Przymierzamy się, do akwizycji zagranicznej firmy softwaerowej – takie deklaracje składał prezes Aleksander Lesz pod koniec lipca, żeby uspokoić złą atmosferę wokół Softbanku spowodowaną plotkami o fatalnej sytuacji finansowej spółki. Środki na ten cel (do 80 mln zł) miały pochodzić z emisji obligacji zamiennych, o której zadecyduje dzisiejsze walne zgromadzenia akcjonariuszy Softbanku. A. Lesz nie chciał jednak wtedy zdradzić w jakim kraju funkcjonuje przejmowana spółka oraz jaka miałaby być wartość akwizycji, żeby nie odsłaniać swoich planów przed konkurencją.
Tymczasem okazuje się, że plany zagospodarowania pieniędzy pochodzących od obligatariuszy, są całkiem inne. Przeznaczymy je na rozbudowę potencjału firmy, m.in. pozyskiwanie nowych produktów i zasobów a także uzupełnienie obecnego potencjału – powiedział wczoraj PG Łukasz Grochowski, dyr. ds. kontaktów z inwestorami Softbanku. Pozostała część pójdzie na restrukturyzację zadłużenia, szacowanego na 60-80 mln zł.
DARIUSZ WOLAK
Włodzimierz Giller analityk Erste Securities
Nie jestem przekonany do planów zagranicznych akwizycji Softbanku i nie traktuję ich zbyt poważnie. Zresztą parametry potencjalnej emisji obligacji i warunki rynkowe, które muszą być spełnione do jej przeprowadzenia wskazują, że termin emisji może być bardzo odległy. Tak naprawdę nie wiadomo co Softbank chciały kupić, gdzie i za ile. Cały ten temat jest dość mglisty i niejasny. Wizerunkowi spółki daleko bardziej pomógłby komunikat o podpisaniu dużego kontraktu, tak jak to robią konkurenci, niż opowiadanie o planach zagranicznej ekspansji. Miejsca na krajowym rynku jest cały czas wystarczająco dużo.