REKLAMA

Polskie świeczki ruszają na podbój Ameryki

Adam Torchała2015-04-23 06:00redaktor Bankier.pl
publikacja
2015-04-23 06:00

Korona, firma z małego miasta w centralnej Polsce, rusza na podbój Ameryki. Dostarczyciel świeczek m.in. dla Ikei i Wal-Martu otworzył niedawno nową fabrykę w Stanach, która ma umożliwić spółce jeszcze szybszy rozwój.

Polskie świeczki ruszają na podbój Ameryki
Polskie świeczki ruszają na podbój Ameryki
/ Materiały dla mediów

"W Ameryce poszukujemy tylko pracowników do zakładów produkcyjnych, wszyscy inżynierowie, cały pomysł, ogrom produkcji i serce spółki nadal pozostaną w Polsce" - przekonuje Krzysztof Jabłoński, prezes Korony, który w rozmowie z Bankier.pl opowiada o przyczynach amerykańskiej inwestycji, sposobie w jaki spółka została tam przyjęta oraz konsumenckim patriotyzmie amerykanów. Jabłoński zdradza także dalsze plany Korony oraz rozwiewa wątpliwości dotyczące giełdowego debiutu spółki.

Adam Torchała, Bankier.pl: Czym zajmuje się Korona?

Krzysztof Jabłoński, prezes Korona Candles SA: Spółka zajmuje się produkcją świec dekoracyjnych. Nie mamy wprawdzie własnej marki - w sklepach nie pojawiają się świece pod nazwą „Korona” - jednak nasze produkty dostarczamy dużym sieciom takim jak Ikea czy Wal-Mart.

Krzysztof Jabłoński, prezes Korona Candles SA
Krzysztof Jabłoński, prezes Korona Candles SA (Materiały dla mediów)

Ile produkują Państwo świec w ciągu jednego dnia?

W Polsce obecnie produkujemy około 9 mln świec dziennie. Do tego dochodzą Stany Zjednoczone, które mocno teraz rozwijamy. Póki co produkujemy tam 1,5 mln świec, jednak dążymy do osiągnięcia podobnego wyniku co w Polsce. Łączny wynik zamyka się więc obecnie w 10,5 mln świec dziennie.

Jak wygląda pozycja Korony na rynku amerykańskim?

Działamy na tym rynku od kilku lat i eksportujemy tam świece z Polski. Aby wzmocnić naszą pozycję, podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu produkcji świec również na miejscu w Stanach. Przeważyły m.in. kwestie logistyczne. Żaden klient nie chce trzymać świec na magazynie, każdy woli mieć dostawę na czas. Przy dostawach z Polski spełnienie tego warunku byłoby ciężkie, ponieważ kontenery płyną kilka tygodni. To wymusiło na nas decyzję o otwarciu zakładu za oceanem.

Amerykańska fabryka wystartowała w listopadzie 2014. Obecnie pracują tam dwie linie, kolejne są w budowie. Zakładamy, że potrzebujemy jeszcze około półtora roku, aby projekt ten zaczął generować zyski. Póki co dokładamy, szkolimy, nadajemy rozpędu, taki jednak był biznes plan.

Amerykanie aż tak pokochali polskie świece?

Powiedziałbym raczej, że to my kochamy świece amerykańskie. Świeca zapachowa to wymysł marketingowców i konsumentów ze Stanów, do nas dotarł on dopiero przed 20 laty. Korona jako jedna z pierwszych firm w Europie rozpoczęła wówczas produkcję i sprzedaż tego produktu. Był to ruch obarczony sporym ryzykiem, bo w tamtych latach na Starym Kontynencie panowały świece bezzapachowe. Polacy w latach 90. pokochali jednak amerykański styl życia, a co za tym idzie i amerykańskie świece zapachowe, które w wielu domach wciąż są traktowane jako obowiązkowa część wyposażenia.

Fabryka Korony w Virginii (USA)
Fabryka Korony w Virginii (USA) (Materiały dla mediów)

Jak Korona została przyjęta w Ameryce?

Należy pamiętać, że Ameryka jest po kryzysie i powoli stara się z niego wychodzić. Mocno ucierpieli na tym m.in. konsumenci, którzy wcześniej przyzwyczajeni do dobrobytu, teraz musieli nieco zmienić styl życia. Dodatkowo pojawiło się stosunkowo duże bezrobocie. W związku z tym władze stanowe szukają inwestorów po to, aby ten problem rozwiązać. To sprawiło, że przyjęto nas bardzo otwarcie.

