Środa, 15 czerwca, była sto dwunastym dniem inwazji Rosji na Ukrainę.


» Relację z wtorku, 14 czerwca, zapisaliśmy tutaj.
Ukraiński generał: jeśli otrzymamy odpowiednie uzbrojenie, naszym celem numer 1 będzie Most Krymski
Jeśli tylko otrzymamy obiecane uzbrojenie z Zachodu, to celem numer 1 stanie się dla nas Most Krymski, łączący okupowany Krym z Rosją - zadeklarował we wtorek generał Dmytro Marczenko, dowodzący w początkowej fazie wojny obroną Mikołajowa i obwodu mikołajowskiego na południu Ukrainy.
"Mówię to ze stuprocentową pewnością. Nie jest to też żadną tajemnicą ani dla naszych wojskowych, ani dla rosyjskich, podobnie jak dla mieszkańców Ukrainy i Rosji. Powinniśmy po prostu przeciąć ten główny kanał przerzutowy (rosyjskich) rezerw (żołnierzy i uzbrojenia). Gdy tylko to się stanie, przeciwnik wpadnie w panikę" - oświadczył Marczenko w rozmowie z portalem Krym.Realii, czyli krymskim projektem Radia Swoboda.
Generał wypowiedział się krytycznie na temat ludności zamieszkującej okupowany Krym. "Ci, którzy biegali na Krymie i w Symferopolu z rosyjskimi flagami, szybko zaczną biegać z ukraińskimi. Niestety, takie jest tamtejsze społeczeństwo" - ocenił ukraiński dowódca.
20 kwietnia atak na Most Krymski zapowiedział sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow. "Jeśli pojawi się możliwość uderzenia na ten cel, oczywiście to zrobimy" - podkreślił.Most Krymski, zbudowany w 2018 roku nad wodami Cieśniny Kerczeńskiej, łączy okupowany Półwysep Krymski z rosyjskim Krajem Krasnodarskim. Połączenie jest wykorzystywane do transportu rosyjskich żołnierzy i sprzętu wojskowego na Krym, a następnie na Ukrainę.
Media: w Czeczenii trwa przymusowa mobilizacja na wojnę z Ukrainą pod groźbami tortur
W Czeczenii, republice na rosyjskim Północnym Kaukazie, trwa przymusowa mobilizacja na wojnę z Ukrainą pod groźbami tortur i sfabrykowanych spraw karnych; zakrojone na szeroką skalę represje dotyczą też rodzin osób przeznaczonych do służby - zaalarmował w środę niezależny rosyjski portal The Insider.
Prawdziwych ochotników, skłonnych dobrowolnie pojechać na wojnę, prawie już w Czeczenii nie ma. Większość spośród tych, którzy zgadzają się walczyć, czyni to, by uchronić swoje rodziny przed upokorzeniem, natomiast siebie przed oskarżeniami o "terroryzm" i torturami. Nie ma szans na odmowę mobilizacji, a tylko nielicznym osobom udaje się uciec z republiki - czytamy w reportażu rosyjskiego opozycyjnego serwisu, wydawanego na Łotwie.
Według oficjalnych danych czeczeńskich władz z 7 czerwca na wojnę z Ukrainą udało się ponad 8 tys. mieszkańców tego regionu, z czego 1360 było ochotnikami. Jednak w ocenie prawnika i obrońcy praw człowieka Abubakara Jangułbajewa, cytowanego przez The Insider, faktyczna sytuacja wygląda zupełnie inaczej. "Nawet w czeczeńskich oddziałach Gwardii Narodowej (Rosgwardii) miejscowi stanowią tylko około połowy personelu" - ocenił Jangułbajew.
Rozmówcy The Insider potwierdzili, że mężczyźni w Czeczenii otrzymują ultimatum - albo pojadą na wojnę, albo trafią do więzienia na podstawie sfabrykowanych zarzutów o działalność terrorystyczną. Ustanowiono również nieformalne korupcyjne stawki w wysokości 450 tys. rubli (niemal 35 tys. zł - PAP) za "wykupienie się" od udziału w inwazji na Ukrainę.
Struktury siłowe podległe przywódcy Czeczenii Ramzanowi Kadyrowowi dopuszczają się też przemocy wobec rodzin zmobilizowanych mężczyzn.
