Prezydent Kirgistanu Suronbaj Dżinbekow, który od wtorku, gdy doszło do zajęcia budynków rządowych w Biszkeku, nie pokazuje się publicznie, wydał w środę dwa oświadczenia, w których zaapelował do sił politycznych w kraju "o niewychodzenie poza ramy prawa".


"Ci, którzy chcieli otrzymać wysokie stanowiska, już osiągnęli cel" - podkreślił Dżinbekow w jednym z dwóch oświadczeń opublikowanych przez prezydenckie biuro prasowe w środę. Powinni działać na rzecz stabilizacji - zasugerował.
Szef państwa zaznaczył również, że mimo dramatycznego szturmu na tzw. Biały Dom, gdzie mieści się siedziba administracji prezydenta, nie podjął decyzji o użyciu siły wobec uczestników zajść, bo zależało mu na tym, "by nie narażać życia ludzkiego". Z tych samych powodów nie ogłosił też stanu wyjątkowego w kraju.
"Było wiele ponaglających apeli pod moim adresem, by użyć siły w stosunku do uczestników protestów. Kategorycznie jednak je odrzuciłem, gdyż w mojej ocenie doprowadziłoby to do starć ulicznych" - zaznaczył prezydent Kirgistanu.
Jak podkreśla na swojej stronie kirgiska służba BBC, Suronbaj Dżinbekow przebywa obecnie w Biszkeku, ale nikt nie zna miejsca jego pobytu. Dziennikarzom BBC udało się z nim porozmawiać w środę przez telefon.
Dżinbekow podkreślił w tej rozmowie, że jest prawomocnie wybranym prezydentem. "Wiele ode mnie jako głowy państwa zależy. Z tej racji powinienem odegrać rolę arbitra, zrobić, co w mej mocy, by ustabilizować sytuację i stworzyć grunt dla rozmów z opozycją" - oświadczył. "Jestem bardzo zaniepokojony rozwojem wydarzeń w kraju. Do czegoś takiego nie powinno było dojść" - dodał.
Według doniesień niezależnych mediów noc ze środy na czwartek w Biszkeku upłynęła spokojnie. Na ulicach miasta pojawiły się tysiące wolontariuszy wchodzących w skład straży obywatelskiej, którzy wraz z policją ochraniali budynki rządowe, instytucje publiczne, banki i supermarkety. Nie doszło do żadnych niepokojących incydentów - przekazała w czwartek Komenda Główna Policji w Biszkeku.
Obowiązki ministra spraw wewnętrznych sprawuje od 7 października szef Komendy Głównej Kursan Asanow. W momencie, gdy doszło do ataku na siedzibę prezydenta, Asanow skierował podległe mu jednostki policji do ochrony części budynków rządowych. Jednocześnie po krótkim okresie chaosu w ministerstwie spraw wewnętrznych przejął on kontrolę nad tym resortem.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej w Biszkeku dziennikarze pytali Asanowa, o podstawę prawną ogłoszenia się przez niego p.o. ministra spraw wewnętrznych. Chcieli wiedzieć, czy poprzedni minister Kaszkar Dżunuszalijew złożył dymisję.
"On (Dżunuszalijew) niczego nie uczynił, a po prostu zniknął. Wszystko zostawił i uciekł jak tchórz" - poinformował Asanow. Dodał, że dwóch wiceministrów, którzy "w ostatnich dwóch dniach się rozchorowali, już wróciło ze zwolnień i pełni obowiązki".
Na rozwój sytuacji próbuje też wpłynąć p.o. przewodniczącego Państwowego Komitetu Bezpieczeństwa Krajowego Omurbek Suwanaliew. W czwartek poinformował on o wydanym przez siebie zakazie organizowania jakichkolwiek spotkań o charakterze partyjnym w pomieszczeniach struktur siłowych. "Zabroniłem organizowania takich spotkań w Komitecie Bezpieczeństwa, siedzibie gwardii Narodowej i w ministerstwie obrony" - powiedział dziennikarzom.
Kryzys polityczny w Kirgistanie trwa od niedzieli, gdy ogłoszono rezultaty wyborów parlamentarnych, które zdaniem opozycji obfitowały w nieprawidłowości. W poniedziałek doszło do wielotysięcznego mityngu w Biszkeku. Jego uczestnicy domagali się unieważnienia niedzielnego głosowania i rozpisania nowych wyborów. We wtorek doszło do szturmu protestujących na siedzibę parlamentu i administracji prezydenckiej. Demonstranci domagali się dymisji całego gabinetu ministrów oraz prezydenta Dżinbekowa.
W środę Ludowa Rada Koordynacyjna, którą powołało do życia kilka partii opozycyjnych w Kirgistanie, oświadczyła, że przejmuje uprawnienia państwowe i rozwiązuje parlament. W szeregach opozycji doszło jednak do rozłamu.
Na fali protestów we wtorek ustąpił premier Kubatbek Boronow. Na stanowisko szefa rządu został powołany Sadyr Dżaparow, jeden z opozycyjnych polityków, którzy zostali uwolnieni z aresztu podczas powyborczych zajść.
Jednym z powodów, dla których sytuacja w Biszkeku nie wymknęła się spod kontroli, jest obecność w mieście formacji straży obywatelskiej, którą powołali do życia mieszkańcy Biszkeku pomni pogromów i grabieży, do jakich doszło w 2005 i w 2010 roku na fali niepokojów społecznych.
Sytuacja w mieście jest na tyle stabilna, że instytucje finansowe powinny wznowić działalność - ogłosił w czwartek Centralny Bank Kirgistanu. W komunikacie banku zasugerowano wprowadzenie w nich skróconego dnia pracy, trwającego od godz. 9 do 15. (PAP)
mars/ kar/arch.