– Jeżeli inni Francuzi chcą przyjechać do Belgii, nie mam nic przeciwko, by to zrobili - powiedział Didier Reynders w wywiadzie dla „Le Figaro”.
Zdaniem ministra francuska opinia publiczna nie powinna winić Belgów za to, że do ich kraju przeprowadzają się sławy srebrnego ekranu. – Pogląd, że Belgowie zrobią wszystko, by przyciągnąć Francuzów, jest totalnie błędny. Wręcz przeciwnie! Francuzi przez lata dobrowolnie wybierali taki, a nie inny system podatkowy, który doprowadził do emigracji wielu ich rodaków – dodał.
| »Depardieu zrzeka się francuskiego obywatelstwa. Przez podatki |
W Belgii najwyższa stawka podatku wynosi jedynie 50%. We Francji od lipca tego roku osoby zarabiające powyżej miliona euro rocznie muszą zapłacić aż 75%.
Francuzów uciekających przed reformą Hollande’a kusi także Wielka Brytania. Już w lipcu premier David Cameron stwierdził, że „jeżeli Francja uchwali 75% podatek dla najbogatszych, to rozwiniemy czerwony dywan i z otwartymi ramionami będziemy witać francuskich biznesmenów”.
Bohaterowie na wygnaniu
Znany z roli Obeliksa aktor nie jest jedynym Francuzem, który uciekł przed wysokimi podatkami. Jego sąsiadami w położonej zaledwie 2 km od francuskiej granicy wiosce Nechin będą m.in. członkowie rodziny Mulliez, do której należy sieć supermarketów Auchan.
Do Belgii planuje się przenieść także najbogatszy Francuz Bernard Arnault. Tuż po uchwaleniu przez parlament pakietu reform podatkowych właściciel koncernu Louis Vuitton zapowiedział, że wystąpi o belgijskie obywatelstwo.
Z kolei w Londynie nowy dom znalazł Christian Clavier, odtwórca roli Asteriksa i ekranowy partner Gerarda Depardieu. – Francja straciła swoich dwóch największych bohaterów fikcyjnych. Pokonały ich nie legiony Cezara, lecz podatki Hollande’a – komentuje ten fakt brytyjski dziennik „The Telegraph”.
/mż


























































