ZUS wyliczył, że w ciągu pięciu lat na emerytury i renty zabraknie 250 mld zł, a w wersji pesymistycznej aż 400 mld. Dziura będzie jeszcze większa, jeśli zostanie obniżony wiek emerytalny.




"Gazeta Wyborcza" powołuje się na najnowszą prognozę dla funduszu, z którego wypłacane są emerytury i renty. ZUS przygotował ją w oparciu o prognozy Eurostatu o demografii oraz ministerstwa finansów o stopie bezrobocia, inflacji, wzroście płac i PKB.
Rozważane są trzy warianty rozwoju sytuacji.
Wariant optymistyczny zakłada, że na emerytury będzie brakować w latach 2017-21 ok. 50 mld rocznie, wariant umiarkowany, że ok. 56-68 mld, a wariant pesymistyczny, że w 2021 r. zabraknie 76 mld, a w 2021 aż 91 mld zł.
Przeczytaj także
Powodem niedoborów w kasie jest sytuacja demograficzna. Liczba Polaków systematycznie spada. Społeczeństwo się starzeje. "W 2021 r. osób w wieku produkcyjnym będzie aż o ponad 600 tys. mniej niż dziś (...) będzie za to ponad 450 tys. osób w wieku poprodukcyjnym" przestrzega "Gazeta Wyborcza", zaznaczając, że dane o deficycie uwzględniają już oszczędności ze stopniowego podwyższania wieku emerytalnego do 67 lat.
FUS jest strukturalnie niewypłacalny
Problemy finansowe Funduszu Ubezpieczeń Społecznych dla nikogo nie powinny być zaskoczeniem. Polski „system” emerytalny jest strukturalnie niewypłacalny od lat i z każdym rokiem jego kłopoty będą narastać. Wiedza o tym jest od dawna znana decydentom, ekonomistom i wszystkim, którzy choć trochę interesowali się swoją emerytalną przyszłością.
Wystarczy spojrzeć na którąkolwiek z prognoz dla FUS (s. 19) publikowaną oficjalnie przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Ze względów demograficznych (rosnąca liczba osób po 60. roku życia) do końca dekady ZUS-owi na wypłatę rent i emerytur będzie brakowało ok. 60 mld złotych rocznie i z każdym rokiem ten niedobór będzie się powiększał. To liczby są znane od dawna!
Popracujesz nie tylko na swoich dziadków
Demografowie zwracają uwagę, że sam ubytek liczby ludności nie jest wielkim zagrożeniem. Kłopot polega na tym, że poważnej zmianie ulegnie struktura demograficzna Polski. Liczba ludzi w wieku powyżej 65 lat w 2020 r. zwiększy się o 1,1 mln - do 7,2 mln. Jednocześnie liczba zdolnych do pracy spadnie z 26 mln do 24,9 mln. Oznacza to, że teoretycznie spadnie podaż pracujących, z których dochodów trzeba będzie utrzymywać coraz większa liczbę osób pobierających świadczenia z ZUS-u.
Do 2020 r. tego zbytnio nie odczujemy, bo w Polsce wciąż rośnie wskaźnik zatrudnienia – na ten moment wynosi on 64 proc., co przekłada się 16,5 mln pracujących. Z szacunków Komisji Europejskiej wynika, że Polska ma potencjał nawet na 75-procentowy wskaźnik zatrudnienia. Obecnie celem dla naszego kraju jest osiągnięcie 70 proc. w 2020 r. – to oznaczałoby, że liczba pracujących zwiększyłaby się do 17,4 mln osób.
(PAP)
mars/