REKLAMA
TYLKO U NAS

Rozwój firmy - jak efektywnie wykorzystać okres wzrostu gospodarczego

2004-09-27 06:20
publikacja
2004-09-27 06:20
Jeszcze nie tak dawno częstym tematem publikacji w prasie poświęconej gospodarce i zarządzaniu była dekoniunktura; czytelników-menedżerów interesowały sposoby łagodzenia jej skutków, metody radykalnej redukcji kosztów czy wręcz “strategie przetrwania”. Dziś, gdy coraz bardziej przekonywująco brzmią głosy dostrzegających syndromy wyraźnego wzrostu gospodarczego, zarządzający firmami stają przed nowym wyzwaniami sprowadzającymi się do najogólniejszej kwestii: jak najefektywniej wykorzystać okres wzrostu.

Wzrost nie jedno ma imię

Czy polska gospodarka rzeczywiście wychodzi z koniunkturalnego dołka? Jakie branże już odczuwają skutki wzrostu? Pytania o identyfikację fazy cyklu koniunkturalnego to naturalny początek rozmowy o wzroście.

Jak się okazuje, już na tym etapie dochodzi do kontrowersji - firmy różnych branż różnie odczytują te same symptomy i różnie, w zależności od specyfiki swojego rynku postrzegają fazę cyklu, w jakiej się znajdujemy.

Nie bez znaczenia jest fakt, że rozpoczynający sie okres wzrostu naklada się na pierwsze miesiace debiutu polskiej gospodarki w UE. Po niespełna czterech miesiącach, od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, niektóre firmy odczuwają już tego skutki. W pierwszej kolejności, szybciej niż przewidywali eksperci, na przystąpieniu do obszaru gospodarczego Unii korzysta branża spożywcza. Poprawę sytuacji zauważają również, producenci mebli, drewna, sprzętu AGD, odzieży i materiałów budowlanych.

Wspólnym dla wszystkich branż, podstawowym wskaźnikiem rosnącej koniunktury obok wzrostu PKB jest - jak zauważa prof. Witold Orłowski, szef Społecznego Zespołu Doradców Ekonomicznych Prezydenta - wzrost popytu wewnętrznego, a ten wskaźnik uparcie nie chce drgnąć.

Jednym z barometrów wzrostu jest branża reklamowa, a ściślej nakłady przedsiębiorstw przeznaczane na działania marketingowe. Tu w obliczu recesji koszty tnie się najszybciej, a w czasie wzrostu rozpoczyna się wyścig, kto szybciej zainwestuje, by zdobyć przewagę nad konkurencją.

- Nasza branża nie odczuwa wzrostu gospodarczego - zapewnia Jerzy Motz z grupy Euro RSCG Marketing House. - Moim zdaniem, jeśli popyt krajowy wzrośnie, to nasza branża odczuje go jednak nie w klasycznej reklamie nakierowanej na wizerunek marki, ale w działaniach nakierowanych bezpośrednio na wynik. Czasy gdy agencje dostawały nagrody za kreatywne kampanie produktów, których nikt nie chciał kupować, mamy za sobą.

Za wcześnie, czyli w sam raz

Tak więc polski wzrost, “napędzany” głównie przez eksport, nie dla wszystkich oznacza kokosy. Ale zrozumiała po bolesnych doświadczenia recesji ostrożność przedsiębiorców może stać się jedną z przyczyn “przegapienia” przez firmę szansy związanej ze wzrostem koniunktury.

­- Trzeba wyczuć moment, kiedy rozwijać zdolności produkcyjne, bo inaczej się go starci i trzeba wyczuć chwilę zwijania i cięcia kosztów - przypomina prof. Orłowski.

Okazuje się bowiem, że powszechna świadomość wzrostu powszechnie pojawia się wśród przedsiębiorców dopiero w chwili, gdy de facto następuje wyhamowanie koniunktury. Tymczasem procedury związane z inwestycjami mają swoją inercję. W świetle tych obserwacji najlepszy czas na podejmowanie strategicznych decyzji i korekt w planach mających umożliwić wykorzystanie szans związanych ze wzrostem… właśnie mija.

- Każdy z nas zarządzających o tyle nie będzie sobie w stanie radzić z wyzwaniami wzrostu i recesji, o ile nie uświadomi sobie kwestii timingu i nie zacznie traktować jako czegoś oczywistego, że w czasach wzrostu trzeba martwić o recesję - podkreśla Jacek Siwicki, Partner Zarządzający, Enterprise Investors.

Właściwy timing urasta więc do rangi kluczowego problemu w strategicznym planowaniu reakcji na wzrost, ale nie tylko polscy przedsiębiorcy mają z tym problemy…

­- W USA przyzwyczailiśmy się do pięcioletnich faz; tyle było lat chudych, po których przychodziło pięć lat tłustych - wspomina Jan Motz, prezes firmy Call Center Poland. - Wszyscy wiedzieli, że pierwsza zareaguje branża budowlana, wszystko było jasne. Ale to się zmieniło. Wzrost, z pewnymi wahaniami, trwa w Stanach od lat 80, a zdania są podzielone co do przyczyn tego stanu rzeczy. Często przypisuje się to zjawisko roli nowych technologii w biznesie. My na rynku polskim nie jesteśmy przywyczajeni do koniunkturalnych „górek i dołków”; w świadomości wielu ludzi biznesu w Polsce nie do końca istnieje świadomość tych zjawisk.

