

Poniedziałek był czterdziestym siódmym dniem inwazji Rosji na Ukrainę. Od początku wojny rosyjskie siły zbrojne straciły około 19,5 tys. żołnierzy - poinformował ukraiński sztab generalny. Ministerstwo obrony Ukrainy podało z kolei, że Rosja prawie zakończyła przygotowania do ofensywy w Donbasie. W poniedziałek wieczorem ukraińska armia przekazała, że Rosjanie wykorzystali w przeciwko ukraińskim żołnierzom i cywilom w Mariupolu trującą substancję nieznanego pochodzenia.
Relację z niedzieli zapisaliśmy tutaj.
OHCHR: Wskutek rosyjskiej agresji na Ukrainie zginęło 1842 cywilów
Od 24 lutego do 10 kwietnia na Ukrainie wskutek rosyjskiej agresji zginęło 1842 cywilów, w tym 148 dzieci - podało w poniedziałek Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka (OHCHR).
Wicepremier: W poniedziałek udało się ewakuować ponad 4,3 tys. osób
Ponad 4,3 tys. osób udało się ewakuować w poniedziałek przez korytarze humanitarne z ukraińskich miast okupowanych lub obleganych przez wojska rosyjskie - poinformowała wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk w komunikacie opublikowanym na Telegramie.
"Łącznie ewakuowano dziś 4354 osoby. Na dzień dzisiejszy 3854 osoby przybyły do Zaporoża korytarzami humanitarnymi z Mariupola i Berdiańska własnym transportem i autobusami do ewakuacji. Spośród nich 556 osób pochodzi z Mariupola" - napisała Wereszczuk.
Płk. Azow: W Mariupolu Rosjanie wykorzystali substancję nieznanego pochodzenia
Rosyjskie wojsko wykorzystało w poniedziałek wieczorem przeciwko ukraińskim żołnierzom i cywilom w Mariupolu trującą substancję nieznanego pochodzenia - poinformował pułk Azow. Według niego substancję zrzucono z drona.
"Uwaga! Około godziny temu rosyjskie okupacyjne wojska wykorzystały przeciwko ukraińskim wojskowym i cywilom w mieście Mariupol trującą substancję nieznanego pochodzenia, którą zrzucono z wrogiego drona" - czytamy w komunikacie pułku Azow, broniącego tego miasta na południowym wschodzie Ukrainy.
Jak dodano, poszkodowani mają problemy z oddychaniem i doświadczają problemów neurologicznych. "Ustalane są skutki wykorzystania nieznanej substancji" - przekazał pułk.
Źródło zbliżone do ministerstwa obrony Ukrainy przekazało agencji Interfax-Ukraina, że prawdopodobieństwo wykorzystania przez Rosjan broni chemicznej jest "bardzo wysokie".
Mer Charkowa: Rosjanie ostrzeliwali osiedla mieszkaniowe, są zabici i ranni
Rosjanie znów ostrzeliwali osiedla mieszkaniowe w Charkowie, są ranni i zabici, w tym dziecko - poinformował w poniedziałek Ihor Terechow, mer tego położonego na wschodzie Ukrainy miasta.
"Znów bombardowano osiedla mieszkaniowe, park Gorkiego, obiekty infrastruktury miejskiej. W kilku dzielnicach ratownicy rozminowali ładunki z opóźnionym zapłonem. Są ranni i niestety zabici. Najstraszniejsze, że zginęło dziecko" - powiedział mer na nagraniu opublikowanym w serwisie Telegram.
Terechow ocenił, że intensywność ostrzałów wzrosła. Jak dodał, Rosjanie zaczęli ostrzeliwać miasto częściej i rozszerzyli obszar bombardowań.
Poinformował też o wznowieniu zdalnego nauczania w szkołach.
Od początku rosyjskiej inwazji w Mariupolu zginęło ponad 10 tys. cywilów
Od początku agresji Rosji w położonym na południu Ukrainy Mariupolu zginęło ponad 10 tys. mieszkańców - powiedział mer miasta Wadym Bojczenko w poniedziałek w wywiadzie dla agencji Associated Press (AP).
Bojczenko zaznaczył, że zwłoki tworzą "dywan na ulicach naszego miasta", dodał, że liczba ofiar może wynieść ponad 20 tysięcy.
Mer powiedział również, że wojska rosyjskie przywiozły do Mariupola mobilne krematoria, aby pozbyć się ciał, i oskarżył Rosjan, że nie wpuszczają konwojów humanitarnych, by ukryć rzeź.
Jak zaznacza AP, Bojczenko twierdził wcześniej, że w Mariupolu zginęło 5 tys. osób. Dopytywany o to wyjaśnił, że te dane pochodziły z 21 marca, ale "kolejne tysiące ludzi leżało na ulicach, po prostu nie mogliśmy ich zebrać".
Według informacji, którymi dysponuje mer, w Mariupolu pozostaje około 120 tys. cywilów, którzy pilnie potrzebują żywności, wody, ogrzewania i łączności. Dotychczas, około 150 tys. osobom udało się wyjechać prywatnymi pojazdami z miasta do innych części Ukrainy, a co najmniej 33 tys. wywieziono do Rosji lub na terytoria kontrolowane przez separatystów na Ukrainie.
Rosjanie ogłosili w Ługańsku kolejną falę mobilizacji mężczyzn do 65. roku życia
W okupowanym Ługańsku, na wschodzie Ukrainy, Rosjanie ogłosili kolejną falę mobilizacji mężczyzn do 65. roku życia - poinformował w poniedziałek w podsumowaniu sytuacji operacyjnej Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
"W celu szybkiego uzupełnienia strat swoich wojsk władze okupacyjne ogłosiły kolejną falę mobilizacji mężczyzn poniżej 65. roku życia w Ługańsku. Żołnierze sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej przeprowadzają rajdy na zakłady użyteczności publicznej i fabryki w celu identyfikacji poborowych i przymusowego wysyłania ich do wojskowych komend uzupełnień" - podał sztab na Facebooku.
Drogi od białoruskiej granicy przecinają barykady; są też gniazda snajperów
Droga międzynarodowa M19 łącząca Białoruś z północno-zachodnimi rejonami Ukrainy poprzecinana jest barykadami zbudowanymi w większości miejscowości, punktami kontrolnymi i ukrytymi na przydrożnych drzewach gniazdami snajperskimi.
Na drogach biegnących przez obwód wołyński w kierunku Łucka, Równego i Lwowa dostępu do niemal każdej wioski czy miasta bronią wznoszone na wjazdach barykady z worków z piaskiem, betonowych płyt i jeży przeciwczołgowych. W ich pobliżu, jak i przy mostach i najważniejszych punktach miast, zebrano stosy opon, które po podpaleniu zakłócą widoczność podczas potencjalnego ataku z lądu czy powietrza.
W punktach kontrolnych, poza uzbrojonymi cywilami i żołnierzami, widać zapasy żywności i wody, materace i śpiwory, niewielkie składy amunicji oraz gaśnice. Wjazdu do ponad 200–tysięcznego Równego, oddalonego o 150 km od granicy z Białorusią, strzeże około 20 żołnierzy rozlokowanych w rozbudowanym punkcie kontrolnym składającym się z szeregu betonowych umocnień, przygotowanych do rozrzucenia na jezdni kolców oraz campingu.
Przy znajdujących się poza terenem zabudowanym szosach wznoszone są pokryte gałęziami i trawą szałasy mieszczące niewielkie oddziały żołnierzy. Nad częścią z nich, na najwyższych drzewach, umieszczono specjalne platformy dla ukraińskich snajperów.
Choć wojska Białorusi nie biorą udziału w rosyjskiej inwazji, to zagrożenie ze strony tego kraju dla Ukrainy pozostaje realne.
Wywiad wojskowy: Rosja agituje rannych żołnierzy do powrotu na wojnę z Ukrainą
Rosja próbuje namawiać rannych żołnierzy do powrotu na wojnę na Ukrainie; większość z nich odmawia - poinformował w poniedziałek Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (wywiad wojskowy - GUR MO) w serwisie Facebook.
"Okupanci wzmagają antyukraińską i antyzachodnią propagandę w rosyjskich wojskowych placówkach medycznych. W tym celu wydział wojskowo-polityczny wschodniego okręgu wojskowego Federacji Rosyjskiej domaga się zorganizowania +wojskowo-politycznych przedsięwzięć informacyjnych o postępach demilitaryzacja i denazyfikacja Ukrainy za pośrednictwem specjalnego wydania gazety Komsomolskaja Prawda+" – czytamy we wpisie, do którego dołączony został skan odpowiedniego rosyjskiego dokumentu.
Według ukraińskiego wywiadu wojskowego rosyjskie szpitale są obecnie przepełnione żołnierzami, którzy brali udział w działaniach wojennych na terytorium Ukrainy.
"Większość z nich nie chce wracać do strefy wojny. Rosyjscy propagandyści próbują odwrócić tę sytuację za pomocą specjalnego wydania +Komsomolskiej Prawdy+. Są w nim zamieszczone pozowane zdjęcia prezentujące radość +wyzwolonych Ukraińców+, materiały na temat kłamstw światowych mediów i artykuły o poparciu Rosjan dla wojny przeciwko Ukrainie" - zaznaczył ukraiński wywiad.
Rzeczniczka praw człowieka: 10 tys. osób w rosyjskich obozach filtracyjnych w Mariupolu
"Poziom terroru raszystów (Rosjan) w Mariupolu bije nazistowskie rekordy" - oceniła rzeczniczka praw człowieka.
Jak dodała, według władz miasta potwierdzono dotychczas informacje o przymusowym wywiezieniu przez Rosjan 33 tys. mieszkańców Mariupola. Deportowano ich do Rosji i do kontrolowanej przez separatystów części obwodu donieckiego - twierdzi Denisowa.
Zaznaczyła jednocześnie, że rosyjskie media informują o ponad 700 tys. osób wywiezionych do Rosji, w tym ponad 131 tys. dzieci. Według rosyjskich mediów z Mariupola wywieziono 134 tys. osób.
Denisowa pisze, że w okupowanych częściach miasta trwają "brutalne czystki" cywilów prowadzone przy wsparciu miejscowych kolaborantów. Przekazują oni Rosjanom dane mieszkańców, w tym pracowników instytucji państwowych i organów ścigania.
Świadkowie informują, że Rosjanie i "kadyrowcy" prowadzą nielegalne aresztowania, a zatrzymane osoby są poddawane torturom i zabijane za jakikolwiek przejaw proukraińskiego stanowiska - alarmuje Denisowa. Część mieszkańców trafia do obozów filtracyjnych; obecnie - według Denisowej - jest w nich ok. 10 tys. osób.
Rzeczniczka podkreśla, że w mieście trwają ostrzały pozostałości osiedli mieszkaniowych i nie gasną pożary.
Działania "raszystowskiej" armii w Mariupolu to akt ludobójstwa ukraińskiego narodu - oświadczyła Denisowa.
Władze: w rosyjskiej inwazji biorą udział odpowiedzialni za mordy ludności cywilnej w Syrii
"Dowództwo Operacji Specjalnych Sił Zbrojnych Ukrainy poinformowało o zniszczeniu jednostki okupantów w obwodzie donieckim oraz bojowego wozu piechoty, w którym znajdował się dowódca batalionowej grupy taktycznej wraz z szefem sztabu. Zlikwidowani żołnierze 1. Batalionowej Grupy Taktycznej 70. Pułku Strzelców Zmotoryzowanych 42. Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych 58. Armii Południowego Okręgu Wojskowego wsławili się masowymi mordami ludności cywilnej w Syrii" - czytamy we wpisie CPD.