"To przerażające, gdy hańbi się cześć mężczyzny lub jego żony, siostry czy córki. Funkcjonariusze przychodzą do domu, zaczynają molestować kobietę, rozbierać ją. W naszej mentalności jest to najgorsza rzecz. Lepiej już umrzeć, niż być tak upokorzonym. Potem nie będą nawet uważać cię za mężczyznę. A dla kadyrowców (czeczeńskich żołnierzy Rosgwardii - PAP) to powszechna praktyka. Tortury i morderstwa są czymś normalnym, rutynowym. Gdy odmowa wyjazdu na wojnę jest karana zwolnieniem z pracy lub krótkim pobytem w więzieniu, uważa się to za wielkie szczęście. Wielu odmawiających zgodziłoby się na takie warunki" - relacjonowali rozmówcy rosyjskiego portalu.
"Jeśli ktoś nie chce jechać na Ukrainę, zaczynają grozić jego matce i siostrom. Mówią, że zostaną zabrane, że podrzucą im narkotyki i broń, uznają za terrorystów i oskarżą o wyjazd do Syrii, członkostwo w Państwie Islamskim. Jest to bardzo powszechna forma szantażu. (...) Jeden z moich rozmówców został oskarżony o uchylanie się od służby wojskowej w 1992 roku! Obecnie jest już po pięćdziesiątce" - opowiadał opozycjonista Isłam Biełokijew, obecnie walczący przeciwko rosyjskim wojskom na Ukrainie.
Jak przekazano w reportażu, przyczyny śmierci czeczeńskich żołnierzy są powszechnie fałszowane, a ich rodziny zmusza się do milczenia.
"Przyszedł do mnie policjant i powiedział: +na ulicy stoi samochód z trupami, zabierz sobie swojego+. Nakazali zorganizować pogrzeb po cichu i (...) nikomu nie mówić nic o Ukrainie. Mieliśmy skłamać, że wnuk zasnął i już się nie obudził" - przyznał dziadek jednego z żołnierzy zabitych podczas wojny.
Wcześniej, pod koniec maja, pojawiły się doniesienia, że w szeregach czeczeńskich oddziałów na Ukrainie walczą osoby skazane za przestępstwa. Spośród 953 ochotników z tej kaukaskiej republiki, 101 osób ma za sobą kryminalną przeszłość lub obowiązują wobec nich wyroki sądowe - poinformowała wówczas agencja UNIAN, powołując się na dane ukraińskiego wywiadu wojskowego.
Analityk: walki wokół Chersonia na południu kraju toczą się po myśli Ukraińców
Walki na południu Ukrainy, gdzie wojska tego państwa rozpoczęły ofensywę, by odbić z rąk rosyjskiego najeźdźcy Chersoń na razie rozwijają się na korzyść strony ukraińskiej - skomentował w środę dla stacji SkyNews prof. Michael Clarke, brytyjski ekspert ds. wojskowych pracujący na King’s College London.
Ukraińcy utworzyli 80-kilometrowy front na północ i północny wschód od Chersonia, celem ich ofensywy może być odzyskanie Chersonia - przekazał Clarke.
Zwrócił uwagę na to, że według niepotwierdzonych informacji wojska ukraińskie w ciągu ostatniej doby odbiły położoną ok. 20 km na północny zachód od Chersonia Kyseliwkę. Brytyjski ekspert dodał, że w zasięgu ukraińskiej artylerii jest już Nowa Kachowaka, w której znajduje się tama na Dnieprze, a także początek kanału, który dostarcza wodę na Krym.
Leżące na południu Ukrainy Chersoń i niemal cały obwód chersoński znajdują się pod rosyjską okupacją od początku marca. To jedyne miasto obwodowe Ukrainy, które zostało zajęte przez wojska rosyjskie od marca.
w ostatnich dniach sztab generalny ukraińskiej armii przekazywał doniesienia o sukcesach natarcia w obwodzie chersońskim. 9 czerwca poinformowano o odzyskaniu części terytoriów w tym regionie.
Prezydent Ukrainy Wołodymy Zełenski mówił w nagraniu opublikowanym we wtorek, w 111. dniu wojny, że wyzwolenie Chersonia jest najważniejszym celem ukraińskiej armii na południu kraju.
Mer: Siewierodonieck jest atakowany z kilku stron, ale nie odcięty
Wojska rosyjskie atakują Siewierodonieck z kilku stron, mosty są zniszczone, ale nie można powiedzieć, że miasto jest odcięte - powiedział w środę mer Ołeksandr Striuk. Sytuację humanitarną określił jako krytyczną.
W wystąpieniu na Facebooku Striuk powiedział, że "wojskowi ukraińscy kontrolują strefę przemysłową" w Siewierodoniecku. Co pewien czas siły ukraińskie "podejmują działania w celu wyparcia wroga z centrum miasta". Opisywał, że wojska rosyjskie nie liczą się ze stratami, że miasto wciąż jest bronione. Określił sytuację militarną jako "trudną, ale stabilną".
