"Kto pierwszy pokona nasze zapory bezpieczeństwa, dostanie 1 mln dolarów" - te słowa Ivana Krstića, szefa bezpieczeństwa w Apple, zelektryzowały hakerskie klawiatury. Na konferencji Black Hat w Las Vegas koncern rzucił na pożarcie swój system operacyjny.


Hakerzy dostali zielone światło, by atakować systemy należące do "nadgryzionego jabłka". Co więcej, jeśli im się uda, dostaną pokaźną sumę pieniędzy. Najwięcej, bo aż 1 mln dolarów, dostanie ten, któremu uda się włamać do jądra systemu iPhone'a - iOS, ale pod warunkiem, że użytkownik smartfona nie musi wykonywać żadnych działań. 500 tys. dolarów dostanie ten, któremu uda się przeprowadzić atak sieciowy, ale także niewymagający akcji po stronie właściciela urządzenia. Hakerowi wypłacona zostanie dodatkowa 50-proc. premia, o ile znajdzie lukę w oprogramowaniu przed jego wydaniem.
Konkurs startuje jesienią - informuje "The Guardian". Wyzwanie dotyczy nie tylko iPhone'ów, jak było do tej pory, ale wszystkich produktów Apple'a i to pracujących na różnych systemach. Słowem - można próbować złamać wszystko i wszędzie.
To nie pierwsza taka nagroda od Apple'a
Wcześniej koncern oferował 200 tys. dolarów za podobne działania, ale hakować mogli tylko wybrani użytkownicy oraz dotyczyła iPhone'ów.
Dzięki podobnym akcjom udało się od 2016 roku wykryć 50 błędów. Gigant je naprawił.
Co więcej, zgłaszający się do koncernu "zaufani" hakerzy dostaną specjalne iPhone'y, o których pisał wcześniej "Forbes". Są to przede wszystkim ci, którzy już wcześniej współpracowali z koncernem. Urządzenia będą miały wyłączone niektóre zabezpieczenia, by umożliwiały dokonanie ataków za pomocą aplikacji.