Dane z gospodarki przedstawione w tym tygodniu nie mogą napawać optymizmem. Inflacja w Wielkiej Brytanii oraz krajach strefy euro znalazła się na poziomie zagrażającym stabilnemu wzrostowi gospodarki. Inflacja producencka w Niemczech okazała się wyższa od oczekiwań analityków, co oznacza pogłębienie problemu rosnących kosztów w przedsiębiorstwach.
Dane dotyczące amerykańskiego rynku nieruchomości pokazały, że dno kryzysu jest jeszcze odległą perspektywą. Ponadto sektor przemysłowy największej gospodarki świata wysyła niepokojące sygnały. Mocnym rozczarowaniem okazały się publikacje indeksów koniunktury w regionie Nowego Jorku oraz Filadelfii.
Rynek pracy również nie prezentuje się w dobrym świetle. Chociaż bezrobocie w Wielkiej Brytanii zmalało w marcu, to w kwietniu wzrosła liczba wniosków o pomoc dla bezrobotnych. Sytuacja zatrudnieniowa w Stanach Zjednoczonych także ulega konsekwentnemu pogorszeniu. Liczba wniosków o pomoc socjalną zmalała w ubiegłym tygodniu o 29 tys. Jednakże pozostając na poziomie przekraczającym 400 tys., nie rokuje nadziei na szybki wzrost zatrudnienia.
Japońska gospodarka weszła w fazę recesji, notując kolejny z rzędu spadek kwartalnego produktu krajowego brutto. W pierwszym kwartale gospodarka skurczyła się o 0,9 proc. przy oczekiwaniach na poziomie -0,5 proc. Drastycznie spadła produkcja przemysłowa, której wartość zmalała o 15,5 proc.
Mimo danych świadczących o rosnących problemach światowej gospodarki na rynkach przeważa pozytywny sentyment. Ta sytuacja znajduje odzwierciedlenie we wzrostach giełdowych indeksów oraz wyższych cenach surowców energetycznych. Ponadto euro od początku tygodnia konsekwentnie odrabia straty wobec dolara. Osłabienie amerykańskiej waluty wywiera pozytywny wpływ na ceny surowców.
Wzrost cen ropy jest pochodną spadków zapasów w Stanach Zjednoczonych. Zmniejszenie poziomu rezerw to wynik spadku dostaw do Cushing, wywołanych uszkodzeniem rurociągu transportującego ropę naftową z kanadyjskiej prowincji Alberta. Ponadto przerwy w dostawach energii elektrycznej w Chinach sprawiają, że przedsiębiorstwa produkują prąd przy pomocy paliwowych generatorów. Tym samym rośnie zapotrzebowanie na ropę naftową w Państwie Środka.
Cena ropy naftowej w Nowym Jorku rosła o 0,9 proc. do 99,84 dolarów. O poranku za baryłkę surowca płacono 100,70 dolara. Czarny surowiec drożał o 0,6 proc. w Londynie do 112,09 dolarów.
P.L.