REKLAMA

Niektóre podrożeją, inne całkiem zniknęły z ulic. Prześwietlamy rowery miejskie po zmianach

Marcin Kaźmierczak2023-02-27 06:00redaktor Bankier.pl
publikacja
2023-02-27 06:00

Podwyżki w cennikach, zmiany w sposobie naliczania opłat czy modyfikacje procedur wypożyczania – korzystających z miejskich wypożyczalni rowerów czekają spore zmiany. Choć sezon za pasem, to w niektórych miastach rowery na minuty wzorem poprzednich lat w ogóle nie pojawią się na ulicach.

Niektóre podrożeją, inne całkiem zniknęły z ulic. Prześwietlamy rowery miejskie po zmianach
Niektóre podrożeją, inne całkiem zniknęły z ulic. Prześwietlamy rowery miejskie po zmianach
/ Puls Biznesu

Poznań mówi pas

W trakcie pandemii miejskie jednoślady znalazły się na ostrym i wyboistym zakręcie. W wielu miastach zniknęły całkowicie, w innych wciąż można było z nich korzystać, choćby w szczątkowej formie. Jednym z takich miast był Poznań. Choć miejska sieć wypożyczalni rowerów przetrwała pandemię, nie wytrzymała próby czasu. Ostatniego dnia listopada 2022 r., po 11 latach funkcjonowania, rowery na minuty zniknęły z poznańskich ulic i prędko się tam nie pojawią.

Z uwagi na wysokie i stale rosnące koszty utrzymania systemu Poznańskiego Roweru Miejskiego władze stolicy Wielkopolski nie zdecydowały się rozpisać przetargu, który wyłoniłby operatora systemu na lata 2023 – 2024.

Rocznie, według szacunków poznańskich urzędników powstałych na bazie konsultacji z firmami, które miały wziąć udział w przetargu, miejskie wypożyczalnie rowerów miałyby kosztować od 6,5 mln do nawet 15 mln zł. Zaoszczędzone w ten sposób środki mają zostać przeznaczone m.in. na rozwój sieci dróg rowerowych w mieście.

Z miejskich rowerów zrezygnowało także inne wielkopolskie miasto – Kalisz. Tym samym w miejskiej kasie zostanie ok. 850 tys. zł – tyle bowiem w ubiegłym roku kosztowało kaliskich podatników funkcjonowanie systemu. Dotowanych przez miasto jednośladów nie będzie można w tym roku wypożyczyć także m.in. w Gliwicach i Bielsku-Białej.

Wrocław i Szczecin podnoszą ceny

Na miejskich rowerach będzie można jeździć za to m.in. we Wrocławiu i Szczecinie. Podróże jednośladami po tych miastach będą jednak droższe niż w poprzednich latach – średnio o 50 proc. We Wrocławiu wciąż bezpłatne będzie pierwsze 20 minut, za kolejne 40 minut do pełnej godziny trzeba będzie jednak zapłacić 3 zł (zamiast dotychczasowych 2 zł). Każde kolejne rozpoczęte 60 minut podróży pochłonie z naszych kont 6 zł, a nie 4 zł jak w poprzednim roku.

Koszt wypożyczenia roweru miejskiego w największych polskich miastach

Miasto

Opłata inicjacyjna

[w zł]

Czas bezpłatnej jazdy

[w min]

1. godzina

[w zł]

2. godzina

[w zł]

3. godzina

[w zł]

4. godzina i kolejne

[w zł]

Warszawa

10

20

1,00

3,00 (4,00)

5,00 (9,00)

7,00 (16,00)

Łódź

20

20

1,00

4,00 (5,00)

4,00 (9,00)

4,00 (13,00)

Wrocław

10

20

3,00

6,00 (9,00)

6,00 (15,00)

6,00 (21,00)

Szczecin

20

-

6,00

6,00 (12,00)

6,00 (18,00)

6,00 (24,00)

Lublin

20

-

1,50

1,00 (2,50)

1,00 (3,50)

1,00 (4,50)

Bydgoszcz

10

30

1,00

4,00 (5,00)

6,00 (11,00)

7,00 (18,00)

Katowice

10

15

1,00

2,00 (3,00)

3,00 (6,00)

4,00 (10,00

*w nawiasie skumulowana opłata za korzystanie z roweru miejskiego w określonym czasie

Źródło: Bankier.pl

Na darmowe minuty nie będą mogli liczyć miłośnicy miejskich jednośladów w Szczecinie. Podobnie jak przed rokiem w stolicy woj. zachodniopomorskiego będzie obowiązywało minutowe naliczanie. I tak minuta pedałowania będzie kosztowała 10 gr (zamiast dotychczasowych 6 gr). Podwyżka wyniesie więc blisko 67 proc.

