Nie są biedni, bo - jak sami twierdzą - kto będzie biedny, pracując po 300-400 godzin w miesiącu. Żeby ich płaca na rezydenturze była wyższa niż 2200 zł na rękę, biorą dodatkowe dyżury - czasami dlatego, że sami chcą dorobić, a czasami dlatego, że brakuje kadry w szpitalach i nie mają innego wyjścia. Wolą wyjechać za granicę, bo w Polsce jest im po prostu wstyd - leczyć i odsyłać pacjentów do specjalistów, do których w kolejce ustawiły się już tłumy.
Wyższe wynagrodzenia to tylko jeden z wielu postulatów lekarzy z Porozumienia Rezydentów, którzy strajk rozpoczęli już kilka miesięcy temu. Przede wszystkim walczą o to, aby rząd przeznaczył większe nakłady na ochronę zdrowia, co wpłynie na krótsze kolejki i zwiększy zainteresowanie studentów medycyny pracą w Polsce. Dodatkowo chcą ograniczenia biurokracji, bo nie są w stanie zbadać pacjenta w ciągu 2 minut, kiedy pozostałe 8 muszą przeznaczyć na wypełnienie formularzy.
[Aktualizacja 8.02.2018 r.] Jest porozumienie ministra zdrowia z lekarzami rezydentami.


Zgodnie z wyborem czytelników w cyklu #naBankiera tym razem przyjrzeliśmy się warunkom pracy lekarzy rezydentów w różnych częściach kraju.
Cele lekarzy z Porozumienia Rezydentów OZZL |
---|
|
Źródło: www.rezydenci.org.pl |
Stara kanapa w gabinecie i oszczędności na cewnikach
Lekarze z województwa dolnośląskiego i łódzkiego oraz ci, którzy postanowili wyemigrować, a z którymi rozmawialiśmy, wymieniają liczne bolączki polskiego systemu ochrony zdrowia. Niektóre z nich są całkiem prozaiczne i wydawałoby się, że w rozwiniętym kraju w ogóle nie powinny mieć miejsca. – Denerwuje mnie bylejakość w naszych szpitalach. W gabinecie, w którym przyjmujemy pacjentów, jednocześnie się przebieramy, trzymamy swoje rzeczy osobiste, mamy tam też jedyny komputer, na którym przed zejściem na blok operacyjny możemy sprawdzić wyniki badań pacjentów. W tym pokoju ściany był malowane kilkanaście lat temu, stoi wyleniała kanapa, obdarta drewniana ława i dwa rozpadające się biurka – opowiada w rozmowie z Bankier.pl Monika, lekarz rezydent na oddziale anestezjologii w jednym z łódzkich szpitali. Oszczędności nie tyczą się jednak tylko wystroju sal, w którym przyjmuje się pacjentów, ale również ich komfortu.


– Co kilkanaście miesięcy w ramach oszczędności otrzymujemy inne niż sprawdzone rodzaje cewników do wkłuć centralnych (kilkunastocentymetrowe cewniki umieszczane w dużych naczyniach żylnych), które są niebezpieczne dla pacjentów, a ponadto zużywamy 2-3 zestawy na jednego pacjenta, gdyż poszczególne elementy psują się w trakcie procedury. Za każdym razem piszemy, że są szkodliwe, złe, a oszczędność jest tylko pozorna. Pomaga, na jakiś czas – wyjaśnia Monika.
Na poziomie zupełnie podstawowym doskwiera również poziom wyposażenia polskich szpitali. – Kiedy byłam na praktykach w Dreźnie, najbardziej uderzyły mnie takie może prozaiczne, ale istotne różnice: smaczne, pełnowartościowe posiłki dla pacjentów (w Polsce wstydzę się, gdy widzę, co pacjenci dostają na talerzach), mydło, środek do dezynfekcji i papierowe ręczniki w każdej sali, dystrybutory z wodą na szpitalnych korytarzach – wymienia Kamila, stażystka jednej z klinik w województwie dolnośląskim.
Wśród bolączek lekarzy w Polsce jest również konieczność zapłaty z własnej kieszeni za „narzędzia” niezbędne do pracy, jak kursy, szkolenia, podręczniki. – Kurs USG to koszt rzędu dwóch tysięcy złotych, a szpitale nie zwracają takich wydatków, ponieważ same są maksymalnie pozadłużane – mówi w rozmowie z Bankier.pl Joanna Matecka, lekarka z Porozumienia Rezydentów.