Z powodu zniszczenia trzech mostów przez rzekę Doniec logistyka jest znacznie utrudniona. Niemniej - zapewnił mer - "nie można powiedzieć, że miasto jest zupełnie odcięte".
Striuk powiedział także, że przed rozpoczęciem obecnej fazy walk w mieście pozostawało do 10 tysięcy ludzi. Sytuacja humanitarna jest "krytyczna" - przyznał; wyjaśnił też, że przed rozpoczęciem obecnej fazy walk pozostawało w mieście około 10 tysięcy ludzi.
Wywiad wojskowy: rosyjscy żołnierze walczący na Ukrainie skarżą się na brak amunicji
Skończyły nam się pociski i otrzymaliśmy nowe rodzaje uzbrojenia (artyleryjskiego), ale nikt nie umie się nim posługiwać - powiedział rosyjski żołnierz w rozmowie przechwyconej i opublikowanej przez ukraiński wywiad wojskowy (HUR). Nagranie zamieścił na swoim kanale na Youtube doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko.
"Będziemy się uczyć, jak obsługiwać (nowy sprzęt). Znajdujemy się cały czas w tym samym miejscu, nie posunęliśmy się do przodu" - relacjonował uczestnik rosyjskiej inwazji, stacjonujący w obwodzie chersońskim na południu Ukrainy.
Żona wojskowego przytoczyła historię innego żołnierza, który prawdopodobnie złożył wniosek o zwolnienie ze służby. "Rozmawiałam w sprawie tego raportu z (jego) żoną, wczoraj dzwonił do niej mąż (walczący na Ukrainie - PAP). Powiedziała, że trzeba stawiać na swoim i podkreślać, że jest się zmęczonym i brakuje już sił. Napisała też gdzieś do obrońców praw człowieka i prokuratury" - opowiadała kobieta.
Doniesienia o niskim morale wojsk najeźdźcy i niechęci wielu żołnierzy z Rosji do walki przeciwko Ukrainie pojawiają się od początku inwazji Kremla. "Tych, którzy najbardziej aktywnie żądają odesłania do ojczyzny, (rosyjscy) dowódcy wysyłają na najtrudniejsze odcinki frontu, licząc na ich szybką śmierć" - informował HUR w ubiegłym miesiącu.
Doradca mera Mariupola: w mieście okupowanym przez Rosjan wciąż działa ruch oporu
Mieszkańcy Mariupola nie zaakceptowali wrogiej okupacji; 9 czerwca "nagle" spłonęły dwa ciągniki i trzy duże przyczepy należące do rosyjskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (MCzS), a dwa dni później ktoś śmiertelnie ugodził nożem funkcjonariusza tej służby - poinformował w środę doradca mera miasta Petro Andriuszczenko.
"Działania sabotażowe w Mariupolu powoli zmieniają się w aktywny sprzeciw. (...) Ustalono, że sprzęt MCzS spłonął w wyniku podpalenia. (...) Do zabójstwa rosyjskiego funkcjonariusza doszło w tłumie oczekującym na pomoc humanitarną, tuż przed Dniem Rosji (12 czerwca - PAP). Nieznany sprawca wbił pracownikowi MCzS nóż w plecy, rana okazała się śmiertelna" - napisał samorządowiec.
"Są to potwierdzone zdarzenia. Więcej nie mogę komentować ze zrozumiałych względów" - dodał Andriuszczenko.
W okupowanym przez rosyjskie wojska Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy panuje katastrofalna sytuacja humanitarna - pomoc zapewniana przez samozwańcze władze (dostawy żywności, wody, środków higienicznych) wystarcza tylko dla niewielkiej liczby osób, utrzymuje się też zagrożenie wybuchem epidemii chorób zakaźnych, m.in. cholery.
3 czerwca mer Mariupola Wadym Bojczenko wyraził przypuszczenie, że szacowana dotąd na około 22 tys. liczba mieszkańców miasta zabitych przez rosyjskie wojska może być znacznie zaniżona.
Władze: rosyjska bomba wybuchła koło targu w Czornobaiwce; są zabici i ranni
W pobliżu lokalnego targowiska w Czornobaiwce w obwodzie chersońskim na południu Ukrainy wybuchła w środę rano rosyjska bomba; są zabici i ranni - podała w środę agencja Ukrinform, cytując doradcę szefa władz obwodowych Serhija Chłania.
"W Czornobaiwce dziś rano w pobliżu targu wybuchła bomba. Niestety są zabici i ranni" - napisał Chłań na Facebooku. Określił to zdarzenie jako akt terroru dokonany przez rosyjskie wojska.