"Zniszczone pododdziały miały w swoich szeregach wielu uczestników masowych zabójstw syryjskich cywilów. Jak się okazało, doświadczenie wojny z bezbronnymi ludźmi nie pomogło Rosjanom podczas spotkania z naszymi żołnierzami" - dodało Centrum.
Ministerstwo obrony: Rosja prawie zakończyła przygotowania do ofensywy w Donbasie
"Przewidujemy, że gdzieś w najbliższej przyszłości rozpoczną się aktywne działania wojenne na tych terytoriach (w Donbasie). Jednocześnie armia ukraińska jest na to gotowa" – powiedział rzecznik ukraińskiego ministerstwa obrony Ołeksandr Motuzjanyk.
Dodał, że w ostatnim czasie w obwodach donieckim i ługańskim wzdłuż linii rozgraniczenia liczebność wojsk rosyjskich znacznie wzrosła i będzie nadal rosnąć.
Rzecznik ministerstwa obrony poinformował również, że ewentualne wznowienie ofensywy Rosji na Kijów będzie uzależnione od działań wojennych w obwodach donieckim i ługańskim.
"Na tę chwilę jednostki rosyjskie zostały częściowo wyparte z terytorium obwodów kijowskiego i czernihowskiego, częściowo same wycofały się, zostały przeniesione na terytorium Białorusi, stamtąd na terytorium Rosji, a stamtąd na wschód Ukrainy. Kwestia ewentualnego wznowienia ataku wroga na stolicę będzie zależała od działań wojennych, które będą kontynuowane w obwodach donieckim i ługańskim" - zaznaczył Motuzjanyk.
Służby ratunkowe: prawie połowa kraju wymaga rozminowania
Według naszych wstępnych szacunków na Ukrainie pirotechnicy będą musieli przeprowadzić działania związane z rozminowaniem na obszarze ok. 300 tys. km kwadratowych, co odpowiada prawie połowie terytorium kraju - poinformowała w poniedziałek ukraińska Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (DSNS).
Szacunki DSNS przedstawił szef pirotechników tej służby, Ołeh Bondar, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. Bondar dodał, że w strukturach DSNS pracuje ok. 500 specjalistów od rozminowywania, którzy codziennie znajdują i zabezpieczają od 2 do 6 tysięcy niebezpiecznych przedmiotów.
Ukraińscy pirotechnicy prowadzą obecnie najwięcej prac pod Kijowem oraz w obwodzie sumskim - w miejscowościach, które były przez kilka tygodni okupowane przez rosyjskie wojska. Oprócz makabrycznych śladów zbrodni rosyjskich wojskowych, ukraińskie służby znajdują tam stale amunicję i inne ładunki wybuchowe, które zagrażają życiu mieszkańców.
Pomimo ciągłych ostrzałów pirotechnicy pracują także w obwodach charkowskim i mikołajowskim.
Bondar podkreślił, że Rosjanie stosują m.in. amunicję kasetową, czyli duże pociski, z których uwalniają się mniejsze ładunki pokrywające duże przestrzenie. "Nasi specjaliści niszczą je na miejscu, bo takich pocisków nie można przemieszczać. Można je unieszkodliwić tylko poprzez detonację" – zaznaczył. Dodał, że wojska rosyjskie używają również min przeciwpiechotnych i przeciwpancernych.
Ze względu na dużą ilość rosyjskich niewybuchów, na razie niemożliwe są prace polne na sporym obszarze ukraińskich gruntów rolnych - podkreśla agencja.
Rzeczniczka praw człowieka: Rosjanie uprowadzili załogę statku w Mariupolu
Na terenie portu w Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy rosyjscy żołnierze uprowadzili załogę statku handlowego SMARTA - poinformowała w poniedziałek ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa. Jak dodała, porwani to 18 obywateli Ukrainy i jeden obywatel Egiptu.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że osoby te wywieziono w kierunku Doniecka; nie ma z nimi kontaktu. Według Denisowej przed porwaniem marynarzy Rosjanie ostrzeliwali statek.
Jednostka wpłynęła do portu w Mariupolu 21 lutego. Stamtąd miała udać się do Turcji, jednak w związku z rosyjską agresją wojskową statek nie otrzymał zgody na wyjście w morze.
Brygada piechoty morskiej broniąca Mariupola: nie mamy już czym walczyć
Zrobiliśmy wszystko, co możliwe i co niemożliwe; w poniedziałek prawdopodobnie stoczymy ostatnią walkę, ponieważ nie mamy już amunicji - przekazała na Facebooku ukraińska 36. Samodzielna Brygada Piechoty Morskiej im. Kontradmirała Mychajła Biłyńskiego, broniąca Mariupola przed rosyjskimi wojskami.
"Nikt już nie chce z nami rozmawiać, zostaliśmy spisani na straty. (...) Pozostała nam tylko walka wręcz. Oznacza to dla części z nas śmierć, a dla pozostałych niewolę" - podano w komunikacie ukraińskiej formacji wojskowej. (https://tinyurl.com/yrxp25h8)
W relacji z Mariupola podkreślono dramatyczną sytuację 36. Brygady. "Bombardowano nas z samolotów, ostrzeliwano ogniem artyleryjskim, z czołgów. (...) Walczyliśmy przez ponad miesiąc bez dostaw uzbrojenia, bez wody, bez jedzenia. Niemalże piliśmy wodę z kałuż, umieraliśmy całymi grupami. Prawie połowa naszej brygady to ranni. Ci, którym nie oderwało ręki lub nogi i mogą chodzić, wracają na pole walki. Cała piechota zginęła, dlatego do wroga strzelają już artylerzyści, żołnierze obrony przeciwlotniczej, łącznościowcy, a nawet kierowcy, kucharze i orkiestra. Oni giną, ale walczą" - przekazano.
36. Brygada krytycznie oceniła działania ukraińskiego dowództwa wojskowego, od którego miała nie otrzymać niezbędnego wsparcia. "Wróg zepchnął nas do fabryki Azowmasz, okrążył, nakrył ogniem i teraz próbuje zniszczyć. Były możliwości, żeby przysłać nam rezerwy w celu wzmocnienia i przedłużenia naszej obrony. Była też szansa, żeby przełamać rosyjskie siły i przebić się z miasta do naszych wojsk. (...) Rozmawialiśmy z głównodowodzącym (wojskami - PAP), który obiecał odblokowanie Mariupola. (...) Nic z tego nie zostało jednak zrealizowane" - relacjonowali żołnierze piechoty morskiej.
W oblężonym przez rosyjskie wojska i stale ostrzeliwanym Mariupolu, na południowym wschodzie Ukrainy, panuje katastrofa humanitarna. W ocenie mariupolskiej rady miejskiej mogło tam dotychczas zginąć od pięciu do nawet kilkudziesięciu tysięcy osób. Pojawiają się doniesienia, że Rosjanie zaczęli spalać zwłoki zabitych mieszkańców w mobilnych krematoriach, by ukryć ślady zbrodni.
Według różnych szacunków, w położonym nad Morzem Azowskim Mariupolu wciąż przebywa 120-160 tys. osób.
Wywiad wojskowy: mamy dane osobowe Rosjan biorących udział w zbrodniach w Borodziance
Ukraiński wywiad wojskowy ustalił i opublikował w poniedziałek na swojej stronie internetowej dane osobowe rosyjskich żołnierzy, którzy mieli brać udział w zbrodniach wojennych popełnionych na ludności cywilnej w Borodziance w obwodzie kijowskim.
"Przestępcy wojenni uczestniczący w popełnianiu zbrodni wojennych przeciwko narodowi Ukrainy w mieście Borodzianka w obwodzie kijowskim to personel wojskowy 234. Pułku Desantowo-Szturmowego (jednostka wojskowa 74268) z Pskowa. Pamiętajcie! Za okrucieństwa popełnione na ludności cywilnej Ukrainy wszyscy zbrodniarze wojenni zostaną postawieni przed sądem i pociągnięci do odpowiedzialności" - czytamy w komunikacie służby wywiadowczej.
Lista opublikowana przez ukraiński wywiad wojskowy zawiera nazwiska, funkcje, stopnie wojskowe, daty urodzin, a także dane najbliższych krewnych.
Premier: ludobójstwo dokonane przez Rosję na Ukrainie musi zostać ukarane
Ludobójstwo dokonane przez Rosję na Ukrainie musi zostać ukarane - podkreślił szef ukraińskiego rządu Denys Szmyhal na Twitterze w poniedziałek, po spotkaniu z premier Litwy Ingridą Szimonyte.
"Spotkałem się dzisiaj z premier Litwy Ingridą Szimonyte. Razem odwiedziliśmy Borodziankę, zbombardowaną przez wojska rosyjskie. Ludobójstwo dokonane przez Rosję na Ukrainie musi zostać ukarane. Podziękowałem Litwie, która włączyła się w śledztwo w sprawie zbrodni wojennych Rosji" - napisał Szmyhal.
Miasto wraca do życia; od poniedziałku przejezdne są trzy mosty na Dnieprze
Kijów, stolica Ukrainy wraca do życia. Codziennie powraca do niego coraz więcej mieszkańców. Otwierają się kolejne sklepy, urzędy, biblioteki. Od poniedziałku przejezdne są trzy mosty przez Dniepr - Darnycki, Północny i Południowy.
W Kijowie ponownie otwierane są kolejne sklepy, w tym centra handlowe; normalną pracę wznawiają także urzędy dzielnic, a nawet biblioteki.
Władze miasta poinformowały, że od poniedziałku otwarty dla ruchu jest most Południowy; to trzecia kijowska przeprawa przez Dniepr, z której mogą korzystać mieszkańcy.
Komunikacja miejska nadal działa w sposób bardzo ograniczony i przejazd nią jest bezpłatny. Oprócz linii autobusowych i tramwajowych wznowiono ruch ośmiu tras trolejbusowych. Coraz więcej stacji metra jest ponownie otwieranych dla celów komunikacyjnych, chociaż podziemne stacje cały czas są używane jako schrony.
Mer Kijowa Witalij Kliczko nieustannie prosi mieszkańców miasta o zachowanie ostrożności, przestrzegając, że odczuwana teraz w Kijowie względna cisza i przerwa w działaniach wojennych może się w każdym momencie zakończyć.
Wywiad wojskowy: rosyjskie koleje obawiają się aktów dywersji na terytorium Rosji
Ministerstwo Transportu Federacji Rosyjskiej zobowiązało Rosyjskie Koleje Żelazne (RŻD) do wzmocnienia współpracy z MSW i Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB); wynika to z obaw przed aktami dywersji - przekazał w poniedziałek na Facebooku wywiad wojskowy Ukrainy.
"Rosja szykuje się do wojny partyzanckiej na swoim terytorium. (...) Podwyższone środki bezpieczeństwa tłumaczone są +zagrożeniem ingerencją w działalność obiektów infrastruktury krytycznej+ w obwodzie rostowskim i Kraju Krasnodarskim" - poinformowano w komunikacie ukraińskiego wywiadu (https://tinyurl.com/yckuw6th).
W ocenie ukraińskiej służby, szczególny niepokój Moskwy wywołują "działania +partyzantów kolejowych+ na Białorusi, celowo uszkadzających linie kolejowe łączące ten kraj z Ukrainą, aby utrudnić (rosyjskie - PAP) dostawy do strefy działań wojennych".
Kolejną przyczyną decyzji Kremla mają być "niedawne eksplozje w składach produktów naftowych i amunicji koło Biełgorodu, które wywołały panikę w sąsiednich rosyjskich regionach i obawy o przeniesienie wojny na terytorium Rosji" - dodano w informacji wywiadowczej.