Tym samym Szczecin, przynajmniej na pierwszy rzut oka, okazuje się miastem z najdroższym systemem publicznych rowerów spośród największych polskich miast. Trzeba jednak pamiętać, że w Szczecinie płaci się za przejechane minuty, a nie rozpoczęte godziny. Jeśli więc ktoś zdecydowałby się podróżować miejskim jednośladem 3 godziny i 1 minutę – zapłaci 18,10 zł. We Wrocławiu system naliczyłby już opłatę za 4 godziny, która wyniosłaby 21 zł.

W obu miastach rowery będzie można wypożyczać już od 1 marca.

W Łodzi i Katowicach dwugłos

Zmiany w systemie wypożyczalni publicznych rowerów czekają mieszkańców Katowic i innych miast położonych w górnośląskiej konurbacji, gdzie ma powstać wspólny system.

Zanim to jednak nastąpi, Katowice planują uruchomić, przynajmniej tymczasowo, własną sieć wypożyczalni, tak jak miało to miejsce w poprzednich latach, począwszy od 2015 r. System ma działać jednak krócej niż zwykle – od 1 kwietnia do końca sierpnia. Potencjalni operatorzy systemu swoje oferty w miejskim przetargu mogli składać do ubiegłego piątku – 24 lutego.

Dopiero po rozstrzygnięciu przetargu okaże się, ile będzie kosztowała jazda publicznymi jednośladami w stolicy woj. śląskiego. W poprzednim roku bezpłatnie można było podróżować przez 30 minut, za kolejne 30 minut trzeba było zapłacić 1 zł, druga godzina kosztowała 4 zł, trzecia – 6 zł, a czwarta i każda kolejna 7 zł.

Wracając jednak do śląsko-zagłębiowskiego roweru metropolitalnego, przetarg, który wyłoni operatora przedłuża się. Dwie firmy walczące o pięcioletni miejski kontrakt składają bowiem odwołania. Choć wypożyczalnie miały ruszyć na początku roku, wciąż nie wiadomo, kiedy pojawią się na górnośląskich i zagłębiowskich ulicach.

Wiadomo jednak, że ostatecznie ma tam stanąć 900 stacji, które pomieszczą 8 tys. rowerów – najwięcej (1 tys.) w Katowicach.

Dwa systemy od lat funkcjonują w Łodzi – to Łódzki Rower Publiczny oraz Łódzki Rower Aglomeracyjny. Oba systemy wypożyczalni nie są jednak zintegrowane, co oznacza, że rowerów miejskich wciąż nie można oddawać i wypożyczać na wojewódzkich stacjach i odwrotnie.

Różnią się także stawki w cennikach. Rowery miejskie kosztują odpowiednio: 1 zł za pierwszą godzinę po przekroczeniu 20 minut i 4 zł za rozpoczętą drugą godzinę i kolejne. Z kolei jazda rowerem w ramach wojewódzkiego systemu to koszt 1 zł za pierwszą godzinę po przekroczeniu 20 minut, 3 zł za rozpoczętą drugą godzinę i 5 zł za rozpoczętą trzecią godzinę i kolejne.

Podsumowując, wypożyczenie trwające ponad godzinę pochłonie: w przypadku miejskich rowerów – 5 zł, wojewódzkich – 4 zł. Jeśli jednak będziemy jeździć powyżej trzech godzin, zapłacimy odpowiednio: 13 zł i 14 zł.

Krakowskie i gdańskie powroty

Po kilku latach przerwy publiczne rowery wrócą na ulice Krakowa. Inaczej jednak niż przed przerwą, jednoślady będzie wypożyczać się długoterminowo, a nie na minuty i godziny.

Nowy operator systemu LajkBajk (następca systemu Wavelo) będzie oferował dwa rodzaje rowerów: tradycyjne, napędzane siłą mięśni i elektryczne. Abonament za tradycyjne został ustalony na 29 zł za miesiąc. Elektryczne będą kosztowały 79 zł za miesiąc, jednak wprowadzony zostanie limit 900 km w ciągu 30 dni.

Na dostarczenie do Krakowa elektrycznych rowerów zwycięzca przetargu będzie miał maksymalnie cztery miesiące. Te na ulicach powinny pojawić się nie później niż w czerwcu. Tradycyjne rowery mają zostać oddane do dyspozycji krakowian jeszcze w kwietniu.

O krok od uruchomienia systemu Mevo 2.0 jest z kolei Trójmiasto, gdzie publiczne jednoślady zniknęły w 2019 r.

Do stolicy woj. pomorskiego dotarły już pierwsze rowery, na razie jedynie te tradycyjne. Podobnie jak w Krakowie również w Gdańsku będzie można wypożyczać także rowery elektryczne.

Prace trwają także nad aplikacją, która będzie służyła wypożyczaniu jednośladów. Jedną dla 16 gmin należących do trójmiejskiej aglomeracji.

Rozruch systemu ma rozpocząć się tuż przed Wielkanocą – 8 kwietnia. Docelowo do dyspozycji wypożyczających ma być 4099 rowerów, z czego ponad 2 tys. elektrycznych.

Podobnie jak w Krakowie jednoślady mają być wypożyczane długoterminowo. Co najmniej na miesiąc.

Przypomnijmy, że do października 2019 r. pierwszą wersję systemu Mevo obsługiwała firma Nextbike, jednak ze względu na kłopoty finansowe wycofała się z Gdańska. Od dwóch lat władze trójmiejskich gmin walczą o wypłacenie przez firmę kar umownych.

Ponad 17 mln zł rocznie

Firma Nextbike będzie za to w 2023 r. operatorem systemu rowerów publicznych w Warszawie, czyli Veturilo. Rowery mają wrócić na stołeczne ulice 1 marca. Miasto w ciągu najbliższych sześciu sezonów za system wypożyczalni zapłaci ok. 105 mln zł.

Choć stolica planowała wydać 96 mln zł, cennik ma pozostać, przynajmniej na razie, niezmieniony. I tak pierwsze 20 minut w dalszym ciągu będzie bezpłatne, za kolejne 40 minut trzeba będzie zapłacić 1 zł, za rozpoczętą drugą godzinę 3 zł, trzecią – 5 zł, a czwartą i kolejne – 7 zł.

Zmianie ma ulec za to sposób wypożyczania jednośladów. Oprócz tradycyjnych stacji powstaną tzw. strefy zwrotu, w których będzie można zostawić rower. W całej stolicy będzie ich 1,5 tys. Z kolei na tradycyjnych stacjach nie będzie konieczności wpinania rowerów do elektrozamków, jak miało to miejsce dotychczas. Zastąpią je zapięcia wbudowane bezpośrednio w jednoślady.

Źródło:
Marcin Kaźmierczak
Marcin Kaźmierczak
redaktor Bankier.pl

Redaktor Bankier.pl. Zajmuje się tematyką nieruchomości. Przygotowuje raporty dotyczące cen mieszkań, pisze o trendach na tym rynku, monitoruje najciekawsze inwestycje w Polsce i za granicą. Na co dzień śledzi także rynek motoryzacyjny, a swoimi spostrzeżeniami dzieli się w sekcji Moto portalu Bankier.pl. Absolwent politologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Tel. 539 672 383.

Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (3)

dodaj komentarz
jan-kowalski
No jaka szkoda...
Jak każda socjalistyczna fanaberia także i ta opierała się na finansowaniu zachcianki grupki ludzi (relatywnie niewielkiej) z pieniędzy publicznych, głównie zresztą dostarczanych w ramach różnego rodzaju podatków i opłat przez tych, którzy z tego rozwiązania nie korzystają.
Jakoś dziwnym trafem żadna prywatna
No jaka szkoda...
Jak każda socjalistyczna fanaberia także i ta opierała się na finansowaniu zachcianki grupki ludzi (relatywnie niewielkiej) z pieniędzy publicznych, głównie zresztą dostarczanych w ramach różnego rodzaju podatków i opłat przez tych, którzy z tego rozwiązania nie korzystają.
Jakoś dziwnym trafem żadna prywatna firma nie zdecydowała się na samodzielne zaoferowanie takich usług.
cwiara
Wreszcie to dziadostwo likwidują. Blisko 80% wypadków powodują rowerzyści jeżdżący bez OC, bez rejestracji, bez uprawnień. Chcesz jeździć na rowerze - jeździj w lesie. Miasto jest dla samochodów.
pagodzik
Pozostale 75% wypadkow powoduja piesi, ktorzy chodza bez specjalnego przeszkolenia, bez OC, a nawet bez rejestracji. Niech sobie chodza po mieszkaniu, a nie na miasto wychodza.

Powiązane: Samorządy i regiony

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki