Pomimo rosnącej popularności aplikacji do obsługi przewozów na żądanie, Uber odnotowuje straty. Jak donosi agencja Bloomberg, w pierwszej połowie roku deficyt amerykańskiej firmy sięgnął 1,27 mld dolarów.




Dane o stracie poniesionej przez przedsiębiorstwo pochodzą z rozmowy konferencyjnej dyrektora finansowego Ubera z udziałowcami. Firma nie jest bowiem notowana na giełdzie i dlatego nie musi publikować oficjalnych sprawozdań finansowych. Zgodnie z informacjami Bloomberga, w drugim kwartale roku straty przekroczyły 750 mln dolarów, w porównaniu z 520 mln dolarów okresu poprzedniego. Według dyrektora finansowego, za niedobory w większości odpowiadają dotacje dla kierowców, jednak rzecznik firmy oficjalnie odmówił komentarza w tej sprawie.Wynika z tego, że Uber łącznie zanotował w pierwszym półroczu deficyt w wysokości 1,27 mld USD. Przedsiębiorstwo stratę poniosło nawet na swoim rodzimym rynku, w USA, gdzie straty drugiego kwartału wyniosły 100 mln dolarów. Najprawdopodobniej jest to skutkiem zażartej wojny cenowej, jaką Uber toczy w swoim kraju z firmą Lyft.
Wśród udziałowców Ubera można wymienić m.in. fundusz venture capital Benchmark Capital, a także bank inwestycyjny Goldman Sachs. Razem amerykańska firma zebrała dotąd finansowanie w wysokości 16 mld dolarów. Kolejny 1 mld USD otrzyma niebawem od Didi Chuxing, zgodnie z porozumieniem dotyczącym wycofania się Ubera z Chin.
Przeczytaj także
Według informacji Bloomberga, amerykańskie przedsiębiorstwo posiada aktualnie 8 mld dolarów na rachunku bankowym, a także ma dostęp do linii kredytowej o wartości 2 mld oraz pożyczek na sumę 1,2 mld. Obecnie Uber wyceniany jest na zawrotne 69 mld USD, a firma jest na dobrej drodze do globalnej dominacji. Platforma zarządzana przez Ubera jest już najpopularniejszą tego typu usługą w 108 krajach na całym świecie. Z tego powodu Travis Kalanick, CEO firmy, planuje w najbliższej przyszłości wprowadzić ją na giełdowy parkiet.
Mikołaj Fedkowicz