PKO BP oferuje zarówno otwarty, jak i zamknięty rachunek powierniczy. Trafiają na nie pieniądze osób finansujących budowę mieszkań i domów. W przypadku rachunku otwartego bank wypłacałby pieniądze wykonawcy w miarę postępu robót, po skontrolowaniu czy zgadza się to z harmonogramem robót zapisanych w umowie.
Rachunek zamknięty nie daje spółdzielni czy deweloperowi prawa do korzystania ze środków w trakcie budowy. Pieniądze pod banku otrzyma dopiero po przekazaniu mieszkań inwestorom.
Założenie otwartego rachunku ma kosztować 4,5 tys. zł, a zamkniętego 3,6 tys. Środki ulokowane na rachunkach będą oprocentowane, odpowiednio 1,2 proc. i 3 proc. w skali roku ( dane na dziś). Bank nie będzie pobierał żadnych innych opłat i prowizji.
PKO BP liczy, że rachunek powierniczy spotka się z zainteresowaniem ze strony deweloperów. Jednak jak dotąd nie wykazują oni entuzjazmu tą ofertą. W BZ WBK, które od roku ma taką ofertę, skorzystało z niej zaledwie kilkunastu deweloperów.
Jacek Bielecki, dyrektor Polskiego Związku Fimr Deweloperskich twierdzi, że to nie firmy, ale ich klienci nie chcą korzystać z rachunku otwartego. Powodem są koszty. Klient musi płacić choć i tak nie ma gwarancji, że dostanie finansowane przez siebie mieszkanie. Bank bowiem nie jest w stanie zapobiec bankructwu dewelopera. Bielecki uważa, że 100 proc. bezpieczeństwo klientom spółdzielni czy firmy deweloperskiej dawałby rachunek zamknięty. Problem w tym, że deweloperzy obawiaja się zamkniętych rachunków powierniczych. Dlaczego? Musieliby zostać poddani drobiazgowej kontroli, a ponadto mało który z deweloperów mógłby liczyć na kredyt budowlany, konieczny w przypadku rachunku powierniczego,
Bezpieczeństwo inwestorów miał rozwiązać ustawa, ale projekt ten z powodu sporu z ministerstwem sprawiedliwości dotyczącej kwestii upadłości, utknął w urzędniczych szufladach. Ustawa miała dopuszczać upadłość deweloperów dużo wcześniej niż obecnie. Co więcej, z masy upadłościowej miał być wydzielony obiekt objęty rachunkiem powierniczym, który chroniłby inwestorów przed startami. Syndyk musiałby kontynuować inwestycję.
J.B.






















































