Pielęgniarki odeszły od łóżek na dwie godziny. Jak zapowiadał zarząd krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych strajk ostrzegawczy przeciwko warunkom pracy i płacy w poniedziałek obejmuje ok. 40 szpitali w całej Polsce.


Kilkaset pielęgniarek i położnych protestowało przed siedzibą Wojewody Mazowieckiego na pl. Bankowym w Warszawie. W ten sposób wyrażały sprzeciw wobec projektu nowelizacji ustawy płacowej. W ich ocenie spowoduje ona drastyczne spadki wynagrodzenia w tych grupach zawodowych.
Pielęgniarki i położne przyszły na demonstrację w białych fartuchach, większość z nich miała czepki na głowach. Przyniosły z sobą transparenty z napisami: "Godna Płaca. Po wartościowaniu pracy, a nie po uważaniu", "Posłowie, senatorowie pomóżcie zmienić złą ustawę. Uratujcie Nasze zawody".
„Jak nie stoły, to ulica”. Czerwiec pod znakiem protestów
„Jak nie stoły, to ulica” – czytamy na plakacie manifestacji w walce o przyszłość i niezależność energetyczną. Kolejne grupy zawodowe powołują komitety strajkowe i szukają sprzymierzeńców wśród organizacji pracowniczych.
Wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Longina Kaczmarska powiedziała, że minister zdrowia Adam Niedzielski projektem nowelizacji ustawy o płacach pielęgniarek "zburzył to, o co do tej pory trzech ministrów budowało – cały system wynagrodzenia".
"Chcemy, żeby było dużo więcej pielęgniarek i położnych, żeby młodzież przychodziła do zawodu (…). A jeżeli takie zapisy ustawy zostaną, to zainteresowanie zawodem absolutnie nie będzie nikogo dotyczyło, a młodzież, która wyedukuje się, wyjedzie za granicę. Bo takich niskich wynagrodzeń, jak ma nasza grupa zawodowa, w Polsce nigdzie nie ma" – powiedziała.
Prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Zofia Małas powiedziała w rozmowie z PAP, że obecnie "jest duże ryzyko, że 272 szpitale znikną z mapy Polski z powodu na braku pielęgniarek". Wyjaśniła, że w najbliższym czasie ponad 100 tys. pielęgniarek nabędzie prawa emerytalne.
"Nie ma zastępowalności w naszym zawodzie. Jest luka pokoleniowa. Żebyśmy bezpiecznie mówili o obsadach pielęgniarskich, to trzeba nam co roku 20 tys. absolwentów, a obecnie jest 5 tys. Średnia wieku pielęgniarek w 2060 r. będzie wynosiła 60 lat" – oznajmiła.
Protestujące pielęgniarki i położne przekazały list otwarty wojewodzie mazowieckiemu Konstantemu Radziwiłłowi. Podkreśliły w nim, że propozycja nowelizacji "ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych" przygotowana przez ministra zdrowia Adama Niedzielskiego i procedowana obecnie w senacie, "nie spełnia oczekiwań pracowników medycznych".
"Rząd i Sejm złymi warunkami pracy i płacy zniechęca pielęgniarki i położne do zatrudniania się w podmiotach wykonujących działalność leczniczą, pogarszając w ten sposób zarówno dostępność jak i jakość opieki zdrowotnej" – czytamy w liście.
Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł przyszedł do protestujących. Przyjął list i zwracając się od nich podkreślił, że rządy zjednoczonej prawicy od samego początku podejmują działania, które miałyby poprawić warunki pracowe i płacowe pielęgniarek i położnych oraz innych zawodów medycznych. "Wynagrodzenia w służbie zdrowia, a w szczególności wynagrodzenia pielęgniarek i położnych wzrosły w sposób, który jest absolutnie bezprecedensowy" – powiedział.