"Okupanci chcą zastraszyć ludność i wziąć odwet za precyzyjne uderzenia Sił Zbrojnych (Ukrainy) na ich jednostki artylerii. Próbują osłabić wielkiego ducha walki mieszkańców obwodu chersońskiego, mordując cywilów" - dodał.
CNN: trzy możliwe scenariusze przebiegu wojny w najbliższych dniach
Zachodni urzędnicy biorą pod uwagę trzy potencjalne scenariusze, do których w najbliższym czasie ich zdaniem może dojść w wojnie rozpętanej przez Rosję - poinformowała w środę telewizja CNN, powołując się na swoje źródła.
Według pierwszego Rosja może nadal zdobywać kolejne obszary w dwóch kluczowych dla niej obwodach na wschodzie Ukrainy (ługańskim i donieckim). Drugi scenariusz zakłada sytuację patową, która będzie się przeciągać miesiącami lub latami, powodując ogromne straty po obu stronach i wywołując pełzający kryzys, który będzie obciążał światową gospodarkę - napisała CNN w swoim serwisie internetowym.
Istnieje również trzecia możliwość, która jest najmniej prawdopodobna: Rosja może określić na nowo swoje cele militarne, ogłosić, że osiągnęła zwycięstwo i spróbować doprowadzić do zakończenia walk. Ten scenariusz wydaje się być jedynie mrzonką - stwierdzili informatorzy CNN.
Jeśli Rosji uda się umocnić niektóre ze swoich zdobyczy na wschodzie, Putin może wykorzystać to terytorium jako bazę wypadową do dalszych działań na Ukrainie - obawiają się amerykańscy urzędnicy, cytowani przez stację.
Przytoczono wtorkowe słowa prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego: "Jestem przekonany, że jeśli Ukraina nie będzie wystarczająco silna, to oni pójdą dalej" - powiedział Zełenski, próbując nakłonić Zachód do szybszych dostaw większej ilości broni. "Pokazaliśmy im naszą siłę. I ważne jest, aby tę siłę pokazali razem z nami także nasi zachodni partnerzy" - dodał. "Zachodnia pomoc wojskowa musi nadejść szybciej, jeżeli sojusznicy Ukrainy chcą powstrzymać ambicje terytorialne Rosji – podkreślił ukraiński prezydent cytowany przez CNN.
Zachodni oficjele powszechnie uważają, że Rosja jest w korzystniejszej sytuacji na wschodzie, opierając się wyłącznie na licznie zgromadzonych tam oddziałach wojskowych. Jednak "postępy Rosji nie są przesądzone" - powiedział jeden z wysokich rangą urzędników administracji prezydenta Joe Bidena.
Konflikt przekształcił się we wschodnich obwodach w wojnę na wyniszczenie, polegającą na wzajemnym ostrzale artyleryjskim. Obie strony poniosły ogromne straty w ludziach i stoją obecnie w obliczu potencjalnych braków kadrowych. Rosja straciła nawet jedną trzecią swoich sił lądowych, a przedstawiciele amerykańskiego wywiadu stwierdzili, że Rosji trudno będzie osiągnąć jakiekolwiek poważne korzyści bez pełnej mobilizacji, co jest politycznie niebezpiecznym posunięciem, na które Putin jak dotąd nie chce się zgodzić - poinformowała CNN.
Na razie walki koncentrują się w dwóch miastach po przeciwnych stronach rzeki Doniec - Siewierodoniecku i Lisiczańsku. W Siewierodoniecku ukraińscy żołnierze są prawie całkowicie okrążeni - czytamy w komunikacie.
Doradca prezydenta: Na niektórych odcinkach Rosja ma przewagę 10:1 w artylerii
Linia frontu ma ponad 1000 km, a na niektórych odcinkach Rosja ma przewagę 10:1 w artylerii; czekamy na decyzję o dostawach broni na Ukrainę - oświadczył w środę doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak przed zaplanowanym na ten dzień spotkaniem międzynarodowej grupy kontaktowej ds. pomocy wojskowej dla Kijowa.
"Codziennie dostaję wiadomość od obrońców (Ukrainy): »Trzymamy się, powiedz tylko, kiedy spodziewać się broni?«. Zwracam się z tym pytaniem do uczestników (spotkania w formacie) Ramstein. Brukselo, czekamy na decyzję” - napisał Podolak na Twitterze.
