W poniedziałek trwała wyprzedaż akcji banków. Obaw inwestorów nie ukoiły ani działania amerykańskich władz, ani zmiana oczekiwań rynków dot. tempa podwyżek stóp proc. w USA czy strefie euro.


W piątek indeks największych europejskich banków zniżkował o prawie 4 proc. W poniedziałek skala spadków była jeszcze większa - o godz. 13:00 przekraczała 5 proc..
Ponad 11 proc. traciły Credit Suisse i Commerzbank (właściciel mBanku), Deutsche Bank i BNP Paribas były 5 proc. pod kreską, a HSBC blisko 4 proc.


Uwagę zwraca zwłaszcza kondycja szwajcarskiego banku. Za akcję Credit Suisse płaci się obecnie niespełna 2,2 franka szwajcarskiego, o 68 proc. mniej niż przed rokiem i najmniej w historii. W ubiegłym tygodniu władze spółki poinformowały o przełożeniu terminu publikacji rocznego raportu finansowego.
Na polskim podwórku najmocniej - o blisko 6 proc. - spadały akcje Santandera. O ponad 4 proc. zniżkowały walory ING, Millennium i BOŚ Banku. Najmocniej spośród dużych instytucji trzymał się Santander, tracący niespełna 2 proc. PKO BP tracił ponad 3 proc., a Bank Pekao ok. 4 proc.


Nastrojów inwestorów nie uspokoiła interwencja amerykańskich władz ws. Silicon Valley Bank. W niedziele poinformowano, że wszyscy deponenci SVB, także ci posiadający w banku więcej środków niż obejmuje gwarancja FDIC, będą mieli pełny dostęp do swoich pieniędzy. Rozwiązanie zastosowano również wobec zamkniętego w niedzielę nowojorskiego banku Signature Bank. Upadłość SVB jest drugą największą upadłością amerykańskiego banku w historii, a Signature Bank - trzecią. Aktywa banków opiewały na odpowiednio: przeszło 200 mld dol. i ponad 100 mld dol.
Analitycy zwracają jednak uwagę, że - podobnie jak w USA - wskutek podwyżek stóp proc. spadła również wartość obligacji skarbowych będących w rękach europejskich banków. Stąd obawy inwestorów przed powtórką sytuacji zza Oceanu. Szczególnie że działania amerykańskich władz ochroniły deponentów, ale nie akcjonariuszy.
Ponadto Rezerwa Federalna ogłosiła, że wprowadza nowy instrument Bank Term Funding Program (BTFP), w ramach którego będzie pożyczał środki instytucjom finansowym (m.in. bankom) środki pod zastaw papierów skarbowych (Treasuries, agend rządowych czy MBS-ów) wycenianych po nominale, a nie - zgodnie z dotychczasową praktyką - po cenie rynkowej.
Równocześnie wyraźnie spadły obawy przed bardziej zdecydowanym zacieśnianiem polityki pieniężnej przez Fed, przed którym ostrzegał w ubiegłym tygodniu prezes Powell. Inwestorzy są przekonani, że w obliczu problemów sektora bankowego, członkowie FOMC nie będą ryzykowali przyspieszenia podwyżek kosztu pieniądza, ponieważ skutkuje to spadkiem wartości stałokuponowych obligacji skarbowych w portfelach banków. Jeszcze we wtorek inwestorzy wyceniali, że na marcowym posiedzeniu (21-22 III) stopy proc. mogą zostać podniesione nawet o 50 pb. Teraz konsensus przewiduje już ruch o 25 pb., a analitycy Goldman Sachs twierdzą, że władze Fedu pozostawią koszt pieniądza bez zmian.
Inwestorzy oczekują również mniejszych niż wcześniej podwyżek stóp proc. EBC. Najbliższe posiedzenie banku centralnego strefy euro odbędzie się w czwartek. Rada Prezesów obiecywała przed miesiącem, że w marcu podniesie koszt pieniądza o 50 pb. W obliczu rynkowego niepokoju, krok ten nie jest już jednak tak pewny.
Początkowo pozytywnie na doniesienia zareagowali inwestorzy z Wall Street. W handlu przedsesyjnym akcje JP Morgan rosły o ok. 2 proc., a Bank of America - o 3 proc. Ale podczas poniedziałkowej sesji już mocno spadały. Bank of America tracił ponad 6 proc., Wells Fargo przeszło 4 proc., a JP Morgan i Goldman Sachs po ok. 2 proc. Fatalnie radziły sobie mniejsze banki, co do których istnieje obawa, że podążą ścieżką upadłego SVB: notowania First Republic Bank, PacWest Bancorp czy Western Alliance Bancorporation nurkowały po kilkadziesiąt procent. O 14:42 SPX i Nasdaq zniżkowały po 1,3 proc.