W połowie maja Visa przedstawiła zestaw kilku nowości. Wśród nich znalazła się usługa Visa Flexible Credential, która pozwala na połączenie w jednej karcie kilku źródeł pieniądza. Niepozorne ułatwienie to jednak tylko początek zmian, które mogą przeobrazić to, co dziś rozumiemy pod pojęciem „karty płatniczej”.


66 lat temu na amerykańskim rynku pojawiła się innowacja, która na zawsze zmieniła bankowość detaliczną. Po raz pierwszy do rąk klientów trafiła karta kredytowa z odnawialnym limitem ze znakiem BankAmericard. Nieco później, gdy licencję na wydawanie kart zaczęto sprzedawać innym bankom-wydawcom, narodziła się organizacja Visa.
Dzisiejsze karty płatnicze wyglądają podobnie jak pierwsze „legitymacje kredytowe”, ale działają zupełnie inaczej. Najpierw pojawił się pasek magnetyczny, potem chip i możliwość komunikacji zbliżeniowej. Płatności stały się szybsze, a dane karty mogły być na bieżąco weryfikowane podczas transakcji dzięki elektronicznej wymianie danych pomiędzy sprzedawcami, agentami rozliczeniowymi i wydawcami.
Potem ewolucja przyspieszyła jeszcze bardziej – karty trafiły do sieci i smartfonów, podpis i PIN zastąpiła weryfikacja biometryczna na urządzeniu, a w systemach odpowiedzialnych za autoryzację transakcji zamiast cyfr widocznych na plastiku „wędrują” numery DPAN (Device PAN) reprezentujące kartę leżącą coraz częściej tylko w szufladzie albo wręcz wirtualny instrument.
Organizacje płatnicze stały się gigantami, pośrednikami w globalnym handlu. Nie oznacza to jednak, że ich „produkt” ma zagwarantowaną przewagę raz na zawsze. Dlatego karty płatnicze nadal muszą ewoluować.
Paczka nowości od Visy
W połowie maja zestaw nowych usług zaprezentowała jedna z globalnych organizacji kartowych – Visa. W informacji prasowej o cyfrowych innowacjach pojawia się, obok zapowiedzi poszerzenia funkcji zbliżeniowych czy użycia tzw. passkeys w transakcjach, hasło Visa Flexible Credential (VFC). Na pierwszy rzut oka pomysł wydaje się ciekawy, ale nie zupełnie nowy i niezbyt przełomowy.


W materiałach Visy przedstawiono przykład użycia VFC, który lada moment trafi na rynek w USA. Pozwala on wydawcom kart w łatwy sposób zaproponować klientom usługę płatności odroczonych (BNPL, buy now pay later):
- W aplikacji wydawcy przygotowywana jest oferta limitu płatności odroczonej.
- Klient potwierdza wysokość potrzebnej kwoty.
- Klient wskazuje źródło pieniądza, z którego pokryta zostanie później należność (np. karta kredytowa albo rachunek bankowy).
- Użytkownik potwierdza warunki, harmonogram spłat itp. elementy usługi.
- Wydawana jest wirtualna karta, która może zostać także dodana do mobilnego portfela lub zamówiona w postaci fizycznej.
Pokazany przypadek nie pachnie rewolucją. Owszem, sprawia on, że można skorzystać z płatności odroczonych wszędzie tam, gdzie akceptowana jest karta płatnicza, niezależnie od tego, czy sprzedawca oferuje taką opcję. W USA banki będą mogły w ten sposób zaproponować swoim klientom usługi dostawcy płatności odroczonych Affirm. W Polsce zbliżona idea stoi za rozwiązaniem Blik Płacę Później.
Dokąd ma zmierzać pomysł Flexible Credential?
Powyższy case pokazuje bardzo skromny wycinek pomysłu, który stoi za VFC. Znacznie ciekawsza jest wizja dalszej drogi. Jeden Flexible Credential (nazwijmy tak „kartę 2.0”) ma dawać dostęp do różnych źródeł pieniądza i tworzenia różnych reguł ich wykorzystywania. Przykładowo, płatności w restauracjach mogą być pokrywane z limitu kredytowego, a za transport publiczny z rachunku bankowego. Innymi źródłami mogą być wspomniane BNPL, punkty lojalnościowe lub kryptowaluty.
Jeśli uważnym czytelnikom zaczyna to przypominać usługę „jednej karty do wszystkiego” Curve (recenzowanej niegdyś na łamach Bankier.pl), to skojarzenie jest jak najbardziej odpowiednie. Pomysł jest jednak nieco szerszy.
W wywiadzie, którego udzielił Mark Nelsen, odpowiedzialny w Visa za produkty dla konsumentów, pojawia się hasło „bezpiecznego cyfrowego paszportu”. Ujmując to nieco inaczej, „karta 2.0” ma przestać być instrumentem płatniczym (narzędziem powiązanym z konkretnym źródłem pieniądza, np. rachunkiem bankowym), a stać się raczej identyfikatorem połączonym z zestawem różnych instrumentów, którymi można będzie elastycznie zarządzać. W ten sposób „opakować” będzie można w przyszłości prawdopodobnie także inne niż bazujące obecnie na kartach systemy płatności, np. przelewy natychmiastowe.
Wizja taka jest z oczywistych względów bardzo atrakcyjna dla organizacji płatniczych. Pozwala im pozostać „w centrum wydarzeń” i wykorzystać budowane przez dekady kompetencje w zarządzaniu ryzykiem i relacje z bankami. To, czy pozostali uczestnicy ekosystemu z chęcią skorzystają z nowych opcji, zależeć będzie jednak od tego, jakie korzyści przyniosą następne etapy sprzedawcom, wydawcom, fintechom i płatnikom.