

Turecka gospodarka należy do regionalnej czołówki pod względem wielkości. Nie inaczej jest z rynkiem kapitałowym tego kraju. Jednak ryzyko polityczne kraju powoduje, że nie jest to propozycja inwestycyjna dla każdego.
Historia stambulskiej giełdy sięga jeszcze czasów osmańskich, a regulowany handel papierami wartościowymi zaczął się już w roku 1866, kiedy założono rynek obligacji Dersaadet. Szczytowy okres rozwoju przeżywał on na przełomie XIX i XX wieku, będąc wówczas największym rynkiem finansowym w regionie. Pomimo licznych reform tracił on znaczeniu w późniejszym, aż do roku 1986, kiedy notowania rozpoczęła Giełda Papierów Wartościowych w Stambule. Dzisiejszą strukturę rynek przyjął bardzo niedawno, bo 4 kwietnia 2013 roku. Wówczas pod szyldem Borsa Istanbul (BIST) połączyły się giełdy akcji, obligacji, kruszców i instrumentów pochodnych. Na rok 2017 zaplanowano jej ofertę publiczną i sprzedaż większościowego pakietu należącego do rządu.
Aktualnie na giełdzie w Stambule notowane jest niecałe 300 spółek o łącznej kapitalizacji około 200 mld USD. Czyni to z BIST rynek większy o około 40 proc. od warszawskiej GPW, której 432 krajowe spółki notowane na parkiecie wyceniane są łącznie na około 125 mld USD (500 mld zł). Podobne proporcje występują także między wielkościami obu gospodarek. Według danych Banku Światowego udział kapitalizacji w PKB Turcji wynosi 26,3 proc., podczas, gdy dla Polski ten wskaźnik wynosi 29,0 proc., co świadczy o bardzo podobnym poziomie rozwoju obu rynków kapitałowych.
Dziesięć największych spółek odpowiada za 52 proc. kapitalizacji całego rynku, co wskazuje na podobne rozdrobnienie, co w warszawskiej GPW, gdzie czołowa „10” gromadzi 51,5 proc. kapitału ulokowanego na naszej rodzimej giełdzie. W tej grupie znajdziemy 3 banki, w tym największy w kraju, założony jeszcze w 1924 roku przez Atatϋrka Türkiye İş Bankası. Duże znaczenie dla rynku mają także dwa holdingi przemysłowe należące do wpływowych rodzin Koç i Sabancı oraz sieć dyskontów spożywczych BIM. Największy operator komórkowy w kraju, Turkcell odpowiada za 4,6 proc. wartości giełdy. Pozostałe trzy spółki z pierwszej dziesiątki to założone przez państwo, dziś już sprywatyzowane, koncerny działające w branżach stalowej, petrochemicznej i budowlanej.
| 10 największych spółek w indeksie BIST | ||
|---|---|---|
| Nazwa spółki | Branża | Waga w indeksie |
| AKBANK | Bankowość | 9,69% |
| GARANTI BANKASI | Bankowość | 8,65% |
| BIM MAGAZALAR | Handel detaliczny | 5,78% |
| SABANCI HOLDING | Holding wielobranżowy | 4,78% |
| TURKCELL | Telekomunikacja | 4,60% |
| TUPRAS | Paliwowa | 4,42% |
| KOC HOLDING | Holding wielobranżowy | 4,14% |
| EREGLI DEMIR CELIK | Stalowa | 3,86% |
| IS BANKASI (C) | Bankowość | 3,60% |
| EMLAK KONUT GMYO | Budowlana | 3,13% |
| Źródło: BIST | ||
Tym, co zdecydowanie odróżnia BIST od warszawskiej GPW, jest jej niezwykła płynność. Pod koniec 2015 roku średnie dzienne obroty wynosiły w przeliczeniu około 1,4 mld USD, co czyniło je około siedmiokrotnie wyższymi niż obroty na giełdzie w Warszawie. O sile tureckiego rynku kapitałowego świadczy silne zaangażowanie inwestorów indywidualnych. W 2015 roku w notowanych na giełdzie akcjach swoje oszczędności ulokowało ponad milion Turków. Dla porównania w dwukrotnie mniejszej pod względem ludności Polsce w tym czasie odnotowano 171 tys. aktywnych rachunków akcyjnych.
