Od dłuższego czasu trwa debata w przestrzeni publicznej na temat dalszego funkcjonowania podatku od zysków kapitałowych, a raczej potrzeby jego zniesienia. Z tematem powraca rzecznik praw obywatelskich, Marcin Wiącek, który napisał lisy do minister finansów Magdaleny Rzeczkowskiej.


Podatek Belki jest solą w oku inwestorów i osób oszczędzających. Od dawna postuluje się jego zniesienie, ale rząd jest nieugięty.
W liście rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek prosi minister finansów Magdalenę Rzeczkowską o stanowisko co do zasadności likwidacji podatku Belki, ewentualnie ograniczenia jego zakresu lub obniżenia stawki tego podatku. Pyta też o ocenę zasadności opodatkowania zysków kapitałowych w przypadku obywateli w związku z szybującą inflacją.
Przeczytaj także
RPO zwraca uwagę na tę sprawę w związku ze skargami obywateli oraz pytaniami mediów. „Skarżący podkreślają, że podatek Belki wpływa negatywnie nie tylko na chęć oszczędzania i gromadzenia kapitału - zwłaszcza na lokatach i kontach oszczędnościowych - ale także na chęć inwestowania” – czytamy w liście.
Problem dotyczy głównie mniej zamożnych obywateli. Wskazują oni, że „podatek Belki” pobierany jest od środków uprzednio już opodatkowanych z racji tego, że są to zwykle dochody uzyskane z pracy, emerytury czy renty. W praktyce ta danina jest postrzegana jako „kara” za oszczędzanie kapitału.
Ciężko zachęcić społeczeństwo do oszczędzania w sytuacji głęboko ujemnych realnych stóp procentowych, oprocentowania lokat lub obligacji niespełna w połowie poziomu inflacji, a do tego jeszcze pomniejszanych przez podatek Belki.
Opodatkowanie zysków kapitałowych jest istotnym obciążeniem fiskalnym dla gospodarstw domowych - wskazuje Wiącek.
„Z analizy skarg jednoznacznie wynika, że szybki wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych powoduje coraz większe zaniepokojenie obywateli. Wobec dwucyfrowej inflacji (w maju wynosiła 13,9%), przy obecnym oprocentowaniu lokat i w dobie kryzysu po pandemii Covid-19 oraz wojny w Ukrainie opodatkowanie zysków kapitałowych jest istotnym obciążeniem fiskalnym dla gospodarstw domowych” – argumentuje Wiącek.
Przypomnijmy, że „podatek Belki” wprowadzono w 2002 r. z inicjatywy ówczesnego ministra finansów Marka Belki. Miało to być rozwiązanie tymczasowe, a jest z nami do dziś.
W uzasadnieniu podatku wskazywano, że głównym celem jest zwiększenie wpływów do budżetu państwa z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych w trudnej sytuacji dochodowej państwa w latach 2001-2002. Akcentowano również, że opodatkowanie niektórych dochodów kapitałowych nie powinno spowodować zaprzestania oszczędzania.
Trybunał Konstytucyjny uznał zgodność tego podatku z konstytucyjną zasadą demokratycznego państwa prawnego oraz z zasadą równości. Według TK w trudnej sytuacji dochodowej budżetu ustawodawca był uprawniony do zniesienia dotychczasowego zwolnienia. Jego likwidacja była powrotem do zasady powszechności opodatkowania wszystkich dochodów (przychodów), obowiązującej w systemie opodatkowania dochodów uzyskiwanych przez osoby fizyczne.
Niemniej wydaje się, że zniesienie podatku Belki było korzystne nie tylko dla budżetu państwa, ale przede wszystkim dla obywateli. Część mogłoby to zachęcić do oszczędzania nie tylko w krótkim terminie, ale również z myślą o emeryturze, na którą coraz częściej rządzący radzą odkładać samodzielnie.
JM