W 2013 roku w Polsce popełniono 6 tys. samobójstw – tak wynika z danych GUS-u. To blisko 2 tysiące więcej niż w 2012 roku. Dane są przerażające – największa liczba samobójstw dokonywana jest przez osoby w wieku od 30 do 49 lat. Więcej ludzi ginie z własnej ręki niż w wypadkach drogowych.



W 2013 roku na polskich drogach śmierć poniosło 3,3 tys. osób. To wciąż dużo, bo na milion mieszkańców w wypadkach samochodowych ginie 87 osób. Dla porównania w Wielkiej Brytanii jest to 29 osób, w Szwecji 42 osoby, w Niemczech 44, a w Bułgarii – 82. Średnia UE to 52 osoby.
Liczba wypadków śmiertelnych na drogach na milion mieszkańców | |
---|---|
Polska | 87 |
Szwecja | 42 |
Niemcy | 44 |
Wielka Brytania | 27 |
Bułgaria | 82 |
Średnia UE | 52 |
Źródło: Eurostat, opracowanie Bankier.pl |
Rzecz w tym, że na poprawę drogowych statystyk wydajemy miliardy złotych i rzeczywiście odnosimy na tym polu sukcesy – jeszcze w 2001 roku co roku na drogach ginęło blisko 6 tys. ludzi rocznie (145 osób na milion mieszkańców).
Zaostrzenie przepisów drogowych, bardziej zdecydowana walka z pijanymi kierowcami oraz częstsze kontrole policji to jeden z elementów składowych poprawienia bezpieczeństwa na drogach. Kolejne to wyraźna poprawa jakości sieci drogowej oraz zakup przez Polaków coraz lepszych i bezpieczniejszych samochodów.
Media co rusz informują nas o statystykach wypadków drogowych, o liczbie pijanych kierowców i działaniach policji. Tymczasem w Polsce dochodzi do cichej i całkowicie niemedialnej samobójczej eksterminacji, którą nikt za bardzo się nie przejmuje.
Polska – druga Japonia?
Polska należy do krajów o największej liczbie samobójstw w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców. Wskaźnik ten u nas wynosi 17,5. W Niemczech 12,2, a w dotkniętych kryzysem ekonomicznym Hiszpanii i Grecji odpowiednio 7,6 i 3,5. Gorzej niż u nas jest m.in. w Rosji, gdzie z własnej ręki ginie 18,5 osoby na 100 tys. mieszkańców. Na Białorusi wskaźnik ten wynosi 20,5 osoby, a w słynącej z dużej liczby samobójstw Japonii – 21,4 (w Japonii, w której mieszka 3 razy więcej ludzi niż w Polsce, co roku samobójstwo popełnia ok. 30 tys. ludzi – 5 razy więcej niż w Polsce).
Liczba samobójstw na 100 tys. mieszkańców | |
---|---|
Polska | 17,5 |
Japonia | 21,4 |
Niemcy | 12,2 |
Grecja | 3,5 |
Hiszpania | 7,6 |
Białoruś | 20,5 |
Źródło: WHO, opracowanie Bankier.pl |
W Polsce zabijają się głównie mężczyźni. W 2012 roku samobójstwo popełniło 3,5 tys. mężczyzn, a w 2013 roku 5,2 tys. Częściej samobójstwo popełniają mieszkańcy miast niż wsi – w miastach zabiło się 4 tys. osób, na wsiach 2,9 tys. Martwi rosnąca statystyka samobójstw wśród nastolatków – w zeszłym roku zabiło się 459 osób w wieku poniżej 19 lat. W tej grupie wiekowej też przeważają mężczyźni (chłopcy) – popełniają 62% samobójstw.
Zabija się więcej emerytów niż nastolatków
Samobójstwo dzieci i nastolatków to medialny temat. Jest to przykre, ale w pewnym sensie uwarunkowane burzliwym okresem dojrzewania, niedostatecznej opieki rodziców, czasem mody, etc. Dużo mniej medialne są samobójstwa seniorów – w grupie wiekowej ponad 70 lat w 2013 roku zabiło się 651 ludzi. To wzrost o 50% w stosunku do 2012 roku.
Liczba samobójstw w Polsce w latach | 2012 | 2013 |
---|---|---|
Ogółem | 4177 | 6097 |
w tym mężczyźni | 3569 | 5193 |
14 lat i mniej | 30 | 41 |
15-19 lat | 343 | 418 |
20-29 lat | 1087 | 1377 |
30-49 lat | 1947 | 2726 |
50-69 lat | 1904 | 2592 |
70 lat i więcej | 439 | 651 |
Źródło: GUS, opracowanie Bankier.pl |
Najwięcej samobójstw popełniają osoby w wieku 30-49 lat – ponad 2,7 tys. To wzrost o 42% w stosunku do 2012 roku. W grupie wiekowej 50-69 lat w 2013 roku samobójstwo popełniło 2,5 tys. ludzi – 31% więcej niż w roku ubiegłym.
Seppuku po polsku
Sznur, otrucie, skok z wysokości lub postrzał z broni palnej. Rzadziej utopienie, podcinanie żył lub spowodowanie wypadku drogowego. Zwykle w zaciszu domowym, bez świadków. Nie każdy zostawia list. Często nawet nie informują o swoich zamiarach - znikają, rodzina zgłasza zaginięcie i szybko okazuje się, że ofiara nie wyszła z mieszkania.
Trudno wskazać jednoznaczną przyczynę wzrostu liczby samobójstw. Najczęściej są to zawody miłosne i kłopoty finansowe. Bardzo często są także wynikiem choroby psychicznej np. przewlekłej depresji*.
W teorii sytuacja finansowa Polaków poprawiła się, ale nie można wykluczyć, że to pogorszenie warunków bytowych w następstwie, których np. doszło do rozpadu rodziny, ktoś targnął się na swoje życie. Temat jest delikatny i bardzo trudno wyciągać jednoznaczne wnioski.
Ile kosztują nas samobójcy?
Łatwo natomiast policzyć gospodarcze koszty depresji, którą zdiagnozowano u ok. miliona Polaków. Wiele osób nawet nie wie, że jest chora, dlatego z różnych szacunków wynika, że problem depresji dotyka ok. 1,5 mln osób. Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego obliczył, że koszty tej choroby wynoszą ok. 4 mld zł rocznie dla całej gospodarki. Są to tylko koszty utraty produktywności oraz utraconych składek na ubezpieczenia społeczne. Do tego dochodzą straty związane z fizycznym kłopotem ze zdrowiem, stratą czasu członków rodziny i inne wydatki np. związane z ochroną i pomocą choremu. W sumie łączne straty dla gospodarki mogą wynosić nawet 12 mld zł rocznie.
Samobójstwa też kosztują – tylko z tytułu świadczeń pogrzebowych rodzinom samobójców wypłacono ok. 24 mln zł. Do tego należy doliczyć koszty postępowania spadkowego, wypłaty świadczeń rentowych rodzinie (dzieciom i młodzieży uczącej się oraz wdowom). Z szacunków Bankier.pl wynika, że może to być nawet dodatkowe 100 mln zł w roku.
Kto się zabija ten robi długi
Wielki dramaturg William Szekspir napisał, że kto umiera, płaci swoje długi (Burza). Współcześni prawnicy i ekonomiści nie zgodziliby się z nim. Obecnie śmierć, a szczególnie ta wynikająca z samobójstwa to nie tylko kiepski sposób na oddłużenie, ale nawet pogorszenie ekonomicznego bytu rodziny. Rosnąca liczba ludzi, którzy decydują się na odebranie sobie życia dowodzi, że kondycja i nastroje społeczne pogarszają się. Na rozwój gospodarczy wpływ mają nie tylko obiektywne czynniki finansowe, ale także nastroje i kultura społeczna.
Być może warto rozważyć zwiększenie nacisku na pomoc potencjalnym samobójcom. Codziennie dostaję kilka dramatycznych wiadomości od załamanych osób, które z powodów finansowych i nie tylko (często nie ze swojej winy, np. na skutek choroby członka rodziny) zwracają się z prośbą o udzielenie informacji, gdzie mogą szukać realnej pomocy? Ja też nie wiem.
Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl
*Depresja jest chorobą psychiczną, która może prowadzić do śmierci.