Notowania argentyńskiego peso kończą piątek na rekordowo niskich poziomach. Mówi się, że bank centralny rzucił na rynek miliard dolarów rezerw walutowych, co jednak nie zatrzymało paniki. Nie pomogły też rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym.


Dla argentyńskiego peso był to najgorszy tydzień od grudnia 2015 roku, gdy uwolniony oficjalny kurs dolara wystrzelił w górę o 42%. W mijającym tygodniu cena amerykańskiej waluty w Argentynie podskoczyła o blisko 10%, w piątek osiągając historyczne maksimum na poziomie 23,90 peso. Tylko w piątek kurs USD/ARS wzrósł o 4,7%.


Spadku wartości peso nie zatrzymały zmasowane interwencje dokonywane przez bank centralny. Według źródeł Reutersa władze monetarne Argentyny rzuciły na rynek około miliarda dolarów. I nic to nie dało! Nieudana interwencja wręcz pogłębiła panikę i zakończyła się dalszą przeceną peso pod koniec dnia.
Nie pomogły też rozmowy, jakie rząd Argentyny podjął z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w celu uzyskania dostępu do elastycznej linii kredytowej (FCL). W czwartek argentyński minister skarbu Nicolas Dujovne spotkał się w Waszyngtonie z szefową MFW Christine Lagarde. Rozmowy nie zakończyły się podpisaniem umowy, lecz tylko wyrażeniem "nadziei na szybkie osiągnięcie konkluzji".
Według obliczeń analityków banku JP Morgan Chase w najbliższą środę Argentyna musi zrolować 674 mld peso (30 mld USD) krótkoterminowego zadłużenia. Może to nie być łatwe, ponieważ trwa exodus kapitału i to nie tylko zagranicznego, ale też krajowego. Nie zatrzymała go nawet awaryjna podwyżka stóp procentowych, które obecnie przekraczają 40% i są najwyższe wśród 50 największych gospodarek świata. W piątek rynkowa stopa procentowa w Kraju Srebra sięgnęła 46%, wyraźnie przewyższając stopę oficjalną.
Pomimo prorynkowych reform prezydenta Mauricio Macriego Argentynie grozi dziewiąte bankructwo w 200-letniej historii państwa. To pokłosie błędnej polityki monetarnej polegającej na braku reakcji na bardzo wysoką, przeszło 25-procentową, inflację cenową. To także efekt nadmiernych wydatków rządowych i utrzymywania zbyt dużego deficytu budżetowego.
Ponoć historia lubi się rymować - czasami nawet dość złośliwe. Słynne bankructwo Argentyny z roku 2002 miało miejsce na kilka miesięcy przed Mundialem w Korei i Japonii, podczas którego piłkarska reprezentacja Albicelestes po przegranej z Anglią i remisie ze Szwecją sensacyjnie odpadła już w fazie grupowej. Na mistrzostwa w Rosji piłkarska drużyna Argentyny znów może wystąpić w roli bankrutów. W grupie drużyna Leo Messiego zmierzy się z Islandią, Chorwacją i Nigerią, z którą grała (i wygrała 1:0) także 16 lat temu.