Do gdańskiej prokuratury wpłynęły dwa zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego w związku z nabyciem przez niego mieszkania w Gdańsku – poinformowała w czwartek Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.


Zawiadomienia pierwotnie trafiły do warszawskiej prokuratury okręgowej. Złożyli je wicemarszałkini Senatu, kandydatka Nowej Lewicy na prezydenta Magdalena Biejat i osoba prywatna.
W czwartek po południu zawiadomienia te wpłynęły do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, o czym poinformował jej rzecznik Mariusz Duszyński.
"8 maja 2025 r. do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku wpłynęły, przekazane z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, dwa zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z nabyciem mieszkania położonego w Gdańsku przez jednego z kandydatów na urząd prezydenta RP" – powiedział prok. Duszyński.
Wyjaśnił, że oba zawiadomienia zostały przekazane, zgodnie z właściwością, do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście w Gdańsku celem przeprowadzenia czynności sprawdzających.
"Ponadto informuję, że Prokurator Okręgowy w Gdańsku przekazał do 6 Wydziału Postępowania Sądowego tut. prokuratury kopie zawiadomień celem rozważenia podjęcia działań pozakarnych zmierzających do uzgodnienia treści księgi wieczystej przedmiotowej nieruchomości z rzeczywistym stanem faktycznym" – dodał rzecznik.
O złożeniu przez Biejat zawiadomienia poinformowała PAP w środę szefowa sztabu kandydatki Anna Górska. Wcześniej w Studiu PAP Biejat powiedziała, że "zarzutem jest oszustwo, doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia majątkiem przez pana Jerzego Ż.", od którego kawalerkę w Gdańsku przejął Nawrocki.
Kandydatka przypomniała, że w ubiegłotygodniowej debacie "Super Expressu" zadała pytanie popieranemu przez PiS kandydatowi o jego program mieszkaniowy i podatek katastralny. Nawrocki odpowiedział, że jest przeciwnikiem podatku katastralnego i będzie bronił państwo przed tym podatkiem oraz że mówi to w imieniu zwykłych Polek i Polaków, "którzy tak jak on mają jedno mieszkanie".
Portal Onet ujawnił później, że wbrew tej deklaracji Nawrocki nie jest właścicielem jednego, lecz dwóch mieszkań. Poza mieszkaniem w Gdańsku, w którym mieszka z rodziną, ma w Gdańsku również kawalerkę. Kilka dni później portal podał, że w 2017 r. Jerzy Ż. – ówczesny właściciel kawalerki – przekazał ją Nawrockiemu i jego żonie w zamian za opiekę i utrzymanie, czyli na zasadzie umowy dożywocia, jednak mężczyzna trafił do domu opieki społecznej.
W odpowiedzi na to Nawrocki opublikował w internecie złożone przez niego jako prezesa IPN oświadczenie majątkowe, w którym wymienił dwa mieszkania własnościowe, które posiada z żoną, i 50-procentowy udział w mieszkaniu jego żyjącej matki.
Zdaniem Nawrockiego nabycie przez niego kawalerki "dokonało się w pełni zgodnie z prawem". We wtorek w internetowym programie Bogdana Rymanowskiego mówił, że kwestia pomocy udzielanej przez niego Jerzemu Ż. i nabycie mieszkania to oddzielne sprawy. Oświadczył, że w kwestii mieszkania nie ma sobie nic do zarzucenia.
Poseł PiS Przemysław Czarnek tłumaczył, że Jerzy Ż. wykupił od miasta na własność mieszkanie komunalne, w którym mieszkał, z bonifikatą, za 10 proc. wartości, za pieniądze, które pożyczył mu Nawrocki. Podkreślił też, że – mimo twierdzeń Onetu – w żadnym urzędowym dokumencie nie ma mowy o zawarciu tzw. umowy dożywocia. Poseł PiS dodał, że w 2012 r. Nawrocki i jego żona zawarli z panem Jerzym umowę dotyczącą zobowiązania się do kupna mieszkania mężczyzny nie później niż do końca marca 2017 r. Jak dodał, w księgach wieczystych widnieje umowa sprzedaży mieszkania i akt notarialny z 6 marca 2017 r., które potwierdzają, że Jerzy Ż. sprzedał Nawrockiemu i jego żonie mieszkanie za 120 tys. zł.
W środę Nawrocki poinformował, że przekaże kawalerkę w Gdańsku na cele charytatywne. (PAP)
dsok/ joz/

























































