Poniedziałkowy poranek przyniósł kontynuację osłabienia złotego wobec euro. Tymczasem samo euro w stosunku do franka szwajcarskiego znalazło się blisko najniższych poziomów od Brexitu.


O 9:02 cena euro przekroczyła 4,33 zł, rosnąc o pół grosza względem zamknięcia piątkowych notowań. Wygląda to na próbę kontynuacji trendu z ubiegłego tygodnia, gdy kurs EUR/PLN podniósł się o 3,5 grosza, zaliczając dopiero drugi wzrostowy tydzień od trzech miesięcy.
O ile lokalna korekta na parze euro-złoty wpisuje się w obserwowane od ponad roku fluktuacje w zakresie 4,20-4,50 zł, to znacznie ciekawiej w najbliższych dniach i tygodniach może być na parze euro-frank.
W poniedziałek rano euro było wyceniane na 1,0649 franka. To tylko nieco wyżej niż w ubiegłym tygodniu, gdy kurs EUR/CHF szturmował poziom 1,063 franka. Tak taniego euro w Szwajcarii nie widziano od czerwca 2016 roku, gdy po ogłoszeniu wyników brytyjskiego referendum kurs EUR/CHF zatrzymał się na poziomie 1,0621 i to dopiero po interwencji Szwajcarskiego Banku Narodowego.
W grudniu i styczniu przed aprecjacją franka wobec euro chroniło nas umocnienie złotego do euro. Ale gdy na parze euro-złoty rozpoczęła się wzrostowa korekta, to notowania franka ruszyły w górę. Jeszcze dwa tygodnie temu można było liczyć na spadek kursu helweckiej waluty poniżej 4,00 zł. W poniedziałek rano frank kosztował już ponad 4,06 zł po tym, jak w piątek wyznaczył najwyższy kurs zamknięcia w tym miesiącu.
Krzysztof Kolany