9 listopada 2016 roku przejdzie do podręczników inwestowania. Inwestorzy, którzy w nocy przerazili się prezydenta Donalda Trumpa, do wieczora zdążyli go pokochać. Reakcje rynków na wynik wyborów w USA była silna, niesamowicie zmienna i bardzo emocjonalna.


Podejrzewam, że na bardziej racjonalne i spokojne oceny będziemy musieli poczekać przynajmniej do przyszłego tygodnia, a może dopiero do przyszłego miesiąca. Dziś rynkami rządziły emocje i automatycznie zamykane „Clinton-trades”. Ci, którzy uwierzyli w zapewniania sondaży, ekspertów i mediów głównego nurtu, musieli w pośpiechu rewidować przegrane strategie.
Być może stąd wynikała tak paniczna reakcja rynków w powyborczą noc: 2,5-procentowy skok eurodolara, 4-procentowa zwyżka cen złota i blisko 5-procentowa zapaść notowań kontraktów na S&P500. Do rana wszystko zdążyło się uspokoić. Być może także za sprawą niezwykle koncyliacyjnego i wręcz klasycznie „prezydenckiego” wystąpienia Donalda Trumpa.
Trump-prezydent już nie zapowiadał posadzenia Hillary Clinton za kratami, lecz dziękował swej kontrkandydatce i jej rodzinie. Mówił o zgodzie i jedności, nie wspominając o budowaniu murów granicznych czy cłach na chińskie towary. Czas pokaże, jak wiele protekcjonistycznych postulatów zostanie zrealizowanych.
Gdy Amerykanie po krótkim odpoczynku powrócili na rynki, sytuacja była już opanowana. Uspokajali także przedstawiciele obecnej władzy: Hillary Clinton i Barack Obama. Co w takim układzie mieli robić inwestorzy z Wall Street? Jakby nigdy nic zabrali się do kupowania akcji: strategia BTFD znów okazała się skuteczna.
Jeszcze kilkanaście godzin wcześniej trudno było uwierzyć w postelekcyjną zwyżkę na Wall Street. A jednak. S&P500 poszedł w górę trzeci dzień z rzędu po tym, jak tracił nieprzerwanie przez poprzednich dziewięć sesji. Wzrost o 1,1% trudno uznać za mizerny. Dow Jones zyskał ponad 250 punktów, choć wcześniej kontrakty na DJIA zniżkowały nawet o 800 punktów!
Wśród sektorów wyróżnić należy dwie branże: banki i farmaceutykę – obie liczą na przychylne regulacje ze strony nowej administracji. Akcje JP Morgan Chase podrożały o 4,6%. Jak na ironię, notowania banku Wells Fargo, którego jednym z największych akcjonariuszy jest gorąco popierający Hillary Clinton miliarder Warren Bufffett, poszły w górę o 5,4% po wygranej Trumpa. Akcje Pfizera zdrożały o 6,9%.
Sensacją było umocnienie dolara względem euro. Eurodolar, który nad ranem sięgał poziomu niemal 1,13 USD za euro, do 22:00 czasu polskiego spadł do 1,0911. Trzyprocentowa dzienna amplituda wahań na najważniejszej parze walutowej świata to rzadki widok.
Tak samo jak sytuacja na rynku złota, gdzie z +4% pod koniec dnia zrobiło się -0,1%. Na fali tego dziwnego optymizmu rentowność 10-letnich obligacji skarbowych USA po raz pierwszy od stycznia przekroczyła 2%, w kilkanaście godzin zwyżkując o przeszło 20 punktów bazowych!
W rezultacie na platformach traderów wyrysowały się potężne formacje świecowe. Wielkie spadające gwiazdy na złocie i eurodolarze oraz niesamowity młot w przypadku kontraktów na indeks S&P500. Doprawdy, w roku 2016 nie mamy co narzekać na brak zmienności.