Denisowa: Rosjanie zmuszają dzieci z Wołnowachy do chodzenia do szkoły, mogą je wykorzystać jako zakładników
Dzieci z miasta Wołnowacha w okupowanej części obwodu donieckiego na wschodzie Ukrainy od poniedziałku są zmuszane przez Rosjan do uczęszczania do szkoły; może to mieć na celu utrudnienie wyzwolenia miasta w przyszłości oraz wykorzystanie dzieci jako zakładników - przekazała na Telegramie ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa.
"Prawdopodobnie te działania okupantów mają na celu utrudnienie przyszłej operacji wyzwolenia miasta z rąk okupantów przez siły zbrojne Ukrainy i możliwe prowokacje z wykorzystaniem ofiar w celu dyskredytacji strony ukraińskiej" - napisała Denisowa. Dodała, że w takim wypadku dzieci stałyby się zakładnikami i żywymi tarczami dla rosyjskich żołnierzy.
Biuro prokuratora generalnego Ukrainy poinformowało w poniedziałek, że wszczęto śledztwo w sprawie przymusowej ewakuacji dzieci z Mariupola do Rosji i "pseudorepublik" na wschodzie Ukrainy. Postępowanie przygotowawcze wykazało, że w marcu 14 wychowanków dwóch rodzinnych domów dziecka wraz z trzema rodzicami zastępczymi zostało nielegalnie wywiezionych przez Rosjan z Mariupola do obwodu rostowskiego w Rosji. Z kolei 12 nieletnich pacjentów obwodowego centrum leczenia osteoporozy w Mariupolu zostało przymusowo wywiezionych na terytorium tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.
W niedzielę Denisowa informowała o zmuszaniu Ukraińców siłą wywiezionych do Rosji do składania wniosków o rosyjskie paszporty. "Poprzez zastraszanie najsłabszych - kobiet, osób niepełnosprawnych i emerytów - władze agresora otrzymały od nich prawie 14 tys. wniosków o rosyjskie obywatelstwo i wydały 12 tys. paszportów" - napisała.
Jak podkreśliła, takie nielegalne działania mają na celu przymusową integrację ukraińskiej ludności ze społeczeństwem rosyjskim.
Ponadto rzeczniczka praw człowieka informowała o ostrzeliwaniu przez Rosjan cywilnych statków w porcie w Mariupolu. Na wielu z nich znajdowały się załogi z obcych krajów, takich jak Turcja czy Bułgaria. Rosjanie zamordowali także członka załogi ukraińskiego lodołamacza Kapitan Belusow i zranili kilku innych.
Denisowa poinformowała także, że w przejściu podziemnym na obrzeżach Mariupola okupanci utworzyli punkt, w którym zbierane są ciała mieszkańców miasta zabitych przez rosyjskie wojsko. Setki trupów są codziennie zabierane do podobnych miejsc przez specjalne grupy żołnierzy. Największe z nich znajduje się w magazynie przy wyjeździe ze wsi Stary Krym. Następnie okupanci zabierają ciała do mobilnych krematoriów, bądź chowają je w masowych grobach.
Rzeczniczka opisała też inne działania rosyjskiego wojska na Ukrainie, które według niej noszą znamiona ludobójstwa, takie jak bombardowanie budynków mieszkalnych w podkijowskich miejscowościach czy masowy grób odnaleziony w Buzowej w obwodzie kijowskim.
Władze obwodu charkowskiego ostrzegają mieszkańców przed minami o opóźnionym działaniu
Wojska rosyjskie stosują w Charkowie miny o opóźnionym działaniu – ostrzegł mieszkańców szef władz obwodowych Ołeh Syniehubow.
„Miny te nie wybuchają od razu, ale dopiero, gdy dotknie ich człowiek lub zadziała inny czynnik ruchu. Dlatego są jeszcze groźniejsze” – ostrzegł Syniehubow.
Urzędnik opublikował również zdjęcia, na których widać miny – to pociski z plastikowym korpusem, przypominające podłużne zielone butelki. Ważą ok. 1,5 kg.
Zaapelował do mieszkańców, by nie podchodzili do podejrzanych obiektów i wzywali telefonicznie odpowiednie służby, a także – by, w miarę możliwości pozostawali w schronach.
W ciągu doby w obwodzie zginęło 11 osób, w tym 7-letnie dziecko. Rannych jest 14. Rosjanie przeprowadzili 66 ostrzałów z artylerii, moździerzy i wyrzutni rakietowych.
Atakowane były m.in. obrzeża Charkowa, a także miejscowości Pisoczyn, Zołocziw, Bałaklija i Dergacze.
Przywrócono połączenie drogowe z Buczy, Irpienia i Hostomla do Kijowa
W poniedziałek oddano do użytku tymczasowy most na rzece Irpień, dzięki czemu przywrócone zostało połączenie drogowe do Kijowa z wyzwolonych miasteczek Bucza, Irpień, Hostomel i Worzel w obwodzie kijowskim - przekazała na kanaleYouTube agencja Ukrinform.
"Prace nad budową mostu trwały pięć dni, 24 godziny na dobę. Od tej pory możliwe będą szybsze dostawy pomocy humanitarnej i materiałów budowlanych do wyzwolonych miejscowości" - poinformowano w komunikacie.
Przeprawa przez zrujnowany most stanowiła dla cywilnych mieszkańców Irpienia jedyną możliwość ewakuacji w okresie rosyjskiej okupacji.
W Buczy, Irpieniu, Hostomlu, Borodziance, a także innych miejscowości nieopodal Kijowa rosyjskie wojska dokonały masowych zbrodni na ludności cywilnej. Po tym, jak siły najeźdźcy zaczęły wycofywać się z północnej części obwodu kijowskiego na Białoruś, a do zajętych przez nich wcześniej miejscowości weszła ukraińska armia, pojawiają się kolejne zdjęcia i nagrania, na których widać dziesiątki zabitych na ulicach, masowe groby, zastrzelonych ludzi ze związanymi rękami.
W wyzwolonej przez ukraińskie wojska Buczy, na północny zachód od Kijowa, pochowano już ciała około 330-350 cywilów; dokładna liczba zamordowanych tam przez wojska rosyjskie osób wciąż jest ustalana.
Sztab: Rosja może planować zbrojne prowokacje w Naddniestrzu
Nie można wykluczyć, że Rosja planuje przeprowadzenie zbrojnej prowokacji w separatystycznym Naddniestrzu na terytorium Mołdawii. Moskwa mogłaby wówczas oskarżyć Kijów o dokonanie agresji przeciwko sąsiedniemu państwu, Mołdawii - przekazał w poniedziałek na Facebooku Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
Mołdawia straciła kontrolę nad regionem Naddniestrza w wyniku krótkiego konfliktu zbrojnego po ogłoszeniu niepodległości od ZSRR przez Mołdawską Socjalistyczną Republikę Radziecką w maju 1991 roku. Separatystyczny region ze stolicą w Tyraspolu funkcjonuje od pierwszej połowy lat 90. jako państwo nieuznawane, wspierane gospodarczo i wojskowo przez Moskwę.
Na terytorium Naddniestrza stacjonuje co najmniej 1500 rosyjskich żołnierzy, mimo apeli Mołdawii, NATO, Ukrainy i Stanów Zjednoczonych o ich wycofanie.
W miejscowości Cobasna w Naddniestrzu, przy granicy z Ukrainą, mieści się posowiecki arsenał z około 20-21 tys. ton amunicji, która w ponad połowie jest przeterminowana. W ocenie ekspertów warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich potencjalna eksplozja na terenie kontrolowanego przez rosyjską armię składu mogłaby osiągnąć siłę wybuchu 10 kiloton trotylu.
W obwodzie zaporoskim rolnicy rozpoczęli prace polowe – w kamizelkach kuloodpornych, bo 30 km dalej jest front
Niektórzy rolnicy w obwodzie zaporoskim na południowym wschodzie Ukrainy rozpoczęli już prace polowe pomimo zagrożenia ostrzałem i oddalonej o zaledwie 30 km linii frontu – podaje agencja Ukrinform w reportażu ze wsi Komyszuwacha.
Prace polowe są niebezpieczne nie tylko z powodu ryzyka ostrzałów, ale także dlatego, że w ziemi jest wiele niewybuchów – rakiet i pocisków. W ich usuwaniu pomagają saperzy. Sami rolnicy pracują w kamizelkach kuloodpornych.
Szef władz gminnych Jurij Karapetian powiedział ukraińskiej agencji, że rolnicy podejmują ryzyko, bo „czują odpowiedzialność” wobec państwa i obywateli. Rolnicy uważają, że „ziemia nie może czekać, wojsko i ludzi trzeba karmić”, a oni sami „trzymają drugi front” - podkreślił.
Media o sytuacji w obwodach: nocne wybuchy w Mikołajowie, ostrzały domów mieszkalnych w Donbasie
Noc z niedzieli na poniedziałek była stosunkowo spokojna w większości kraju, ale w obwodach charkowskim, ługańskim, donieckim, mikołajowskim i chersońskim trwały ostrzały – podsumowuje w porannym raporcie portal Hromadske.
W nocy Rosjanie ostrzeliwali z artylerii Charków. W okolicach Iziumu kontynuowane są zacięte walki – przeciwnik próbuje się przebić w kierunku Donbasu.
Wojska rosyjskie praktycznie bez przerwy ostrzeliwują miejscowości w obwodzie ługańskim. W Lisiczańsku, Siewierodoniecku, Zołotym i Kreminnej uszkodzone są bloki mieszkalne i domy. Według szefa władz obwodowych Serhija Hajdaja w regionie zniszczono wszystkie obiekty infrastruktury.
Trwa również ostrzał miejscowości Awdijiwka, Wuhłedar, Marjinka i Nowoługańskie w obwodzie donieckim. Uszkodzono wiele domów. Wiadomo o jednej ofierze śmiertelnej i dwóch rannych osobach. Koleje ukraińskie podstawiają dodatkowe pociągi do ewakuacji z obwodów ługańskiego i donieckiego.
W obwodzie mikołajowskim w nocy informowano o głośnych wybuchach – siły rosyjskie przeprowadziły trzy ataki rakietowe. Szef władz obwodowych Witalij Kim poinformował o jednej osobie, która odniosła obrażenia.
Odgłosy wybuchów i ostrzałów słychać także w obwodzie chersońskim. Wojska rosyjskie koncentrują się w zajętych wsiach. Władze okupacyjne nie przepuszczają pomocy humanitarnej.
Szef MSZ: Rosja przygotowała kampanię informacyjną, by powstrzymać dostawy broni na Ukrainę
Rosja przygotowała kampanię dezinformacyjną na temat Ukrainy, wymierzoną w zagraniczne media i polityków, bo wie, że dostawy broni z zagranicy są obecnie kluczowe dla naszego kraju - poinformował w poniedziałek na Twitterze ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba.
"Rosja wie, że dostawy broni są kluczowe dla Ukrainy i mobilizuje wszelkie siły, aby im zaszkodzić" - napisał Kułeba.
Szef MSZ dodał, że Moskwa przygotowała "masową kampanię informacyjną wymierzoną w zagraniczne media i polityków. Ich fabryka trolli może spamować maile i zalewać (internet) komentarzami zawierającymi dezinformację na temat Ukrainy". Kułeba zaapelował, by nie dać się zmanipulować.
Bundeswehra przygotowuje lot ewakuacyjny dla rannych w wojnie na Ukrainie
Niemieckie siły zbrojne przygotowują lot, którym do Niemiec zostaną przetransportowani Ukraińcy ranni w czasie wojny w ich kraju - informuje w poniedziałek agencja dpa.
W tym celu specjalny samolot Luftwaffe, Airbus A310 MedEvac, ma polecieć z Kolonii do Rzeszowa, a stamtąd zabrać dzieci i dorosłych na leczenie do Niemiec.
