Zdaniem eksperta PISM Karola Wasilewskiego, gdyby w wyborach w Stambule zwyciężył opozycyjny kandydat CHP, to może to pozwolić obalić mit, że opozycja nie wie, jak rządzić. W takim scenariuszu administracja rządowa może ograniczyć finansowe kompetencje władz samorządowych, choć to niezwykle ryzykowne - ocenia Wasilewski.


„Wybory w Stambule mają ogromne znaczenie dla tureckiej polityki wewnętrznej, ponieważ – w przypadku wygranej kandydata opozycji Ekrema Imamoglu – mogą poszerzyć opozycji pole do prowadzenia działalności, która pozwoli na zniwelowanie dość dobrze ugruntowanego w tureckiej polityce w ostatnich latach mitu, że opozycja nie wie, jak rządzić, co zniechęcało do niej część wyborców” – powiedział PAP Biznes analityk ds. Turcji PISM, Karol Wasilewski.
W jego ocenie, „wyborcy ci najczęściej powtarzali w szerszych badaniach sondażowych, że są świadomi problemów Turcji, jednak uważają, że to wciąż AKP ma najlepsze sposoby na ich rozwiązanie”.
Jak wynika z najnowszego sondażu badania opinii publicznej firmy Konda Arastirma przewaga kandydata opozycyjnej CHP nad kandydatem rządzącej AKP wynosi ok. 8 proc.
„Ewentualnej utracie Stambułu nadaje się dodatkowo wartość symboliczną, ponieważ to właśnie w tym mieście rozpoczęła się błyskotliwa kariera polityczna tureckiego prezydenta Recepa Erdogana. Nie jest jednak tak, że przegrana kandydata AKP w mieście miałaby wartość wyłącznie symboliczną – miasto stanowi klucz do utrzymania sieci klientelistycznej, którą partia rządząca i Erdogan rozbudowali w ostatnich latach” – zaznaczył Wasilewski.
W ponownej walce o fotel burmistrza Stambułu 23 czerwca stanie kandydat opozycyjnej partii CHP Ekrem Imamoglu i popierany przez rządzącą AKP Binali Yildirim.
Zwycięstwo kandydata opozycji oznaczałoby, że po kilkunastu latach sprawowania władzy w Stambule przez burmistrzów popieranych przez rządzącą AKP, z problemami 15-milionowego miasta zmagać się będzie burmistrz z nowego nadania.
Przeczytaj także
„W razie zwycięstwa kandydata opozycji już pojawiają się doniesienia, że może dojść do ograniczenie finansowych kompetencji władz samorządowych – tak, aby decyzje o przetargach powyżej określonej kwoty zapadały na poziomie centralnym, a nie lokalnym” – wskazał ekspert PISM.
W jego opinii, „to właśnie w kwestiach finansowych będzie leżał środek ciężkości strategii AKP – będzie ona zmierzała do wytworzenia takiej sytuacji ekonomicznej, w której Imamoglu nie będzie miał środków na realizację swoich obietnic i prowadzenie efektywnej polityki miejskiej”.
„To oczywiście strategia bardzo ryzykowna, głównie ze względu na ogromne znaczenie Stambułu dla tureckiego PKB” – wyjaśnił Wasilewski.
Udział Stambułu w tureckim PKB szacuje się na 30 proc.
Analityk PISM wskazał, że „w przypadku ponownie nieznacznego zwycięstwa Imamoglu, raczej nie należy zakładać, że AKP pogodzi się z porażką. Partia już wykonała drobne posunięcia, które mają zdezawuować powtórzone wybory – chodzi o krytykę przez powiązane z AKP media i konta w mediach społecznościowych decyzji Najwyższej Rady Wyborczej z początku czerwca, w ramach której uznano, że za proces wyborczy w dystryktach będą odpowiedzialne te same komisje wyborcze co w wyborach marcowych”.
Oprócz wyborów samorządowych w Stambule uwagę inwestorów, operujących na rynkach finansowych, przykuwa sprawa napięć między administracją amerykańską a turecką.
Wynikają one z zapowiedzi tureckiego resortu obrony, że w lipcu dojdzie do finalizacji transakcji zakupu rosyjskiego systemu rakietowego S-400 Triumf.
Karol Wasilewski uważa, że „jeśli Turcy nie zdecydują się na rezygnację z zakupu S-400, lub nie wypracują z USA kompromisu, który polegałby np. na odsprzedaniu baterii stronie trzeciej, Amerykanie z całą pewnością nie sprzedadzą im myśliwców F-35”.
„Bardzo prawdopodobne są sankcje na podstawie Ustawy o przeciwdziałaniu wrogom Ameryki przez sankcje (CAATSA). Co prawda, Turcy liczą jednak na przyznanie +waivera+ (wyjątku od stosowania ustawy – przyp. PAP Biznes), co jest jednak bardzo wątpliwe, ponieważ ostra polityka wobec Turcji cieszy się silnym poparciem w Kongresie” – ocenił Wasilewski.
„W najgorszym wypadku Amerykanie mogą zdecydować się na ograniczenie szerszej współpracy wojskowej z Turcją, np. odmawiając serwisowania zakupionego dotychczas uzbrojenia, i skłaniać do tego sojuszników z NATO. Co prawda, jest to scenariusz mało prawdopodobny, jednak i jego bym nie wykluczał – raptem dwa lata temu uznalibyśmy za skrajnie nieprawdopodobną samą możliwość nałożenia sankcji” – podsumował możliwe scenariusze specjalista PISM.
Karol Wasilewski podzielił się również swoimi oczekiwaniami dotyczącymi Turcji w kontekście geopolitycznym, społecznym i gospodarczym.
„W rozmowach o przyszłości Turcji często pojawia się pytanie, czy będzie zmierzała ona bardziej na Wschód czy na Zachód. Moim zdaniem, nie będzie ani tak, ani tak, a tureccy decydenci dość jasno komunikują swoje preferencje – Turcja będzie starała się być coraz bardziej niezależnym aktorem, który uparcie będzie zabiegał o utrzymywanie dobrych relacji i z partnerami zachodnimi, i wschodnimi” – prognozuje Wasilewski.
W jego ocenie, „nie będzie to oczywiście łatwe, co widać choćby po obecnych problemach w relacjach z USA, a dodatkowo polityka zagraniczna Turcji będzie sprawiała przy tym wrażenie rozchwianej, jednak obecnie nic nie wskazuje na to, aby Turcy mieli zrezygnować z prób jej prowadzenia w ten właśnie sposób”.
Przeczytaj także
Zdaniem specjalisty PISM taka polityka, „wynika m.in. z głębokiego przekonania, że Turcja – ze względu na swoje położenie geograficzne – jest aktorem, który może sobie pozwolić na zdecydowanie więcej, niż pozwalałaby jej na to jej pozycja międzynarodowa”.
„Mówiąc inaczej, Turcja jest tzw. państwem średniej rangi, a często zachowuje się, jakby była mocarstwem globalnym. To przekonanie o wyjątkowości Turcji jest podzielane przez szerokie spektrum zarówno polityków, jak i ekspertów i – prawdę mówiąc – na tę chwilę nie widzę opcji, aby w najbliższej przyszłości do władzy miałyby dojść środowiska, które oceniałyby potencjał Turcji bardziej realistycznie” – powiedział Karol Wasilewski.
Co do przyszłości gospodarki tureckiej analityk PISM zauważył, że „obecnie Turcy są zafascynowani tzw. państwowym kapitalizmem, który obserwujemy m.in. w Chinach i Rosji”.
„Jest to konsekwencja kryzysu gospodarczego z lat 2008-2009, który podał w wątpliwość aktualność modelu zachodniego, a państwowy kapitalizm jest, rzecz jasna, zabarwiony turecką specyfiką. W niektórych obszarach, np. budownictwie, wciąż jest to +turbokapitalizm+, lekceważący wszystkie pozostałe koszty, byleby gospodarcza karawana jechała dalej” – wyjaśnił Wasilewski.
maq/ tj/ asa/