Rząd przyjął propozycję dot. minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2022 r. w kwocie 3000 zł, minimalna stawka godzinowa dla określonych umów cywilnoprawnych wyniesie 19,60 zł.


Jak przekazał resort rozwoju, pracy i technologii w komunikacie, zgodnie z propozycją rządu projektowana kwota minimalnego wynagrodzenia za pracę wzrosłaby o 200 zł w stosunku do kwoty obowiązującej w tym roku (2 800 zł), tj. o 7,1 proc. "Minimalna stawka godzinowa dla pracujących na określonych umowach cywilnoprawnych wzrastałaby w stosunku do kwoty obowiązującej w bieżącym roku (18,30 zł) o 1,30 zł" - czytamy.
Jak wyjaśniono, propozycje te minister rozwoju, pracy i technologii z upoważnienia Rady Ministrów przekaże do negocjacji Radzie Dialogu Społecznego. Proponowane kwoty będą przedmiotem negocjacji z partnerami społecznymi. "Negocjacje powinny zakończyć się w ciągu 30 dni od dnia otrzymania propozycji" - wskazano.
Jeśli w tym terminie RDS nie uzgodni wysokości płacy minimalnej, decyzje w tym zakresie podejmie rząd. "Ustalone przez Radę Ministrów kwoty nie mogą być niższe niż zaproponowane Radzie Dialogu Społecznego do negocjacji" - stwierdzono.
Warto dodać, że po raz ostatni płaca minimalna przyjęta została w drodze konsensusu w 2010 r. Z kolei w 2020 r., w związku z pandemią, rząd wydłużył okres przedstawienia propozycji płacy minimalnej do 31 lipca, zaś RDS miała na negocjacje 10 dni.
Obecnie minimalne wynagrodzenie za pracę wynosi (od 1 stycznia 2020 r.) 2800 zł brutto, o 200 zł więcej niż w 2019 r. Minimalna stawka godzinowa dla określonych umów cywilnoprawnych wzrosła z natomiast 17 do 18,30 zł brutto.


W ostatnich latach płaca minimalna zmieniana jest raz na rok, jednak nie zawsze tak było – w latach 90., gdy inflacja była wyraźnie wyższa, minimalne wynagrodzenie zmieniano nawet co kwartał. W najnowszej historii mamy też przykład roku bez podwyżki płacy minimalnej – mowa o 2002 r., za czasów rządu Leszka Millera, - kiedy najniższe wynagrodzenie pozostało na obowiązującym już w 2001 r. poziomie 760 zł. Jak łatwo się domyślić, było to związane z sytuacją na rynku pracy – stopa bezrobocia w tym okresie sięgała blisko 20 proc.
„Trójka Kaczyńskiego” coraz bliższa
Pandemia pokrzyżowała plany obozu rządzącego, który chciał, by na koniec 2020 r. płaca minimalna wynosiła 3000 zł. Relatywnie dobra postawa polskiej gospodarki sprawia, że wizja ta staje się obecnie ponownie bardziej realna.
"Na koniec 2020 roku - czyli za kilkanaście miesięcy - minimalna pensja będzie wynosiła 3 tys. zł. (...). Na koniec 2023 roku minimalna pensja będzie wynosiła 4 tys. zł" - powiedział Jarosław Kaczyński 7 września 2019 r. na konwencji wyborczej w Lublinie. Zobowiązanie to kilka dni później potwierdził premier Mateusz Morawiecki.
Tamte zapowiedzi składano oczywiście w zupełnie innych realiach gospodarczych. Obietnica podniesienia w ciągu 4 lat płacy minimalnej z 2250 zł do 4000 zł w „starej rzeczywistości” budziła emocje głównie ze względu na swój niespotykany charakter. Formułowane wówczas prognozy wskazywały, że realizacja obietnicy PiS doprowadziłaby do tego, że płaca minimalna stanowiłaby ponad 60 proc. średniego wynagrodzenia. Byłby to rekord wśród państw OECD.
O teoretycznych i praktycznych kontrowersjach związanych z płacą minimalną (wraz z listą argumentów za i przeciw) pisaliśmy w artykule „Płaca minimalna, kontrowersje maksymalne”.
Konfederacja Lewiatan: To rozsądna propozycja
To rozsądna propozycja w okresie, gdy gospodarka wychodzi z kryzysu spowodowanego pandemią Covid-19" - oceniła organizacja. Jak wskazał doradca zarządu Konfederacji Lewiatan i przewodniczący zespołu ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych w RDS Jacek Męcina, związkowcy oczekiwali dużo wyższej podwyżki płacy minimalnej.
"Tymczasem powinna ona brać pod uwagę kondycję firm w czasie pandemii, które z trudem radzą sobie z utrzymaniem biznesu. Każdy znaczący wzrost kosztów działalności, a koszty pracy mają dla firm newralgiczne znaczenie, może oznaczać trudności z utrzymaniem zatrudnienia" - oceniał.
Dodał, że wzrost minimalnego wynagrodzenia na poziomie wynikającym ze wskaźników ustawowych jest dobrą propozycją. "Od dawna postulujemy jednak, żeby zmienić dotychczasową metodę ustalania wzrostu płacy minimalnej tak, aby była ona określana jako 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia i podwyższana automatycznie tylko do tego poziomu. Gwarancją byłby zatem poziom płacy minimalnej – 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia" - podał.
Według Męciny ewentualny dalszy wzrost w warunkach wzrostu PKB oraz zakładając rosnącą inflację, byłby już przedmiotem uzgodnień pomiędzy pracodawcami i związkami zawodowymi w Radzie Dialogu Społecznego.
MZ/ PAP