Inwestorzy indywidualni odpowiadają za około 60 proc. obrotów na BIST, podczas gdy w Polsce jest to zaledwie 12 proc. Odpowiada za to około trzykrotnie wyższa niż w Polsce skłonność tureckich gospodarstw domowych do lokowania swoich oszczędności w akcjach. Przeciętny Turek inwestuje na giełdzie 11,4 proc. swoich nieskonsumowanych dochodów, podczas gdy Polak zaledwie 3,7 proc. Istotną zachętą jest tutaj brak podatku od zysków kapitałowych osiąganych przez sprzedaż instrumentów finansowych, jeżeli udziały pozostawały w portfelu dłużej niż dwa lata.
Regionalna potęga
Zarząd Borsa Istanbul nie poprzestaje na swoim, bardzo dużym, rynku wewnętrznym, ale jest także aktywny w regionie. Ekspansja zagraniczna polega przede wszystkim na kupnie udziałów w giełdach działających na innych rynkach - w Kirgistanie (25,51 proc. udziałów), Czarnogórze (24,39 proc.), Azerbejdżanie (4,76 proc.) oraz Bośni i Hercegowinie (16,54 proc.). W każdej z nich ma swojego przedstawiciela w zarządzie oraz jest aktywna we wspieraniu rozwoju rynków kapitałowych w krajach, w których one działają.
Najważniejszy dla tureckiej giełdy indeks BIST100 od przeszło trzech lat daje wiele emocji inwestorom, wahając się w szerokim przedziale 60.000 – 90.000 punktów. W tym czasie pozostawał on pod silną presją ryzyka politycznego. Spadki rozpoczęte w połowie 2013 roku były wywołane wybuchem fali masowych antyrządowych protestów w parku Gezi oraz afery korupcyjnej, która wymusiła dymisję kilku ministrów. W pierwszej połowie roku 2014, gdy sytuacja już się uspokoiła, indeks zaczął odrabiać straty zyskując 40 proc. w pół roku. W 2015 roku miały miejsce trzy fale spadków. Dwie zostały zapoczątkowane przez wybory parlamentarne, jedna związana była z wątpliwościami inwestorów dotyczącymi niezależności banku centralnego oraz umacnianiem dolara.
Dwa zamachy stanu
Także w roku 2016 giełda w Stambule pozostawała pod dużą presją polityczną. Po dobrym początku roku nastąpiły dwa gwałtowne załamania. Pierwsze, na początku maja, miało związek z tzw. „pałacowym zamachem stanu”, kiedy prezydent Erdoğan przeprowadził głęboką rekonstrukcję rządu wraz z wymianą premiera. Drugie, w połowie lipca, było spowodowane przez nieudany wojskowy zamach stanu, którego efektem były głębokie zmiany kadrowe w administracji publicznej.
W portfelach zagranicznych inwestorów instytucjonalnych Turcja należy do portfela rynków rozwijających się - tego samego, co rynki takie jak Polska, Czechy i Węgry. Oznacza to, że poza czynnikami wewnętrznymi, na indeks BIST100 mocno oddziałują także te zewnętrzne. Przykładem jest tutaj druga połowa 2011 roku, kiedy pomimo dynamicznego rozwoju kraju, kursy akcji spadały, co było związane z zawirowaniami na rynkach światowych, które doprowadziły do masowego wycofywania kapitału z rynków wschodzących przez inwestorów.
Wszystkie te wydarzenia pokazują tylko, że pomimo wysokiej płynności rynku oraz bardzo dobrych perspektyw tureckiej gospodarki, czynniki polityczne czynią z giełdy w Stambule przygodę tylko dla inwestorów o mocnych nerwach.
Robert Szklarz


























