Będzie to pierwszy tego typu lot od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę. W przeszłości do Niemiec przywożono już rannych żołnierzy ukraińskich.
Sztab generalny: od początku wojny Rosjanie stracili ok. 19,5 tys. żołnierzy
Od początku wojny na Ukrainie rosyjskie siły zbrojne straciły około 19,5 tys. żołnierzy - informuje w poniedziałek na Facebooku ukraiński sztab generalny.
Całkowite straty bojowe Rosjan na dzień 11 kwietnia to według ukraińskich danych: około 19,5 tys. ludzi (zabitych, rannych, wziętych do niewoli), a także: 725 czołgów, 1923 bojow? pojazdy opancerzone, 347 systemów artyleryjskich, 111 wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych, 55 systemów obrony przeciwlotniczej, 154 samoloty, 137 śmigłowców, 1387 pojazdów kołowych, siedem jednostek pływających, 76 cystern, 119 bezzałogowców, cztery systemy rakietowych pocisków balistycznych krótkiego zasięgu (https://tinyurl.com/35xduvkf).
Jak podaje sztab, dane są aktualizowane, jednak obliczenia są utrudnione ze względu na dużą intensywność działań wojennych.
Od początku wojny potwierdzono śmierć 183 dzieci
Co najmniej 183 dzieci zginęło, a ponad 342 odniosło rany w wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę – poinformowało w poniedziałek biuro prokuratora generalnego. Zastrzeżono, że dane te nie są pełne, bo władze ukraińskie nie mają dostępu do terenów okupowanych i objętych walkami.
Według różnych szacunków tylko w oblężonym od ponad miesiąca Mariupolu w obwodzie donieckim na południowym wschodzie kraju z rąk Rosjan mogły zginąć tysiące ludzi, a ustalenie ich liczby jest obecnie niemożliwe.
Biuro prokuratora podaje dane z miejscowości, które były okupowane przez Rosjan, a później wróciły pod kontrolę ukraińskich władz.
W miejscowości Worzel pod Kijowem znaleziono ciało 15-letniego chłopca z ranami postrzałowymi.
14 marca we wsi Rozważów zginęli od ran dwaj chłopcy w wieku 12 i 14 lat.
W podkijowskiej Borodziance znaleziono ciała pięciorga członków jednej rodziny, zabitych w ostrzale, w tym pięcioletniego dziecka.
W niedzielę podczas ostrzału artyleryjskiego w obwodzie donieckim ranny został 16-latek.
W sobotę 14-letnia dziewczynka została ranna w wyniku ostrzału artyleryjskiego w obwodzie chersońskim.
Brytyjskie ministerstwo obrony: Rosja może użyć broni fosforowej także w Mariupolu
Rosja może użyć amunicji fosforowej również w Mariupolu w miarę nasilania się walk o to miasto - ostrzegło w poniedziałek rano brytyjskie ministerstwo obrony. Wskazało też, że ciągłe stosowanie przez siły rosyjskie niekierowanych bomb znacznie zwiększa ryzyko ofiar cywilnych.
"Wcześniejsze użycie przez siły rosyjskie amunicji fosforowej w obwodzie donieckim zwiększa możliwość wykorzystania jej w przyszłości w Mariupolu, w miarę nasilania się walk o miasto. Rosyjski ostrzał był kontynuowany w obwodach donieckim i ługańskim, a siły ukraińskie odparły kilka ataków, w wyniku których zniszczono rosyjskie czołgi, pojazdy i sprzęt artyleryjski. Ciągłe stosowanie przez Rosję niekierowanych bomb zmniejsza jej zdolność do rozróżniania celów, gdy prowadzi ataki, a jednocześnie znacznie zwiększa ryzyko dalszych ofiar wśród ludności cywilnej" - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.
Według Konwencji genewskiej z 1949 r. silnie trująca amunicja fosforowa nie może być stosowana na terenach zaludnionych, lecz w ograniczonych ilościach wyłącznie jako zasłona dymna czy do oświetlania pozycji przeciwnika.
Doradca szefa MSW: masowy grób we wsi pod Kijowem
We wsi Buzowa pod Kijowem odnaleziono masowy grób z ciałami cywilów zabitych przez rosyjskich żołnierzy - podał doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko, cytowany w poniedziałek przez agencję Ukrinform. Jak dodał, siły wroga zabiły co najmniej 50 mieszkańców tej wsi.
"Na wyzwolonych terytoriach obwodu kijowskiego wciąż odnajdywane są dowody na okrucieństwa raszystów (Rosjan - PAP) wobec ludności cywilnej" - napisał Heraszczenko na Telegramie.
Naoczni świadkowie przekazali, że w pobliżu masowego grobu w Buzowej stoi samochód, w którym spalono żywcem 17-latka, a kobieta, która też się w nim znajdowała, nie ma połowy głowy - przekazał doradca szefa MSW.
Dodał, że według lokalnych władz co najmniej 50 mieszkańców wsi zostało zamordowanych przez okupantów.
Ukraińska prokurator generalna Iryna Wenediktowa przekazała w niedzielę, że w obwodzie kijowskim znaleziono jak dotąd ciała 1222 cywilów zabitych przez rosyjskich najeźdźców.
Mer Kijowa Kliczko: nie można wykluczyć, że Rosjanie znowu spróbują zdobyć stolicę
To, że wróg wycofał się spod Kijowa, nie oznacza, że zrezygnował z chęci zdobycia stolicy – ostrzegł w niedzielę w Telegramie mer ukraińskiej stolicy Witalij Kliczko. „Nie można wykluczyć, że znowu spróbują +zdobyć Kijów w dwa dni+” – dodał.
„Stolica musi być gotowa do obrony” – podkreślił Kliczko w komunikacie na Telegramie, gdzie opublikował również swój wspólny z bratem Wołodymyrem wywiad dla amerykańskiej stacji telewizyjnej ABC.
Według Wołodymyra Kliczki Rosjanie, którzy obecnie skupili się na ofensywie na wschodzie i południu Ukrainy, mogą wrócić i podjąć nową próbę ofensywy na Kijów.
Reuters: Potężne eksplozje słyszalne w Charkowie i Mikołajowie
W niedzielę wieczorem w Charkowie i położonym nad Morzem Czarnym mieście Mikołajowie słychać było serię silnych eksplozji - podała agencja Reutera, powołując się na ukraińskie media.
Reuters nie był w stanie zweryfikować tych doniesień.
Ambasador Ukrainy: Rosja zrobi wszystko, by podróż papieża do Kijowa była niemożliwa
Ambasador Ukrainy przy Stolicy Apostolskiej Andrij Jurasz wyraził opinię, że władze Rosji „zrobią wszystko”, by uniemożliwić podróż papieża Franciszka do Kijowa. „Pod względem militarnym nie zrobią niczego, ale boją się i uczynią wszystko, by sprawić, aby stała się ona niemożliwa”- powiedział włoskiej agencji Adnkronos.
Jak zaznacza agencja, dyplomata potwierdził, że przygotowania do wizyty papieża w Kijowie są kontynuowane.
Jurasz podkreślił zarazem: wizyta ta byłaby „bezpieczna, czego dowodem jest podróż brytyjskiego premiera Borisa Johnsona”.
„To byłby najpoważniejszy gest wsparcia dla naszego kraju i wielki wyraz solidarności. Jestem pewien, że miałoby to bardzo mocny wpływ na pokój”- ocenił ambasador.
Odnosząc się do niedzielnego apelu papieża o wielkanocny rozejm, ambasador Ukrainy oświadczył: „Wątpię w to, że Rosjanie go wysłuchają; oni nie zatrzymają się aż nie osiągną swoich celów”.
Rosjanie, dodał, “zrobią coś odwrotnego; nie ma dowodów na to, że są gotowi wysłuchać apeli napływających od papieża, tak jak i od innych zachodnich liderów”.
“Rosja chce osiągnąć swoje cele. Putin musi odnieść co najmniej jedno małe zwycięstwo i jest gotów na wszystko, by móc je pokazać społeczeństwu rosyjskiemu 9 maja” w Dniu Zwycięstwa- wyjaśnił ukraiński ambasador przy Stolicy Apostolskiej.
“Rosjanie nie zdołają osiągnąć żadnego ze swoich celów początkowych, jakie sobie postawili. Jedyna możliwość, jaką mają, by kontrolować cały nasz kraj, to wygnać albo zabić 93 procent Ukraińców; taki ich odsetek jest przeciwko nim”- zaznaczył Andrij Jurasz.
O patriarsze Moskwy i całej Rusi Cyrylu ambasador powiedział: „to lider duchowy, który popiera tę wojnę, stoi po stronie terrorystów”.
„On jest absolutnie i faktycznie po stronie wojny, nie mówi nic na rzecz pokoju i zachęca, by robić wszystko, co możliwe dla politycznego i militarnego zwycięstwa Rosji”- dodał ambasador.
Rosyjska armia pracuje nad "Planem minimum dla wschodniej Ukrainy"
"Wojska rosyjskie kontynuują prace nad planem minimum dla wschodniej Ukrainy" - oświadczyła w nocy z niedzieli na poniedziałek wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malyar, poinformowała agencja Unian.
Po przegrupowaniu jednostek rosyjskich na Ukrainie, według oficjalnych informacji, nie ma tam ani spokoju, ani stabilności.
Z kolei Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy spodziewa się w najbliższym czasie nowych ataków rosyjskiej armii mającej na celu zdobycie wschodniej Ukrainy.
W związku z tym na granicę rosyjsko-ukraińską sprowadzane są siły z innych części Rosji. Zdziesiątkowane jednostki rosyjskie zostałyby obsadzone nowym personelem sprowadzonym z innych regionów Rosji.
Oczekuje się, że kolejne ataki rosyjskie będą koncentrować się wokół Charkowa i Słowiańska - informuje ukraińskie dowództwo.
Brytyjskie ministerstwo obrony: kolejne dowody domniemanych zbrodni wojennych Rosji
Po wycofaniu się Rosjan z północnej Ukrainy odkrywane są kolejne dowody domniemanych rosyjskich zbrodni wojennych, nie ustają też zarzuty wobec rosyjskich żołnierzy, że dopuszczają się przemocy seksualnej - poinformowało w niedzielę brytyjskie ministerstwo obrony.
"Kolejne dowody domniemanych rosyjskich zbrodni wojennych pojawiają się wciąż wycofaniu się Rosjan z północnej Ukrainy. Obejmują one doniesienia o odkryciu prowizorycznego grobu zawierającego zmarłych ukraińskich cywilów w pobliżu miejscowości Buzowa. Nie ustają zarzuty przemocy seksualnej, której dopuszczają się rosyjscy wojskowi" - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.
Zełenski: Rosja nie potrafi przyznać się do błędów w polityce wobec Ukrainy
W swoim regularnym wystąpieniu na Facebooku Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył, że Moskwa nie ma odwagi przyznać się do błędnej polityki wobec swojego sąsiada.
"Oni boją się przyznać, że przez dziesięciolecia zajmowali błędne stanowiska i wydawali kolosalne środki na wspieranie ludzkich zer, z których chcieli stworzyć przyszłych bohaterów przyjaźni ukraińsko-rosyjskiej" - oświadczył ukraiński prezydent.
Próba stworzenia przez Moskwę własnych ludzi na Ukrainie, jak to ujął Zełenski, nie powiodła się, ponieważ ci ludzie "umieli tylko napchać sobie kieszenie pieniędzmi z Rosji".
Jednocześnie Rosja próbuje przerzucić winę za wszystko na Ukrainę - dodał ukraiński polityk.
