Wtorek, 7 czerwca, jest sto czwartym dniem inwazji Rosji na Ukrainę.


» Relację z poniedziałku, 6 czerwca, zapisaliśmy tutaj.
Ukrinform: rząd Niemiec przekaże środki finansowe na remont filharmonii w Odessie
O planach niemieckich władz dotyczących Odessy poinformowała minister kultury RFN Claudia Roth, która przebywała w mieście położonym na południu Ukrainy.
Podczas dwudniowej wizyty Roth spotkała się m.in. z ukraińskim ministrem kultury Ołeksandrem Tkaczenką, którego zaprosiła do wzięcia udziału w spotkaniu szefów resortów kultury państw G7 zaplanowanym na 26-28 czerwca.
„Claudia Roth zaprosiła mnie do wzięcia udziału w spotkaniu ministrów kultury, gdzie będą poruszane kwestie przeciwdziałania dezinformacji i zachowania dziedzictwa kulturowego Ukrainy. Chcę, by wszyscy ministrowie G7 rozumieli, że Ukraina i powiązane z nią sprawy bezpieczeństwa dotyczą całego świata, a problemy powinniśmy rozwiązywać razem" – powiedział Tkaczenko cytowany przez Ukrinform.
Sztab Generalny: Rosjanie w dalszym ciągu usiłują zająć Siewierodonieck
Według sztabu w rejonie Siewierodoniecka Rosjanie ostrzeliwali pozycje wojsk ukraińskich i infrastrukturę cywilną z artylerii lufowej i rakietowej. Pod ostrzał trafiły Lisiczańsk, Boriwske, Metjulkino.
Siły rosyjskie kontynuują też przygotowania do ofensywy na Słowiańsk w obwodzie donieckim; na tym odcinku frontu również doszło do ostrzału wielu miejscowości.
Pod Bachmutem w obwodzie donieckim wojska ukraińskie powstrzymują rosyjski szturm w rejonie Komyszuwachy. Przeciwnikowi nie udało się przeprowadzić natarcia w kierunku Switłodarska i miejscowości Nahirne - podał ukraiński Sztab Generalny.
Na południu Rosjanie używają artylerii, by nie dopuścić do powstania sprzyjających warunków dla ukraińskiego kontrnatarcia w obwodach chersońskim i mikołajowskim.
Według raportu sztabu zmniejszyła się aktywność rosyjskiego lotnictwa dzięki skutecznym działaniom ukraińskiej obrony powietrznej.
Na północy i północnym wschodzie Rosjanie ostrzeliwali w ciągu dnia cele w obwodach czernihowskim i sumskim.
W akwenach Morza Czarnego i Morza Azowskiego rosyjskie okręty w dalszym ciągu blokują ruch jednostek cywilnych.
W tzw. Donieckiej Republice Ludowej ruszył „proces” zagranicznych bojowników; może im grozić kara śmierci
Niezależny rosyjski portal Meduza poinformował we wtorek, że w separatystycznej tzw. DRL ruszył „proces” obywateli Wielkiej Brytanii Shauna Pinnera i Andrew Hilla oraz obywatela Maroka Saaduna Brahima.
Wcześniej portal Ukrainska Prawda, powołując się na bojowników z tzw. DRL, podał, że zakończono "śledztwo w sprawie karnej". Wspierani przez Rosję separatyści zarzucają mężczyznom, że "za wynagrodzenie brali udział w zbrojnej agresji Ukrainy w celu przejęcia władzy w DRL".
Bojownicy napisali, że wobec mężczyzn może być zastosowana kara śmierci.
Zgodnie z prawem międzynarodowym jest to porwanie; obcokrajowcy są jeńcami, a "sąd" w tzw. DRL nie ma mocy prawnej - podkreślił portal. Pozbawienie życia jeńca stanowi zbrodnię wojenną.
Służby przechwyciły rozmowę: Rosjanie pocą się, bo walczą w zbyt ciepłych mundurach
Według Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) nadejście lata „zaskoczyło” rosyjskich wojskowych. SBU publikuje nagranie podsłuchanej rozmowy, w której żołnierz z Rosji skarży się na brak wody i zbyt ciepły mundur, wydany na jesieni.
„Rosjanie planowali zająć Ukrainę jeszcze w lutym i trafili na nasze terytorium w ciepłych mundurach, a nowych im nikt nie dowozi” – skomentowała SBU na Telegramie, gdzie opublikowane zostało nagranie przechwyconej rozmowy.
„Przestali dostarczać wodę, bez wody tu siedzimy. Ostatnio jest gorąco. Jest upał i chłopaki och… (są w szoku). Są zdołowani. Mundury ciągle mamy te same co jesienią” – słychać na nagraniu.
Prezydent Zełenski dla "FT": zwycięstwo w wojnie z Rosją musi być osiągnięte na polu bitwy
Zwycięstwo Ukrainy w wojnie z Rosją musi zostać osiągnięte na polu bitwy, nie wyobrażam sobie, by ten konflikt miał utknąć w martwym punkcie - powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wywiadzie udzielonym we wtorek brytyjskiemu dziennikowi "Financial Times" za pośrednictwem łącza internetowego.
"Nasz sprzęt wojskowy jest gorszy i z tego powodu nie jesteśmy w stanie robić postępów. Będziemy mieli większe straty" - przekazał Zełenski, apelując o dostawy broni dla Ukrainy.
