Przepisy europejskie uprawniające sądy krajowe do pomijania przepisów konstytucji lub orzekania na podstawie uchylonych norm są niezgodne z konstytucją - orzekł w czwartek Trybunał Konstytucyjny.


Trybunał stwierdził też niekonstytucyjność przepisów Traktatu o UE w zakresie, w jakim organy UE działają poza granicami kompetencji przekazanych przez Polskę w traktatach, a konstytucja nie jest najwyższym prawem w RP.
TK orzekł też, że przepisy europejskie uprawniające sądy krajowe do kontroli legalności powołania sędziego przez prezydenta oraz uchwał Krajowej Rady Sądownictwa ws. powołania sędziów są niezgodne z konstytucją.
W uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca Bartłomiej Sochański podkreślał, że punktem wyjścia do rozważań nad tą sprawą stał się poprzedni wyrok Trybunału z 11 maja 2005 r. Jak mówił, wówczas Trybunał stanął na stanowisku, że przekroczeniem granicy integracji byłoby przekazanie kompetencji państwa w takim zakresie, który powodowałby, że Polska nie może funkcjonować jako państwo suwerenne i demokratyczne.
Sędzia podkreślił, że prawo unijne może działać z pierwszeństwem ponad ustawami jedynie w dziedzinie kompetencji przekazanych. "Dopuszczenie do takiego stanu rzeczy, że jakakolwiek organizacja międzynarodowa, w tym Unia Europejska, tworzyłaby normy, których adresatem byłaby Polska, poza obszarem kompetencji i nadawanie tym normom waloru bezpośredniości i pierwszeństwa - nie tylko przed ustawami, a także konstytucją - oznacza utratę suwerenności. Trybunał kategorycznie stwierdza, że żaden organ RP na taki stan rzeczy przyzwolić nie może" - powiedział sędzia.
"Nie ma też wątpliwości, że państwa członkowskie (…) nie upoważniły organów Unii ani do domniemania kompetencji, ani do wyprowadzania nowych kompetencji z tych już istniejących" – dodał.
Sędzia podkreślił, że badanie zgodności umów międzynarodowych z konstytucją niewątpliwie obejmuje też traktaty europejskie. "W hierarchii źródeł prawa Traktat o Unii Europejskiej jest poniżej konstytucji, tak jak każda inna umowa międzynarodowa" – wskazał Sochański.
Poinformował także, że Trybunał nie znalazł podstaw, żeby wystąpić w tej sprawie z pytaniem prejudycjalnym do TSUE. "Wyłączną właściwością TSUE pozostaje wykładnia prawa unijnego, zaś TK jest sądem ostatniego słowa, jeśli chodzi o zgodność wszelkich norm, w tym norm unijnych, z konstytucją" – powiedział.
Za niezgodne z konstytucją uznane zostały również przepisy europejskie, które uprawniają sądy krajowe do kontroli legalności powołania sędziego przez prezydenta oraz uchwał Krajowej Rady Sądownictwa ws. powołania sędziów.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Bartłomiej Sochański podkreślił, że według ugruntowanego stanowiska Trybunał Sprawiedliwość UE i jego orzecznictwo "rozwija, a także współtworzy porządek prawny UE, a w konsekwencji również i Polski".
"Ponieważ wszelkie prawo UE, jako hierarchicznie podległe konstytucji RP, objęte jest kognicją Trybunału, należy skonstatować, że nie tylko akty normatywne w rozumieniu określonym w orzecznictwie TSUE, ale również samo to orzecznictwo jako część porządku normatywnego Unii Europejskiej może podlegać - z punktu widzenia zgodności z najwyższym aktem prawa – ocenie Trybunału" – stwierdził sędzia.
Jak podkreślił, dotychczas – "w duchu zasad lojalnej współpracy" – Trybunał "powstrzymywał się od wykonywania tej konstytucyjnej kompetencji". "Niemniej, jeżeli praktyka progresywnego aktywizmu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej polegająca w szczególności (…) na podważaniu pozycji Trybunału, kwestionowaniu powszechnej mocy jego wyroków i wreszcie podawaniu w wątpliwość statusu sędziów Trybunału nie zostanie zaniechana, Trybunał nie wyklucza, że skorzysta z rzeczonej kompetencji i podda ocenie wprost zgodność z konstytucją orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, włącznie z usunięciem ich z polskiego porządku prawnego" – powiedział sędzia.
Sędziowie TK w zdaniach odrębnych: sprawę należało umorzyć, a wyrok pogłębi chaos prawny
Zdania odrębne do tego wyroku złożył dwóch sędziów: Piotr Pszczółkowski i Jarosław Wyrembak. Według sędziego Pszczółkowskiego należało umorzyć postępowanie w tej sprawie. Jak powiedział sędzia, wniosek premiera jedynie pozornie dotyczył kontroli wskazanych norm, a szef rządu w istocie zmierzał do podważania w polskim porządku prawnym skutków prawnych konkretnych wyroków TSUE. Jak dodał, wniosek z racji pozorności nie nadawał się do merytorycznego rozpoznania przez TK.