"Kiedy ludziom brakuje odwagi, przyznać się do błędów, przeprosić, dostosować się do rzeczywistości, zamieniają się w potwory" - powiedział Zełenski, nawiązując do przywódców na Kremlu.
Niemniej jednak, dodał, nadejdzie dzień, w którym Rosja będzie musiała się przyznać do winy.
Relację z niedzieli zapisaliśmy tutaj.
Od 24 lutego do 10 kwietnia na Ukrainie wskutek rosyjskiej agresji zginęło 1842 cywilów, w tym 148 dzieci - podało w poniedziałek Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka (OHCHR).
Wicepremier: W poniedziałek udało się ewakuować ponad 4,3 tys. osób
Ponad 4,3 tys. osób udało się ewakuować w poniedziałek przez korytarze humanitarne z ukraińskich miast okupowanych lub obleganych przez wojska rosyjskie - poinformowała wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk w komunikacie opublikowanym na Telegramie.
"Łącznie ewakuowano dziś 4354 osoby. Na dzień dzisiejszy 3854 osoby przybyły do Zaporoża korytarzami humanitarnymi z Mariupola i Berdiańska własnym transportem i autobusami do ewakuacji. Spośród nich 556 osób pochodzi z Mariupola" - napisała Wereszczuk.
Płk. Azow: W Mariupolu Rosjanie wykorzystali substancję nieznanego pochodzenia
Rosyjskie wojsko wykorzystało w poniedziałek wieczorem przeciwko ukraińskim żołnierzom i cywilom w Mariupolu trującą substancję nieznanego pochodzenia - poinformował pułk Azow. Według niego substancję zrzucono z drona.
"Uwaga! Około godziny temu rosyjskie okupacyjne wojska wykorzystały przeciwko ukraińskim wojskowym i cywilom w mieście Mariupol trującą substancję nieznanego pochodzenia, którą zrzucono z wrogiego drona" - czytamy w komunikacie pułku Azow, broniącego tego miasta na południowym wschodzie Ukrainy.
Jak dodano, poszkodowani mają problemy z oddychaniem i doświadczają problemów neurologicznych. "Ustalane są skutki wykorzystania nieznanej substancji" - przekazał pułk.
Źródło zbliżone do ministerstwa obrony Ukrainy przekazało agencji Interfax-Ukraina, że prawdopodobieństwo wykorzystania przez Rosjan broni chemicznej jest "bardzo wysokie".
Mer Charkowa: Rosjanie ostrzeliwali osiedla mieszkaniowe, są zabici i ranni
Rosjanie znów ostrzeliwali osiedla mieszkaniowe w Charkowie, są ranni i zabici, w tym dziecko - poinformował w poniedziałek Ihor Terechow, mer tego położonego na wschodzie Ukrainy miasta.
"Znów bombardowano osiedla mieszkaniowe, park Gorkiego, obiekty infrastruktury miejskiej. W kilku dzielnicach ratownicy rozminowali ładunki z opóźnionym zapłonem. Są ranni i niestety zabici. Najstraszniejsze, że zginęło dziecko" - powiedział mer na nagraniu opublikowanym w serwisie Telegram.
Terechow ocenił, że intensywność ostrzałów wzrosła. Jak dodał, Rosjanie zaczęli ostrzeliwać miasto częściej i rozszerzyli obszar bombardowań.
Poinformował też o wznowieniu zdalnego nauczania w szkołach.
Od początku rosyjskiej inwazji w Mariupolu zginęło ponad 10 tys. cywilów
Od początku agresji Rosji w położonym na południu Ukrainy Mariupolu zginęło ponad 10 tys. mieszkańców - powiedział mer miasta Wadym Bojczenko w poniedziałek w wywiadzie dla agencji Associated Press (AP).
Bojczenko zaznaczył, że zwłoki tworzą "dywan na ulicach naszego miasta", dodał, że liczba ofiar może wynieść ponad 20 tysięcy.
Mer powiedział również, że wojska rosyjskie przywiozły do Mariupola mobilne krematoria, aby pozbyć się ciał, i oskarżył Rosjan, że nie wpuszczają konwojów humanitarnych, by ukryć rzeź.
Jak zaznacza AP, Bojczenko twierdził wcześniej, że w Mariupolu zginęło 5 tys. osób. Dopytywany o to wyjaśnił, że te dane pochodziły z 21 marca, ale "kolejne tysiące ludzi leżało na ulicach, po prostu nie mogliśmy ich zebrać".
Według informacji, którymi dysponuje mer, w Mariupolu pozostaje około 120 tys. cywilów, którzy pilnie potrzebują żywności, wody, ogrzewania i łączności. Dotychczas, około 150 tys. osobom udało się wyjechać prywatnymi pojazdami z miasta do innych części Ukrainy, a co najmniej 33 tys. wywieziono do Rosji lub na terytoria kontrolowane przez separatystów na Ukrainie.
Rosjanie ogłosili w Ługańsku kolejną falę mobilizacji mężczyzn do 65. roku życia
W okupowanym Ługańsku, na wschodzie Ukrainy, Rosjanie ogłosili kolejną falę mobilizacji mężczyzn do 65. roku życia - poinformował w poniedziałek w podsumowaniu sytuacji operacyjnej Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
"W celu szybkiego uzupełnienia strat swoich wojsk władze okupacyjne ogłosiły kolejną falę mobilizacji mężczyzn poniżej 65. roku życia w Ługańsku. Żołnierze sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej przeprowadzają rajdy na zakłady użyteczności publicznej i fabryki w celu identyfikacji poborowych i przymusowego wysyłania ich do wojskowych komend uzupełnień" - podał sztab na Facebooku.
Drogi od białoruskiej granicy przecinają barykady; są też gniazda snajperów
Droga międzynarodowa M19 łącząca Białoruś z północno-zachodnimi rejonami Ukrainy poprzecinana jest barykadami zbudowanymi w większości miejscowości, punktami kontrolnymi i ukrytymi na przydrożnych drzewach gniazdami snajperskimi.
Na drogach biegnących przez obwód wołyński w kierunku Łucka, Równego i Lwowa dostępu do niemal każdej wioski czy miasta bronią wznoszone na wjazdach barykady z worków z piaskiem, betonowych płyt i jeży przeciwczołgowych. W ich pobliżu, jak i przy mostach i najważniejszych punktach miast, zebrano stosy opon, które po podpaleniu zakłócą widoczność podczas potencjalnego ataku z lądu czy powietrza.
W punktach kontrolnych, poza uzbrojonymi cywilami i żołnierzami, widać zapasy żywności i wody, materace i śpiwory, niewielkie składy amunicji oraz gaśnice. Wjazdu do ponad 200–tysięcznego Równego, oddalonego o 150 km od granicy z Białorusią, strzeże około 20 żołnierzy rozlokowanych w rozbudowanym punkcie kontrolnym składającym się z szeregu betonowych umocnień, przygotowanych do rozrzucenia na jezdni kolców oraz campingu.
Przy znajdujących się poza terenem zabudowanym szosach wznoszone są pokryte gałęziami i trawą szałasy mieszczące niewielkie oddziały żołnierzy. Nad częścią z nich, na najwyższych drzewach, umieszczono specjalne platformy dla ukraińskich snajperów.
Choć wojska Białorusi nie biorą udziału w rosyjskiej inwazji, to zagrożenie ze strony tego kraju dla Ukrainy pozostaje realne.
Wywiad wojskowy: Rosja agituje rannych żołnierzy do powrotu na wojnę z Ukrainą
Rosja próbuje namawiać rannych żołnierzy do powrotu na wojnę na Ukrainie; większość z nich odmawia - poinformował w poniedziałek Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (wywiad wojskowy - GUR MO) w serwisie Facebook.
"Okupanci wzmagają antyukraińską i antyzachodnią propagandę w rosyjskich wojskowych placówkach medycznych. W tym celu wydział wojskowo-polityczny wschodniego okręgu wojskowego Federacji Rosyjskiej domaga się zorganizowania +wojskowo-politycznych przedsięwzięć informacyjnych o postępach demilitaryzacja i denazyfikacja Ukrainy za pośrednictwem specjalnego wydania gazety Komsomolskaja Prawda+" – czytamy we wpisie, do którego dołączony został skan odpowiedniego rosyjskiego dokumentu.
Według ukraińskiego wywiadu wojskowego rosyjskie szpitale są obecnie przepełnione żołnierzami, którzy brali udział w działaniach wojennych na terytorium Ukrainy.
"Większość z nich nie chce wracać do strefy wojny. Rosyjscy propagandyści próbują odwrócić tę sytuację za pomocą specjalnego wydania +Komsomolskiej Prawdy+. Są w nim zamieszczone pozowane zdjęcia prezentujące radość +wyzwolonych Ukraińców+, materiały na temat kłamstw światowych mediów i artykuły o poparciu Rosjan dla wojny przeciwko Ukrainie" - zaznaczył ukraiński wywiad.
Rzeczniczka praw człowieka: 10 tys. osób w rosyjskich obozach filtracyjnych w Mariupolu
"Poziom terroru raszystów (Rosjan) w Mariupolu bije nazistowskie rekordy" - oceniła rzeczniczka praw człowieka.
Jak dodała, według władz miasta potwierdzono dotychczas informacje o przymusowym wywiezieniu przez Rosjan 33 tys. mieszkańców Mariupola. Deportowano ich do Rosji i do kontrolowanej przez separatystów części obwodu donieckiego - twierdzi Denisowa.
Zaznaczyła jednocześnie, że rosyjskie media informują o ponad 700 tys. osób wywiezionych do Rosji, w tym ponad 131 tys. dzieci. Według rosyjskich mediów z Mariupola wywieziono 134 tys. osób.
Denisowa pisze, że w okupowanych częściach miasta trwają "brutalne czystki" cywilów prowadzone przy wsparciu miejscowych kolaborantów. Przekazują oni Rosjanom dane mieszkańców, w tym pracowników instytucji państwowych i organów ścigania.
Świadkowie informują, że Rosjanie i "kadyrowcy" prowadzą nielegalne aresztowania, a zatrzymane osoby są poddawane torturom i zabijane za jakikolwiek przejaw proukraińskiego stanowiska - alarmuje Denisowa. Część mieszkańców trafia do obozów filtracyjnych; obecnie - według Denisowej - jest w nich ok. 10 tys. osób.
Rzeczniczka podkreśla, że w mieście trwają ostrzały pozostałości osiedli mieszkaniowych i nie gasną pożary.
Działania "raszystowskiej" armii w Mariupolu to akt ludobójstwa ukraińskiego narodu - oświadczyła Denisowa.
Władze: w rosyjskiej inwazji biorą udział odpowiedzialni za mordy ludności cywilnej w Syrii
"Dowództwo Operacji Specjalnych Sił Zbrojnych Ukrainy poinformowało o zniszczeniu jednostki okupantów w obwodzie donieckim oraz bojowego wozu piechoty, w którym znajdował się dowódca batalionowej grupy taktycznej wraz z szefem sztabu. Zlikwidowani żołnierze 1. Batalionowej Grupy Taktycznej 70. Pułku Strzelców Zmotoryzowanych 42. Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych 58. Armii Południowego Okręgu Wojskowego wsławili się masowymi mordami ludności cywilnej w Syrii" - czytamy we wpisie CPD.
"Zniszczone pododdziały miały w swoich szeregach wielu uczestników masowych zabójstw syryjskich cywilów. Jak się okazało, doświadczenie wojny z bezbronnymi ludźmi nie pomogło Rosjanom podczas spotkania z naszymi żołnierzami" - dodało Centrum.