Prezydent powiedział, że zepchnięcie sił rosyjskich na pozycje zajmowane przez nie przed początkiem inwazji 24 lutego będzie równoznaczne z "poważnym tymczasowym zwycięstwem" Ukrainy, ale ostatecznym celem pozostaje uzyskanie pełnej suwerenności całego ukraińskiego terytorium.
Jak podkreślił, "zwycięstwo musi być osiągnięte na polu bitwy". Jednocześnie wyraził chęć prowadzenia rozmów pokojowych z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
Ukraiński przywódca dodał, że zachodnie sankcje "w zasadzie nie wpłynęły na stanowisko Rosji", i skrytykował sojuszników Kijowa za nawoływanie do zawieszenia broni bez określenia jego warunków, czyli bez nacisków na Moskwę, by zakończyła ofensywę.
"Każdy zachowuje się jak pionek. Wspierają Ukrainę, ale też sprawdzają, co można zrobić, żeby złagodzić sankcje, żeby biznes nie ucierpiał. (...) Jak możemy osiągnąć zawieszenie broni na terytorium Ukrainy bez wysłuchania jej stanowiska? To bardzo zaskakujące" - skomentował Zełenski.
Jednocześnie wyraził zadowolenie z powodu pozostania na stanowisku brytyjskiego premiera Borisa Johnsona, którego określił jako "bardzo ważnego sojusznika". W poniedziałek Johnson wygrał partyjne głosowanie nad wotum zaufania dla niego, co znaczy, że pozostanie liderem Partii Konserwatywnej i szefem rządu. Powodem głosowania były kontrowersje związane ze spotkaniami towarzyskimi organizowanymi na Downing Street w czasie obowiązywania restrykcji covidowych.
Władze Mariupola: Rosjanie zmuszają dzieci do występów w propagandowych filmach
"Władza okupacyjna miasta poleciła nauczycielom, pracownikom ośrodków dla dzieci i przedszkoli (tych, które uruchomili) nagranie filmów wideo, na których dzieci będą śpiewać hymn Federacji Rosyjskiej i +młodych republik+ przed Dniem Rosji 12 czerwca" - napisał Andriuszczenko na Telegramie.
Według doradcy mera Mariupola Rosjanie będą aktywnie rozpowszechniać filmy z ukraińskimi dziećmi i nauczycielami, którzy rzekomo ich "lubią". "Filmy będą szeroko rozpowszechniane, aby potwierdzić radość z przybycia Rosji, na co rzekomo czekaliśmy od ośmiu lat" – dodał Andriuszczenko.
Zaznaczył, że za odmowę współpracy i zastosowania się do poleceń rosyjskich władz okupacyjnych, nauczycielom grozi aresztowanie i wykluczenie ich rodzin z list pomocy humanitarnej.
"Zmuszanie dzieci do propagandy – jakie jeszcze miary nazizmu wymyślą Rosjanie w Mariupolu, żeby je móc sfilmować?” - podkreślił Andriuszczenko.
Przedstawicielka Zełenskiego na Krymie: w obwodzie chersońskim okupanci przetrzymują ludzi w katowniach
"Według naszych informacji na terytorium obwodu chersońskiego niemal 600 osób przebywa w piwnicach, w specjalnie wyposażonych pomieszczeniach, w katowniach” – powiedziała Taszewa podczas briefingu.
Według jej słów niemal 300 osób przebywa w takich miejscach w samym Chersoniu, pozostali w innych miejscowościach na terenie obwodu. Ludzie są przetrzymywani między innymi w budynku chersońskiej administracji obwodowej, w areszcie śledczym (nie podano, w jakiej miejscowości - PAP), w szkole zawodowej nr 17 w Heniczesku.
Taszewa zaznaczyła, że według informacji uzyskiwanych z różnych źródeł przez przedstawicielstwo Ukrainy na Krymie, porwani są przetrzymywani w nieludzkich warunkach i torturowani.
Część porwanych mieszkańców obwodu chersońskiego wywieziono na Krym, są przetrzymywani w areszcie w Symferopolu w specjalnym bloku oraz w Sewastopolu. Są tam przetrzymywani zarówno cywile (wśród nich aktywiści i dziennikarze), jak i żołnierze. Podobny los spotyka mieszkańców porwanych z terenów sąsiedniego obwodu zaporoskiego.
Wśród przetrzymywanych w areszcie śledczym w Symferopolu są osoby, które próbowały wyjechać przez Krym z Mariupola i zostały zatrzymane na granicy administracyjnej podczas tak zwanych działań filtracyjnych.
Johnson: nie można wymuszać na Ukrainie przyjęcia złego dla niej porozumienia pokojowego
Johnson zadeklarował na posiedzeniu rządu, że Wielka Brytania "pozostanie w pierwszym szeregu" wsparcia dla Ukrainy.
"(Premier) powiedział, że ważne jest, aby prezydent Zełenski nie był zmuszany do zaakceptowania niekorzystnego rozwiązania pokojowego, zauważając, że złe układy pokojowe nie trwają długo. Powiedział, że świat musi unikać wszelkich rozstrzygnięć konfliktu, które tworzyłyby wrażenie, nieuzasadniona agresja Putina (na Ukrainę) się opłaciła" - poinformował rzecznik premiera Max Blain, cytowany przez agencję Reutera.
Jak dodał, brytyjska szefowa dyplomacji Liz Truss zapewniła, że Londyn przygotowuje kolejne sankcje przeciwko Rosji z powodu jej inwazji na Ukrainę.
Również we wtorek brytyjska minister rolnictwa Victoria Prentis oświadczyła, że zarzuty kradzieży zboża przez Rosjan z wielu różnych obszarów na Ukrainie są bardzo poważne i muszą zostać natychmiast zbadane.
