Według najnowszych badań Banku Światowego, ponad 3 miliardy ludzi żyje za mniej niż 2,5 dolara dziennie. Dla banków i ubezpieczycieli właściwie nie istnieją. Z punktu widzenia świata finansów, stanowią mało interesujący krąg wykluczonych finansowo, którzy nie niosą nadziei na zysk.
Zbyt biedni dla świata finansów
Tymczasem, co pokazał casus Muhhamada Yunusa (twórca pojęcia mikrokredyt, zdobywca pokojowego Nobla 2006 za zbudowanie podstaw sektora finansów dla najuboższych), już 20 słusznie zainwestowanych dolarów wystarczy, by wyciągnąć rodzinę z głębokiej biedy. Prócz środków finansowych, wiele z tych osób potrzebuje również finansowej gwarancji na wypadek najdotkliwszych zdarzeń losowych. Odpowiedzią na te sygnały są wprowadzane w niektórych rejonach świata mikroubezpieczenia.

Zgodnie z samą nazwą, istotą mikroubezpieczeń jest ich mniejszy wymiar – i składka, i ochrona ubezpieczeniowa występuje tu w skali mikro. W zależności od podejmującego temat, zwraca się uwagę na inną kwestię jako zasadniczą w mikroubezpieczeniach. Dla towarzystw ubezpieczeniowych temat sprowadza się do ogromnej, czekającej na zaspokojenie, części rynku. Z kolei Bank Światowy czy ONZ kładą nacisk na możliwości, jakie w obszarze walki z biedą niesie za sobą uruchomienie tych instrumentów. Wreszcie, akademiccy naukowcy wskazują, że rozwój sektora finansów w tym wymiarze jest niezbędny dla zrównoważonego rozwoju gospodarczego. Niestety, im bardziej górnolotne przesłanie towarzyszy mikroubezpieczeniom, tym bardziej temat staje się odległy. Tymczasem produkty, o których tu mowa, są niezwykle proste i stanowią esencję ubezpieczeń.
Szybko, tanio, prosto
Cel mikroubezpieczeń jest uniwersalny: zagwarantować finansowe świadczenie w wypadku zajścia jednego ze zdarzeń losowych, objętych polisą. Obserwacja funkcjonujących na skraju ubóstwa osób prowadzi do wniosku, że ich potrzeby ubezpieczeniowe są mocno ograniczone. Jak wskazuje listopadowy raport Lloyd`s na temat mikroubezpieczeń (Insurance in developing countries: Exploring opportunities in microinsurance), najczęstsze obawy związane są tam z nagłą chorobą i śmiercią żywiciela rodziny, z utratą dachu nad głową wskutek żywiołów takich, jak huragan czy powódź, oraz ze zniszczeniami płodów rolnych.
Szycie produktów, będących odpowiedzią na takie ryzyka, jest dla ubezpieczycieli chlebem powszednim. Prócz wygody wynikającej z posiadania już w swojej ofercie takich prostych polis, korzyści mogłoby być więcej:
- przewaga wynikająca z pierwszeństwa na rynku (tymczasowy monopol powstrzymujący ataki konkurentów, silne zakotwiczenie w świadomości klientów, którym trudniej będzie podjąć decyzję o zmianie pierwszego oferenta, o ile nie rozczarował),
- dywersyfikacja ryzyka,
- dotarcie do zupełnie nowych grup klientów, o dochodach co prawda dziś niskich, ale jutro być może średnich i wówczas skłonnych do sięgnięcia po kolejne polisy,
- uproszczona administracja produktami.

Dlaczego więc komercyjni ubezpieczyciele niechętnie angażują się w rozwój sektora mikroubezpieczeń? Głównie dlatego, że jest to inwestycja długoterminowa. I choć przybywa kampanii edukacyjnych, świadomość w zakresie mikroubezpieczeń wciąż jest ograniczona. Nadal trudno uwierzyć, że zaangażowanie w mikrofinanse może nie tylko wyrazem społecznej odpowiedzialności biznesu, ale i szansą na zysk. Podstawą do dalszego rozwoju tego typu produktów będzie zmiana sposobu myślenia. Zdaniem specjalistów, przyszłość mikroubezpieczeń będzie też od zmian klimatycznych (i naturalnych katastrof niszczących dobytki), stopnia urbanizacji i rozwoju sektora finansowego.
Mała popularność nie oznacza, że takich produktów na rynku nie ma. Swego czasu intensywną kampanię w tym zakresie podjął w Indiach Allianz, dziś zarówno w tym, jak i w innych wiodących koncernach ubezpieczeniowych na świecie (m.in. Zurich, AIG), pracują odrębne zespoły skupione wyłącznie na badaniu rynku i rozwoju strategii ekspansji. Rynek polis, choć mikro, rokrocznie rośnie o kilka procent. Mimo to, potrzeby wciąż są nieproporcjonalnie duże do oferty. Tylko w 2009 roku grono ubogich zasiliło około 50-90 milionów osób.
Malwina Wrotniak
Bankier.pl


























