Ministerstwo obrony: Rosja prawie zakończyła przygotowania do ofensywy w Donbasie
"Przewidujemy, że gdzieś w najbliższej przyszłości rozpoczną się aktywne działania wojenne na tych terytoriach (w Donbasie). Jednocześnie armia ukraińska jest na to gotowa" – powiedział rzecznik ukraińskiego ministerstwa obrony Ołeksandr Motuzjanyk.
Dodał, że w ostatnim czasie w obwodach donieckim i ługańskim wzdłuż linii rozgraniczenia liczebność wojsk rosyjskich znacznie wzrosła i będzie nadal rosnąć.
Rzecznik ministerstwa obrony poinformował również, że ewentualne wznowienie ofensywy Rosji na Kijów będzie uzależnione od działań wojennych w obwodach donieckim i ługańskim.
"Na tę chwilę jednostki rosyjskie zostały częściowo wyparte z terytorium obwodów kijowskiego i czernihowskiego, częściowo same wycofały się, zostały przeniesione na terytorium Białorusi, stamtąd na terytorium Rosji, a stamtąd na wschód Ukrainy. Kwestia ewentualnego wznowienia ataku wroga na stolicę będzie zależała od działań wojennych, które będą kontynuowane w obwodach donieckim i ługańskim" - zaznaczył Motuzjanyk.
Służby ratunkowe: prawie połowa kraju wymaga rozminowania
Według naszych wstępnych szacunków na Ukrainie pirotechnicy będą musieli przeprowadzić działania związane z rozminowaniem na obszarze ok. 300 tys. km kwadratowych, co odpowiada prawie połowie terytorium kraju - poinformowała w poniedziałek ukraińska Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (DSNS).
Szacunki DSNS przedstawił szef pirotechników tej służby, Ołeh Bondar, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. Bondar dodał, że w strukturach DSNS pracuje ok. 500 specjalistów od rozminowywania, którzy codziennie znajdują i zabezpieczają od 2 do 6 tysięcy niebezpiecznych przedmiotów.
Ukraińscy pirotechnicy prowadzą obecnie najwięcej prac pod Kijowem oraz w obwodzie sumskim - w miejscowościach, które były przez kilka tygodni okupowane przez rosyjskie wojska. Oprócz makabrycznych śladów zbrodni rosyjskich wojskowych, ukraińskie służby znajdują tam stale amunicję i inne ładunki wybuchowe, które zagrażają życiu mieszkańców.
Pomimo ciągłych ostrzałów pirotechnicy pracują także w obwodach charkowskim i mikołajowskim.
Bondar podkreślił, że Rosjanie stosują m.in. amunicję kasetową, czyli duże pociski, z których uwalniają się mniejsze ładunki pokrywające duże przestrzenie. "Nasi specjaliści niszczą je na miejscu, bo takich pocisków nie można przemieszczać. Można je unieszkodliwić tylko poprzez detonację" – zaznaczył. Dodał, że wojska rosyjskie używają również min przeciwpiechotnych i przeciwpancernych.
Ze względu na dużą ilość rosyjskich niewybuchów, na razie niemożliwe są prace polne na sporym obszarze ukraińskich gruntów rolnych - podkreśla agencja.
Rzeczniczka praw człowieka: Rosjanie uprowadzili załogę statku w Mariupolu
Na terenie portu w Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy rosyjscy żołnierze uprowadzili załogę statku handlowego SMARTA - poinformowała w poniedziałek ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa. Jak dodała, porwani to 18 obywateli Ukrainy i jeden obywatel Egiptu.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że osoby te wywieziono w kierunku Doniecka; nie ma z nimi kontaktu. Według Denisowej przed porwaniem marynarzy Rosjanie ostrzeliwali statek.
Jednostka wpłynęła do portu w Mariupolu 21 lutego. Stamtąd miała udać się do Turcji, jednak w związku z rosyjską agresją wojskową statek nie otrzymał zgody na wyjście w morze.
Brygada piechoty morskiej broniąca Mariupola: nie mamy już czym walczyć
Zrobiliśmy wszystko, co możliwe i co niemożliwe; w poniedziałek prawdopodobnie stoczymy ostatnią walkę, ponieważ nie mamy już amunicji - przekazała na Facebooku ukraińska 36. Samodzielna Brygada Piechoty Morskiej im. Kontradmirała Mychajła Biłyńskiego, broniąca Mariupola przed rosyjskimi wojskami.
"Nikt już nie chce z nami rozmawiać, zostaliśmy spisani na straty. (...) Pozostała nam tylko walka wręcz. Oznacza to dla części z nas śmierć, a dla pozostałych niewolę" - podano w komunikacie ukraińskiej formacji wojskowej. (https://tinyurl.com/yrxp25h8)
W relacji z Mariupola podkreślono dramatyczną sytuację 36. Brygady. "Bombardowano nas z samolotów, ostrzeliwano ogniem artyleryjskim, z czołgów. (...) Walczyliśmy przez ponad miesiąc bez dostaw uzbrojenia, bez wody, bez jedzenia. Niemalże piliśmy wodę z kałuż, umieraliśmy całymi grupami. Prawie połowa naszej brygady to ranni. Ci, którym nie oderwało ręki lub nogi i mogą chodzić, wracają na pole walki. Cała piechota zginęła, dlatego do wroga strzelają już artylerzyści, żołnierze obrony przeciwlotniczej, łącznościowcy, a nawet kierowcy, kucharze i orkiestra. Oni giną, ale walczą" - przekazano.
36. Brygada krytycznie oceniła działania ukraińskiego dowództwa wojskowego, od którego miała nie otrzymać niezbędnego wsparcia. "Wróg zepchnął nas do fabryki Azowmasz, okrążył, nakrył ogniem i teraz próbuje zniszczyć. Były możliwości, żeby przysłać nam rezerwy w celu wzmocnienia i przedłużenia naszej obrony. Była też szansa, żeby przełamać rosyjskie siły i przebić się z miasta do naszych wojsk. (...) Rozmawialiśmy z głównodowodzącym (wojskami - PAP), który obiecał odblokowanie Mariupola. (...) Nic z tego nie zostało jednak zrealizowane" - relacjonowali żołnierze piechoty morskiej.
W oblężonym przez rosyjskie wojska i stale ostrzeliwanym Mariupolu, na południowym wschodzie Ukrainy, panuje katastrofa humanitarna. W ocenie mariupolskiej rady miejskiej mogło tam dotychczas zginąć od pięciu do nawet kilkudziesięciu tysięcy osób. Pojawiają się doniesienia, że Rosjanie zaczęli spalać zwłoki zabitych mieszkańców w mobilnych krematoriach, by ukryć ślady zbrodni.
Według różnych szacunków, w położonym nad Morzem Azowskim Mariupolu wciąż przebywa 120-160 tys. osób.
Wywiad wojskowy: mamy dane osobowe Rosjan biorących udział w zbrodniach w Borodziance
Ukraiński wywiad wojskowy ustalił i opublikował w poniedziałek na swojej stronie internetowej dane osobowe rosyjskich żołnierzy, którzy mieli brać udział w zbrodniach wojennych popełnionych na ludności cywilnej w Borodziance w obwodzie kijowskim.
"Przestępcy wojenni uczestniczący w popełnianiu zbrodni wojennych przeciwko narodowi Ukrainy w mieście Borodzianka w obwodzie kijowskim to personel wojskowy 234. Pułku Desantowo-Szturmowego (jednostka wojskowa 74268) z Pskowa. Pamiętajcie! Za okrucieństwa popełnione na ludności cywilnej Ukrainy wszyscy zbrodniarze wojenni zostaną postawieni przed sądem i pociągnięci do odpowiedzialności" - czytamy w komunikacie służby wywiadowczej.
Lista opublikowana przez ukraiński wywiad wojskowy zawiera nazwiska, funkcje, stopnie wojskowe, daty urodzin, a także dane najbliższych krewnych.
Premier: ludobójstwo dokonane przez Rosję na Ukrainie musi zostać ukarane
Ludobójstwo dokonane przez Rosję na Ukrainie musi zostać ukarane - podkreślił szef ukraińskiego rządu Denys Szmyhal na Twitterze w poniedziałek, po spotkaniu z premier Litwy Ingridą Szimonyte.
"Spotkałem się dzisiaj z premier Litwy Ingridą Szimonyte. Razem odwiedziliśmy Borodziankę, zbombardowaną przez wojska rosyjskie. Ludobójstwo dokonane przez Rosję na Ukrainie musi zostać ukarane. Podziękowałem Litwie, która włączyła się w śledztwo w sprawie zbrodni wojennych Rosji" - napisał Szmyhal.
Miasto wraca do życia; od poniedziałku przejezdne są trzy mosty na Dnieprze
Kijów, stolica Ukrainy wraca do życia. Codziennie powraca do niego coraz więcej mieszkańców. Otwierają się kolejne sklepy, urzędy, biblioteki. Od poniedziałku przejezdne są trzy mosty przez Dniepr - Darnycki, Północny i Południowy.
W Kijowie ponownie otwierane są kolejne sklepy, w tym centra handlowe; normalną pracę wznawiają także urzędy dzielnic, a nawet biblioteki.
Władze miasta poinformowały, że od poniedziałku otwarty dla ruchu jest most Południowy; to trzecia kijowska przeprawa przez Dniepr, z której mogą korzystać mieszkańcy.
Komunikacja miejska nadal działa w sposób bardzo ograniczony i przejazd nią jest bezpłatny. Oprócz linii autobusowych i tramwajowych wznowiono ruch ośmiu tras trolejbusowych. Coraz więcej stacji metra jest ponownie otwieranych dla celów komunikacyjnych, chociaż podziemne stacje cały czas są używane jako schrony.
Mer Kijowa Witalij Kliczko nieustannie prosi mieszkańców miasta o zachowanie ostrożności, przestrzegając, że odczuwana teraz w Kijowie względna cisza i przerwa w działaniach wojennych może się w każdym momencie zakończyć.
Wywiad wojskowy: rosyjskie koleje obawiają się aktów dywersji na terytorium Rosji
Ministerstwo Transportu Federacji Rosyjskiej zobowiązało Rosyjskie Koleje Żelazne (RŻD) do wzmocnienia współpracy z MSW i Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB); wynika to z obaw przed aktami dywersji - przekazał w poniedziałek na Facebooku wywiad wojskowy Ukrainy.
"Rosja szykuje się do wojny partyzanckiej na swoim terytorium. (...) Podwyższone środki bezpieczeństwa tłumaczone są +zagrożeniem ingerencją w działalność obiektów infrastruktury krytycznej+ w obwodzie rostowskim i Kraju Krasnodarskim" - poinformowano w komunikacie ukraińskiego wywiadu (https://tinyurl.com/yckuw6th).
W ocenie ukraińskiej służby, szczególny niepokój Moskwy wywołują "działania +partyzantów kolejowych+ na Białorusi, celowo uszkadzających linie kolejowe łączące ten kraj z Ukrainą, aby utrudnić (rosyjskie - PAP) dostawy do strefy działań wojennych".
Kolejną przyczyną decyzji Kremla mają być "niedawne eksplozje w składach produktów naftowych i amunicji koło Biełgorodu, które wywołały panikę w sąsiednich rosyjskich regionach i obawy o przeniesienie wojny na terytorium Rosji" - dodano w informacji wywiadowczej.
Denisowa: Rosjanie zmuszają dzieci z Wołnowachy do chodzenia do szkoły, mogą je wykorzystać jako zakładników
Dzieci z miasta Wołnowacha w okupowanej części obwodu donieckiego na wschodzie Ukrainy od poniedziałku są zmuszane przez Rosjan do uczęszczania do szkoły; może to mieć na celu utrudnienie wyzwolenia miasta w przyszłości oraz wykorzystanie dzieci jako zakładników - przekazała na Telegramie ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa.
