają uczniowie z mniej zamożnych rodzin. Na zabawę lepiej nie iść, niż pójść „byle jak” przygotowanym. Koszt samego balu to często już 300 zł – po doliczeniu dodatkowych wydatków urasta on do granicy przynajmniej tysiąca złotych. Wydatki nie dotyczą wyłącznie uczennic, bo chłopcy inwestują w garnitury, fryzjera, a często także solarium i kosmetyczkę. Za osobę towarzyszącą też trzeba zapłacić, a przecież nikt nie chce iść sam.

Sukienka od koleżanki

Nauczyciele i dyrektorzy wielu szkół łamią sobie dziś głowę, jak uporać się z tym zjawiskiem. W niektórych szkołach powstają specjalne komitety, dofinansowujące uczniów, którzy nie mogą sprostać wydatkom. Pomysły bywają różne, w tym takie jak ten, który zaproponowali nauczycieli pewnego technikum z Pabianic. Uczennice tej szkoły mogą po prostu... wypożyczyć sukienkę od jednej z absolwentek. Przesłanki wydają się szczytne, ale czy na pewno rozwiążą choć część problemu?

Anna Sondej
Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Powiązane: Dzieci

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki