Na rynkach finansowych trwają powyborcze wzrosty. Inwestorom szybko przeszła panika związana z perspektywą objęcia przez Donalda Trumpa urzędu prezydenta USA.


Kiedy wczoraj azjatyckie giełdy kończyły handel, rynki finansowe pogrążone były w panice wywołanej zdobywaniem przez Donalda Trumpa kolejnych głosów elektorskich. Ostatecznie kontrowersyjny miliarder prezydentem został, a rynkowe niepokoje zadziwiająco szybko wygasły – więcej na ten temat w artykule „Młoty i spadające gwiazdy Trumpa”.
Dziś na Dalekim Wschodzie inwestorzy mogli pójść w ślady zachodnich kolegów i wymazać wspomnienie wczorajszej panicznej wyprzedaży. Indeks Nikkei 225 wzrósł dziś o 6,72% wobec spadku wczoraj o 5,4%. Po raz ostatni taką zwyżkę w Tokio widziano 15 lutego tego roku. Wynik punktowy na koniec dnia (17 344,42 pkt.) to poziom najwyższy od 10 dni.
Japońska waluta z kolei ustabilizowała się dziś po tym, jak wczoraj kurs USD/JPY zanurkował z 105 do 101, by następnie wystrzelić do blisko 106. Niemal identycznie wyglądają wykresy kursów innych walut do dolara, w tym złotego - pod koniec dnia amerykańska waluta wyceniana była nawet na 3,98 zł wobec 3,91 w porannym dołku.
Wzrosty obserwowaliśmy dziś także na innych dalekowschodnich parkietach. W Australii główny indeks wzrósł o 3,34% po tym, jak wczoraj oddał 1,9%. Po wzroście o 2,26% do poziomu z wtorkowego otwarcia powrócił koreański Kospi. Wyraźne zwyżki obserwujemy także w Chinach – godzinę przed końcem sesji indeks Shanghai Composite rośnie o 1,3% i jest najwyżej od 11 miesięcy.
Na rynku surowcowym największe zainteresowanie wciąż budzi rajd cen miedzi. Czerwony metal drożeje dziś o kolejne 3,5%, a cena za jego tonę przekroczyła już 5600 dolarów. Sytuacja ta z pewnością pomoże akcjom KGHM, które dodatkowego wsparcia szukać mogą w zaskakująco dobrych wynikach kwartalnych spółki.
Michał Żuławiński