Policjanci z warszawskiego Ursynowa zatrzymali trzyosobową grupę sprzedającą marihuanę, amfetaminę i ecstasy. Mężczyźni na telefon dowozili środki psychoaktywne do domu - powiedział w poniedziałek PAP rzecznik Komendy Rejonowej Policji Warszawa II asp. szt. Robert Koniuszy.


Według policji grupie dilerów przewodził 63-letni Adam L., mieszkaniec warszawskiej Pragi Południe. To on miał zaopatrywać w narkotyki Jacka S. (31 l.) i Arkadiusza P. (29 l.), którzy sprzedawali je na warszawskim Ursynowie z dostawą do domu.
"Mając informacje dające podstawy do zatrzymania podejrzanych, policjanci postanowili ich odwiedzić" - powiedział Koniuszy.
Do zatrzymań doszło pod koniec ubiegłego tygodnia. 63-latka policjanci zauważyli w pobliżu miejsca zamieszkania. Siedział w swoim audi z 29-letnim wspólnikiem. Podczas przeszukania auta i mieszkania Adama L. śledczy nic nie znaleźli.
"Kryminalni wiedzieli jednak, że nie mogą się mylić. Narkotyki znaleźli w komórce lokatorskiej dziko pozyskanej przez najstarszego z grupy, do której miał klucze" - tłumaczył Koniuszy.
W piwnicy natrafili na schowaną w lodówce turystycznej reklamówkę. W środku było ok. 500 torebek z narkotykami przygotowanymi do nielegalnej sprzedaży. "Policjanci zabezpieczyli również jeszcze niezważone narkotyki" - powiedział policjant.
Obaj mężczyźni zostali zatrzymani i osadzeni w policyjnym areszcie. Godzinę później na ul. Podolskiej funkcjonariusze do sprawy zatrzymali 31-latka jadącego z dostawą swoim volkswagenem polo. "Mężczyzna miał w samochodzie około 170 torebek z marihuaną, amfetaminą, ecstasy oraz innymi środkami psychoaktywnymi" - poinformował aspirant sztabowy. Oprócz narkotyków śledczy zabezpieczyli cztery telefony komórkowe oraz 3 tys. zł.
Łącznie u mężczyzn policjanci znaleźli 1,5 kg narkotyków.
Trzej podejrzani usłyszeli zarzuty posiadania znacznej ilości środków psychoaktywnych i ich sprzedaży w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. "Na wniosek policjantów i prokuratora ursynowski sąd zastosował wobec nich środki zapobiegawcze w postaci trzymiesięcznych aresztów" - dodał Koniuszy.
Za zarzucane przestępstwa może im grozić do 10 lat więzienia. (PAP)
Autor: Bartłomiej Figaj
bf/ jann/