Według wcześniejszych zapowiedzi w środę w Brukseli ma się odbyć trzecie spotkanie powołanej w kwietniu grupy kontaktowej ministrów obrony ponad 40 państw, koordynującej pomoc wojskową dla Ukrainy. Inicjatywa narodziła się po naradzie w amerykańskiej bazie wojskowej Ramstein w Niemczech.
Ratio 🇷🇺/🇺🇦 artillery in some areas: 10 to 1. Front line — more than 1000 km. Daily, I receive a message from the defenders: "We are holding on, just say: when to expect the weapons?". I address this question to the Rammstein participants. Brussels, we are waiting for a decision.
— Михайло Подоляк (@Podolyak_M) June 15, 2022
Były doradca wojsk USA w Europie: Siewierodonieck może stać się drugim Mariupolem
Siewierodonieck na wschodzie Ukrainy może się stać drugim Mariupolem, prawie całkowicie zniszczonym ciężkimi bombardowaniami przez wojska rosyjskie - ocenił były specjalny doradca sił USA w Europie Mark Voyger, cytowany w środę przez stację Sky News.
"Zaciekłe walki w Siewierodoniecku jasno pokazują, że rosyjskie dowództwo wojskowe (...) jest zdeterminowane, by zająć to miasto za wszelką cenę" - powiedział Voyger, dodając, że Rosja w praktyce używa swoich żołnierzy jak "mięsa armatniego".
Były doradca US Army w Europie wspomniał przy tym o doniesieniach, zgodnie z którymi Putin wyznaczył swoim wojskom termin 10 czerwca na zdobycie miasta. „Teraz ta data oczywiście minęła, a dowódca rosyjskich wojsk (…) nie był w stanie tego zrobić” – dodał.
"Rosjanie nasilają więc teraz próby zajęcia miasta. Niestety, większość miasta już została zniszczona (…) W pewnym sensie Siewierodonieck może teraz podzielić los Mariupola, ale na mniejszą skalę" - powiedział Voyger.
W Mariupolu siły ukraińskie broniły się przez prawie trzy miesiące przed zmasowanymi atakami z powietrza, morza i lądu. Miasto zostało prawie całkowicie zniszczone rosyjskimi bombardowaniami, a liczbę ofiar cywilnych wśród mieszkańców ocenia się na co najmniej 22 tys.
Voyger określił sytuację sił ukraińskich w Siewierodoniecku jako "naprawdę bardzo poważną", ponieważ bronią się przed atakami z trzech stron. Jego zdaniem Ukraińcy mogą natomiast odwrócić bieg wydarzeń na południu kraju, ponieważ - jak ocenił - nie wydaje się, aby Rosja mogła podtrzymywać dwie operacje jednocześnie.
Dziennikarz agencji Unian: Rosjanie przeprowadzają czystki wśród swoich żołnierzy pochodzenia ukraińskiego
Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) przeprowadza czystki wśród żołnierzy z ukraińskimi korzeniami w armii rosyjskiej - poinformował w środę dziennikarz ukraińskiej agencji Unian Roman Cymbaliuk.
W ten sposób funkcjonariusze FSB demonstrują swoją przydatność do pracy na terenie Ukrainy i stwarzają pozory jej efektywności - napisał dziennikarz na Facebooku.
Za zdrajców uważa się uczestników "specjalnej operacji wojskowej" (takim eufemizmem władze Rosji określają agresję na Ukrainę - PAP), którzy mają ukraińskie pochodzenie. Są oni oskarżani o współpracę z siłami zbrojnymi Ukrainy i aresztowani podczas pobytu w obozach polowych. Dalszy ich los jest nieznany, a rodzinom mówi się, że zaginęli bez wieści podczas działań bojowych - dodał Cymbaliuk.
Sztab Generalny: Rosja straciła już 32 750 żołnierzy
Od początku inwazji na Ukrainę wojsko rosyjskie straciło już około 32 750 żołnierzy, w tym około 250 w ciągu poprzedniej doby - podał w środę Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
Zeszłej doby Rosja straciła też sześć czołgów, 25 pojazdów opancerzonych, system artylerii, wieloprowadnicową wyrzutnię rakiet i trzy drony - napisano w komunikacie zamieszczonym na Facebooku.
Łączne straty Rosji od 24 lutego do 15 czerwca wynoszą zdaniem ukraińskiego Sztabu Generalnego: 1440 czołgów, 3528 pojazdów opancerzonych, 213 samolotów, 179 helikopterów, 722 systemy artylerii, 230 wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet, 97 systemów przeciwlotniczych, 2485 pojazdów i cystern, 13 jednostek pływających i 591 dronów.