Jak sami Amerykanie patrzą na pracodawcę z Europy?

Myślę, że dla nich nie ma to większego znaczenia. Jest to młode, wielokulturowe społeczeństwo, które podchodzi do takich spraw na luzie. Jeżeli my oferujemy coś ponad minimalne warunki socjalne – są one tam tak naprawdę dużo niższe niż te europejskie dla pracowników unijnych – to Amerykanie są na to chętni.

Amerykańscy pracownicy są też w pewien sposób specyficzni. Za oceanem weekend jest święty. Amerykanie wolą pracować po 10 godzin przez cztery dni, piątek, sobotę i niedzielę chcą mieć jednak wolną. Dodatkowo są oni bardzo mobilni. Gdy znajdziemy odpowiadającego nam pracownika np. w odległości 1000 mil od naszej fabryki, to damy mu kontener, on wynajmie dom i się do nas przemieści. W Polsce jest z tą kwestią zdecydowanie gorzej. Ściągnięcie kogoś do Wielunia jest ogromnym wyzwaniem.

CZYTAJ DALEJ: Amerykanie zrozumieli swój błąd >>

A jak to wygląda od strony konsumenta. Czy Amerykanin widząc „Made in America” lepiej odbiera dany towar?

Amerykanie powoli przestawiają swoje myślenie. Po wielu latach w końcu zrozumieli, że masowy import nie jest najlepszym wyborem. Ogromne ilości towarów sprowadzane z Chin czy Wietnamu zniszczyły tamtejszą gospodarkę i teraz ludzie starają się to odbudować. W tym świetle nalepka „Made in America” przyciąga konsumenta. Jest nawet poprawnym politycznie kupować miejscowe produkty. Nadal jednak kluczowy jest bodziec ekonomiczny. Mimo chęci kupowania swoich towarów, Amerykanie często sięgają po prostu po towary najtańsze, a te są z importu. Sytuacja jest więc podobna jak u nas: brakuje konsekwencji.

Świeczki Korony można spotkać m.in. w sieci Ikea
Świeczki Korony można spotkać m.in. w sieci Ikea (Materiały dla mediów)

Co z sercem spółki? Gdzie będzie się ono znajdowało, gdy projekt amerykański ruszy pełną parą?

Zdecydowanie pozostanie ono w Polsce. W Ameryce poszukujemy tylko pracowników do zakładów produkcyjnych, wszyscy inżynierowie, cały pomysł i ogrom produkcji nadal pozostanie w Polsce. Nie otworzylibyśmy fabryki w Ameryce, gdyby nie baza kadrowa, którą mamy w Polsce i gdyby nie fakt, że fabryką amerykańską możemy zarządzać z Polski.

Aby to lepiej zrozumieć, warto zapoznać się ze specyfiką naszego biznesu. Świeca towarzyszy ludzkości od setek lat, jednak dzisiejsza świeca jest zupełnie inaczej produkowana niż ta sprzed lat. Proces produkcyjny jest obecnie w pełni zautomatyzowany, a przy linii produkcyjnej pracuje ledwie kilka osób. Nawet jeżeli ich stawka godzinowa jest w Stanach wyższa, to przy tak wielkiej skali produkcji i automatyzacji finalnie różnica jest niemal niedostrzegalna.

Mamy w Ameryce wprawdzie laboratorium, jednak cały rozwój produktu będzie odbywał się w Polsce. Jest to dla mnie szczególnie cenny aspekt. Polska przez wiele lat importowała ze Stanów technologię, płaciła opłaty licencyjne. Dzisiaj to polska firma będzie zza oceanu otrzymywała opłaty licencyjne za wzory, pomysły czy opłaty za nadzór. Jest to więc dokładna odwrotność tego co Amerykanie robili w Polsce przed przykładowo 20 laty.

Spółka planuje dalsze inwestycje w Polsce?

Zdecydowanie tak. W Wieluniu dysponujemy jeszcze znacznymi terenami, które póki co stoją niezagospodarowane i tylko czekają na dalsze inwestycje. Pragnę zaznaczyć, że projekt amerykański w żadnym stopniu nie ogranicza naszych planów rozwojowych w kraju. Myślę nawet, że zajdzie zależność w zupełnie innym kierunku. Dzięki Stanom możemy jeszcze mocniej przekonać do nas klientów globalnych, a więc i zwiększyć ogólną produkcję, także w Polsce.

Taki jest też nasz plan. W 2020 roku przewidujemy obroty na poziomie miliarda złotych. Dla porównania dzisiaj nasze przychody wynoszą 430 mln złotych. Taki skok będzie możliwy tylko dzięki rozwojowi w Stanach, ale także w Europie. Być może obecnie zatrudnienie w polskiej części Korony nie wzrasta, jednak jest to związane ze wspomnianą automatyzacją produkcji. Nie zwalniamy ludzi, ale też za sprawą robotów nie zatrudniamy nowych. Technologia zapewnia nam większą wydajność.

Wieluńskie tereny Korony z lotu ptaka
Wieluńskie tereny Korony z lotu ptaka (Materiały dla mediów)

Kiedy spółkę zobaczymy na giełdzie?

Póki co nie potrzebujemy kapitału. Radzimy sobie, współpracujemy z bankami i to pozwala nam rosnąć zgodnie z naszymi założeniami. Nie można jednak niczego wykluczać. Jesteśmy spółką akcyjną, spełniamy warunki stawiane debiutantom i jeżeli byśmy chcieli, to moglibyśmy pojawić się na giełdzie w ciągu kilku miesięcy. Póki co nie ma jednak takich planów i potrzeb.

Często spółki giełdowe jako uzasadnienie debiutu podają wzrost reputacji, a przez to polepszenie pozycji.

Myślę, że taka zależność nie występuje. Sądzę nawet, że jest wręcz przeciwnie. W pewnym momencie spółka musi się odkryć. Korona przykładowo nie podaje do informacji publicznej wszystkich odbiorców, ponieważ niektóre firmy po prostu nie chcą z różnych względów informować, że u nas produkują. Wchodząc na giełdę, musielibyśmy sporo tajemnic ujawnić, a to byłoby nie na rękę naszym klientom. Akcjonariusze wymagają przecież od spółek informacji, w co inwestują, dlaczego, do kogo trafiają produkty i jaka jest strategia. Z tego punktu widzenia debiut byłby dla nas po prostu niekorzystny.

Dzisiaj nie mamy takich obowiązków. Rozstrzygamy tego typu zagadnienia wedle własnych preferencji, nie musimy się nikomu z niczego tłumaczyć i możemy zapewnić pewną anonimowość naszym klientom. Jeżeli klient nie widzi przeciwwskazań, aby poinformować o tym, że produkujemy dla niego świeczki, to my z chęcią to robimy i wspominamy przykładowo o Ikei i Wal-Marcie. O reszcie jednak milczymy, co tworzy pewną anonimowość. To wbrew pozorom w naszym modelu biznesowym jest siłą i póki co nie chcemy stracić tej przewagi.

Źródło:
Adam Torchała
Adam Torchała
redaktor Bankier.pl

Redaktor zajmujący się rynkami kapitałowymi. Zdobywca tytułu Herosa Rynku Kapitałowego 2018 przyznanego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Swoją uwagę skupia głównie na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, gdzie trzyma rękę na pulsie nie tylko całego rynku, ale także poszczególnych spółek. Z uwagą śledzi również ogólnogospodarcze wydarzenia w kraju i poza jego granicami.

Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (10)

dodaj komentarz
~eerdsxa
Nastepny producent świec. rzygać się chce
~polak2
Polskie świeczki marki polo leko wchodzą nic nie bolą. Takie chasło marketingowe?za fre.
~HmHm
eksport technologii do USA, hm, hm, świece parafinowe, rozumiem ok, ale powiedzmy że nie najbardziej zaawansowanej, poziom drabiny, metalowej oczywiście
~raek
(wiadomość usunięta przez moderatora)
~Kasia
Gratuluję! Życząc dalszych spektakularnych sukcesów! Bierzmy przykład i bierzmy się do pracy!
~koko
na magazynie też nie trzymam świec, właściwie na magazynie mam tylko papę
~piotrek
Kiedyś 15 lat temu jako przedsiębiorstwo kupiłem partię swiec od korony.Bardzo fachowe podejście do klienta,niezła jakosc.jedynym mankamentem było to, że wtedy nie dostarczali wyrobów.gratuluję rozwoju.
~olek
Szacunek za przedsiębiorczość. Oby państwo Polskie nie zniszczyło tego biznesu różnymi dziwnymi regulacjami...
~ed
Widac ma facet pomysl na biznes i mu,idzie, gratulacje,do tego piekna mloda zona i zdrowie, to chyba marzenie zycia
~stebog
Gratuluję! Pan jest dobrym przykładem, że własne pomysły i zaangażowane, ale i umiejętność podejmowania decyzji przynoszą efekty. Jeszcze raz gratuluję !!!

Powiązane: Pomysł na biznes

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki