Umocnienie władzy prezydenta Erdoğana w Turcji może doprowadzić do poważnych przetasowań na arenie międzynarodowej, skutkujących poważnymi problemami gospodarczymi kraju.


Przed objęciem władzy w Turcji przez Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) w 2002 roku, kierunek, w którym podążała Turcja, był od lat znany i stały. Po objęciu w 1947 roku Turcji Planem Marshalla, kraj ten był bliskim partnerem USA w nadchodzącym okresie Zimnej Wojny. Jeszcze wiele lat po otrzymaniu pomocy, gdy partia Erdoğana tworzyła pierwszy rząd, widać było otwarcie gospodarcze Turcji na Zachód.
| Główni partnerzy handlowi Turcji w 2002 roku | |||||
|---|---|---|---|---|---|
| Eksport | Udział [%] | Wartość [mld USD] | Import | Udział % | Wartość mld USD |
| Niemcy | 16,32 | 5,84 | Niemcy | 13,68 | 7,01 |
| USA | 9,33 | 3,34 | Włochy | 8,06 | 4,13 |
| Wielka Brytania | 8,41 | 3 | Rosja | 7,53 | 3,86 |
| Włochy | 6,6 | 2,36 | USA | 5,98 | 3,07 |
| Francja | 5,94 | 2,12 | Francja | 5,94 | 3,04 |
| Źródło: Bank Światowy | |||||
Głównymi partnerami handlowymi w 2002 roku były kraje Europy Zachodniej i Stany Zjednoczone, powiązane z Turcją silnymi więzami gospodarczymi. Erdoğan, będąc jeszcze premierem, starał się otworzyć swój kraj bardziej na wschód. Dotychczasowi kontrahenci, choć nominalnie obroty z nimi wzrosły, to relatywnie na znaczeniu stracili. Znacznie natomiast zwiększyło się znaczenie Rosji, Chin, Iraku, Iranu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i innych państw regionu. Szczególnie widać to w udziale eksportu do krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, który wzrósł z 12,39 proc. w roku 2002 do 26,53 proc. w 2014, czyli ponad dwukrotnie. Było to zresztą zgodne z neoosmańską polityką zwracania się ku krajom Bliskiego Wschodu, będącym niegdyś częścią Imperium Osmańskiego.
| Główni partnerzy handlowi Turcji w 2014 roku | |||||
|---|---|---|---|---|---|
| Eksport | Udział [%] | Wartość [mld USD] | Import | Udział % | Wartość mld USD |
| Niemcy | 9,61 | 15,16 | Niemcy | 9,61 | 15,16 |
| Irak | 6,91 | 10,89 | Irak | 6,91 | 10,89 |
| Wielka Brytania | 6,29 | 9,91 | Wielka Brytania | 6,29 | 9,91 |
| Włochy | 4,53 | 7,14 | Włochy | 4,53 | 7,14 |
| Francja | 4,1 | 6,47 | Francja | 4,1 | 6,47 |
| USA | 4,02 | 6,34 | USA | 4,02 | 6,34 |
| Źródło: Bank Światowy | |||||
Autorem tej koncepcji polityki zagranicznej był Ahmet Davutoğlu, późniejszy premier Turcji. W maju 2016 r. popadł jednak w niełaskę prezydenta Erdoğana i został przez niego odwołany w wyniku wydarzeń nazywanych przez część komentatorów "pałacowym zamachem stanu". Po powołaniu na stanowiska szefa rządu Binaliego Yıldırıma, ma miejsce wyraźny i bardzo dynamiczny zwrot w relacjach Turcji z zagranicą. Doszło do normalizacji stosunków z Izraelem oraz Rosją, z którymi sam wcześniej popadł w konflikt. Zapowiedziano także pojednanie z Syrią, co odbiło się szerokim echem na Bliskim Wschodzie.
Z drugiej strony już po nieudanym zamachu stanu widać także rosnące napięcia między Turcją i jej zachodnimi partnerami. Dotyczą one przede wszystkim daleko posuniętych czystek w administracji publicznej i wymiarze sprawiedliwości oraz zapowiedzi ponownego wprowadzenia kary śmierci, czyli szeroko pojętym dążeniem kraju do autorytaryzmu. John Kerry, sekretarz stanu USA, sugestywnie przypomniał Turcji, że zachowanie standardów demokratycznych jest jednym z warunków członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim.
Przeczytaj także
Na Erdoğanie takie groźby nie robią większego wrażenia i pozostaje głuchy na nawoływania zagranicy. Wie, że z jednej strony jest potrzebny Europie do powstrzymania napływu uchodźców z Syrii do Unii Europejskiej, a z drugiej strony jest zbyt ważnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie. Może więc liczyć, że polityczne naciski dotyczące dochowania standardów demokratycznych nie będą zbyt silne. Nie wykazuje też szczególnego przywiązania do sojuszy i dotychczasowych celów w polityce zagranicznych, czego dowodem jest odwołanie premiera Davutoğlu oraz sygnały porozumiewawcze wysyłane w kierunku Assada.