Władze: sankcje przeciwko Rosji nie są tak skuteczne, jak oczekiwano
Zachodnie sankcje nałożone na Rosję za inwazję na Ukrainę nie zaszkodziły rosyjskiej gospodarce tak, jak tego oczekiwano - powiedział portalowi Politico wiceminister rozwoju gospodarczego Ukrainy Taras Kaczka. Wezwał do zaostrzenia embarga na rosyjskie towary i usługi.
"Rosja wydaje się bardziej odporna na sankcje, niż początkowo szacowaliśmy. Początkowo zakładano, że wpływ sankcji będzie bardziej widoczny" - powiedział Kaczka.
"Wydaje się jednak, że przychody z towarów zapewniają stabilność finansów publicznych Rosji" - dodał ukraiński wiceminister. Zwrócił uwagę, że rosyjski bank centralny obniżył w zeszły piątek stopę procentową do 9,5 proc., czyli do poziomu sprzed 28 lutego.
Wkrótce po rozpoczęciu inwazji pod koniec lutego bank centralny Rosji podniósł stopę procentową do 20 proc., by wspomóc tracącego na wartości rubla. Stopa została teraz obniżona, ponieważ "skala spadku aktywności gospodarczej jest mniejsza, niż Bank Rosji spodziewał się w kwietniu" - napisano w komunikacie banku.
Według wiceministra Kaczki oznacza to, że Zachód powinien zaostrzyć embargo na rosyjskie towary i usługi. "Jest potrzeba pójścia dalej i zwiększenia sankcji na Rosję. Musimy zrezygnować z ropy i ostatecznie gazu: to są towary, które generują bezpośrednie przychody do rosyjskiego budżetu" - oświadczył.
Kaczka dodał, że Ukraina z zadowoleniem przyjęłaby również poszerzenie restrykcji na poszczególne branże, na przykład dodanie do embarga na rosyjską stal takich produktów, jak płyty.
Jego zdaniem należy zaostrzyć też sankcje na rosyjskie usługi. "Usługi finansowe i transportowe, szersze wykluczenie rosyjskich instytucji finansowych z (systemu bankowego) SWIFT, ubezpieczeń statków. To ograniczy Rosję w bardziej skuteczny sposób" - powiedział Kaczka.
ISW: Rosja wykazuje rosnącą desperację, by werbować rekrutów i uzupełniać straty na froncie
Władze Rosji manipulują kryteriami naboru do służby wojskowej, co świadczy o jej rosnącej desperacji, by uzupełniać rekrutami straty na froncie; Kreml może też przyspieszyć plan aneksji okupowanych terenów Ukrainy do Rosji - ocenił w nowym raporcie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Na froncie w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy we wtorek w dalszym ciągu toczyły się walki w Siewierodoniecku, gdzie Rosjanie usiłują przejąć kontrolę nad bronionymi przez Ukraińców zakładami chemicznymi Azot. Wojska rosyjskie szykują się też do ofensywy w kierunku Słowiańska w obwodzie donieckim i przeprowadziły ataki w obwodzie charkowskim, gdzie próbują odepchnąć Ukraińców od linii frontu na północny wschód od Charkowa - napisano w raporcie.
Eksperci ISW zwrócili uwagę na rozpoczęte we wtorek ćwiczenia wojskowe na Białorusi. Ocenili jednak, że przystąpienie tego kraju do wojny po stronie Rosji wciąż jest mało prawdopodobne, gdyż groziłoby niepokojami społecznymi skierowanymi przeciwko Alaksandrowi Łukaszence i dodatkowymi sankcjami międzynarodowymi. Jednocześnie atak Białorusi na Ukrainę bez wsparcia byłby najpewniej mało skuteczny - zaznaczyli eksperci.
W raporcie napisano, że Kreml może przyspieszać plany przyłączenia okupowanych obszarów Ukrainy bezpośrednio do Rosji. Doradca mera okupowanego przez Rosjan Mariupola w obwodzie donieckim Petro Andriuszczenko przedstawił przesłanki, że władze Rosji chcą anektować ten obwód nawet już 1 września. Według niego władza nad okupowaną częścią obwodu przeszła całkowicie z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej w ręce urzędników rosyjskich, a rosyjski system edukacji określa już obwody doniecki, ługański, zaporoski i chersoński jako regiony Rosji.
Tymczasem rosyjskie władze w dalszym ciągu manipulują kryteriami naboru do służby wojskowej, by zwiększyć pulę potencjalnych rekrutów. Według rosyjskiego blogera Jurija Kotienoka Kreml zamierza podnieść górną granicę wieku z 40 do 49 lat i zrezygnować z wymogu posiadania doświadczenia wojskowego dla załóg czołgów i jednostek piechoty zmotoryzowanej. "Jeśli to prawda, zmiana wskazuje na rosnącą desperację Kremla, by uzupełnić rekrutami jednostki na froncie, bez względu na ich małe umiejętności" - ocenił ISW.