Zdaniem sędziego Pszczółkowskiego, premier w swoim wniosku oczekiwał w rzeczywistości od TK weryfikacji orzecznictwa TSUE i dążył do podważenia skuteczności konkretnych orzeczeń TSUE. "Wniosek zmierza więc w istocie do legitymizacji działań parlamentu i rządu mających paraliżować możliwość podważenia rozwiązań legislacyjnych przyjętych w ramach tzw. reformy sądownictwa, w razie stwierdzenia przez TSUE i polskie sądy ich niezgodności z traktatowymi zobowiązaniami w zakresie zapewnienia skutecznej ochrony prawnej" - powiedział sędzia Pszczółkowski.
Według Pszczółkowskiego, czwartkowy wyrok w istocie dąży do podważenia skuteczności niektórych wyroków TSUE. Jak dodał, orzeczenie TK ingeruje nie tylko w kompetencje TSUE, ale takze w kompetencje polskich sądów do rozstrzygania kwestii zgodności przepisów ustaw z prawem unijnym.
Zdaniem sędziego, po opublikowaniu wyroku nie dojdzie do uchylenia obowiązywania zakwestionowanych przepisów Traktatu o UE. Jak dodał wypowiedzenie umowy międzynarodowej wymagałoby zastosowania odpowiedniej procedury. Sędzia wskazał przy tym, że nie dojdzie też do uchylenia wyroków TSUE. "Wyroki TK nie mają żadnej mocy kasowania wyroków TSUE ani uchylania przejętej przez TSUE wykładni prawa UE (...) W polskim porządku prawnym nadal będą obowiązywały zakwestionowane przez premiera przepisy traktatu w rozumieniu wynikającym z orzeczeń TSUE w szczególności art. 19, który zobowiązuje państwa członkowskie do zapewniania skutecznej ochrony prawa" - mówił sędzia.
W ocenie sędziego Pszczółkowskiego, czwartkowy wyrok TK będzie prowadził do dalszego pogłębienia chaosu prawnego. Sędzia wskazał też, że wniosek premiera i orzeczenie TK zmierzają do uniemożliwienia sądom stosowania wykładni przepisów UE ustalonej przez TSUE.
Z kolei sędzia Jarosław Wyrembak w sowim zdaniu odrębnym podkreślił, że premier Mateusz Morawiecki nie zdefiniował problemu konstytucyjnego wymagającego rozstrzygnięcia TK w żadnym z trzech punktów wniosku. W jego przekonaniu w odniesieniu do wszystkich tych punktów postępowanie należało umorzyć.
Sędzia zaznaczył, że w trakcie wszystkich rozpraw nikt z uczestników postępowania nie kwestionował znaczenia Konstytucji RP jako najwyższego prawa RP. "O ile dobrze zrozumiałem, różnica stanowisk wynikała tylko z różnych sposobów rozumienia przepisów Konstytucji, definiowania relacji pomiędzy nimi, sytuowania prawa traktatowego UE w takim kształcie, w jakim jest ono ustalane przez TSUE. Jednak wnioskodawca tak rozumianego problemu w moim przekonaniu we wniosku nie zdefiniował" - powiedział.
"Z ogłoszonego wyroku wynika, moim zdaniem, że Trybunał Konstytucyjny podjął próbę dość głębokiej rekonstrukcji zagadnień przedstawionych przez prezesa Rady Ministrów w petitum wniosku" - podkreślił sędzia Wyrembak. "Bardzo rozległe uzasadnienie wniosku stanowić mogło najwyżej bardzo kruchą i niepewną podstawę takich zabiegów, zwłaszcza że z obszernością wywodów zawartych w uzasadnieniu wniosku nie idzie niestety w parze ich klarowność, spójność i logiczna oraz merytoryczna konsekwencja" - stwierdził.
KE: orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego budzi poważne obawy
"Komisja podtrzymuje i potwierdza podstawowe zasady porządku prawnego Unii, a mianowicie, że: prawo UE ma pierwszeństwo przed prawem krajowym, w tym przepisami konstytucyjnymi; wszystkie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE są wiążące dla wszystkich organów państw członkowskich, w tym sądów krajowych" - podała KE.
Przekazała też, że przeanalizuje szczegółowo orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego i zdecyduje o dalszych krokach. "Komisja nie zawaha się skorzystać z uprawnień przysługujących jej na mocy Traktatów w celu ochrony jednolitego stosowania i integralności prawa Unii" - podkreślono w komunikacie.
