Liczba ewakuowanych mieszkańców Los Angeles wzrosła ze 130 do 180 tys. - poinformował w czwartek na konferencji prasowej gubernator Kalifornii Gavin Newsom. Mimo że strażacy częściowo opanowali pożar, który trwa tam od wtorku, to żywioł wciąż jest w dużej mierze poza kontrolą.


Newsom dodał, że służby nie są w stanie podać dokładnej liczby ofiar śmiertelnych pożarów. Do czwartku wiadomo było o sześciu zabitych.
Silny wiatr, który w środę osiągnął prędkość nawet 129 km/h, osłabł w czwartek, umożliwiając strażakom częściowe opanowanie ognia. Udało się ugasić pożar w parku Woodley – podała podczas tej samej konferencji prasowej szefowa straży pożarnej w Los Angeles Kristin M. Crowley. Dodała, że służby nadal walczą z żywiołem w luksusowej dzielnicy miasta, Palisade.
Gubernator przekazał, że do walki z żywiołem stan wysłał ponad 1,4 tys. strażaków. Władze poprosiły także strażaków niepełniących już służby o pomoc, a dodatkowe wsparcie przysłały stany Oregon (300 strażaków), Waszyngton (146 strażaków), Utah, Nowy Meksyk oraz Arizona.
Władze zapowiedziały również walkę z przestępczością. Policja w Los Angeles aresztowała 20 osób podejrzanych o plądrowanie domów i sklepów opuszczonych w wyniku pożarów.
Około 10 tysięcy domów spłonęło już podczas szalejących na obrzeżach Los Angeles pożarów, w tym ponad 5300 w dzielnicy celebrytów, Pacific Palisades na zachodzie miasta - poinformowała w nocy z czwartku na piątek szefowa straży pożarnej w Los Angeles Kristin Crowley.
Według wstępnych szacunków straty materialne spowodowane pożarami mogą wynieść od 52 do 57 mld dolarów.
Ewakuację i walkę z ogniem utrudniały też przerwy w dostawach prądu oraz brak wody. Ponad 420 tys. mieszkańców południowej Kalifornii zostało pozbawionych dostępu do energii elektrycznej. Problemy z zaopatrzeniem w wodę zmusiły strażaków do używania alternatywnych metod gaszenia pożaru, a w niektórych rejonach nie działały hydranty. Lokalne władze obiecują przeprowadzenie szczegółowych analiz przyczyn awarii systemów wodnych i elektrycznych, które utrudniły walkę z żywiołem.
Pożary dotarły do popularnych wśród gwiazd Hollywood dzielnic, takich jak Malibu czy Calabasas. Wśród poszkodowanych wskutek żywiołu znaleźli się także celebryci. Aktor Billy Crystal i jego żona Janice stracili rezydencję, w której mieszkali od 45 lat. Mandy Moore, Paris Hilton oraz Cary Elwes także musieli się ewakuować. W Palisades Village zniszczeniu uległy również kultowe miejsca, jak lokalna biblioteka i butiki.
Prezydent Joe Biden zapowiedział w czwartek wsparcie finansowe dla Los Angeles. Środki federalne mają być przeznaczone m.in. na zakwaterowanie ewakuowanych mieszkańców i naprawę domów. Wcześniej w czwartek Biały Dom ogłosił, że Joe Biden odwołał planowaną wizytę we Włoszech, która miała być jego ostatnią podróżą w roli prezydenta Stanów Zjednoczonych.
"To nie przesada, by powiedzieć, że to są najszerzej rozprzestrzenione i najbardziej niszczycielskie pożary w historii Kalifornii" - powiedział prezydent USA Joe Biden podczas spotkania z urzędnikami administracji w Białym Domu na temat pożarów wokół Los Angeles. Prezydent obiecał, że rząd federalny pokryje 100 proc. kosztów odbudowy i odpowiedzi na pożary przez 180 dni. Zwrócił się też do Kongresu o zatwierdzenie dodatkowych środków na ten cel.
Biden oznajmił też wysłanie do Kalifornii 400 federalnych strażaków, ponad 30 śmigłowców i samolotów, w tym ośmiu transportowych samolotów wojskowych C-130 przystosowanych do gaszenia pożarów.
Pochodząca z Kalifornii wiceprezydent Kamala Harris stwierdziła, że pożary są "apokaliptyczne" i zwróciła uwagę na fakt, że wiele firm ubezpieczeniowych anulowało polisy domów, które spłonęły w pożarach. Dodała, że konieczne jest zajęcie się tą sprawą.
Eksperci podkreślają, że zmiany klimatyczne, w tym wyższe temperatury i brak opadów, wydłużają sezon pożarowy w Kalifornii.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ sp/ bst/ mal/

























































