Do 10 stycznia wierzyciele Manufaktury Piwa, Wódki i Wina mogą zgłaszać się do syndyka. Dotychczas z tego prawa skorzystało około 400 osób i firm. Tymczasem tych, którzy liczą na odzyskanie własnych pieniędzy, może być znacznie więcej.


Manufaktura Piwa, Wódki i Wina - spółka matka holdingu Janusza Palikota, powstała we wrześniu 2016 r. Działała ponad osiem lat, a 11 grudnia 2024 r. ogłoszono jej upadłość. Jak podała „Rzeczpospolita” obecnie u syndyka, który obecnie nią zarządza, zarejestrowano ok. 400 zgłoszeń wierzycieli, którzy liczą na odzyskanie pożyczonych lub zainwestowanych w nią pieniędzy. Mogą oni zgłaszać swoje wierzytelności na platformie Krajowego Rejestru Zadłużonych do piątku 10 stycznia 2025 r.
Ogromne długi, tysiące wierzycieli
Według „Rzeczpospolitej” dużo wskazuje na to, że do syndyka może zgłosić się jeszcze wielu wierzycieli. Rok temu okazało się, że firma miała 237 mln zł zobowiązań u 1383 osób i firm, a powiązana z nią spółka Tarczynek Dystrybucja 80-90 mln zł długu i 3,7 tys. wierzycieli.
Wszystko dlatego, że spółki w holdingu Janusza Palikota były ze sobą ściśle połączone biznesowo, a także udzielały sobie wzajemnie zabezpieczeń.
Sąd ogłosił upadłość dawnego biznesu Palikota i Wojewódzkiego
Manufaktura Piwa Wódki i Wina miała być perłą w koronie alkoholowego imperium Palikota. W planach było wejście na giełdę przy kapitalizacji rzędu 300 mln zł. Nic z tego nie wyszło, a w środę 11 grudnia sąd ogłosił upadłość spółki.
O swoje pieniądze mogą być spokojni jedynie pracownicy. Zobowiązania wobec nich są umieszczane na liście wierzytelności z urzędu. Problem może jednak stanowić to, że syndyk nie ma kompletu dokumentów pracowniczych. Dlatego też konieczne jest przedstawienie dowodów potwierdzających uzyskane kwoty wynagrodzeń.
Właściciele obligacji mają jeszcze szanse na odzyskanie pieniędzy?
Aby zwrócić poszkodowanym ich pieniądze, syndyk będzie musiał teraz ustalić, jaki jest obecnie majątek Manufaktury Piwa, Wódki i Wina. Duża jego część może być już objęta hipoteką lub innymi zabezpieczeniami.
Problem są też akcje i obligacje, gdyż już w czerwcu 2023 r. spółce zabrakło 108 tys. zł na wypłatę odsetek. Według cytowanego przez „Rzeczpospolitą” Przemysława Wierzbickiego, adwokata, doradcę restrukturyzacyjnego, partnera zarządzającego KKLW, o ile akcjonariusze spółki zapewne nie dostaną nic, to obligatariusze, jeśli są zabezpieczeni, mogą dostać 20–30 proc. wartości obligacji. Z kolei obligacje niezabezpieczone trafią do ogólnego funduszu masy upadłości, podobnie jak wszystkie przychody z aktywów, które nie były objęte zabezpieczeniem. Tu szansa na odzyskanie pieniędzy jest jednak niewielka.
KW.