Przykładowe wydatki lekarzy odbywających rezydenturę |
|
---|---|
Kurs: Diagnostyka USG narządów jamy brzusznej |
2 600 zł * |
Kurs ALS (zaawansowane zabiegi ratujące życie) |
Ok. 1 000 zł |
Wstęp na konferencję naukową |
Ok. 190 zł * |
Książki: Interna Szczeklika - Podręcznik chorób wewnętrznych 2017 |
260 zł |
*dotyczy kursu w Roztoczańskiej Szkole Ultrasonografii *kwota podana na przykładzie Konferencji Naukowej „Anestezjologia i Intensywna Terapia, aktualne problemy – realne rozwiązania Źródło: opracowanie własne |
Braki na rezydenturze i wolontariat w szpitalu
Po odbyciu trzynastomiesięcznego stażu lekarze w Polsce stoją przed wyborem specjalizacji. Dwa razy w roku Ministerstwo Zdrowia ogłasza listę miejsc w ramach tzw. etatów rezydenckich, które charakteryzują się tym, że wynagrodzenia na tych stanowiskach wypłaca resort. W teorii miejsca w ramach specjalizacji ustalane są według tych najbardziej deficytowych zgłaszanych przez poszczególnych wojewodów, w praktyce okazuje się, że aby zostać w Polsce np. endokrynologiem, trzeba „załapać” się na bezpłatną specjalizację w szpitalu.


Kamila wyjaśnia, że w województwie dolnośląskim utworzono jedno miejsce w ramach specjalizacji endokrynologicznej, a kolejki do takich poradni dla osób dorosłych sięgają kilku lat.
Świadczenia z zakresu endokrynologii osób dorosłych – wolne terminy we Wrocławiu |
||
---|---|---|
Szpital/Przychodnia |
Liczba oczekujących |
Pierwszy wolny termin |
4 Wojskowy Szpital Kliniczny z Polikliniką we Wrocławiu |
1030 |
29.03.2022 r. |
Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej „Przychodnia Kosmonautów” |
1029 |
17.06.2022 r. |
Dolnośląski Szpital Specjalistyczny im. T. Marciniaka – Centrum Medycyny Ratunkowej |
494 |
22.11.2022 r. |
Źródło: opracowanie własne Bankier.pl na podstawie danych pochodzących ze strony kolejki.nfz.gov.pl, stan na 19.10.2017 r. |
To nie jedyny taki przypadek, kiedy brakuje personelu, a resort zdrowia nie otwiera specjalizacji. – Przed kilkoma tygodniami w dużym klinicznym szpitalu byłam świadkiem jak młoda kobieta, która ledwo szła i cierpiała z powodu bólu wielu stawów, dostała termin konsultacji w poradni oddalony o 4 miesiące, ponieważ brakuje reumatologów. Skutkiem będzie niepotrzebne cierpienie tej dziewczyny, mniejsze szanse na jej całkowity powrót do zdrowia – na przykład w przypadku reumatoidalnego zapalenia stawów szybkie wdrożenia leczenia jest kluczowe dla osiągnięcia remisji choroby. Brak odpowiedniego postępowania już na początku oznacza tragedię dla tej pacjentki, jak i podwyższone koszty jej opóźnionego leczenia w przyszłości, wydłużające się zwolnienia z pracy czy rentę zdrowotną – opowiada Kamila.