Wszystko to sprawia, że droga, którą do tej pory szła Turcja, jest już w dużej mierze zamknięta i nie jest do końca jasne, jaką ścieżkę ten kraj teraz wybierze, zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. Tak do tej pory oczywiste fakty, jak stowarzyszenie z Unią Europejską, mogą wkrótce stanąć pod znakiem zapytania. Niepewność, którą tworzy ta sytuacja, może sprawić, że Turcja przestanie być tak atrakcyjnym miejscem do prowadzenia biznesu. Katastrofalne dla tureckiej gospodarki byłoby przeciągnięcie tego stanu i doprowadzenie do odpływu kapitału.
Bombą z opóźnionym zapłonem w tureckiej gospodarce jest zadłużenie przedsiębiorstw. Do wybuchu kryzysu finansowego w 2008 roku kapitał chętnie płynął do kraju i zasilał bilanse firm. W latach 2005 – 2008 zadłużenie zagraniczne tureckich przedsiębiorstw wzrosło czterokrotnie i osiągnęło poziom 80 mld USD. Szczególnie dotyczyło to podmiotów działających w branży energetycznej, turystycznej i budowlanej.
To jednak nie wszystko, bowiem dużą część denominowanych w walutach obcych kredytów przedsiębiorstwa zaciągały w wewnętrznym systemie bankowym, szczególnie po 2010 roku. Ten na potęgę zadłużał się za granica, szczególnie chętnie w okresie luzowania ilościowego, kiedy kapitał denominowany w walutach obcych był wyjątkowo tani.
Należy pamiętać, że niektóre przedsiębiorstwa pożyczały za granicą w tureckiej lirze, ale większość kredytów było niżej oprocentowanymi kredytami walutowymi. Z drugiej strony, szczególnie w okresie osłabiającej się waluty, wiele Turków swoje oszczędności trzymało na dolarowych rachunkach bankowych, więc wiele kredytów dolarowych nie jest zadłużeniem zagranicznym. Łącznie od 2010 roku zadłużenie niefinansowych przedsiębiorstw denominowane w walutach obcych wzrosło trzykrotnie i osiąga obecnie poziom prawie 200 mld USD.
W tym samym czasie następowało wyraźne osłabienie liry, która od 2010 roku utraciła około połowę swojej wartości, co w znacznym stopniu, ale nie wyłącznie, odpowiada za wzrost obciążenia tureckich przedsiębiorstw dolarowymi długami.
Co prawda zadłużenie tureckich przedsiębiorstw nadal pozostaje na umiarkowanym poziomie 56,8 proc. PKB, jednak dalsze osłabienie waluty może ten wskaźnik znacząco podnieść. Obecnie około połowa długu korporacyjnego jest denominowana w walutach obcych, zwłaszcza w dolarach. Szczególnym zagrożeniem mogą być jednak problemy z refinansowaniem tego długu. Mogłoby to mieć miejsce na przykład w przypadku masowego odpływu kapitału albo utrudnionego dostępu tureckich przedsiębiorstw do zagranicznych rynków finansowych.
Także spadający od początku 2014 roku eksport nie pomaga w napływie waluty do tureckich przedsiębiorstw. Przyczyną tego stanu rzeczy jest struktura tureckiego handlu zagranicznego. Import denominowany jest przede wszystkim w dolarach, a eksport, którego około 46 proc. nadal jest kierowana do Unii Europejskiej, w euro. Załamanie kursu EUR/USD w 2014 roku odbiło się na tureckiej gospodarce.
Istotnym źródłem przypływów walut do Turcji jest turystyka stanowiąca około 10 proc. PKB kraju. Jednak niestabilność polityczna kraju odbija się na tej branży w pierwszej kolejności, bowiem pucze, nawet nieudane, stan wyjątkowy oraz zamachy terrorystyczne z pewnością nie przyciągają do anatolijskich kurortów. Już w maju zanotowano spadek liczby przyjeżdżających wycieczkowiczów o 25 proc. r/r, za co odpowiadał w dużej mierze wzrost zagrożenia terrorystycznego i zamrożenie stosunków z Rosją.
Wszystkie te czynniki stwarzają realne zagrożenie utraty płynności przez niektóre tureckie przedsiębiorstwa, co grozi rozlaniem się fali upadłości po całej gospodarce. Prezydent Erdoğan jest więc bardziej zależny od swoich zachodnich partnerów, niż jest skłonny to przyznać. Musi się z nimi liczyć, ale jeszcze nie wiadomo, czy chce.



























