"Unia Europejska jest wspólnotą wartości i prawa, których należy przestrzegać we wszystkich państwach członkowskich. Prawa Europejczyków wynikające z traktatów muszą być chronione bez względu na to, gdzie mieszkają w Unii Europejskiej. Zadaniem Komisji Europejskiej jest czuwanie nad prawidłowym funkcjonowaniem porządku prawnego Unii i będzie ona nadal to zapewniać" - podała KE.
Cytowany przez agencję AFP unijny komisarz Didier Reynders przekazał z kolei, że Komisja Europejska jest zaniepokojona decyzją polskiego TK uznającą artykuły traktatów UE za niezgodne z konstytucją i "wykorzysta wszystkie dostępne jej narzędzia" w celu ochrony praworządności europejskiej.
Wyrok TK dotyczy wniosku premiera Mateusza Morawieckiego, który został sformułowany po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z początku marca odnoszącym się do możliwości kontroli przez sądy prawidłowości procesu powołania sędziego. Premier chciał kompleksowego rozstrzygnięcia kwestii kolizji norm prawa europejskiego z konstytucją oraz potwierdzenia dotychczasowego orzecznictwa w tym zakresie.
Rzecznik rządu pytany przez PAP, jakie są w praktyce konsekwencje czwartkowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. wyższości polskiego prawa konstytucyjnego nad prawem unijnym, odparł, że wyrok jest rozstrzygnięciem sporu, który pojawiał się również w innych krajach UE.
"Pamiętajmy o tym, że między innymi w Niemczech, Francji, Czechach, Danii, Hiszpanii oraz wielu innych krajach UE stwierdzano już wprost, w wielu sprawach, że konstytucja ma wyższość nad prawem unijnym. Podobnie stwierdził polski Trybunał Konstytucyjny. Zresztą zrobił to ponownie" - powiedział rzecznik rządu.
Dopytywany o to, czy po wyroku TK będą musiały zostać zmienione niektóre przepisy polskiego prawa, odparł, że wyrok jest wiążącą wykładnią dla wymiaru sprawiedliwości i instytucji publicznych.
"Dzisiejszy wyrok jest tak zwanym wyrokiem zakresowym, czyli wskazuje, że określone przepisy traktatów unijnych nie są zgodne z przepisami polskiej konstytucji, o ile są interpretowane rozszerzająco i wykraczają poza kompetencje, które są wprost wskazane w traktatach unijnych" - zaznaczył Müller.
"Jest to wiążąca wykładnia dla wymiaru sprawiedliwości oraz instytucji publicznych" - podkreślił.
Rzecznik rządu pytany, czy wyrok może wpłynąć na tryb dostosowywania polskiego prawa do przepisów unijnych, w tym np. dyrektyw KE stwierdził, że wyrok nie wpływa na żadne obszary, w których UE posiada kompetencje zgodnie z traktatami.
"Dzisiejszy wyrok nie wpływa na żadne obszary, w których Unia Europejska posiada kompetencje przekazane w traktatach. Mówimy o kompetencjach, które są wprost i literalnie wymienione w traktatach unijnych - tzn. w określonych obszarach dotyczących reguł konkurencji, handlu, ochrony konsumentów, przepływu usług, towarów" - powiedział Müller.
Szef rządu zwrócił się do TK o zbadanie zgodności z konstytucją trzech przepisów Traktatu o UE - zarzuty sprowadzały się m.in. do pytania o zgodność z konstytucją zasady pierwszeństwa prawa UE oraz zasady lojalnej współpracy Unii i państw członkowskich.
Przepisy, których kontroli chce premier, w zaskarżonym rozumieniu m.in. uprawniają lub zobowiązują krajowy organ do odstąpienia od stosowania polskiej konstytucji lub nakazują stosować przepisy prawa w sposób z nią niezgodny. Jak podkreślono we wniosku, takie rozumienie przepisu budzi "daleko idące i uzasadnione wątpliwości konstytucyjne, nie znajdując żadnego potwierdzenia w tekście traktatów będących przedmiotem kontroli TK". Premier zaskarżył też m.in. normę Traktatu w rozumieniu, w którym uprawnia lub zobowiązuje organ do stosowania przepisu, który na mocy orzeczenia TK utracił moc obowiązującą.
Istotne zastrzeżenia konstytucyjne premiera budzi też przepis prawa unijnego w rozumieniu, które uprawnia sąd do kontroli niezawisłości sędziów powołanych przez prezydenta oraz uchwał Krajowej Rady Sądownictwa ws. powołania sędziów.
Autorzy: Mateusz Mikowski, Sonia Otfinowska























