Lista przyznanych miejsc rezydenckich na specjalizacjach priorytetowych w województwie mazowieckim |
|
---|---|
Specjalizacja |
Liczba miejsc |
Choroby wewnętrzne |
90 |
Chirurgia ogólna |
27 |
Psychiatria |
45 |
Onkologia kliniczna |
27 |
Radioterapia onkologiczna |
2 |
Chirurgia onkologiczna |
5 |
Patomorfologia |
5 |
Hematologia |
9 |
Geriatria |
2 |
Ortopedia i traumatologia |
27 |
Rehabilitacja medyczna |
11 |
Reumatologia |
5 |
Medycyna rodzinna |
54 |
Anestezjologia i intensywna terapia |
36 |
Medycyna ratunkowa |
26 |
Neonatologia |
18 |
Neurologia dziecięca |
3 |
Onkologia i hematologia dziecięca |
8 |
Pediatria |
54 |
Psychiatria dzieci i młodzieży |
9 |
Stomatologia dziecięca |
0 |
Źródło: opracowanie własne Bankier.pl na podstawie danych zamieszczonych przez Ministerstwo Zdrowia. |
Mimo uznanego przez resort zapotrzebowania na anestezjologów, takich specjalistów w Polsce i tak jest niewystarczająco. Dość często poruszany w mediach temat rodzenia bez bólu również wydaje się mieć w Polsce jedynie pozorny charakter. – Dramatyczny brak anestezjologów powoduje, że kobiety w Polsce nie mogą rodzić siłami natury bez bólu, tak, jak w cywilizowanym świecie – po prostu nie ma ich kto znieczulać – podaje przykład Kamila.
Co z innymi specjalizacjami, na które mimo nienadania im priorytetu, pacjenci muszą czekać w długich kolejkach? Joanna Matecka z biura prasowego Porozumienia Rezydentów wymienia w rozmowie z Bankier.pl drugą stronę medalu, czyli specjalizacje oblegane przez rezydentów, są to: dermatologia, okulistyka, chirurgia plastyczna, urologia, endokrynologia. Ile miejsc na te specjalizacje utworzono w województwie mazowieckim? Odpowiednio: jedno na dermatologię, cztery na okulistykę, jedno na chirurgię plastyczną, dwa na urologię oraz dwa na endokrynologię.
Liczba tomografów komputerowych w szpitalach na 1 milion mieszkańców |
|
---|---|
Państwo |
Liczba tomografów komputerowych w szpitalach na 1 milion mieszkańców |
Polska |
13,0 |
Słowacja |
14,0 |
Czechy |
14,4 |
Estonia |
16,0 |
Litwa |
16,9 |
Niemcy |
18,9 |
Łotwa |
19,2 |
Szwecja |
20,3 |
Stany Zjednoczone |
27,1 |
Źródło: Porozumienie Rezydentów OZZL |
Jeśli lekarz po stażu nie zdecyduje się na realizację jednej ze specjalizacji, na które są przyznane etaty rezydenckie, może albo realizować ją na własną rękę (czyli najczęściej za darmo), albo czekać na kolejne ogłoszenie naboru. – O przyjęciu na rezydenturę decyduje wynik z Lekarskiego Egzaminu Końcowego. Niestety, nawet najlepsi często nie mogą specjalizować się w wybranym przez siebie zakresie, bo miejsc rezydenckich jest w większości dziedzin ok. 10 rocznie na całą Polskę. Istnieje również mocno limitowana możliwość rozpoczęcia szkolenia na wolontariacie – wtedy 4-6 lat pracuje się na pełnym etacie za darmo, a jedyną opcją dorobienia są dyżury brane ponad swoje siły i popołudniowa praca w przychodniach i poradniach – wyjaśnia lekarka, która za chwilę stanie przed wyborem specjalizacji. Jest to opcja jedynie dla tych, którzy decydują się na pracę po 400 i więcej godzin w miesiącu lub mogą korzystać jeszcze ze wsparcia finansowego rodziców. Niektórzy jednak muszą płacić szpitalowi za możliwość specjalizowania się w wybranej przez siebie dziedzinie. – W Polsce bardzo często robi się specjalizacje na wolontariacie – przez pięć lat młody lekarz musi mieć inne źródło utrzymania, jest to szczególnie typowe na dermatologii, okulistyce czy endokrynologii. Często płaci się za specjalizację np. 500 zł, ale równie dobrze 2000 złotych. Mogłoby się wydawać, że nie ma takich osób, które zgodziłyby się pracować przez średnio 5 lat za darmo i brać odpowiedzialność za zdrowie i życie ludzi. W rzeczywistości są na to kolejki i kliniki to wykorzystują, ponieważ mają tanią siłę roboczą – mówi w rozmowie z Bankier.pl Karolina, która po stażu w Polsce emigrowała do Szwecji, gdzie obecnie leczy pacjentów.