"Prawdopodobnie te działania okupantów mają na celu utrudnienie przyszłej operacji wyzwolenia miasta z rąk okupantów przez siły zbrojne Ukrainy i możliwe prowokacje z wykorzystaniem ofiar w celu dyskredytacji strony ukraińskiej" - napisała Denisowa. Dodała, że w takim wypadku dzieci stałyby się zakładnikami i żywymi tarczami dla rosyjskich żołnierzy.
Biuro prokuratora generalnego Ukrainy poinformowało w poniedziałek, że wszczęto śledztwo w sprawie przymusowej ewakuacji dzieci z Mariupola do Rosji i "pseudorepublik" na wschodzie Ukrainy. Postępowanie przygotowawcze wykazało, że w marcu 14 wychowanków dwóch rodzinnych domów dziecka wraz z trzema rodzicami zastępczymi zostało nielegalnie wywiezionych przez Rosjan z Mariupola do obwodu rostowskiego w Rosji. Z kolei 12 nieletnich pacjentów obwodowego centrum leczenia osteoporozy w Mariupolu zostało przymusowo wywiezionych na terytorium tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.
W niedzielę Denisowa informowała o zmuszaniu Ukraińców siłą wywiezionych do Rosji do składania wniosków o rosyjskie paszporty. "Poprzez zastraszanie najsłabszych - kobiet, osób niepełnosprawnych i emerytów - władze agresora otrzymały od nich prawie 14 tys. wniosków o rosyjskie obywatelstwo i wydały 12 tys. paszportów" - napisała.
Jak podkreśliła, takie nielegalne działania mają na celu przymusową integrację ukraińskiej ludności ze społeczeństwem rosyjskim.
Ponadto rzeczniczka praw człowieka informowała o ostrzeliwaniu przez Rosjan cywilnych statków w porcie w Mariupolu. Na wielu z nich znajdowały się załogi z obcych krajów, takich jak Turcja czy Bułgaria. Rosjanie zamordowali także członka załogi ukraińskiego lodołamacza Kapitan Belusow i zranili kilku innych.
Denisowa poinformowała także, że w przejściu podziemnym na obrzeżach Mariupola okupanci utworzyli punkt, w którym zbierane są ciała mieszkańców miasta zabitych przez rosyjskie wojsko. Setki trupów są codziennie zabierane do podobnych miejsc przez specjalne grupy żołnierzy. Największe z nich znajduje się w magazynie przy wyjeździe ze wsi Stary Krym. Następnie okupanci zabierają ciała do mobilnych krematoriów, bądź chowają je w masowych grobach.
Rzeczniczka opisała też inne działania rosyjskiego wojska na Ukrainie, które według niej noszą znamiona ludobójstwa, takie jak bombardowanie budynków mieszkalnych w podkijowskich miejscowościach czy masowy grób odnaleziony w Buzowej w obwodzie kijowskim.
Władze obwodu charkowskiego ostrzegają mieszkańców przed minami o opóźnionym działaniu
Wojska rosyjskie stosują w Charkowie miny o opóźnionym działaniu – ostrzegł mieszkańców szef władz obwodowych Ołeh Syniehubow.
„Miny te nie wybuchają od razu, ale dopiero, gdy dotknie ich człowiek lub zadziała inny czynnik ruchu. Dlatego są jeszcze groźniejsze” – ostrzegł Syniehubow.
Urzędnik opublikował również zdjęcia, na których widać miny – to pociski z plastikowym korpusem, przypominające podłużne zielone butelki. Ważą ok. 1,5 kg.
Zaapelował do mieszkańców, by nie podchodzili do podejrzanych obiektów i wzywali telefonicznie odpowiednie służby, a także – by, w miarę możliwości pozostawali w schronach.
W ciągu doby w obwodzie zginęło 11 osób, w tym 7-letnie dziecko. Rannych jest 14. Rosjanie przeprowadzili 66 ostrzałów z artylerii, moździerzy i wyrzutni rakietowych.
Atakowane były m.in. obrzeża Charkowa, a także miejscowości Pisoczyn, Zołocziw, Bałaklija i Dergacze.
Przywrócono połączenie drogowe z Buczy, Irpienia i Hostomla do Kijowa
W poniedziałek oddano do użytku tymczasowy most na rzece Irpień, dzięki czemu przywrócone zostało połączenie drogowe do Kijowa z wyzwolonych miasteczek Bucza, Irpień, Hostomel i Worzel w obwodzie kijowskim - przekazała na kanaleYouTube agencja Ukrinform.
"Prace nad budową mostu trwały pięć dni, 24 godziny na dobę. Od tej pory możliwe będą szybsze dostawy pomocy humanitarnej i materiałów budowlanych do wyzwolonych miejscowości" - poinformowano w komunikacie.
Przeprawa przez zrujnowany most stanowiła dla cywilnych mieszkańców Irpienia jedyną możliwość ewakuacji w okresie rosyjskiej okupacji.
W Buczy, Irpieniu, Hostomlu, Borodziance, a także innych miejscowości nieopodal Kijowa rosyjskie wojska dokonały masowych zbrodni na ludności cywilnej. Po tym, jak siły najeźdźcy zaczęły wycofywać się z północnej części obwodu kijowskiego na Białoruś, a do zajętych przez nich wcześniej miejscowości weszła ukraińska armia, pojawiają się kolejne zdjęcia i nagrania, na których widać dziesiątki zabitych na ulicach, masowe groby, zastrzelonych ludzi ze związanymi rękami.
W wyzwolonej przez ukraińskie wojska Buczy, na północny zachód od Kijowa, pochowano już ciała około 330-350 cywilów; dokładna liczba zamordowanych tam przez wojska rosyjskie osób wciąż jest ustalana.
Sztab: Rosja może planować zbrojne prowokacje w Naddniestrzu
Nie można wykluczyć, że Rosja planuje przeprowadzenie zbrojnej prowokacji w separatystycznym Naddniestrzu na terytorium Mołdawii. Moskwa mogłaby wówczas oskarżyć Kijów o dokonanie agresji przeciwko sąsiedniemu państwu, Mołdawii - przekazał w poniedziałek na Facebooku Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
Mołdawia straciła kontrolę nad regionem Naddniestrza w wyniku krótkiego konfliktu zbrojnego po ogłoszeniu niepodległości od ZSRR przez Mołdawską Socjalistyczną Republikę Radziecką w maju 1991 roku. Separatystyczny region ze stolicą w Tyraspolu funkcjonuje od pierwszej połowy lat 90. jako państwo nieuznawane, wspierane gospodarczo i wojskowo przez Moskwę.
Na terytorium Naddniestrza stacjonuje co najmniej 1500 rosyjskich żołnierzy, mimo apeli Mołdawii, NATO, Ukrainy i Stanów Zjednoczonych o ich wycofanie.
W miejscowości Cobasna w Naddniestrzu, przy granicy z Ukrainą, mieści się posowiecki arsenał z około 20-21 tys. ton amunicji, która w ponad połowie jest przeterminowana. W ocenie ekspertów warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich potencjalna eksplozja na terenie kontrolowanego przez rosyjską armię składu mogłaby osiągnąć siłę wybuchu 10 kiloton trotylu.
W obwodzie zaporoskim rolnicy rozpoczęli prace polowe – w kamizelkach kuloodpornych, bo 30 km dalej jest front
Niektórzy rolnicy w obwodzie zaporoskim na południowym wschodzie Ukrainy rozpoczęli już prace polowe pomimo zagrożenia ostrzałem i oddalonej o zaledwie 30 km linii frontu – podaje agencja Ukrinform w reportażu ze wsi Komyszuwacha.
Prace polowe są niebezpieczne nie tylko z powodu ryzyka ostrzałów, ale także dlatego, że w ziemi jest wiele niewybuchów – rakiet i pocisków. W ich usuwaniu pomagają saperzy. Sami rolnicy pracują w kamizelkach kuloodpornych.
Szef władz gminnych Jurij Karapetian powiedział ukraińskiej agencji, że rolnicy podejmują ryzyko, bo „czują odpowiedzialność” wobec państwa i obywateli. Rolnicy uważają, że „ziemia nie może czekać, wojsko i ludzi trzeba karmić”, a oni sami „trzymają drugi front” - podkreślił.
Media o sytuacji w obwodach: nocne wybuchy w Mikołajowie, ostrzały domów mieszkalnych w Donbasie
Noc z niedzieli na poniedziałek była stosunkowo spokojna w większości kraju, ale w obwodach charkowskim, ługańskim, donieckim, mikołajowskim i chersońskim trwały ostrzały – podsumowuje w porannym raporcie portal Hromadske.
W nocy Rosjanie ostrzeliwali z artylerii Charków. W okolicach Iziumu kontynuowane są zacięte walki – przeciwnik próbuje się przebić w kierunku Donbasu.
Wojska rosyjskie praktycznie bez przerwy ostrzeliwują miejscowości w obwodzie ługańskim. W Lisiczańsku, Siewierodoniecku, Zołotym i Kreminnej uszkodzone są bloki mieszkalne i domy. Według szefa władz obwodowych Serhija Hajdaja w regionie zniszczono wszystkie obiekty infrastruktury.
Trwa również ostrzał miejscowości Awdijiwka, Wuhłedar, Marjinka i Nowoługańskie w obwodzie donieckim. Uszkodzono wiele domów. Wiadomo o jednej ofierze śmiertelnej i dwóch rannych osobach. Koleje ukraińskie podstawiają dodatkowe pociągi do ewakuacji z obwodów ługańskiego i donieckiego.
W obwodzie mikołajowskim w nocy informowano o głośnych wybuchach – siły rosyjskie przeprowadziły trzy ataki rakietowe. Szef władz obwodowych Witalij Kim poinformował o jednej osobie, która odniosła obrażenia.
Odgłosy wybuchów i ostrzałów słychać także w obwodzie chersońskim. Wojska rosyjskie koncentrują się w zajętych wsiach. Władze okupacyjne nie przepuszczają pomocy humanitarnej.
Szef MSZ: Rosja przygotowała kampanię informacyjną, by powstrzymać dostawy broni na Ukrainę
Rosja przygotowała kampanię dezinformacyjną na temat Ukrainy, wymierzoną w zagraniczne media i polityków, bo wie, że dostawy broni z zagranicy są obecnie kluczowe dla naszego kraju - poinformował w poniedziałek na Twitterze ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba.
"Rosja wie, że dostawy broni są kluczowe dla Ukrainy i mobilizuje wszelkie siły, aby im zaszkodzić" - napisał Kułeba.
Szef MSZ dodał, że Moskwa przygotowała "masową kampanię informacyjną wymierzoną w zagraniczne media i polityków. Ich fabryka trolli może spamować maile i zalewać (internet) komentarzami zawierającymi dezinformację na temat Ukrainy". Kułeba zaapelował, by nie dać się zmanipulować.
Bundeswehra przygotowuje lot ewakuacyjny dla rannych w wojnie na Ukrainie
Niemieckie siły zbrojne przygotowują lot, którym do Niemiec zostaną przetransportowani Ukraińcy ranni w czasie wojny w ich kraju - informuje w poniedziałek agencja dpa.
W tym celu specjalny samolot Luftwaffe, Airbus A310 MedEvac, ma polecieć z Kolonii do Rzeszowa, a stamtąd zabrać dzieci i dorosłych na leczenie do Niemiec.
Będzie to pierwszy tego typu lot od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę. W przeszłości do Niemiec przywożono już rannych żołnierzy ukraińskich.
Sztab generalny: od początku wojny Rosjanie stracili ok. 19,5 tys. żołnierzy
Od początku wojny na Ukrainie rosyjskie siły zbrojne straciły około 19,5 tys. żołnierzy - informuje w poniedziałek na Facebooku ukraiński sztab generalny.