„Cerkiewna aneksja Krymu”. Rosyjska Cerkiew Prawosławna podporządkowała eparchie patriarsze Cyrylowi
Wszystkie eparchie prawosławne na terytorium okupowanego Krymu mają zostać „kanonicznie i administracyjnie podporządkowane patriarsze moskiewskiemu i całej Rusi (Cyrylowi) oraz Świętemu Synodowi Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej”.
Na Krymie ma również zostać utworzona metropolia, której zwierzchnikiem został metropolita symferopolski i krymski Łazarz.
Dotychczas eparchie na Krymie podlegały formalnie Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego.
Sobór Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego ogłosił 27 maja „pełną samodzielność i niezależność” od Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, a także potępił stanowisko patriarchy Cyryla odnośnie wojny na Ukrainie. Uchwalono też zmiany w statucie Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej, „świadczące o jej pełnej samodzielności i niezależności”.
„Wyrażamy niezgodę wobec stanowiska patriarchy moskiewskiego i całej Rusi Cyryla odnośnie wojny w Ukrainie” – oznajmił też sobór. Potępił również wojnę jako złamanie przykazania „Nie zabijaj!” i wyraził współczucie wszystkim, którzy ucierpieli na skutek wojny.
Zwierzchnik Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej Cyryl otwarcie popiera rosyjską inwazję na Ukrainę. Pojawiły się m.in. nagrania, na których hierarcha ofiarowuje ikonę dowódcy rosyjskiej Gwardii Narodowej generałowi Wiktorowi Zołotowowi i błogosławi agresję.
Patriarcha Cyryl utrzymywał m.in., że „Rosja na nikogo nie napadała”.
Ponad 300 osób zginęło w obwodzie mikołajowskim od początku inwazji Rosji
„Od początku wojny zginęło 300 osób, a w ciągu minionej doby – dwie osoby (w wyniku ostrzałów) w Basztance” – powiadomił Witalij Kim podczas briefingu we wtorek. Basztanka to miejscowość położona na północny wschód od Mikołajowa.
W wyniku ostrzałów rosyjskich zniszczone częściowo lub całkowicie jest ponad 3700 obiektów infrastruktury.
W czasie briefingu, jak podaje agencja Ukrinform, Kim powiadomił, że problem z dostępem do wody pitnej w Mikołajowie wciąż nie został rozwiązany, a na razie w kranach jest tylko woda „techniczna”, nie nadająca się do picia. „Wodę pitną albo dowozimy, albo mieszkańcy muszą ją sami kupować” – powiedział Kim.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni częstotliwość ostrzałów obwodu mikołajowskiego na południu Ukrainy znacznie wzrosła – podaje Ukrinform.
Mer Charkowa: kolejny rosyjski ostrzał miasta – jedna osoba zginęła, trzy są ranne
Rosyjskie wojska we wtorek ostrzelały dzielnicę mieszkalną w Charkowie, na północnym wschodzie Ukrainy; jedna osoba zginęła, trzy zostały ranne – poinformował mer miasta Ihor Terechow.
„Właśnie był ostrzał jednej z dzielnic mieszkalnych Charkowa. Niestety, jedna osoba zginęła. Mamy na razie informację o trzech osobach rannych” – powiadomił Terechow, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
Ekspert wojskowy: Wojna na Ukrainie potrwa co najmniej cztery miesiące
Co najmniej do września potrwa konflikt zbrojny na Ukrainie - uważa rumuński generał dywizji w stanie spoczynku Dan Grecu. Spodziewa się on znaczących dostaw uzbrojenia dla Kijowa i wyrównania sił walczących stron.
Według eksperta nawet pomimo zajęcia przez siły rosyjskie terenów na wschodzie i południu Ukrainy oraz możliwego wyhamowania ofensywy Moskwy na okupowanych terenach nie dojdzie w tym czasie do zakończenia rosyjskiej inwazji.
“Wojna potrwa do wyczerpania sił po obu stronach, a następnie może przekształcić się w długotrwały, na wpół zamrożony konflikt, w którym Rosjanie będą próbowali narzucić cywilom swoją dominację, a Ukraińcy będą ich nękać stosując strategię walki partyzanckiej” - powiedział generał Grecu w rozmowie z bukareszteńską telewizją Digi24.
Rumuński doktor nauk wojskowych wyraził opinię, że w najbliższym czasie powinno dojść do “momentu wyrównania sił”.
“Uważam, że doczekamy jeszcze 200. dnia tej wojny” - podsumował Grecu, zaznaczając, że aktualnie nie ma ani woli negocjacji ani ze strony Rosji, ani Ukrainy, zaś skuteczność mediatorów zewnętrznych tego konfliktu jest znikoma.
Wywiad: rosyjscy żołnierze próbują opuścić front pod pozorem wyjazdu na ślub
Jednym ze sposobów, po który sięgają rosyjscy wojskowi, by opuścić front na Ukrainie, jest wyjazd pod pozorem zawarcia ślubu w urzędzie stanu cywilnego - podał we wtorek ukraiński wywiad wojskowy (HUR), powołując się na przechwyconą rozmowę telefoniczną.
Według rozmowy, której nagranie wywiad opublikował na Facebooku, po sposób ten sięgnął jeden z wojskowych, gdy okazało się, że "nie ma już opcji wyjazdu" z frontu. "Powiedziałem już jednej dziewczynie - idź, złóż wniosek do urzędu stanu cywilnego, a ja tutaj o tym powiem" - mówi wojskowy, który dyskutuje przez telefon ze znajomym na temat możliwych wariantów wyjazdu.
Z rozmowy, przeplatanej gęsto wulgaryzmami, wynika, że metoda "na ślub" nie jest skuteczna. "K..., powiedzieli nam - »to nie jest opcja (by dostać pozwolenie na wyjazd do domu-PAP)«" - mówi głos na nagraniu. Wyjazd może nastąpić tylko w trzech przypadkach: "ranny, zabity albo jak będzie oficjalne wycofanie (wojsk), albo śmierć bliskich krewnych" - skarży się mężczyzna. "Wszyscy próbują tutaj wszystkich możliwych sposobów, ale nie ma opcji" - podsumowuje.
Ukraiński wywiad: rodziny poległych i zaginionych marynarzy z krążownika Moskwa są zmuszane do milczenia
Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (HUR) poinformował we wtorek, że krewni zabitych i zaginionych członków załogi krążownika Moskwa są zmuszani do milczenia.
Napięcie wśród krewnych Rosjan, którzy 14 kwietnia zginęli na zatopionym krążowniku Moskwa, wciąż narasta. Żeby poprawić ich stan psychiczny opiekuje się nimi specjalna grupa psychologów, lekarzy i prawników - napisał HUR.
Jednak według danych ukraińskiego wywiadu podstawowym celem tej grupy jest uniemożliwienie wycieku informacji o marynarzach, którzy zostali zabici lub zaginęli bez wieści. Krewni ofiar są namawiani, by z nikim nie rozmawiali o swoich synach i mężach, którzy służyli na krążowniku. Są zastraszani, że gdyby nie dostosowali się do tych sugestii, nie otrzymają odszkodowań i zostaną wobec nich wszczęte postępowania karne.
14 kwietnia bieżącego roku ukraińskie wojsko zatopiło okręt flagowy Floty Czarnomorskiej Moskwa. Okręt zatonął na skutek uderzenia dwiema ukraińskimi rakietami przeciwokrętowymi Neptun. Był to pierwszy krążownik utracony przez Rosję od 1941 roku. W mediach pojawiły się informacje, że jedną z przyczyn tak skutecznego ataku i w konsekwencji zatonięcia okrętu była wszechobecna w Rosji korupcja, na skutek której remonty krążownika były przeprowadzane w nienależyty sposób.
Admirał marynarki wojennej USA: Rosja obawia się starcia z flotą NATO, która miałaby eskortować ukraińskie zboże
Rosyjskie okręty wycofują się z ukraińskiego wybrzeża na Morzu Czarnym, obawiając się starcia z flotą NATO, która miałaby zapewnić eskortę dla statków przewożących zboże z Ukrainy - poinformował we wtorek włoski dziennik "Il Messaggero", cytując byłego naczelnego dowódcę wojsk NATO w Europie, admirała Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych Jamesa Stavridisa.
Jego zdaniem Morze Czarne będzie "nowym frontem" na wojnie rosyjsko-ukraińskiej, na którym w walkę mogą zostać zaangażowani zachodni sojusznicy, którzy będą eskortować dostawy zboża z oblężonego kraju.
Stavridis dodał, że rosyjskie okręty wojenne "dominują w północnej części Morza Czarnego". Jak wyjaśnił, Rosjanie blokują tam ukraińskie wybrzeże, nie dopuszczając do eksportu zboża, ważne dla ukraińskiej gospodarki i absolutnie niezbędnego dla światowych dostaw żywności.
"Myślę, że w ten konflikt będzie zaangażowana eskorta kontenerowców ochraniających statki płynące po zboże do Odessy i ze zbożem z niej wypływające" - ocenił Stavridis, cytowany przez "Il Messaggero".
Dodał, że misja zostanie przeprowadzona przez ONZ, Stany Zjednoczone i ich sojuszników, powtarzając po raz kolejny, że może ona jednak stworzyć "nowy front na tej wojnie".
W zeszłym miesiącu doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko, cytowany przez "Il Messaggero", napisał, że "skuteczna walka Ukraińców przekonała (Stany Zjednoczone) do przygotowania planu odblokowania portów. Trwają dyskusje na temat dostaw potężnej broni przeciwokrętowej".
To samo potwierdził również minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba, który mówił o misji NATO, nad którą pracują także ukraińscy urzędnicy, polegającej na transporcie zboża z Ukrainy. Miałaby ona ominąć rosyjskie blokady - przypomniał włoski dziennik.
Ukraińska marynarka wojenna poinformowała, że około 30 rosyjskich okrętów nawodnych i podwodnych nadal blokuje ruch statków cywilnych z ukraińskich portów. Rosyjskie okręty oddaliły się jednak o ponad 100 km od ukraińskiego wybrzeża, co wedle strony ukraińskiej było spowodowane atakiem ukraińskich sił z wykorzystaniem rakiet i dronów.
Białoruska armia rozpoczęła ćwiczenia z "przechodzenia z czasu pokoju na czas wojny"
W siłach zbrojnych Białorusi rozpoczęły się zajęcia z gotowości bojowej, przewidziano szkolenia dotyczące "organizowanego prowadzenia działań dotyczących przechodzenia z czasu pokoju na czas wojny" - podało we wtorek ministerstwo obrony w Mińsku.
Państwowa agencja BiełTA poinformowała, że zajęcia rozpoczęły się po kolejnym poborze do służby i przyswojeniu przez poborowych podstawowego przygotowania wojskowego. Zajęcia z gotowości bojowej "są ogółem nastawione" na przeprowadzanie szkoleń "ze wszystkimi kategoriami żołnierzy, oddziałami, jednostkami i zgrupowaniami" w zakresie "zorganizowanego prowadzenia działań dotyczących przechodzenia z czasu pokoju na czas wojny" - podaje BiełTA.
Informacje te zbiegają się z ocenami Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy o utrzymującym się zagrożeniu w trwającej wojnie, rozpoczętej przez Rosję, z kierunku białoruskiego. Na obszarze północnej Ukrainy w regionach graniczących z Białorusią utrzymuje się groźba ataków rakietowych i powietrznych z terytorium Białorusi - ocenił sztab w raporcie we wtorek rano.
Według ukraińskiego Sztabu Generalnego liczebność armii Białorusi zwiększy się do 80 tys. osób. Będzie to następstwem utworzenia na południu Białorusi nowego dowództwa operacyjnego, co Mińsk zapowiedział pod koniec maja. Oznaczałoby to, że armia Białorusi zwiększy się niemal dwukrotnie, z obecnych 45 tys. żołnierzy. W rezerwie - według danych rankingu Global Firepower - znajduje się 300 tys. osób.
6 czerwca ukraiński Sztab Generalny ostrzegał, że na Białorusi przy granicy z Ukrainą wciąż stacjonuje część rosyjskich pododdziałów, posiadających na uzbrojeniu kompleksy rakietowe Iskander-M, wyrzutnie Pancyr-S1, systemy obrony powietrznej S-400 i samoloty bojowe. 10 maja szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Białorusi gen. Wiktar Hulewicz poinformował o wzmocnieniu wojsk m.in. na kierunku południowym, a więc przy granicy z Ukrainą. Rozmieszczono tam siły operacji specjalnych.
Ukraiński ekspert wojskowy Ołeh Żdanow oceniał niedawno na łamach portalu NV.UA, że Białoruś mogłaby wystawić około 20-25 tys. żołnierzy, którzy dołączyliby do inwazji rosyjskiej na Ukrainę. "Zdajemy sobie sprawę, nie wykluczamy takiej możliwości, że (Władimir) Putin może przydusić (Alaksandra) Łukaszenkę i ten wyda rozkaz ofensywy armii białoruskiej na Ukrainę" - pisał Żdanow. Zastrzegł przy tym, że zarówno społeczeństwo, jak i armia na Białorusi nie chce udziału w wojnie przeciw Ukrainie.
Od początku inwazji rosyjskiej powraca pytanie o możliwość bezpośredniego włączenia się wojsk Białorusi do działań zbrojnych przeciwko Ukrainie. Ukraiński wywiad wojskowy informował, że walka taka jest w armii Białorusi niepopularna. Są natomiast przypadki dobrowolnego podpisywania przez żołnierzy białoruskich kontraktów z rosyjskimi firmami najemniczymi - głównie z powodów finansowych.
Enerhoatom: nie zapraszaliśmy Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej do okupowanej elektrowni, szef agencji kłamie
Nie zapraszaliśmy Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) do zaporoskiej elektrowni okupowanej przez Rosjan. MAEA chce zaakceptować rosyjskie działania na terenie siłowni, a szef Agencji, kłamie, twierdząc, że go zaprosiliśmy - przekazał państwowy ukraiński koncern Enerhoatom we wtorek na Telegramie.
W poniedziałek szef MAEA Rafael Grossi przekazał, że Agencja pracuje nad organizacją międzynarodowej misji ekspertów, którzy mieliby udać się do zaporoskiej elektrowni. Grossi dodał, że decyzja o wysłaniu ekspertów do ukraińskiej siłowni została podjęta na prośbę władz w Kijowie.
"Uznajemy tę wiadomość od szefa MAEA za kolejną próbę dostania się do elektrowni w jakikolwiek sposób, aby dokonać legitymizacji obecności w niej okupantów i faktycznie zaakceptować wszystkie ich działania" - napisano.
Enerhoatom stwierdził, że Grossi "znowu kłamie". Jak podkreślono w komunikacie, strona ukraińska nie zaprosiła Grossiego do zaporoskiej elektrowni, a wcześniej odmówiła mu takiej wizyty. Odwiedzenie siłowni będzie możliwe jedynie, gdy Ukraina przejmie nad nią z powrotem kontrolę - przekazano.
Według informacji Enerhoatomu, około stu osób decyzyjnych w MAEA to Rosjanie, a zastępca Grossiego Michaił Czudakow także jest obywatelem Rosji.
Enerhoatom przekazał także, że zapowiedziana przez międzynarodową agencję wizyta Grossiego miała się wiązać z zaprzestaniem transmisji danych z elektrowni do MAEA dotyczących stanu materiałów jądrowych.
"Właściwie »utratę łączności« między Zaporoską Elektrownią Jądrową a MAEA spowodowały działania rosyjskich okupantów, którzy odłączyli ukraińskiego operatora Vodafone w Enerhodarze, z którym MAEA ma podpisaną umowę na transfer danych (...) Informacje są przechowywane na serwerze i zostaną przesłane po ponownym podłączeniu Vodafone" - napisano.
Zaporoska Elektrownia Atomowa w Enerhodarze w obwodzie zaporoskim na południowym wschodzie Ukrainy, największa tego typu w Europie i trzecia na świecie, została zajęta przez wojska rosyjskie na początku marca. Obecnie stacjonuje tam ok. 500 Rosjan, są tam także materiały wybuchowe i artyleria ciężka.
"NYT": zaawansowana broń dociera na Ukrainę szybciej niż wiedza, jak jej używać
Od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji państwa NATO zaopatrują Ukrainę w zaawansowaną broń, której obsługa przez ukraińskich żołnierzy okazała się jednak poważnym i stale narastającym problemem - podał w poniedziałek "New York Times".
Amerykański dziennik przywołał historię walczącego na południu Ukrainy młodszego sierżanta Dmytro Pisanka, którego oddział otrzymał w ostatnich dniach laserowy dalmierz ułatwiający artylerii celowanie. "To jak otrzymanie iPhone'a 13 tylko po to, by z niego dzwonić" - powiedział żołnierz, zaznaczając, że nikt w zespole nie wie, jak korzystać z zaawansowanego technologicznie urządzenia.
"Kilku żołnierzy nauczyło się jego obsługi, ale później zostali rozmieszczeni na inne fragmenty frontu" - podała gazeta. "Ucząc się, próbowałem czytać napisane po angielsku instrukcje z Google tłumaczem" - przyznał Pisanka.
"Ukraińskie władze wielokrotnie apelowały o dostarczanie zachodnich zaawansowanych technologii wojskowych, jednak równie ważne jest zapewnienie ukraińskim żołnierzom szkoleń z ich obsługi. Analitycy zwracają uwagę, że błąd ten może doprowadzić do tego, co zaobserwowano w Afganistanie, gdzie dostarczone uzbrojenie nie mogło zostać wykorzystane, bo wycofano wsparcie logistyczne" - ocenił "NYT".
Jak przypomniała gazeta, USA wraz z partnerami z NATO przez lata poprzedzające rosyjską inwazję szkoliły ukraińskie wojsko z wykorzystania zachodniego uzbrojenia, jednak nie uwzględniono w tym szkoleniu niektórych z najbardziej zaawansowanych technologicznie rodzajów broni dostarczanych obecnie. "Od 2015 roku w okolicy Lwowa Amerykanie wyszkolili ponad 27 tys. ukraińskich żołnierzy, w momencie rosyjskiej inwazji na Ukrainie przebywało ponad 150 amerykańskich doradców, jednak zostali natychmiast wycofani" - podał "NYT".
"By uniknąć bezpośredniej konfrontacji z Rosją, administracja prezydenta Joe Bidena odmówiła wysłania na Ukrainę doradców, by szkolić armię w obsłudze dostarczanego sprzętu i zamiast tego treningi przeprowadza się poza granicami kraju" - podał dziennik.
"Często, m.in. w przypadku używania ręcznych wyrzutni przeciwpancernych NLAW, żołnierze uczyli się z materiałów video i praktyki" - powiedział sierżant Andrij Mykyta. Sam Mykyta przeszedł tuż przed rosyjską inwazją trening z obsługi brytyjskiej wyrzutni NLAW i obecnie na własną rękę szkoli używających jej żołnierzy. "Są jednak bronie, których nie da się używać intuicyjnie i potrzebujemy profesjonalnych treningów" - zaznaczył.
Sztab Generalny: Rosjanie stracili w wojnie ponad 31,3 tys. żołnierzy
Wojska Rosji straciły od 24 lutego, gdy rozpoczęły inwazję na Ukrainę, około 31 360 żołnierzy, a także 1390 czołgów i 694 systemy artyleryjskie - podał we wtorek w komunikacie na Facebooku Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
W porównaniu z danymi z poniedziałku straty osobowe przeciwnika wzrosły o 110 żołnierzy - twierdzi sztab.
Z komunikatu wynika, że w ciągu minionej doby liczba zniszczonych czołgów rosyjskich wzrosła o cztery, do 1390. Rosja straciła także dalszych 16 bojowych pojazdów opancerzonych (łącznie - 3416) i cztery systemy artyleryjskie (od początku inwazji - 694).
W ciągu minionej doby siły ukraińskie strąciły jeden samolot, jeden śmigłowiec i dwa drony rosyjskie. Zniszczyły też dziesięć samochodów wojskowych. Tym samym liczba zniszczonych rosyjskich samochodów i cystern od początku wojny wzrosła do 2405.
Sztab: Białoruś zwiększy swoje siły zbrojne do 80 tys. osób
Poprzez tworzenie Południowego Dowództwa Operacyjnego Siły Zbrojne Białorusi zwiększą się do 80 tys. osób - poinformował we wtorkowym komunikacie Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
Ukraiński sztab zaznaczył, że na obszarze Wołynia i Polesia na północy Ukrainy utrzymuje się groźba ataków rakietowych i powietrznych z terytorium sąsiedniej Białorusi.
Pod koniec maja, w ramach reorganizacji białoruskiej armii, Alaksandr Łukaszenka podjął decyzję o utworzeniu w południowych obwodach kraju nowego dowództwa operacyjnego. Obecnie w Siłach Zbrojnych Białorusi służy 45 tys. żołnierzy, w rezerwie - według danych rankingu Global Firepower - znajduje się natomiast 300 tys. osób.
Nie ustają walki w Siewierodoniecku. "Nasi żołnierze zadają straty przeciwnikowi"
W Siewierodoniecku, ostatnim większym bastionie sił ukraińskich w obwodzie ługańskim, wciąż trwają walki. Rosjanie kontynuują szturm na to miasto - podał w komunikacie we wtorek rano Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
"Wróg nadal szturmuje Siewierodonieck, trwają działania bojowe. Nasi żołnierze zadają straty przeciwnikowi" - głosi komunikat sztabu opublikowany na oficjalnym Facebooku.
Sztab informuje, że wojska ukraińskie odparły przeciwnika w kilku miejscach w Donbasie na kierunku Bachmutu, w rejonie miejscowości: Nahirne, Berestowe, Krynyczne, Roty. Rosjanie przemieszczają swoje oddziały na kierunkach Popasnej i Mykołajiwki.
Na innym odcinku frontu w Donbasie wojska rosyjskie próbują kontynuować ofensywę w kierunku Iziumu i Słowiańska. W szczególności usiłują przedrzeć się w kierunku miejscowości Dowheńke i Dołyna.
Poza Donbasem, na wschodzie Ukrainy w rejonie Charkowa wojska rosyjskie koncentrują się na utrzymaniu zajętych odcinków i rejonów przy granicy na północ od Charkowa, jak również na powstrzymywaniu sił ukraińskich - ocenia sztab.
Na południu, na Morzu Czarnym, Rosja utrzymuje w gotowości do użycia trzy jednostki morskie przenoszące pociski manewrujące Kalibr.
Emerytowany generał Sił Powietrznych USA: Wojna na Ukrainie pokazała, że kluczowym elementem współczesnych konfliktów są drony
Drony i inne bezzałogowe systemy pełnią bardzo ważną rolę w wojnie na Ukrainie, po części wbrew oczekiwaniom ekspertów - mówi w rozmowie z PAP David Deptula, emerytowany generał Sił Powietrznych USA. Jak dodał, Ameryka powinna przekazać wycofywane ze służby drony Ukrainie, co znacznie zwiększyłoby jej zdolności militarne.
Trwająca od ponad 100 dni wojna na Ukrainie jest pierwszą, w której obie strony konfliktu używają bezzałogowych statków powietrznych na tak dużą skalę. Już na początku wojny tureckie Bayraktary TB2 stały się ukraińskim symbolem walki i postrachem rosyjskich wojsk. Na ich cześć powstały nawet piosenki i nadawano ukraińskim dzieciom imiona.
Po stronie rosyjskiej intensywnie używane - i zestrzeliwane - są zwiadowcze Orlany-10 i uzbrojone Oriony. Obie strony, zwłaszcza Ukraina, mocno korzystają też z dronów komercyjnych, zarówno do rozpoznania, jak i zrzucania zaimprowizowanych granatów i małych bomb.
Jak przyznaje w rozmowie z PAP gen. David Deptula, dziekan think-tanku Mitchell Institute for Aerospace Studies, tak duża rola bezzałogowych platform w obecnej wojnie była pewnym zaskoczeniem dla części ekspertów, którzy spodziewali się, że drony zostaną w dużej mierze zneutralizowane przez systemy zagłuszające i obronę powietrzną.
"Myślę, że wiele osób jest zaskoczonych, zwłaszcza tym, że drony po obu stronach nie są zestrzeliwane tak często, jak się tego spodziewano i że mają znaczący wpływ na walkę" - mówi ekspert. Jak dodaje, zwłaszcza po stronie ukraińskiej szczególnie przydatne okazały się Bayraktary TB2, dając ukraińskim wojskom potrzebny przegląd sytuacyjny i umożliwiają lepsze kierowanie ogniem artyleryjskim, a także dają siłę ognia.
"Bezzałogowe statki powietrzne są kluczowym narzędziem, bo pozwalają na zbieranie ważnych danych i na rozpoznanie, jednocześnie pozwalając na precyzyjne uderzenia - i to wszystko w jednej platformie, co daje duże korzyści" - mówi Deptula. Jak przyznaje, jednym ograniczeniem tureckich Bayraktarów jest stosunkowo niewielki potencjał, jeśli chodzi o przenoszoną amunicję.
Jak dodaje, znacznie większe zdolności oferowałyby drony amerykańskie, MQ-1 Grey Eagle i MQ-9 Reaper. Według doniesień Reuters, pierwsze z tych maszyn mogą wkrótce trafić na Ukrainę.
"One mają cztery razy większy ładunek i 12 razy większy zasięg, mogą lecieć przez całą Ukrainę i pozostać w powietrzu przez cały dzień, a nie przez kilka godzin" - mówi generał. "Mam nadzieję, że wkrótce te maszyny trafią na Ukrainę, bo ten plan był rozważany przez Pentagon od wielu tygodni" - dodaje.
Według Deptuly, przewidziane cztery sztuki MQ-1 powinny być dopiero początkiem, pozwalającym na zaznajomienie się ukraińskich sił z tymi dronami.
"Stany Zjednoczone w ostatnich kilku latach wycofały ze służby ponad 200 MQ-1 i teraz one siedzą w magazynach i zbierają kurz. Nie ma powodu, by nie przekazać ich Ukrainie" - twierdzi ekspert.
Jak dotąd USA przekazały Ukrainie szereg innych, mniejszych bezzałogowców, drony zwiadowcze Puma, a także amunicję krążącą (tzw. drony-kamikaze) Switchblade oraz kompletnie nowe, Phoenix Ghost. Ukraińcy dysponują też własnymi dronami zwiadowczymi Łełeka oraz pozyskanymi jeszcze przed wojną polskimi dronami-kamikaze Warmate. Do tego Pentagon przekazał też bezzałogowe łodzie służące do obrony wybrzeża. Po stronie rosyjskiej rolę Switchblade'ów spełnia amunicja krążąca KUB-BLA produkowana przez Grupę Kałasznikowa.
"Rosjanie używają swoich systemów do tych samych celów, ale jak dotąd, podobnie jak na innych polach, niezbyt dobrze wykorzystują, zarówno na poziomie operacyjnym, jak i taktycznym" - ocenia Deptula.