Wymarzone kierunki? Skandynawia, Niemcy i Wielka Brytania
Wśród lekarzy, którzy po stażu chcą kontynuować pracę w zawodzie, wielu widzi szanse jedynie w emigracji. – Według badań przeprowadzonych w 2013 roku, 90 proc. absolwentów studiów medycznych myśli o wyjeździe, a taką decyzję podjął co czwarty z nich. Popularnym kierunkiem jest Skandynawia, gdzie są najwyższe wynagrodzenia dla lekarzy, a następnie to Niemcy i Wielka Brytania – podaje w rozmowie Matecka.
Co myślą o pracy w Polsce lekarze, którzy wybrali emigrację? – W Polsce moi znajomi mają nawet dwanaście dyżurów w miesiącu, pracują po 300, 400 godzin, żeby zarobić mniej niż ja za 160 godzin. Wielu z nich pracuje w szpitalu, potem przyjmuje w POZ, a następnie wracają do szpitala, żeby odbyć dyżur na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. W Polsce lekarz ma obowiązek zejść z dyżuru i iść do domu, ale jeśli pracuje na kontrakcie, to go to nie dotyczy. Koleżanka, która robi ginekologię, pracuje cały dzień, potem zostaje na dyżurze, a następnie ma obowiązek zostać w szpitalu i wykonać kilka obowiązkowych „cesarek” w ramach swojej specjalności. Łącznie jej czas pracy wynosi 36 godzin i to jest norma w Polsce – opowiada Karolina, która praktykę realizuje w Sztokholmie.
Średni czas oczekiwania na zabiegi w różnych państwach | ||
---|---|---|
Państwo |
Średni czas oczekiwania na operację zaćmy (w dniach) |
Średni czas oczekiwania na wymianę stawu biodrowego (w dniach) |
Polska |
414,0 |
513,0 |
Wielka Brytania |
59,0 |
Brak danych |
Węgry |
35,9 |
109,3 |
Estonia |
142,0 |
463,0 |
Nowa Zelandia |
74,0 |
49,0 |
Irlandia |
Brak danych |
147,0 |
Chile |
96,0 |
338,0 |
Hiszpania |
89,0 |
60,0 |
Portugalia |
105,5 |
119,0 |
Słowenia |
Brak danych |
285,0 |
Źródło: opracowanie własne na podstawie: stats.oecd.org |
Myśl o emigracji i chęć robienia praktyk wakacyjnych za granicą
staje się standardem wśród absolwentów medycyny. – Większość rezydentów rozważa
wyjazd za granicę. Znamy mnóstwo takich osób. Mateusz, mój kolega, właśnie
zaczął w Niemczech specjalizację z radiologii, na co w Polsce nie miałby szans.
Ja też nie planuję nawet aplikować rezydenturę w kraju. Polscy lekarze za
granicą radzą sobie bardzo dobrze, czują się doceniani, chwalą sobie warunki
pracy i zarobki kilkukrotnie przewyższające te w kraju. W Niemczech dąży się do
ułatwienia pracy lekarza, wykorzystania jego wiedzy specjalistycznej do
uzyskania jak najlepszego poziomu leczenia pacjenta, a nie jak w Polsce, do
pracy administracyjnej, biurowej i rozwiązywania wielu problemów, którymi
mógłby zająć się ktoś inny, np. szukania pościeli dla nowo przyjętej osoby (tak,
są takie sytuacje, że z braku pieniędzy nie ma w szpitalu poszew na poduszki i
kołdry) – porównuje leczenie w Polsce i w Niemczech Kamila.
Wśród rządzących co jakiś czas wraca pomysł, aby studia medyczne w Polsce były płatne. Zdaniem lekarzy, takie działanie nie tylko nie poprawiłoby sytuacji w służbie zdrowia, ale też przyczyniłoby się do emigracji. – Prognozujemy, że obowiązek płacenia za studia spowoduje, że rezydenci jeszcze chętniej będą wyjeżdżać za granicę, gdzie szybciej będą mogli spłacić dług wobec państwa. Z obecnej pensji rezydenta byłoby wręcz niemożliwe, aby odłożyć dodatkowe pieniądze i spłacać nimi studia medyczne – wyjaśnia Matecka z Porozumienia Rezydentów.