Handel na warszawskim parkiecie rozpoczęto w czerwonym kolorze, ale dopiero po upływie godziny, inwestorzy zdecydowali się na obranie wyraźnego kierunku. Wbrew pozorom nie było to zasługą odczytu dynamiki PKB dla polskiej gospodarki, bo ten w żaden sposób nie przekonuje do odważnych zakupów nadwiślańskich akcji.
WIG20 otworzył się w czwartek pod kreską na poziomie 2 070 punktów, co już na samym początku zaniepokoiło inwestorów. Jednak hiszpańskie załamanie po wczorajszej przecenie ryzykownych aktywów, zeszło chwilowo na dalszy plan, wraz z ochłodzeniem sytuacji na hiszpańskim rynku długu. Około 10:40 rentowności hiszpańskich 10-latek zniżkowały o 10 pb. do poziomu 6,56 proc.
Równo z rozpoczęciem handlu w Europie, głos zabrał szef EBC Mario Draghi, który podkreślił, że strefa euro potrzebuje wiarygodnych mechanizmów dofinansowania banków, a co za tym idzie także uszczelnienia nadzoru sektora finansowego. Tym samym Mario Draghi po raz kolejny nie powiedział nic, co mogłoby choć trochę przyczynić się do rozwiązania problemów wspóloty (Zaskakujący raport KE przepłoszył giełdowe niedźwiedzie).
Na szczęście godzinę później, na rynku pojawiły się pierwsze konkrety, które mogły wspomóc inwestorów w obraniu słusznego kierunku w zajmowanych pozycjach. Federalny Urząd Pracy Niemiec opublikował raport dotyczący majowej stopy bezrobocia. Okazało się, że niemieckie bezrobocie wynosi w maju 6,7 proc. (oczekiwano 6,8 proc.), czyli jest najniższe od 20 lat.
O godzinie 10:00 odnotowano silny wzrost warszawskiego indeksu blue-chipów, jednak do zwiększonych zakupów nie musi przekonywać odczyt dynamiki polskiego PKB za I kwartał. Wynik jest zbieżny z oczekiwaniami - wzrost PKB wyhamował z 4,2 do 3,8 proc. (wyrównany sezonowo). Na tle Europy to dobry wynik, jednak trzeba brać pod uwagę, trend pozostaje wyraźnie negatywny. Już teraz wysoka inflacja doprowadziła do mocnego osłabienia popytu konsumpcyjnego wśród Polaków. WIG20 niczym cień, podążał jedynie za wzrostami na zachodnich parkietach.
Po dwóch godzinach handlu w Warszawie, WIG20 utrzymywał się na poziomie 2 086,19 punktów, zyskując 0,7 proc. Najlepiej radziły sobie wówczas spółki Kernel (+3,33 proc.), PGE (+2,23 proc.) oraz Lotos (+2,07 proc.). Z drugiej strony najsłabiej wypadały spółki Globe Trade Centre (-0,72 proc.), PKN Orlen (-0,26 proc.) i PKO BP (-0,16 proc.).
O godzinie 11:00 za jedno euro płacono 4,38 złotych (1 grosz mniej niż wczoraj). Dolar kosztował wówczas 3,53 złotych, czyli również 1 grosz mniej niż na wczorajszym zamknięciu. W dalszej części handlu na GPW, najwięcej do powiedzenia będą miały raporty z amerykańskiego rynku pracy.
Krzysztof Gołdy
Bankier.pl
k.goldy@bankier.pl
































































