Bartłomiej Misiewicz, były rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej, który niedawno rozwiązał umowę z Polską Grupą Zbrojeniową, gdzie rzekomo miał zarabiać 50 tys. zł miesięcznie, znalazł nową pracę w Telewizji Republika, jak podają wirtualnemedia.pl. Jednak doniesienia te nie zostały jeszcze oficjalnie potwierdzone przez żadną ze stron.


Portal Wirtualnemedia.pl donosi, że Misiewicz będzie zajmował się pozyskiwaniem umów reklamowych i sponsorskich. Jak podaje, współpraca ma być oparta na umowie-zleceniu zawartej na czas nieokreślony.
Cytując za portalem, Tomasza Sakiewicza, który jest członkiem zarządu Telewizji Republika ds. ładu korporacyjnego: - Nie wykluczam, że mu coś zaproponujemy. Nie mam w zwyczaju mówić mediom o rozmowach biznesowych - stwierdza. - Wielokrotnie byłem zainteresowany współpracą z Bartłomiejem Misiewiczem, ale miał inne plany. Jak będzie wszystko wiadomo, to ogłosimy, a jak nie - to nie - zaznacza.
Kariera Bartłomieja Misiewicza zaczęła się nader szybko. Już w wieku 17 lat, w 2007 roku, znalazł zatrudnienie w biurze poselskim Antoniego Macierewicza, następnie - w 2010 roku - został członkiem partii Prawa i Sprawiedliwości. Przechodząc przez kolejne szczeble kariery, w 2015 roku został szefem gabinetu politycznego oraz rzecznikiem prasowym MON, które to stanowisko przestał pełnić w lutym tego roku.
Nie trzeba było długo czekać, by zobaczyć go na kolejnym stanowisku. W kwietniu tego roku został członkiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jak poinformował wtedy PAP. Ogłoszono, że będzie zarabiał 50 tys. zł miesięcznie, co wywołało lawinę negatywnych komentarzy w polskich mediach.
Po kilku godzinach od ujawnienia tej informacji PGZ zamieściła na swoje stronie internetowej następujący komunikat: "Polska Grupa Zbrojeniowa SA informuje, że 12 kwietnia br. umowa o pracę pomiędzy PGZ SA i panem Bartłomiejem Misiewiczem została rozwiązana za porozumieniem stron ze skutkiem natychmiastowym, bez okresu wypowiedzenia. Rozwiązanie umowy o pracę nastąpiło na wniosek pana Bartłomieja Misiewicza, któremu nie przysługuje odprawa".
Ponadto prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zawiesił Misiewicza w prawach członka PiS oraz powołał komisję do zbadania sprawy. Dnia następnego sam zainteresowany zrezygnował z członkostwa w partii, a wychodząc z jej siedziby powiedział: - Z racji niesamowitej nagonki na PiS przy użyciu mojego nazwiska, złożyłem oświadczenie o rezygnacji z członkostwa w partii.
DU