Średnio wydajemy 458 zł rocznie na aktywność fizyczną. To o 40 zł więcej niż w 2012 roku. Nadal jednak mniej niż połowa Polaków deklaruje uczestnictwo w zajęciach rekreacyjnych, a pod względem profilaktyki otyłości i nadwagi daleko nam do wypełnienia zaleceń WHO.
W roku, w którym nad Wisłą nawet niedzielni kibice żyli EURO2012, Polacy wydali na aktywność fizyczną 418 zł. Cztery lata później wysupłali przeciętnie zaledwie 40 zł więcej – wynika z raportu „Uczestnictwo w sporcie i rekreacji ruchowej 2016” przygotowanego przez GUS na podstawie ankiety, którą wypełniło 12,2 tys. osób. Pytania dotyczyły charakteru i ilości podejmowanego wysiłku fizycznego w czasie wolnym oraz m.in. wydatków z tym związanych.


Prawie połowa Polaków (46 proc.) deklaruje uczestnictwo w zajęciach sportowo-rekreacyjnych. Najczęściej ruszają się jednak 10-14-latkowie, a wraz z wiekiem liczba osób zaangażowanych w aktywność fizyczną maleje.


Nie zauważono natomiast znaczącej różnicy ze względu na płeć w odsetku aktywnych osób – rusza się niespełna połowa mężczyzn i nieco ponad połowa kobiet. Najliczniejszą grupę aktywnych fizycznie osób stanowiły natomiast „białe kołnierzyki” - pracownicy siedzący, których praca nie wymaga wysiłku (27 proc.).


Wybieramy najmniej kosztowne sporty
Polacy najchętniej jeżdżą na rowerze, pływają, grają w piłkę nożną i biegają. To sporty, które nie wymagają częstych wydatków. Tylko 47 proc. ankietowanych poniosło jakiekolwiek koszty związane z aktywnością fizyczną. W porównaniu z rokiem 2012 zaobserwowano jednak wzrost w tym obszarze o 6 pp. Jeżeli już był wykonany jakikolwiek zakup, to najczęściej dotyczyło to roweru (10 proc.).


Na konserwację i wypożyczenie sprzętu statystyczny Polak wydał średnio 212 zł, a na ubrania sportowe 350 zł. Wśród deklarujących wydatki na sport i rekreację najwięcej wydały osoby pracujące na własny rachunek (1528 zł), a najmniej renciści (463 zł).


W mieście przeciętna osoby wydaje średnio 1098 złotych na sport i rekreację, a na wsi 659 zł. Systematyczne uczestnictwo w zajęciach sportowo-rekreacyjnych 1-2 razy w tygodniu deklaruje 29 proc., trzy do pięciu razy - 12 proc. Pięć razy w tygodniu systematycznie ćwiczy natomiast tylko 3 proc. Polaków. Biorąc pod uwagę wytyczne WHO, polskiemu społeczeństwu zajmie więc jeszcze trochę czasu zanim stawi czołu problemowi otyłości i nadwadze.
Ruchu wciąż za mało
Naukowcy Philip Maffetone, Ivan Rivera-Dominguez i Paul B. Laursen z Maff Fitness w Sydney oraz Instytutu Sporu w Aukland poinformowali na początku roku w czasopiśmie „Frontiers of Public Health”, że aż 76 proc. populacji świata może mieć nadmierną ilość tkanki tłuszczowej. Teraz ci sami badacze skoncentrowali swoje wysiłki na danych z 30 największych rozwiniętych krajów. Wyniki są jeszcze bardziej niepokojące. 90 proc. dorosłych mężczyzn i 50 proc. dzieci może mieć problem z prawidłowym składem masy ciała.
Według World Obesity Assosation, które zajmuje się problemem otyłości i nadwagi na świecie, w 2014 r. co piąty 13-latek w Polsce miał nadwagę. Dla porównania, 13-latkowie badani w 2001 r., których dzieciństwo smakowało częstszą zabawą na świeżym powietrzu i ewentualnie wyrobami czekoladopodobnymi mieli problem z nadmierną tkanką tłuszczową tylko w 10 proc.
Konsekwencją takiego stanu jest coraz częstsze występowanie cukrzycy, nadciśnienia tętniczego, zawałów czy niepłodności. Lista możliwych schorzeń jest długa. WHO w najnowszych zaleceniach profilaktyki otyłości i nadwagi wymienia codzienny, minimum 30 minutowy ruch i zbilansowaną, zrównoważoną dietę. Według Ministerstwa Zdrowa, jeżeli co drugi nieaktywny Polak w czasie wolnym od pracy zacząłby ćwiczyć, zaoszczędzilibyśmy w systemie ochrony zdrowia 440 mln złotych. To tyle, ile wynosi roczny budżet Koszalina.