Jak dodaje, to samo można powiedzieć o całości kampanii Rosjan w powietrzu. Zdaniem generała, największym zaskoczeniem obecnej wojny jest fakt, że Rosjanie nie uzyskali panowania nad ukraińskim niebem. Ocenia, że jest to zarówno efekt słabego sprawowania się rosyjskich sił powietrznych, jak i nadspodziewanie dobrej postawy ukraińskich lotników i obrony powietrznej.
"Z perspektywy czasu, to nie powinna być niespodzianka, bo jeśli spojrzymy na rosyjską historię, ich wojsko było zawsze głównie armią lądową i nigdy nie używało lotnictwa jako strategicznego elementu w osiąganiu swoich celów" - analizuje generał. Dodaje, że widać to m.in. w braku koordynacji działań wojsk lądowych i powietrznych. Według eksperta, choć Rosja intensywnie używała sił powietrznych bombardując syryjskie miasta, działały w diametralnie innych warunkach i niekontestowanej przestrzeni powietrznej.
"Ta słabość rosyjskich sił jest fundamentalna i leży w ich doktrynie i historii. A to oznacza, że nie da się tego szybko naprawić. To dobra wiadomość i powinniśmy to wykorzystać" - mówi Deptula. Jak uważa, z tej wojny wnioski powinny także wyciągnąć Stany Zjednoczone i ich sojusznicy, pamiętając by nie zaniedbywać sił powietrznych, jego zdaniem obecnie najbardziej zaniedbywanych jeśli chodzi o liczbę sprzętu.
"Stany Zjednoczone mają obecnie najstarsze, najmniejsze i najmniej gotowe siły powietrzne w swojej historii. Jesteśmy o ponad połowę mniejsi, niż kiedy wygraliśmy ostatni duży regionalny konflikt, operację Pustynna Burza w 1991. Musimy więc poważnie podejść do finansowania naszych sił, jeśli mamy spełniać zamierzone cele" - konkluduje ekspert.
Ołena Zełenska: 60 proc. Ukraińców potrzebuje pomocy psychologicznej
Wojna sprawia, że co najmniej 60 proc. obywateli Ukrainy potrzebuje pomocy psychologicznej, 44 proc. Ukraińców wojna zmusiła do rozłąki z rodziną - oceniła Ołena Zełenska, małżonka prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, cytowana we wtorek przez Interfax-Ukraina.
"Oto niektóre dane dotyczące skutków agresji rosyjskiej. 40 tys. przypadków, gdy obywatele Ukrainy zostali zabici bądź ranni. 3 mln ludzi jest na obszarach okupowanych, ponad 8 mln zostało uchodźcami wewnętrznymi. 6 mln Ukraińców musiało wyjechać za granicę. 44 proc. naszych obywateli rozłączyło się z rodziną. 50 proc. Ukraińców ocenia swój stan psychologiczny jako bardzo napięty" - poinformowała ukraińska pierwsza dama w komunikacie na serwisie Telegram.
Dodała następnie: "to wszystko są jasne zalecenia o potrzebie pomocy psychologicznej. Według szacunków ministerstwa zdrowia potrzebuje jej teraz co najmniej 60 proc. Ukraińców".
"Psycholodzy mówią, że wojna, nawet po tym, gdy zakończy się naszym zwycięstwem, będzie wpływać na psychikę co najmniej przez kolejne siedem do dziesięciu lat. Wielkim sukcesem, do którego powinniśmy dążyć, będzie skrócenie tego czasu lub też złagodzenie skutków" - napisała Ołena Zełenska. Należy to zrobić "dla naszych obywateli, którzy tak wiele przeżyli" - podsumowała.
Zełenski o walkach w Siewierodoniecku: Nasi żołnierze nie ustępują
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział w nagraniu wideo w poniedziałek późnym wieczorem, że ukraińscy żołnierze nie ustępują ze swych pozycji w ogarniętym walkami Siewierodoniecku w obwodzie ługańskim na wschodzie kraju.
"Nasi bohaterowie nie ustępują w Siewierodoniecku. W mieście toczą się zacięte walki uliczne" - stwierdził Zełenski.
Odnosząc się do sytuacji w Donbasie, w przemysłowym regionie, w którym leży Siewierodonieck, powiedział: "Ukraiński Donbas się trzyma, trzyma się mocno!"
"Główne wysiłki wroga skupiają się" na próbie całkowitego zajęcia tego ośrodka przemysłowego - podała w poniedziałek wieczorem ukraińska armia.
"Nasi żołnierze zachowują kontrolę nad Siewierodonieckiem, walki trwają w jego wschodniej części" – dodał w swoim komunikacie Sztab Generalny armii Ukrainy.
Media: w okupowanym Berdiańsku billboardy z okazji Dnia Rosji
W okupowanym Berdiańsku na południu Ukrainy zawieszono billboardy z okazji obchodzonego 12 czerwca rosyjskiego państwowego święta - Dnia Rosji - informuje w poniedziałek ukraińska redakcja Radia Swoboda.
W mieście zawieszono billboardy z rosyjskimi flagami i napisem - "Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Rosji". Radio Swoboda publikuje zdjęcia z Berdiańska.
Mieszkańcy informują, że to nie pierwsze rosyjskie święto, które okupacyjne władze narzucają ludności. 6 czerwca np. ogłoszono świętowanie dnia języka rosyjskiego.
Berdiańsk jest pod rosyjską okupacją od 27 lutego.