Całkowite straty bojowe Rosjan na dzień 11 kwietnia to według ukraińskich danych: około 19,5 tys. ludzi (zabitych, rannych, wziętych do niewoli), a także: 725 czołgów, 1923 bojow? pojazdy opancerzone, 347 systemów artyleryjskich, 111 wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych, 55 systemów obrony przeciwlotniczej, 154 samoloty, 137 śmigłowców, 1387 pojazdów kołowych, siedem jednostek pływających, 76 cystern, 119 bezzałogowców, cztery systemy rakietowych pocisków balistycznych krótkiego zasięgu (https://tinyurl.com/35xduvkf).
Jak podaje sztab, dane są aktualizowane, jednak obliczenia są utrudnione ze względu na dużą intensywność działań wojennych.
Od początku wojny potwierdzono śmierć 183 dzieci
Co najmniej 183 dzieci zginęło, a ponad 342 odniosło rany w wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę – poinformowało w poniedziałek biuro prokuratora generalnego. Zastrzeżono, że dane te nie są pełne, bo władze ukraińskie nie mają dostępu do terenów okupowanych i objętych walkami.
Według różnych szacunków tylko w oblężonym od ponad miesiąca Mariupolu w obwodzie donieckim na południowym wschodzie kraju z rąk Rosjan mogły zginąć tysiące ludzi, a ustalenie ich liczby jest obecnie niemożliwe.
Biuro prokuratora podaje dane z miejscowości, które były okupowane przez Rosjan, a później wróciły pod kontrolę ukraińskich władz.
W miejscowości Worzel pod Kijowem znaleziono ciało 15-letniego chłopca z ranami postrzałowymi.
14 marca we wsi Rozważów zginęli od ran dwaj chłopcy w wieku 12 i 14 lat.
W podkijowskiej Borodziance znaleziono ciała pięciorga członków jednej rodziny, zabitych w ostrzale, w tym pięcioletniego dziecka.
W niedzielę podczas ostrzału artyleryjskiego w obwodzie donieckim ranny został 16-latek.
W sobotę 14-letnia dziewczynka została ranna w wyniku ostrzału artyleryjskiego w obwodzie chersońskim.
Brytyjskie ministerstwo obrony: Rosja może użyć broni fosforowej także w Mariupolu
Rosja może użyć amunicji fosforowej również w Mariupolu w miarę nasilania się walk o to miasto - ostrzegło w poniedziałek rano brytyjskie ministerstwo obrony. Wskazało też, że ciągłe stosowanie przez siły rosyjskie niekierowanych bomb znacznie zwiększa ryzyko ofiar cywilnych.
"Wcześniejsze użycie przez siły rosyjskie amunicji fosforowej w obwodzie donieckim zwiększa możliwość wykorzystania jej w przyszłości w Mariupolu, w miarę nasilania się walk o miasto. Rosyjski ostrzał był kontynuowany w obwodach donieckim i ługańskim, a siły ukraińskie odparły kilka ataków, w wyniku których zniszczono rosyjskie czołgi, pojazdy i sprzęt artyleryjski. Ciągłe stosowanie przez Rosję niekierowanych bomb zmniejsza jej zdolność do rozróżniania celów, gdy prowadzi ataki, a jednocześnie znacznie zwiększa ryzyko dalszych ofiar wśród ludności cywilnej" - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.
Według Konwencji genewskiej z 1949 r. silnie trująca amunicja fosforowa nie może być stosowana na terenach zaludnionych, lecz w ograniczonych ilościach wyłącznie jako zasłona dymna czy do oświetlania pozycji przeciwnika.
Doradca szefa MSW: masowy grób we wsi pod Kijowem
We wsi Buzowa pod Kijowem odnaleziono masowy grób z ciałami cywilów zabitych przez rosyjskich żołnierzy - podał doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko, cytowany w poniedziałek przez agencję Ukrinform. Jak dodał, siły wroga zabiły co najmniej 50 mieszkańców tej wsi.
"Na wyzwolonych terytoriach obwodu kijowskiego wciąż odnajdywane są dowody na okrucieństwa raszystów (Rosjan - PAP) wobec ludności cywilnej" - napisał Heraszczenko na Telegramie.
Naoczni świadkowie przekazali, że w pobliżu masowego grobu w Buzowej stoi samochód, w którym spalono żywcem 17-latka, a kobieta, która też się w nim znajdowała, nie ma połowy głowy - przekazał doradca szefa MSW.
Dodał, że według lokalnych władz co najmniej 50 mieszkańców wsi zostało zamordowanych przez okupantów.
Ukraińska prokurator generalna Iryna Wenediktowa przekazała w niedzielę, że w obwodzie kijowskim znaleziono jak dotąd ciała 1222 cywilów zabitych przez rosyjskich najeźdźców.
Mer Kijowa Kliczko: nie można wykluczyć, że Rosjanie znowu spróbują zdobyć stolicę
To, że wróg wycofał się spod Kijowa, nie oznacza, że zrezygnował z chęci zdobycia stolicy – ostrzegł w niedzielę w Telegramie mer ukraińskiej stolicy Witalij Kliczko. „Nie można wykluczyć, że znowu spróbują +zdobyć Kijów w dwa dni+” – dodał.
„Stolica musi być gotowa do obrony” – podkreślił Kliczko w komunikacie na Telegramie, gdzie opublikował również swój wspólny z bratem Wołodymyrem wywiad dla amerykańskiej stacji telewizyjnej ABC.
Według Wołodymyra Kliczki Rosjanie, którzy obecnie skupili się na ofensywie na wschodzie i południu Ukrainy, mogą wrócić i podjąć nową próbę ofensywy na Kijów.
Reuters: Potężne eksplozje słyszalne w Charkowie i Mikołajowie
W niedzielę wieczorem w Charkowie i położonym nad Morzem Czarnym mieście Mikołajowie słychać było serię silnych eksplozji - podała agencja Reutera, powołując się na ukraińskie media.
Reuters nie był w stanie zweryfikować tych doniesień.
Ambasador Ukrainy: Rosja zrobi wszystko, by podróż papieża do Kijowa była niemożliwa
Ambasador Ukrainy przy Stolicy Apostolskiej Andrij Jurasz wyraził opinię, że władze Rosji „zrobią wszystko”, by uniemożliwić podróż papieża Franciszka do Kijowa. „Pod względem militarnym nie zrobią niczego, ale boją się i uczynią wszystko, by sprawić, aby stała się ona niemożliwa”- powiedział włoskiej agencji Adnkronos.
Jak zaznacza agencja, dyplomata potwierdził, że przygotowania do wizyty papieża w Kijowie są kontynuowane.
Jurasz podkreślił zarazem: wizyta ta byłaby „bezpieczna, czego dowodem jest podróż brytyjskiego premiera Borisa Johnsona”.
„To byłby najpoważniejszy gest wsparcia dla naszego kraju i wielki wyraz solidarności. Jestem pewien, że miałoby to bardzo mocny wpływ na pokój”- ocenił ambasador.
Odnosząc się do niedzielnego apelu papieża o wielkanocny rozejm, ambasador Ukrainy oświadczył: „Wątpię w to, że Rosjanie go wysłuchają; oni nie zatrzymają się aż nie osiągną swoich celów”.
Rosjanie, dodał, “zrobią coś odwrotnego; nie ma dowodów na to, że są gotowi wysłuchać apeli napływających od papieża, tak jak i od innych zachodnich liderów”.
“Rosja chce osiągnąć swoje cele. Putin musi odnieść co najmniej jedno małe zwycięstwo i jest gotów na wszystko, by móc je pokazać społeczeństwu rosyjskiemu 9 maja” w Dniu Zwycięstwa- wyjaśnił ukraiński ambasador przy Stolicy Apostolskiej.
“Rosjanie nie zdołają osiągnąć żadnego ze swoich celów początkowych, jakie sobie postawili. Jedyna możliwość, jaką mają, by kontrolować cały nasz kraj, to wygnać albo zabić 93 procent Ukraińców; taki ich odsetek jest przeciwko nim”- zaznaczył Andrij Jurasz.
O patriarsze Moskwy i całej Rusi Cyrylu ambasador powiedział: „to lider duchowy, który popiera tę wojnę, stoi po stronie terrorystów”.
„On jest absolutnie i faktycznie po stronie wojny, nie mówi nic na rzecz pokoju i zachęca, by robić wszystko, co możliwe dla politycznego i militarnego zwycięstwa Rosji”- dodał ambasador.
Rosyjska armia pracuje nad "Planem minimum dla wschodniej Ukrainy"
"Wojska rosyjskie kontynuują prace nad planem minimum dla wschodniej Ukrainy" - oświadczyła w nocy z niedzieli na poniedziałek wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malyar, poinformowała agencja Unian.
Po przegrupowaniu jednostek rosyjskich na Ukrainie, według oficjalnych informacji, nie ma tam ani spokoju, ani stabilności.
Z kolei Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy spodziewa się w najbliższym czasie nowych ataków rosyjskiej armii mającej na celu zdobycie wschodniej Ukrainy.
W związku z tym na granicę rosyjsko-ukraińską sprowadzane są siły z innych części Rosji. Zdziesiątkowane jednostki rosyjskie zostałyby obsadzone nowym personelem sprowadzonym z innych regionów Rosji.
Oczekuje się, że kolejne ataki rosyjskie będą koncentrować się wokół Charkowa i Słowiańska - informuje ukraińskie dowództwo.
Brytyjskie ministerstwo obrony: kolejne dowody domniemanych zbrodni wojennych Rosji
Po wycofaniu się Rosjan z północnej Ukrainy odkrywane są kolejne dowody domniemanych rosyjskich zbrodni wojennych, nie ustają też zarzuty wobec rosyjskich żołnierzy, że dopuszczają się przemocy seksualnej - poinformowało w niedzielę brytyjskie ministerstwo obrony.
"Kolejne dowody domniemanych rosyjskich zbrodni wojennych pojawiają się wciąż wycofaniu się Rosjan z północnej Ukrainy. Obejmują one doniesienia o odkryciu prowizorycznego grobu zawierającego zmarłych ukraińskich cywilów w pobliżu miejscowości Buzowa. Nie ustają zarzuty przemocy seksualnej, której dopuszczają się rosyjscy wojskowi" - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.
Zełenski: Rosja nie potrafi przyznać się do błędów w polityce wobec Ukrainy
W swoim regularnym wystąpieniu na Facebooku Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył, że Moskwa nie ma odwagi przyznać się do błędnej polityki wobec swojego sąsiada.
"Oni boją się przyznać, że przez dziesięciolecia zajmowali błędne stanowiska i wydawali kolosalne środki na wspieranie ludzkich zer, z których chcieli stworzyć przyszłych bohaterów przyjaźni ukraińsko-rosyjskiej" - oświadczył ukraiński prezydent.
Próba stworzenia przez Moskwę własnych ludzi na Ukrainie, jak to ujął Zełenski, nie powiodła się, ponieważ ci ludzie "umieli tylko napchać sobie kieszenie pieniędzmi z Rosji".
Jednocześnie Rosja próbuje przerzucić winę za wszystko na Ukrainę - dodał ukraiński polityk.
"Kiedy ludziom brakuje odwagi, przyznać się do błędów, przeprosić, dostosować się do rzeczywistości, zamieniają się w potwory" - powiedział Zełenski, nawiązując do przywódców na Kremlu.
Niemniej jednak, dodał, nadejdzie dzień, w którym Rosja będzie musiała się przyznać do winy.























