Wspomniany rosyjski bloger odnotował również, że choć rosyjscy rekruci nie mogą formalnie być karani, prywatne firmy wojskowe, takie jak grupa Wagnera, dopuszczają do służby tych z "drobnymi wykroczeniami" na koncie, a wielu takich drobnych przestępców zostało przez grupę zmobilizowanych do walki w obwodzie ługańskim i donieckim - przekazał ISW.
Ministerstwo obrony Wielkiej Brytanii: wojska rosyjskie kontrolują większość Siewierodoniecka
Wojska rosyjskie kontrolują obecnie większość Siewierodoniecka, ale ze względu na oddziały ukraińskie ukrywające się w bunkrach na terenie zakładów Azot, muszą tam pozostać, co uniemożliwia skierowanie ich gdzie indziej - przekazało w środę brytyjskie ministerstwo obrony.
"Po ponad miesiącu ciężkich walk siły rosyjskie kontrolują obecnie większość Siewierodoniecka. Rosyjska taktyka wojny miejskiej, polegająca na intensywnym użyciu artylerii, spowodowała duże straty uboczne w całym mieście. Oddziały ukraińskich sił zbrojnych wraz z kilkuset cywilami schroniły się w podziemnych bunkrach na terenie zakładów chemicznych Azot w strefie przemysłowej miasta. Siły rosyjskie prawdopodobnie pozostaną w Azocie i okolicach, dopóki ukraińscy bojownicy będą przebywali pod ziemią. To prawdopodobnie tymczasowo uniemożliwi Rosji ponowne skierowanie tych jednostek do działań w innych miejscach. Jest bardzo mało prawdopodobne, by podczas pierwotnego planowania inwazji Rosja spodziewała się tak silnego oporu lub tak powolnego, wyniszczającego konfliktu" - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.
Sztab generalny: wojska ukraińskie zmusiły Rosjan do odwrotu na dwóch kierunkach
Ukraińscy żołnierze w ciągu ostatniej doby zmusili Rosjan do odwrotu na dwóch kierunkach działań zbrojnych w obwodzie donieckim na południowym wschodzie kraju - podał w środę na Facebooku sztab generalny ukraińskich sił zbrojnych w podsumowaniu sytuacji operacyjnej.
W okolicach miejscowości Nowopawliwka i Bachmut Ukraińcy odparli natarcie nieprzyjaciela i zmusili go do wycofania się na wcześniejsze pozycje - podał sztab.
W Donbasie trwają walki w miastach Siewierodonieck i Toszkiwka - dodało ukraińskie dowództwo.
Władze lokalne: mieszkańcom Mariupola nie wolno zapalać więcej niż jednej żarówki
Rosjanie zakazali mieszkańcom Mariupola zapalać w domu więcej niż jedną żarówkę - poinformował w środę doradca ukraińskiego mera miasta, Petro Andriuszczenko. Powodem jest słaba sieć elektryczna w okupowanym mieście.
Andriuszczenko wskazał, że okupujący położone nad Morzem Azowskim miasto Rosjanie przywrócili sieć elektryczną w części budynków w centrum, jednak jest ona tak słaba, że zostali pozbawieni latem "lodówek, klimatyzatorów, kuchenek elektrycznych, pralek i innych urządzeń codziennego użytku".
"Nawet telewizja, najważniejszy przyjaciel propagandy, została zabroniona" - dodał polityk.
Wojsko: w ostatniej dobie Rosjanie stracili na południu 70 żołnierzy i oficerów
W ciągu ostatniej doby w walkach na kierunku południowym siły rosyjskie straciły 70 żołnierzy i oficerów - poinformowało w środę na Facebooku Dowództwo Operacyjne Południe ukraińskiej armii, odpowiedzialne za działania w obwodach winnickim, kirowohradzkim, mikołajowskim, odeskim i chersońskim.
"W ciągu zaledwie jednego dnia na kierunku południowym najeźdźcy stracili ponad 70 żołnierzy i oficerów, a także ponad 60 sztuk sprzętu, w tym śmigłowiec, działo samobieżne Pion, wieloprowadnicową wyrzutnię rakietową Grad, trzy haubice, a także 19 pojazdów opancerzonych i 33 pojazdy kołowe" - podało dowództwo operacyjne.
