Środa przyniosła kontynuację przeceny surowców. Taniało złoto, miedź i ropa oraz płody rolne. Rynki surowców zachowują się, jakby gospodarka miała popaść w głęboką recesję.


Notowania kontraktów terminowych na złoto w Nowym Jorku zakończyły spadkiem 10. sesję z rzędu. Tak długa spadkowa seria żółtemu metalowi nie przytrafiła się od roku 1996. Cena złota obniżyła się do 1.093 USD za uncję – to najniższy kurs zamknięcia od marca 2010 roku. Tylko od początku lipca złoto potaniało o 6,7%.
W odwrocie znalazła się także ropa naftowa. Amerykański surowiec typu Crude stracił w środę 2,8% i po raz pierwszy od kwietnia był notowany poniżej 50 USD za baryłkę. Cena miedzi spadła po raz siódmy w ciągu 9 ostatnich sesji, osiągając najniższy kurs zamknięcia od 6 lat. Sześcioletnie dno liczone po kursach zamknięcia osiągnęło aluminium. Ucierpiały też płody rolne. Cena pszenicy spadła o 1,4%, a kukurydzy o 1%.
Surowcowy indeks CRB spadł o 1,3%, do 209,3 pkt. To już tylko o 1,2% powyżej marcowego dołka (206,8 pkt.), gdy CRB osiągnął najniższą wartość od apogeum globalnej recesji z marca 2009 roku (200,34 pkt.).
Jeśli patrzeć tylko na zniżkujące ceny surowców, można wnioskować, że świat stanął na progu głębokiej recesji. Jeszcze trudniej wytłumaczyć to zmasowane uderzenie sił deflacyjnych w warunkach zerowych stóp procentowych i liczonej w bilionach fali świeżego pieniądza wylewającej się z banków centralnych.
Krzysztof Kolany