Lekcja z recesji

Kolejna wskazówka sprowadza się do krótkiego napomnienia „nie przeholować z inwestycjami“. Firmy w równym stanie przetrwały recesję. Ci po bolesnych restrukturyzacjach stoją przed trudnym zadaniem obudzenia rynkowej aktywności. Firmy, którym udało się przetrwać w dobrej formie czy nawet wykorzystać dołek dla przygotowania się do wzrostu (np. poprzez akwizycje, racjonalizację kosztów czy optymalizację portfela produktów) są „głodne“ rynkowego sukcesu.

Namawiając do wstrzemieźliwości, trzeba jednak pamiętać o realiach - gdy wszyscy inwestują na potęgę korzystając ze wzrostu zdobywają rynek zarządom niełatwo lansować opcje ścislej kontroli kosztów czy ograniczonego poddanego ścisłej dyscyplinie rozwoju. Co więcej - właśnie owczy pęd do inwestycji jest istotą i siłą sprawczą wzrostu. Gdyby większość firm nie ulegała tej presji, boomu po prostu by nie było…

Niektóre firmy wychodzą jednak z poprzedniego boomu i recesji z gotową receptą na wzrost.

- Wyciągnęliśmy lekcje z boomu połowy lat 90, kiedy przedsiębiorstwa wydawały ogromne pieniadze na reklamę na komunikację marki - zapewnia Jerzy Motz z grupy Euro RSCG Marketing House. - Nasza grupa wyszła z założenia, że klienci zaczną ściśle rozliczać agencje reklamowe z efektów ich dzialań. Stąd nacisk na działania z kręgu marketing services czyli skierowane bezpośrednio do klienta, budujące lojalność, programy motywacyjne dla hurtu i detalu, marketing bezpośredni.

Cykl koniunkturalny niezawsze jest czynnikiem, któremu podporządkowuje się strategię. Tak jest np. w przemyśle chemicznym, gdzie nieregularna krzywa wzrostów i spadków wymaga z jednej strony konsekwencji w realizacji raz przyjętych założeń, z drugiej elastyczności w reagowaniu na rynek.

Dla prezesa Firmy Chemicznej Dwory, Zdzisława Ingielewicza, oczywista jest zasada, którą streszcza w słowach „zarządzać firmą tak, jakby jutro miał zacząć się kryzys“. Czas gruntownej restrukturyzacji przypadł w Dworach na lata kiepskiej koniunktury w światowej chemii.

­- Dwory inwestowały potężne sumy w czasach kryzysu - przypomina Ingielewicz. - To wtedy budowaliśmy m.in. służby handlowe i pion PR nadając naszej firmie kształt przedsiębiorstwa rynkowego.

Zdaniem Ingielewicza uleganie emocjom w zarządaniu to objaw niedojrzałości. Przykład Dworów, w kontekście wyraźnej już zapowiedzi wzrostu również w branży chemicznej, to przykład wykorzystania okresu recesji dla stworzenia firmie szans w okresie prosperity.

Z doświadczeń firm doradczych wynika jednak, że wychodzenie do zarządów firm w czasie recesji z pomysłami, które wymagają zainwestowania, z reguły nie jest dobrze widziane w tych firmach.

- Zarządy mają wówczas zupełnie inne priorytety - twierdzi Olgierd Świerzewski z firmy Ernst&Young. - Myślenie o restrukturyzacji i cięciu kosztów dominuje nad tym, co mogłoby służyć przygotowaniu do czerpania zysków z prosperity. Oczywiście, jest dużo wyjatków. Mamy klientów, których doświadczenie jest tak duże, iż nie mają problemu z percepcją danej fazy cyklu koniunkturalnego.

Jak twierdzą inni menedżerowie, to czy firmy przeholują w okresie wzrostu gospodarczego, zależy też od konkurencyjności gospodarki.

- Widzimy to po sytuacji sektorów, do których sprzedajemy nasze technologie ­- zauważa Paweł Żak z firmy Oracle. - Tam, gdzie rynek jest bardzo konkurencyjny, np. w bankowości detalicznej, nasze rozwiązania są kupowane w sposób bardzo dojrzały i sprawny - klient dokładnie wie, czego chce. W sektorach o mniejszym natężeniu konkurencji, w których np. dominują firmy państwowe, te same rozwiązania są traktowane jak magiczne formuły i zaklęcia, a procedury przetargowe ciągną się latami. Na rynkach bardziej zmonopolizowanych firmy lepiej zarabiają w okresie wzrostu, ale potem muszą radykalnie ciąć koszty. Rynki bardziej konkurencyjne cechuje „wymiana świeżej krwi“.

Czy nie jest paradoksem, że okres recesji okazuje się dla wielu „łatwiejszy“ niż wzrost. W dołku arsenał biznesowych posunięć jest ściślej określony, a przesłanki decyzji bardziej oczywiste. Wzrost to prawdziwe wyzwanie i wielka niewiadoma…

Oskar Filipowicz
Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki