Wybuchające i zapalające się smartfony Galaxy Note 7 to nie tylko problem wizerunkowy firmy, ale też i wymierne straty dla inwestorów. Koreański gigant odnotował największy giełdowy spadek od ponad czterech lat.


Smartfon Note 7 miał być najpoważniejszą konkurencją dla ogłoszonego niedawno przez Apple telefonu iPhone 7. Okazuje się jednak, że zamiast deklasacji swojego największego rywala, Samsung odnotował falstart. Po rozpoczęciu sprzedaży najnowszego urządzenia, do internetu zaczęły docierać doniesienia o poważnych problemach z Note 7. Niektórym osobom smartfon wybuchał lub zapalał się po podłączeniu go do ładowania.
Jakiś czas temu koreańska firma zdecydowała się wycofać nowe urządzenia ze sprzedaży, a także zaczęła apelować do użytkowników o oddanie telefonów do miejsca ich zakupu. Powodem problemów okazała się wadliwa bateria, produkowana w jednej z firm podległych Samsungowi. Wcześniej ostrzeżenia o włączaniu i ładowaniu smartfonów na pokładach samolotów wystosowało wiele linii lotniczych na całym świecie.
Te problemy będą Samsunga sporo kosztować. Według szacunków, samo zebranie starych urządzeń (2,5 mln telefonów) ma pochłonąć 1 mld dolarów. W Korei Południowej, do czasu wymiany baterii na nowe, użytkownicy mogą wypożyczyć telefony zastępcze. Obecne kłopoty przełożą się także bez wątpienia na odpowiednio niższe przychody ze sprzedaży Note 7.
Złe wieści dla Samsunga płyną także z południowokoreańskiego parkietu. Poważne spadki giełdowego kursu rozpoczęły się już w piątek, a dziś spółka odnotowała największą dzienną przecenę akcji od czterech lat. Od zakończenia piątkowej sesji walory technologicznego giganta potaniały o niemal 7%. Przełożyło się to na utratę giełdowej kapitalizacji firmy o 19 mld USD (obecnie 232 mld USD). Spadki pokryły się z zachowaniem indeksu największych spółek Korei Południowej KOSPI, który w tym czasie stracił 2,3%.
Mimo obecnych niekorzystnych wiadomości, od początku roku akcje Samsunga drożały (+16%), a kurs firmy w sierpniu osiągnął historyczny szczyt. Warto też zauważyć, że od stycznia akcje Samsunga zachowywały się znacznie lepiej niż idący bokiem indeks KOSPI (+1,5%). Dziś za udziały w koreańskim koncernie trzeba zapłacić równowartość 1318,5 USD.