Podkreślił, że w czasie rządów zjednoczonej prawicy rozpoczął się proces wyrównywania niesprawiedliwości w zarobkach w służbie zdrowia. "Mogę zapewnić, że ten proces będzie trwał nadal. Nadal będziemy zapewniać godne wynagrodzenia w służbie zdrowia, a w szczególności pielęgniarek i położnych" - oznajmił. Protestujące krzyczały: "Kłamca, kłamca".
Longina Kaczmarska zapowiedziała kolejną akcję protestacyjną. 15 czerwca ma się odbyć demonstracja przed budynkiem parlamentu.
Protesty pielęgniarek i położnych odbyły się w poniedziałek również w innych miast
W woj. kujawsko-pomorskim akcja prowadzona była w szpitalu w powiatowym w Radziejowie.
Pielęgniarki ze szpitala w Radziejowie (Kujawsko-Pomorskie) odeszły w poniedziałek na dwie godziny od łóżek pacjentów w ramach strajku ostrzegawczego. Chorzy nie zostali jednak pozbawieni opieki, bo personel wykonuje w tym czasie swoje obowiązki rotacyjnie.
Jak zapowiadał zarząd krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych strajk ostrzegawczy przeciwko warunkom pracy i płacy w poniedziałek obejmuje ok. 40 szpitali w całej Polsce. W woj. kujawsko-pomorskim akcja prowadzona była w szpitalu w powiatowym w Radziejowie.
"Przez pandemię nie we wszystkich szpitalach w Polsce udało się +przepchnąć+ spór zbiorowy do tego etapu, aby mógł zostać rozpoczęty strajk ostrzegawczy. Nam się to udało przy współpracy z naszą dyrekcją. Mamy podpisany protokół rozbieżności i jesteśmy po mediacjach. To dało nam prawo do przeprowadzenia strajku ostrzegawczego. To nie jest tak, że my po prostu odchodzimy od łóżek pacjentów, otrzepujemy się, bo zawsze myślimy o naszych pacjentach. Jeżeli bowiem my tego nie zrobimy, to nikt tego nie zrobi. Działania rządu nie wskazują na to, że rozumieją powagę sytuacji. A za chwilę nas w Polsce po prostu zabraknie" - powiedziała PAP pielęgniarka Iwona Golon, wiceprzewodnicząca organizacji związkowej w Radziejowie.
Wskazała, że średnia wieku pielęgniarki w Polsce wynosi 53 lata, zastępowalność kadry przez młode pokolenie jest jej zdaniem "żadna".
"W tej chwili, gdyby pielęgniarki zrzekły się drugich, a niejednokrotnie trzecich etatów, to system ochrony zdrowia pada. Tak samo pracują ratownicy, lekarze czy fizjoterapeuci i diagności. (...) W naszym szpitalu pracuje na etacie 156 pielęgniarek i jak widać, w większości ten personel pojawił się na proteście. Z oddziałami jesteśmy umówieni tak, że praca będzie wykonywana rotacyjnie, aby opieka nad pacjentami nie ucierpiała" - dodała Golon.
Po dwóch godzinach akcji protestacyjnej w szpitalu pielęgniarki z Radziejowa przejdą przez miasto i udadzą się do Starostwa Powiatowego. Tam złożą swoje postulaty.
"Nasze postulaty są takie jak w całym kraju: zwiększenie zatrudnienia, zwiększenie płacy. U nas w szpitalu naszym głównym postulatem jest dodatkowo ochrona tych koleżanek, które mają już wieloletnie doświadczenie, a nie mają skończonych studiów czy specjalizacji. One skończyły po prostu kiedyś, tak jak zakładał to system ochrony zdrowia w Polsce, licea medyczne. W tej chwili ministerstwo proponuje, aby ich zarobki zrównać z zarobkami personelu niemedycznego. To jeszcze zmniejszy ich dochody" - wskazała pielęgniarka.
Z personelem rozmawiał w poniedziałek dyrektor szpitala, także z wykształcenia pielęgniarz oraz ratownik medyczny. Wskazał, że w zupełności rozumie postulaty protestujących i się z nimi solidaryzuje.
"Muszą sobie państwo zdać sprawę, że wynagrodzenie pielęgniarek i położnych jest obecnie równe wynagrodzeniu pracowników, którzy nie odpowiadają za ludzkie życie i zdrowie. Oczywiście, najważniejszym i najlepszym środkiem do osiągnięcia porozumienia są pieniądze. Bez wsparcia Ministerstwa Zdrowia szpitale powiatowe, ale pewnie i kliniki uniwersyteckie, nie poradzą sobie z tym, aby z własnych środków, z tego, co daje nam NFZ na leczenie pacjentów, zabezpieczyć pieniądze na wzrost wynagrodzeń" - powiedział PAP dyrektor szpitala Sebastian Jankiewicz.
W jego ocenie trzeba także w trybie bardzo pilnym zadbać o zastępowalność kadr, gdyż za kilka lat po prostu w szpitalach zabraknie personelu. Wyraził przekonanie, że być może akcja protestacyjna przyniesie skutek i pozwoli na porozumienie z pielęgniarkami i położnymi w skali ogólnopolskiej.
W rozmowie z personelem przyznał, że w jego ocenie jesienią nadejdzie czwarta fala epidemii i wówczas może być bardzo trudno po raz kolejny zmobilizować pracowników do często nadludzkiego wysiłku - w obliczu takich, a nie innych decyzji ministerstwa.
Wiceprzewodniczącą organizacji związkowej w Radziejowie Golon wskazała, że jeżeli strajk ostrzegawczy nie przyniesie efektów, planowany jest ogólnopolski strajk generalny.
"Do tego się przymierzamy. Wówczas porzucone zostaną dodatkowe miejsca pracy. Pielęgniarki przestaną po prostu dyżurować w kilku placówkach" - dodała.
Rzecznik MZ: bardzo doceniamy rolę pielęgniarek w polskim systemie ochrony zdrowia
Bardzo doceniamy rolę pielęgniarek w polskim systemie ochrony zdrowia. Przyjęta przez Sejm nowelizacja reguluje wzrost minimalnego, a nie średniego wynagrodzenia w służbie zdrowia - mówił w poniedziałek rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Andrusiewicz skomentował strajki ostrzegawcze, jakie w poniedziałek organizuje Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych.
Rzecznik resortu zdrowia zapewnił, że ministerstwo docenia rolę pielęgniarek w polskim systemie ochrony zdrowia. "Należy tu docenić ciężką pracę, którą panie pielęgniarki wykonały szczególnie w tym ostatnim niecałym półtora roku, kiedy zmagamy się z epidemią covidu. Była to bardzo ciężka i bardzo wytężona praca, za którą należą się nie tylko pieniądze, ale i szacunek" – powiedział.
Zwrócił uwagę, że nowelizację ustawy o najniższym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia w Sejmie poparły niemal wszystkie siły polityczne (nowelę poparło 433 posłów, 3 było przeciw, 8 wstrzymało się od głosu).
Andrusiewicz podkreślił, że nowelizacja reguluje wzrost minimalnego, a nie średniego wynagrodzenia w służbie zdrowia. Powiedział, że dzięki nowym przepisom pracownicy medyczni nie będą mogli zarabiać poniżej wynagrodzenia ustalonego w ustawie.
"W przypadku pielęgniarek na najniższym stanowisku ze średnim wykształceniem to jest próg 3770 zł – od 1 lipca nie będzie można zarobić mniej" – powiedział. Dodał, że przepisy nowej ustawy uregulują również minimalne wynagrodzenia innych pracowników placówek medycznych, m.in. salowych.
Andrusiewicz zaznaczył jednocześnie, że w związku z epidemią ministerstwo za pośrednictwem NFZ przekazało na tzw. dodatki covidowe łącznie 5,4 mld zł.
"140 tys. osób pobierało dodatki covidowe, z tego blisko 70 tys. pań pielęgniarek. Każdemu ta kwota dodatku się należała, ale ja zwracam uwagę na fakt, że te dodatki były cały czas wypłacane, to znaczy, że te nakłady na służbę zdrowia i na pielęgniarki cały czas rosły. Przypomnę, że ten dodatek covidowy to tak naprawdę drugie uposażenie, druga pensja" - powiedział rzecznik.
Andrusiewicz zwrócił również uwagę na rosnącą liczbę uczelni kształcących na kierunku pielęgniarstwo i zwiększającą się liczbę studentów na tych kierunkach.
Rzecznik zaznaczył, że rząd cały czas rozmawia nie tylko z OZZPiP, ale również z innymi związkami, w tym OPZZ i Solidarnością. "Oba te związki (OPZZ i Solidarność – PAP) zaaprobowały projekt ustawy o minimalnym wynagrodzeniu" - powiedział. Zapewnił, że resort jest otwarty na dalsze rozmowy ze wszystkimi związkami zawodowymi.
Premier: Wzrost wynagrodzeń w służbie zdrowia w kolejnych latach będzie znacząco wyższy
Wzrost wynagrodzeń w służbie zdrowia przyspieszył w ostatnich latach i w kolejnych będzie znacząco wyższy, również ze względu na zwiększenie nakładów na zdrowie - powiedział w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki.
Szef rządu był pytany na konferencji prasowej w Budziszewicach (woj. łódzkie) o strajk ostrzegawczy pielęgniarek, który rozpoczął się w poniedziałek.
Morawiecki przypomniał, że w ubiegłym tygodniu spotkał się m.in. z przedstawicielami związków zawodowych w służbie zdrowia.
Podkreślił, że nakłady na zdrowie są jednym z filarów Polskiego Ładu. "W ramach Polskiego Ładu planowane jest zwieszenie wydatków (na służbę zdrowia - PAP) w ciągu dwóch lat do poziomu 6 proc. PKB, a w ciągu 6 lat do poziomu 7 proc. PKB. To wielki wysiłek finansowy dla budżetu państwa i Polaków, aby poprawić jakość służby zdrowia" - wskazał premier.
Jak dodał, najlepszym efektem poprawy w służbie zdrowia będzie zniesienie limitów do specjalistów i zwiększenie do nich dostępności. "To jest wielka reforma, którą w najbliższych sześciu miesiącach przeprowadzimy, tak żeby od początku roku to uwolnienie limitów i zwiększenie dostępności do specjalistów było już odczuwalne dla wszystkich Polaków" - zadeklarował.
Premier zachęcił protestujących do rozmowy z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia. "Tam jest konkretny i wymierny plan wzrostu wynagrodzeń w służbie zdrowia. Ten wzrost wynagrodzeń przyspieszył w ostatnich latach i w kolejnych latach, również ze względu na zwiększenie nakładów na służbę zdrowia będzie znacząco wyższy" - zaznaczył Morawiecki.
Szef rządu zwrócił uwagę, że w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie do pracy w zawodzie pielęgniarki. Zauważył też, że oprócz wynagrodzeń ważne są warunku pracy, sprzęt, zmodernizowane szpitale. "Tutaj również, droga kadro medyczna, mamy w Polskim Ładzie szczegółowo rozpisane działania na modernizacje szpitali (...), zakup nowego sprzętu" - wymienił.
"Szanując prawo do protestów, chciałbym zaprosić do naszego stołu rozmowy, jaką jest komisja trójstronna, w której miałem zaszczyt brać udział w zeszłym tygodniu i oczywiście jak tylko zostanę zaproszony w przyszłości, aby dyskutować o konkretnym planie, także związanym z wynagrodzeniami, jestem oczywiście zawsze gotowy" - zapewnił Morawiecki.