Zełenski: Ponieśliśmy bolesne straty w Donbasie i obwodzie charkowskim
Ponieśliśmy bolesne straty w Donbasie i w obwodzie charkowskim - oświadczył we wtorek ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski. Kierunek donbaski jest kluczowy w wojnie z Rosją pod względem tego, kto będzie dominować w najbliższych tygodniach - dodał.
Zełenski powiedział na nagraniu opublikowanym w 111. dniu pełnowymiarowej wojny Rosji przeciwko Ukrainie, że na południu kraju najważniejszym celem dla ukraińskiej armii jest wyzwolenie miasta Chersoń.
Prezydent poinformował, że minionej doby w bitwie o Donbas nie było radykalnych zmian, a najgorętsze walki toczyły się w Siewierodoniecku i okolicach. "Niestety są straty. Są one bolesne. Ale trzeba się trzymać. To nasze państwo" - oznajmił.
Zełenski dodał, że donbaski kierunek jest kluczowy pod względem tego, kto będzie dominować w najbliższych tygodniach.
"Mamy też bolesne straty w obwodzie charkowskim, gdzie rosyjska armia próbuje umocnić swoje pozycje. Walki o ten kierunek trwają i trzeba jeszcze walczyć - ostro bić się o pełne bezpieczeństwo dla Charkowa i obwodu" - przekazał prezydent.
Podkreślił również, że Ukraina obecnie jest krajem, który najbardziej w Europie potrzebuje broni przeciwrakietowej. "Wciąż powtarzamy naszym partnerom, że Ukraina potrzebuje nowoczesnej broni przeciwrakietowej" - powiedział szef państwa. Jak zaznaczył, obecnie Ukraina nie ma wystarczająco dużo tego typu uzbrojenia.
"Opóźnianie jego przekazania nie może być usprawiedliwione" - ocenił Zełenski. Poinformował, że Kijów zwrócił się o zestawy przeciwrakietowe jeszcze przed 24 lutego, czyli przed początkiem rosyjskiej inwazji.
Zełenski: Nasz kraj najbardziej potrzebuje broni przeciwrakietowej
Ukraina obecnie jest krajem, który najbardziej w Europie potrzebuje broni przeciwrakietowej; nie może być usprawiedliwienia dla opóźniania jej dostaw - oświadczył we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
"Wciąż powtarzamy naszym partnerom, że Ukraina potrzebuje nowoczesnej broni przeciwrakietowej" - powiedział Zełenski na nagraniu opublikowanym w 111. dniu pełnowymiarowej wojny Rosji przeciwko Ukrainie.
Jak zaznaczył, obecnie Ukraina nie ma wystarczająco dużo tego typu uzbrojenia, a jest krajem, który potrzebuje go obecnie w Europie najbardziej.
"Opóźnianie jego przekazania nie może być usprawiedliwione" - ocenił Zełenski.
Cztery ofiary rosyjskiego ostrzału w obwodzie dniepropietrowskim
Cztery osoby zginęły w nocy z wtorku na środę w wyniku rosyjskiego ostrzału miasta Apostołowe w obwodzie dniepropietrowskim na południowym wschodzie Ukrainy - podała agencja Ukrinform, cytując komunikat mera Andrija Osy.
"Ponad trzy godziny temu Apostołowe znalazło się pod ostrzałem wrogich wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet Uragan. Zginęły cztery osoby" - napisał Osa na Telegramie w środę nad ranem.
Na miejscu są pracownicy państwowej służby ds. sytuacji kryzysowych i policjanci - dodał mer. Zaapelował do mieszkańców, by nie dotykali nieznanych metalowych przedmiotów.
Według Ukrinformu Rosjanie ostrzeliwali w nocy z wtorku na środę okolice miast Krzywy Róg i Synelnykowe w obwodzie dniepropietrowskim.
Władze: trzech zabitych cywilów w obwodzie donieckim wskutek rosyjskiej agresji
Trzech cywilów zginęło, a czterech zostało rannych we wtorek w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy wskutek rosyjskiej agresji - poinformował szef władz tego regionu Pawło Kyryłenko.
"14 czerwca Rosjanie zabili 3 mieszkańców obwodu donieckiego: 2 w Nowoukraińce i 1 w Dobropolu. Kolejne 4 osoby zostały ranne" - napisał Kyryłenko w komunikatorze Telegram.
Gubernator przekazał, że łącznie od 24 lutego, kiedy Rosja rozpoczęła pełnowymiarową agresję przeciwko Ukrainie, zginęło ponad 500 cywilów w obwodzie donieckim.
Kyryłenko podkreślił, że nie jest obecnie możliwe ustalenie liczby zabitych w okupowanych miastach, Mariupolu i Wołnowasze.